- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 sierpnia 2015, 14:05
Po toksycznym związku, w trakcie mojego czasu na refleksje, doszłam do wniosku, że ta relacja wypaczyła moje wyobrażenia. Szczerze, to nawet bym nie miała teraz żadnych oczekiwań w stosunku do partnera, nie wiedziałabym jak mam się zachowywać będąc w normalnej relacji. O czym nie pomyślę mam wrażenie, że to tylko bujda w bajkach dla nastolatek i prawdziwe życie wygląda tak jakie mi on zafundował.
Dlatego muszę spytać jak wyglądają/ły Wasze związki? Chodzi mi o proste rzeczy towarzyszące codzienności, wiem że to może wydawać się błahe, ale muszę sobie to wszystko poukładać w głowie.
Mieszkając razem: Spaliście pod jedną kołdrą? Gotowaliście i jedliście wspólne posiłki? Często wychodziliście razem czy tylko czas spędzony w domu był tym wspólnym? Rozmawialiście o wszystkim czy były rzeczy (dotyczące planów na przyszłość), które zachowaliście dla siebie?
Żyjąc oddzielnie: Rozmawialiście codziennie (fejs, telefon, skype)? Ile najdłużej nie odzywał się do Was partner (bez żadnej kłótni)?
Jeśli ktoś nie chce odpowiadać, bo pytania naruszają za bardzo jego/jej prywatność to proszę nie komentować.
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 21 sierpnia 2015, 23:21
21 sierpnia 2015, 14:12
tak spaliśmy razem. czasem gotowaliśmy wspólnie, czasem któreś z nas. jedliśmy zwykle razem chyba, że ktoś akurat nie miał ochoty. rozmawialiśmy absolutnie o wszystkim.. mój partner zna mnie lepiej niż ja sama siebie. jak nie wiem czemu coś robię tak, a nie inaczej ja nie będę wiedziała, a on tak. rozmawialiśmy zawsze codziennie.. telefon skype, bo ja nie używam fejsa. najdłużej nie odzywaliśmy się kilka godzin, bo on akurat był na wyjeździe zajęty, albo ja na jakimś szkoleniu.
kiedyś poszliśmy razem na targ. staliśmy sobie zastanawiając się co kupić i handlarz z żoną patrząc na nas skomentowali, że miło się patrzy. facet dodał: "zawsze tak jest na początku znajomości". kiedy powiedziałam, że jakim początku my jesteśmy razem już ponad 10 lat jego mina była bezcenna :)
są oczywiście gorsze chwile kiedy mam go ochotę ukatrupić, ale generalnie relacja z nim cieszy mnie i podbudowuje. nie musi mi nic mówić co do mnie czuje, że mu zależy, bo to widać jak na dłoni. wszystko by dla mnie zrobił, ale na głowę też wejść sobie nie da. nawet wspólną starość sobie wyobrażamy.. kajzerki z żółtym serem na tarasie i herbata :)
co do toksycznych relacji mój brat w takiej był. prawdopodobnie z borderką. zupełnie inna rzecz.. człowiek struty, wypluty, wykończony, nigdy nie robi wystarczająco, zawsze druga osoba niezadowolona, wszystko twoja wina. generalnie po latach nie ma co zbierać. ale do takich osób ciągnie, bo są emocje. w normalnym związku nie ma ich aż takich.
Edytowany przez ewelinusek 21 sierpnia 2015, 14:19
21 sierpnia 2015, 14:16
To może ja odpowiem.Co prawda mam już męza ale mysle, ze od poczatku tworzymy zdrowy związek.
1.Spimy pod jedną kołdrą, w zasadzie nie ma to wiekszego znaczenia, jak ktoś rzuci w gosciach dwie to mamy dwie, kwestia czy ktos lubi sie przytulać w nocy czy nie.My lubimy.
W weekendy jemy wspolne obiady, kolacje, sniadanie jemy oddzielnie bo ja jem po wstaniu a mąż po kawie:p w tyg jemy raczej odzielnie, wieczorem razem czasem cos pijemy ( lampke wina np)
wychodzimy czasem we 3,czasem we 2, raz chociaz na 2, 3 miesiace jakas randka powinna byc we dwoje bo mozna zwariować i sie wypalic,poza tym moj mąż jest raczej domatorem.Rozmawiamy o prawie wszystkim choc na pewno są rzeczy,ktore przemilczelismy.Nie jakies kluczowe ale kazdy ma swoje male tajemnice ( przynajmniej ja mam:P)
zyjac oddzelnie-nie wisielismy na telefonach, czasem jedna rozmowa pare min, czasem kilka smsów..najdluzej mój maz nie odzywał sie moze z dzien, nie wiecej.
