- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 sierpnia 2015, 13:58
Ostatnio mialam taką sytuacje. Maz zrobil cos co mnie sie nie podoba. Poklucilismy sie. Chcial na mnie wywrzec poczucie winy ale sie nie zlamalam. Obrażony poszedł na kompa do drugiego pokoju. Po pół godzinie wyszedł, przeprosił, pocalowal i przytulil. Przyznał że źle zrobił.
Warto przytrzymać się z przeprosinami jeśli ma się rację. Dużo też zależy od relacji i charakterów.
Edytowany przez XXkilo 4 sierpnia 2015, 13:59
4 sierpnia 2015, 14:04
Nie mamy cichych dni. Zresztą nie wytrzymałabym z moim neurotycznym charakterem. Co nie oznacza, że w razie konfliktu odpuszczam. Po prostu jestem rzeczowa i sprawa musi być rozwiązana tu i teraz, a jak są emocje to kilka minut na ochłonięcie i porozmawiamy za chwilę.
4 sierpnia 2015, 15:00
Nie mamy cichych dni bo mój partner jest mądrzejszy ode mnie i zawsze zagaduje, rozśmiesza mnie po sprzeczce. Ja niestety nie jestem tak zdystansowana, potrafiłabym się obrazić na całe dnie, tygodnie bo jestem uparta i dąsam się jak nastolatka.
4 sierpnia 2015, 15:02
Kiedyś mieliśmy ciche dni, raz przetrzymałam męża (długo, aż wstyd się przyznać ile) od tego czasu nie mamy takich dni. Mąż się obrażał przez 11 lat naszego związku, od 2 lat mam spokój, więc wszystko jest możliwe. Sama chyba jestem sobie winna, że wcześniej się zawsze uginałam. Powodzenia.
4 sierpnia 2015, 15:06
ja powtarzam mu tysiac razy, a teraz sie nie odezwe, bo pomysli, ze odpuszczam...O jezu, jak sie usmialam -kurcze, ty jestes w wieku, w ktorym mozna zakladac rodzine? Powaznie?
Po pierwsze, to, co on sobie pomysli to jedno, a to - co ty sobie myslisz, ze on sobie pomysli to drugie.
Poza tym jak sie zabierasz za wychowanie faceta-to nie powtarzaniem tysiac razy (to sie nazywa skrajna upierdliwosc) a zrozumieniem dlaczego ktos tak postepuje a nie naczej i negocjacja - zapytaj co jego drazni u ciebie (no chyba, ze nie bedziesz pytac, bo pewnie uwazasz sie za chodzaca perfekcje) - i idziecie wspolnie na kompromis, on mniej bedzie robil tego, co ci nie pasuje i ty t akze mniej tego co jemu nie pasuje.
Boze.... neich to dziecko wyjdzie z piaskownicy!
Na marginesie - nie ten wygrywa, kto sie pierwszy nie odezwie, ale ten, kto jest madrzejszy.
Edytowany przez chuda.2015 4 sierpnia 2015, 15:14