Temat: Rozpamiętywanie byłego - proszę o pomoc

Będzie nieco przydługo, może trochę przynudno, ale proszę o pomoc. 

Mam 24 lata. Mój narzeczony 33. W związku jesteśmy od 2 lat, od początku też mieszkamy ze sobą. Zaręczeni od pół roku. Kocham go, nawet przeprowadziłam się za nim do innego miasta odległego 500 km ode mnie, ponieważ on pracuje w delegacji, w różnych miejscach Polski po kilka miesięcy do roku. Prowadzę swoją działalność przez internet i jest ok. To taki ogólny zarys. 

Jeszcze w LO poznałam chłopaka, strażaka. 2 lata związku na odległość ponieważ on przebywał w koszarach. Tęsknota, pierwsze pocałunki, pierwsze wakacje razem, pierwszy seks, a wszystko okraszone koszarami. Skończył tę szkołę, wybrał się na studia zaoczne - ratownictwo i ja również, tyle, że na dzienne. I tu związek zaczął się sypać. On imprezował z tymi z zaocznych, nie miał dla mnie czasu. Ja dla niego na weekendy zostawałam w mieszkaniu studenckim, a on potrafił nie przyjść. Ogólnie semestr tak przetrwało wszystko, a w końcu mnie rzucił. Byłam rocznikowym prymusem, a on związał się z panną najgorszą na swoim roku. (To mało istotne, po prostu tego nie rozumiem). Rozstanie przeżyłam bardzo ciężko. Ten cały jego związek nie przetrwał za długo, wiem, że potem nikogo nie miał, a w końcu poznał taką dziewczynę z dzieckiem już. Będą ze sobą pewnie też z jakieś 2 lata, może więcej. Są zaręczeni, koleżanka mówiła, że zapowiedzi już wiszą. Ja z kolei od rozstania z nim z nikim nie byłam, sporo randek, żądnego związku. Dopiero mój obecny partner, po prawie 2,5 roku od zerwania z tamtym. 

Sedno: Nie mam go w znajomych na fb, ale mamy 15 wspólnych. Czasem fb mi go proponuje jako znajomego. Opieram się czasem żeby tam nie wejść, a czasem zwyczajnie mnie ciągnie i przeglądam profil. Młodzi, piękni, zakochani. Szczęśliwi. 

A mnie serce pęka, nie wiem co się wtedy ze mną dzieje. Przecież wyrządził mi krzywdę. Przy moim boku jest cudowny facet, który zrobiłby dla mnie wszystko, którego kocham. A w dołku ściska... 

Co robić? 

Tylko proszę bez porad "rzuć obecnego, nie kochasz go". To głębszy problem. 

Edit: Tamten mnie rzucił w grudniu 2010/styczniu 2011, jakoś tak, a swojego poznałam w sierpniu 2013, a przez ten cały czas nie byłam w związku. Owszem spotykałam się z mężczyznami, ale nic nie wychodziło. Dopiero z moim obecnym coś zaskoczyło, i tak się stało, że od początku mieszkaliśmy razem. Co i tak nie do końca, bo bywały momenty, że miał delegacje 300 km dalej więc przyjeżdżał na weekendy np. Więc tęsknota też była cały czas. 

Eee nie ogarniam. Byłaś z kolesiem, on Cię rzucił, znalazłaś innego, szybka akcja-mieszkanie, zaręczyny, a generalnie wciąż jesteś zazdrosna o tamtego i Cię ściska na myśl o nim? Coś tu jest chyba nie halo.

Jak się zaręczałaś z obecnym, to Cię nie ściskało odnośnie tamtego? Bo jeśli nie, i było to szczere, to może się po prostu teraz nudzisz. Albo tempo macie po prostu zbyt szybkie.

O tamtym zapomnij, najwidoczniej nie chciał z Tobą być, i niczego z tym nie zrobisz. Ogarnij się i zastanów czego teraz chcesz, bo my Ci tego nie powiemy i dobrze o tym wiesz.

To nie było takie hop siup, Can. Tamten mnie rzucił w grudniu 2010/styczniu 2011, jakoś tak, a swojego poznałam w sierpniu 2013, a przez ten cały czas nie byłam w związku. Owszem spotykałam się z mężczyznami, ale nic nie wychodziło. Dopiero z moim obecnym coś zaskoczyło, i tak się stało, że od początku mieszkaliśmy razem. Co i tak nie do końca, bo bywały momenty, że miał delegacje 300 km dalej więc przyjeżdżał na weekendy np. Więc tęsknota też była cały czas. 

Nie wiem, co Ci poradzić, bo ja mam to samo, z tym ze rozstalismy sie w 2009 roku, po 5 latach. Boli

Lilencja napisał(a):

Nie wiem, co Ci poradzić, bo ja mam to samo, z tym ze rozstalismy sie w 2009 roku, po 5 latach. Boli
Najgorsze jest to, że przecież jestem w szczęśliwym związku, kocham. I takie cyrki.

FitnessGirlToday napisał(a):

To nie było takie hop siup, Can. Tamten mnie rzucił w grudniu 2010/styczniu 2011, jakoś tak, a swojego poznałam w sierpniu 2013, a przez ten cały czas nie byłam w związku. Owszem spotykałam się z mężczyznami, ale nic nie wychodziło. Dopiero z moim obecnym coś zaskoczyło, i tak się stało, że od początku mieszkaliśmy razem. Co i tak nie do końca, bo bywały momenty, że miał delegacje 300 km dalej więc przyjeżdżał na weekendy np. Więc tęsknota też była cały czas. 

mmm...no to trochę wody upłynęło. Może już nie pamiętasz jak to wtedy bolało, jak Cię zawiódł, zostawił, idealizujesz gościa, bo przecież logicznie rzecz biorąc patrząc z dystansu nie chciałabyś być z kimś takim, co? Zawsze tęsknimy za tym, co nie wyszło :P Dorabiamy teorie.

FitnessGirlToday napisał(a):

Lilencja napisał(a):

Nie wiem, co Ci poradzić, bo ja mam to samo, z tym ze rozstalismy sie w 2009 roku, po 5 latach. Boli
Najgorsze jest to, że przecież jestem w szczęśliwym związku, kocham. I takie cyrki.
Tez jestem w szczęśliwym związku, tym bardziej jest to dla mnie uciążliwe, że serce wciąż jest takie rozdarte 

Jak na mój gust nigdy nie przestaniesz go wspominać, jedynie częstotliwość może zmaleć z czasem... 

Znajdź sobie jakieś absorbujące zajęcie na takie chwile; najlepiej sportowe, to od razu endorfin przybędzie

W takich przypadkach pamiec jest wybiorcza. Przypominasz sobie glownie te cudowne chwile. Idealizujesz bylego. Tez wspominam swojego bylego meza i tez mnie potrafi w dolku scisnac. Bardzo go kochalam. Ale staram sie od razu dusic te mysli. Jak sobie kiedys pozwalalam na roztkliwianie sie to potrafilo konczyc sie placzem. 

Czas zrobi swoje. U Ciebie bedzie to dluzej trwalo, ale w koncu zblednie Ci jego obraz. Usun calkiem fb, bo Cie za bardzo korci to i owo

Pasek wagi

albo taka zawiść-zazdrość. Że jak mu się też śmiało ułożyć. Przecież powinien skończyć z jakąś zapyziałą babą i wspominać wasze bycie razem. Takie - ja z nim nie jestem, ale nikt inny też nie może. A jak już ktoś jest, to żeby nie był fajny ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.