Nie wiem czy pomogłam.Mysle, ze problem jest wtedy gdybyc czuła sie zaniedbana i gdy coś Ci nie pasuje.Mi układ jak wyzej pasuje choc tak jak mowie, czasem rozmawiamy 5 min dziennie..wiem jednak, ze jak mąz wroci to czas mi poswieci.
21 sierpnia 2015, 14:18
Nie mieszkamy razem. Rozmawiamy codziennie-najczęściej messenger i telefon, skype raczej nie. Mieszkamy ok.4 km od siebie, więc widzimy się często. On przejezdża przez moją miejscowość wracając np.z miasta, więc często zdarza się,że pisze "Będę za 10 minut, na 5 minut, na buzi". ;) Mamy sporo obowiązków, więc nie widzimy się codziennie, jednak kilka razy w tygodniu. U mnie lub u niego, dużo też wychodzimy, sami lub ze znajomymi. Bez kłótni najdłużej nie mieliśmy kontaktu cały dzień, do wieczora. Mimo natłoku obowiązków czasem, zwłaszcza w trakcie sesji, i tak wieczory są dla nas, czy to przez telefon,czy spotkanie. Raz, przez kłótnię, nie odzywaliśmy się 2 dni, obydwoje czasem chcemy postawić na swoim. Na szczęście jednak jest mądrzejszy ode mnie ;) i umie wyciągnąć rękę na zgodę. Czasem śpimy razem, zawsze pod jedną kołdrą. Nieraz jak stare małżeństwo, odwróceni do siebie plecami, nieraz przytuleni. Lubimy razem gotować, czasem ja robię coś specjalnie dla niego, czasem on zaskakuje mnie. Umiemy rozmawiać na temat przeszłości, jednak są tematy,których nie warto poruszać. Wiemy o swoich byłych partnerach tyle, ile potrzeba, bez wdawania się w szczegóły.
21 sierpnia 2015, 14:21
To może ja odpowiem.Co prawda mam już męza ale mysle, ze od poczatku tworzymy zdrowy związek.1.Spimy pod jedną kołdrą, w zasadzie nie ma to wiekszego znaczenia, jak ktoś rzuci w gosciach dwie to mamy dwie, kwestia czy ktos lubi sie przytulać w nocy czy nie.My lubimy.W weekendy jemy wspolne obiady, kolacje, sniadanie jemy oddzielnie bo ja jem po wstaniu a mąż po kawie:p w tyg jemy raczej odzielnie, wieczorem razem czasem cos pijemy ( lampke wina np)wychodzimy czasem we 3,czasem we 2, raz chociaz na 2, 3 miesiace jakas randka powinna byc we dwoje bo mozna zwariować i sie wypalic,poza tym moj mąż jest raczej domatorem.Rozmawiamy o prawie wszystkim choc na pewno są rzeczy,ktore przemilczelismy.Nie jakies kluczowe ale kazdy ma swoje male tajemnice ( przynajmniej ja mam:P)zyjac oddzelnie-nie wisielismy na telefonach, czasem jedna rozmowa pare min, czasem kilka smsów..najdluzej mój maz nie odzywał sie moze z dzien, nie wiecej.Nie wiem czy pomogłam.Mysle, ze problem jest wtedy gdybyc czuła sie zaniedbana i gdy coś Ci nie pasuje.Mi układ jak wyzej pasuje choc tak jak mowie, czasem rozmawiamy 5 min dziennie..wiem jednak, ze jak mąz wroci to czas mi poswieci.
Własnie o to chodzi, dla mnie w tej chwili dwie kołdry = zero dotyku
Plany na przyszłość to np. takie dotyczące przeprowadzki partnera, o której dowiadujesz się pare dni przed. Dodam, że jesteś w obcym kraju specjalnie żeby być bliżej niego i próbować tworzyć normalny związek, a on jakby ucieka.
Dodam jakby ktoś się dziwił - nie jesteśmy już razem. Po prostu mam rozkminę, trochę rachunek sumienia.
21 sierpnia 2015, 14:23
"Mieszkając razem: Spaliście pod jedną kołdrą? Gotowaliście i jedliście wspólne posiłki? Często wychodziliście razem czy tylko czas spędzony w domu był tym wspólnym? Rozmawialiście o wszystkim czy były rzeczy (dotyczące przyszłości), które zachowaliście dla siebie? "
Tak, śpimy pod jedną kołdrą. Tulimy się do siebie w nocy, śpimy nago. Gotuję najczęściej ja. On raczej nie ma do tego ręki :) Jemy wspólnie. Wychodzimy regularnie. Przynajmniej raz na dwa tygodnie, z racji, że mamy budowę na podwórku (garaż, zmiana pokrycia dachowego na domu). Przed tym wychodziliśmy przynajmniej raz w tygodniu i to wróci za miesiąc gdzieś. Ła
ziliśmy na billard, basen, kino, pizza ect. Rozmawiamy absolutnie o wszystkim. O przeszłości (co było a nie jest nie pisze się w rejestr i o tym należy pamiętać), teraźniejszości (seks itd, żadnych tabu) i o przyszłości jak najbardziej. Za kilka miesięcy ślub, trzeba znać swoje zdanie o dzieciach ect. Nic nie zachowuję dla siebie. Ufam, że On też nie.
