Temat: Nieszczęśliwa miłość. Przeżyłyście?

Tak jak w temacie. Zdarzyło wam się kiedyś kogoś kochać, kiedy taka miłość, związek skazane były na porażkę? Ile czasu się z tym godziłyście? A może kochacie nadal?

edit.

I jeszcze jedno. Czy teraz jesteście szczęśliwe? Same lub z inną osobą. I czy jeśli z kimś jesteście to czy kochacie tak mocno jak poprzednim razem, czy już mniej?

mi sie wydawalo, ze bylam bardzo zakochana 6 lat temu, po naszym rozstaniu wydawalo mi sie, ze juz nikogo takiego nigdy nie spotkam. Faktycznie przezywalam to jeszcze 2 lata po naszym rozstaniu. Z perspektywy czasu widze... jaka to byla glupota :-) Teraz jestem ze wspanialym facetem kocham go bardzo tego uczucia nie mozna porownac do tamtego w zaden sposob bo jest x razy mocniejsze. To jest po prostu ten mezczyzna z ktorym chce spedzic reszte zycia :-) 

RybkaArchitektka napisał(a):

Aquilone napisał(a):

U mnie co związek, to coraz większy kosmos. Przeżyłam nieszczęśliwą miłość, dużo krwi napsułam tym mojej mamie, czego bardzo żałuję i żałować będę. Związek był durny, bezsensowny. Facet - dziś to widzę - niedojrzały, denerwujący, ciamajda trochę, zbyt pewny siebie - co to nie on, och i ach. On zrobi lepiej, on zrobił najlepiej, podziwiajcie go. Taki zajebisty, a się nie zorientował, że mnie rozdziewiczył, sukinsyn jeden. Nie, nie kocham nadal, przeszło mi krótko po rozstaniu. Teraz czuję złość, czasem nienawiść - na siebie i na niego. Ostatnio do mnie napisał, zjechałam go równo, a on znów wpadł w swój ton - Bozie, Bozie, jaki ja biedny,  "przykro mi", myślałem, że zostaniemy przyjaciółmi. Czy poważny może być facet twierdzący, że nie kocha matki swojego dziecka, ale że bardzo chciał być ojcem, to "wziął co jest"? No chyba nie.Teraz jestem znacznie szczęśliwsza, choć nie w pełni. Tego typu związek, w którym jestem, nigdy nie da pełni szczęścia, bo zbudowany jest na nieszczęściu. I choć to egoistycznie nieco podejście, to obecny mężczyzna bardzo wiele mnie w tej relacji uczy. Dzięki niemu zmieniam swoje zachowanie na dojrzalsze, uspokoiłam się, nauczyłam lepiej wyrażać swoje myśli i uczucia, być bardziej asertywną. Czuję się też bardzo bezpieczna. Nie wymagam tego, o co posądza się kobiety w takich związkach. Mnie jest dobrze tak jak jest.P.S. Poprzedni facet to naprawdę był kutas.
A z tym pîerwszym masz dziecko? Tak?

Nie. On był w tzw. "rozpadającym się związku". Z tamtą ma dziecko. Stara śpiewka - nie kocham jej, nie układa nam się. A teraz razem spacerują szczęśliwi, sama widziałam. Do siebie mam ogromne pretensje, że byłam tak głupia, że dałam się wkręcić w taką relację. Gdybym zaszła z nim w ciążę, to już bym wąchała kwiatki od spodu.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.