- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 sierpnia 2015, 22:32
Ile według was trwa dojście do siebie,powrot do "normalności" po zerwaniu i od czego jest to zależne? Nie chodzi mi o krótkie znajomości tylko relacje w które wkłada się tyle siebie,że po rozstaniu ciężko jest się odnaleźć
7 sierpnia 2015, 22:36
indywidualna sprawa.jedni dochcodza po miesiacy inni tak jak ja po prawie 4 latach ...
7 sierpnia 2015, 22:37
doszłam do siebie gdy ponownie się zakochałam
7 sierpnia 2015, 22:38
Ja dochodziłam po rozstaniu około 2 lat, a związek trwał 2,5
7 sierpnia 2015, 22:48
Ja na szczęście nie miałam takiej sytuacji, ale po niektórych znajomych widzę - po 2-3 lata. I podczas tego próbowali tworzyć związek z kimś innym, tak naprawdę kończyło się dopiero gdy znów był jakiś konkretny przełom.
Od czego zależne? Charakteru (czy człowiek lubi sam sobie dowodzić czy raczej woli robić coś dla kogoś/z kimś/ dzięki komuś - temu drugiemu będzie gorzej), wsparciu przyjaciół i ich ilości oraz samozaparciu, bo najlepiej byłoby po prostu zlikwidować wszystkie pamiątki po ,,nim", a sumienie na to nie pozwala i przez to jeszcze bardziej człowiek się nakręca.
Edytowany przez de935e4de852dbb07568365dcd35678d 7 sierpnia 2015, 22:50
7 sierpnia 2015, 22:50
U mnie trwa to już prawie 2 lata, po 5-letnim związku. A wciąż sprawy niby-zapomniane wypływają na wierzch myśli i bolą, i pieką, i kłują. Ale już mniej, znacznie mniej. Natomiast z akceptacją i samooceną nadal nic nie potrafię poradzić i raczej jest gorzej niż lepiej.
Chyba to jest tak, jak dziewczyny mówią - jak się zakochasz (z wzajemnością), to i przeszły związek Ci błyskawicznie przejdzie. Czego Ci życzę, jeśli jest to to, czego potrzebujesz w życiu :)
Edit: mnie na początek "zbierania się" pomogło realizowanie swoich planów i marzeń, które przez czas związku odsuwałam na dalszy plan z uwagi na brak akceptacji dupka-partnera dla moich pomysłów. To pomogło na nabranie rozpędu, a potem już samo się toczy, byle wypracować sobie nowy, SWÓJ rytm życia, dnia.
Edytowany przez tilgg 7 sierpnia 2015, 22:52
7 sierpnia 2015, 23:34
a ja uwazam, ze ponowne zakochiwanie sie lekiem na wczesniej zlamane serce nie jest najlepsze. Moje poważne związki odchorowałam, ale po jednym szybko weszłam w chwilowy związek i tylko zraniłam fajnego chłopaka bo nie byłam na związek gotowa. Dopiero po kilku miesiącach samotnosci ochłonęłam i mogłam się związać z cudnym miśkiem, który dzis już jest moim mężem.
Jednak zgadzam się z tym, że to zawsze jest indywidualna sprawa, w zależnosci od charakteru, intensywnosci związku i liczby wyrządzonych krzywd.
7 sierpnia 2015, 23:55
raczej długo ale najważniejsze żebyś nie siedziała gapiąc sie na jego zdjęcie, płacząc i ciągle mysląc o nim. zajmij głowę czyms innym a przejdzie Ci. podobno na takie rany najlepsza nowa miłość.
8 sierpnia 2015, 02:08
Trudno mi powiedzieć, bo ze Swoim mężem jestem od 10 lat a przed nim nieudane chwilowe znajomości. Nic wielkiego.
Jednak jak wyobraże sobie , że się rozstajemy, to na samą myśl choruje.
8 sierpnia 2015, 08:31
U mnie minęło 3 lata od zakończenia związku, byliśmy ze sobą prawie 2 lata. Mamy syna, więc tata go odwiedza co dla mnie jest naprawdę trudne, rzuciłam go jak byłam w ciąży kiedy wyszły jego zdrady i liczne kłamstwa. Łatwiej jest gdy ludzie się rozstają bo coś się wypali bez tych gorszych rzeczy.
Ile u mnie to potrwa? Trudno powiedZieć, wszystko jest sprawą indywidualna, ale ostatnio on staje się dla mnie niewidoczny. Mały za nim strasznie tęskni, ale tak również dla niego jest lepiej. Po rozstaniu, gdy mały mial rok, chciał wrócić mówił że się zmienil, po dwóch miesiącach oczywiście zmienił zdanie, znowu zaczął olewać syna i przespał się z kilkoma dziewczynami.
Edytowany przez kiedysmniejsza 8 sierpnia 2015, 08:32