"Żyjąc oddzielnie: Rozmawialiście codziennie (fejs, telefon, skype)? Ile najdłużej nie odzywał się do Was partner (bez żadnej kłótni)?"
Widywaliśmy się codziennie. Mieszkaliśmy 3 km od siebie. Nie odzywał się max parę godzin.
Zanim założyłam konto, regularnie przeglądałam forum. Polubiłam Cię. Mamy podobne zdanie na wiele tematów. Wiem, że on był Twoim pierwszym. Udało mi się zauważyć, że się kochaliście. Co się stało? Jak doszłaś do wniosku, że to toksyczne? Jeśli te pytania są zbyt intymne odpisz na PRV lub wcale.
Trzymaj się cieplutko. Pozdrawiam.
21 sierpnia 2015, 14:32
1. Przed pojawieniem się dziecka i wprowadzeniu się od teściów.
Spaliśmy razem, z gotowaniem to jeśli mogłam gotowałam sama ale on często robił śniadania lub kolacje. Wszędzie razem wychodziliśmy z małymi wyjątkami, gdy musiałam gdzieś wyjechać lub kawiarnia z koleżanką (był strasznym zazdrosnikiem ). Rozmawialiśmy o wszystkim, czułam silną więź.
2. Po urodzeniu dziecka i zamieszkaniu we własnym mieszkaniu.
Nie śpimy razem. Gotuje i sprzątam ja, jemu czasami zdarza się zrobić kanapki na śniadanie. W weekendy czy w tygodniu jeśli wraca po południu czekam na niego żeby zjeść wspólnie obiad. Teraz nie wychodzimy często, w weekend zakupy i spacer z dzieckiem. Od czasu do czasu jakieś wypady no i wyjazdy do Polski. Większość naszych konwersacji czy to na temat drobiazgow czy poważniejszych tematów kończy się kłótnią.
3. W czasie mieszkania osobno z racji dużej odległości która nas dzielila, codziennie godzinami rozmawialiśmy przez tel. Skype jeszcze wtedy nie mieliśmy.
21 sierpnia 2015, 14:39
Zanim założyłam konto, regularnie przeglądałam forum. Polubiłam Cię. Mamy podobne zdanie na wiele tematów. Wiem, że on był Twoim pierwszym. Udało mi się zauważyć, że się kochaliście. Co się stało? Jak doszłaś do wniosku, że to toksyczne? Jeśli te pytania są zbyt intymne odpisz na PRV lub wcale.Trzymaj się cieplutko. Pozdrawiam.
Tylko przez pierwsze 2 miesiące było idealnie. Później już raczej żyłam nadzieją, a nie rzeczywistością. Jeśli miałabym odpowiedzieć na swoje własne pytania bazując na ostatnich 8 miesiącach związku to wyglądałoby to tak
Mieliśmy oddzielną pościel, nie dotykaliśmy się, chyba, że miał być seks. Gotowałam sama dla siebie, on nie jadł ze mną, wolał jeść na mieście. Często siedziałam sama w domu, on wychodził ze znajomymi. Jako, ze specjalnie wyjechałam za granicę dla tego związku to nie miałam tam za dużo znajomych. Gdy prosiłam czy mogę z nim iść to odpowiadał, że to jest jego prywatny czas i całą noc spędzamy razem. W sprawie rozmów już wyżej napisałam. Dowiedziałam się np. dwa dni przed, że się wyprowadza do innego miasta na studia, podczas, gdy wiedział, że ja planuję się przenieść na południe Polski, żeby być bliżej i dalej mieszkać razem (kyrie eleison!). Ogólnie wielu kwestii dowiadywałam się nie stricte od niego, a jak dopytywałam to mówił, że to nie mój biznes.
Wcześniej parę miesięcy byliśmy w związku na odległość. Na początku pisał do mnie codziennie, było widać jakiś tam zapał. Potem normalka, że nie odzywał się do mnie tydzień albo i 10 dni.
Jakiekolwiek rozmowy kończyły się moim poczuciem winy, ulepił sobie mnie jak chciał mówiąc, że to jest normalne, a moje oczekiwania są wariackie. Tak pokrótce.
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 21 sierpnia 2015, 14:48
21 sierpnia 2015, 14:42
Mieszkając razem: Spaliście pod jedną kołdrą? Gotowaliście i jedliście wspólne posiłki? Często wychodziliście razem czy tylko czas spędzony w domu był tym wspólnym? Rozmawialiście o wszystkim czy były rzeczy (dotyczące przyszłości), które zachowaliście dla siebie?
- Wszystko tak
ALE wcześniej bylam w związku gdzie tylko koldra byla wspolna. Polki w lodówce osobne, gotowanie dwoch obiadow, kazdy zmywa po sobie, slodycze osobne. On tak zaczął. Gąbki, chemia osobne. Jak zlamal mi się paznokieć a on go znalazł to nie wyrzucil a kladl mi na klawiaturze laptopa. Debil.
21 sierpnia 2015, 14:42
Ja i moj partner mieszkamy razem ale bylismy ze soba 2 lata zanim sie do niego wprowadzilam. Pracowalismy razem wiec widywalismy sie codziennie tak czy inaczej.
Odpowiadajac na Twoje pytania:
Spimy pod 1 koldra, ale jest olbrzymia bo mamy super king size, wiec nie musimy sie o nia bic :) Nie wyobrazam sobie teraz spania pod 2 osobnymi (spalam tak z moim ex, ale to byl baaardzo nieudany zwiazek) Zasypiamy przewaznie 'na lyzeczke'
Gotowaniem w domu w 99% zajmuje sie ja, ale to dlatego ze ja koncze prace o 4.30 a on o 7 wiec akurat jak z pracy wroci to ma ugotowane, poza tym jestesmy na diecie i ja to kontroluje, wiec on gotuje rzadko, chyba ze uda mu sie wczesniej wrocic z pracy i akurat ma na cos szczegolna ochote to wtedy zobi. W weekendy czasem cos upichci ale ze nie jest z niego zaden Ramsay czy Oliver to raczej gotowaniem zajmuje sie ja. Obiad zawsze jemy razem, mimo ze musze czekac za on wroci z pracy zeby zjesc. W weekendy wszystkie posilki jemy wspolnie, czesto chodzimy do restauracji w weekend, zwlaszcza jak nie mamy dzieci (jego z poprzednich zwiazkow)
Wychodzenie razem - jak wyzej, restauracja, pub, spacery z psem. Czasem w tygodniu jak ma sile to pojdziemy na spacer wspolnie, w weekendy przewaznie cos razem robimy. Plus oczywiscie wakacje.
Rozmawiamy wlasciwie o wszystkim, ja znam jego byle, on wie o moich ex (miszkam w anglii, on jest stad no i ma dzieci wiec sila rzeczy ja znam jego ex, on moich nie ma szans poznac, ale i po co?). Niczego nie ukrywmy, jasne ze sa rzeczy o ktorych nie wie, w koncu nie robil ze mna nigdy wywiadu i nie streszczalam mu calego mojego zycia, ale wie o mnie duzo, a reszty pewine sie jeszcze dowie jak temat wyjdzie w praniu.
Zyjac oddzielnie widwalismy sie codziennie w pracy i kazdy weekend spedzalismy razem. Jak jedno mialo urlop to pisalismy/dzwonilismy codziennie. Potem bralismy juz urlopy razem. Najdluzej moze ze 2 dni sie nie odzywalismy, ale to jakos na poczatku zwiazku, potem 1 dzien max a i to glownie dlatego ze zasiegu nie bylo.
Teraz jak czasem gdzies wyjezdza beze mnie czy ja bez niego to tez piszemy/dzwonimy codziennie. Wlasnie pojechal na 3 dni grac w golfa. Wyjechal wczoraj rano, zameldowal sie ze dotarl na miejsce, zadzwonil wieczorem. Ja napisalam dzisiaj rano, on pewnie zadzwoni wieczorem.
Nie jest tak ze jestesmy do siebie przyklejeni, kazde ma swoje zainteresowania, on gra w golfa, lubi rugby, co roku wyjezdza na 5 dniowy urlop z chlopakami pograc, czasem w weekendy 1 dzien jedzie grac. Co roku jezdzi na finaly rugby. ja przewaznie raz w roku jade sama do polski na 'przeglad' - dentysta, fryzjer, ginekolog i nie ciagne go ze soba bo nie ma sensu, zanudzilby sie. Reszte urlopu spedzamy wspolnie.
Wyszlo przydlugo... Ale mam nadzieje ze troche pomoze
a jestesmy ze soba 4 lata mniej wiecej