Temat: Narkoman

Ten list to tak jak spowiedź przed samą sobą. Spojrzenie na sytuację od nowa, moimi oczami i mam nadzieję, że Waszymi... Postaram się żeby nie było długo.W styczniu 2014 roku przez internet poznałam faceta. Chemia była od samego początku. Kontaktowaliśmy się w ten sposób przez trzy miesiące, przez jego złamaną nogę. Jeszcze wtedy byłam w związku z licealną miłością. Ten związek rozpadał się po kawałeczku od dłuższego czasu a trzymało nas przy sobie tylko przyzwyczajenie... Przynajmniej mnie. Po pierwszym spotkaniu z internetowym chłopakiem było kolejne, kolejne, kolejne, kwiaty, kolacje, kino, randki, poznałam jego rodziców, wszystko jak w bajce, zostawiłam definitywnie licealną miłość. Przeszłam do nowego związku, kto inny się mną opiekował, zabiegał o mnie, troszczył jak o małą dziewczynkę ( w końcu jest 10 lat starszy). Zakochałam się po uszy, on też. Spędziliśmy razem wspaniałe kilka miesięcy. Jeszcze na początku znajomości przyznał mi się, że siedział w więzieniu przez rok i 8 msc za szczeniackie wybryki, typu kradzieże. Po pół roku związku wpadł mi w ręce pewien papier... Wysżło na jaw, że tak naprawdę siedział 9 lat, powiedział mi wszystko, za co, pokazał papiery z więzienia, z sądu, rozmawiałam na ten temat z jego rodzicami. Pomyślałam, że faktycznie ma paskudną przeszłość, ale przecież teraz jest dobrym człowiekiem, że nie chce popełniać tych samych błędów, zrozumiał, zmienił się. Wybaczyłam. Straciłam zaufanie, które później bardzo szybko odbudował. Nadal byliśmy razem, bardzo się kochaliśmy. Czasami się kłóciliśmy, jak to bywa w związkach ale to nie było nic poważnego. Zwykle ja musiałam pierwsza wyciagać rękę na zgodę ale wolałam to niż awantury.... Aż przyszedł koniec maja, pojechaliśmy razem do dużego miasta gdzie studiuję zaocznie, na weekend. Tam zauważyłam, że coś z nim nie tak. Zrobiłam mu awanturę, że palił trawę. Kiedyś się o to sprzeczaliśmy ale w końcu to nic wielkiego, przecież na palcach ręki mogę wyliczyć znajomych, którzy nie palą. Pogodziliśmy się, wróciliśmy do domu ale nadal coś było nie tak... Był nieobecny, ciągle zmęczony, nie chciał się ze mną widywać, nawet nie chciał zabierać mnie do siebie. Jak już był u mnie bardzo szybko wychodził i spowrotem wracał do siebie. To nie był mój ukochany facet. To był zupełnie inny człowiek.... W końcu po dwóch tygodniach, hektolitrach moich łzów, podejrzeniach, że ma kogoś na boku, że nic już dla niego nie znaczę, że od dawna ze sobą nie sypiamy napisał mi smsa, że jest tylko frajerem i pieprzonym ćpunem bo przez cały ten czas palił. Trawę. Powiedział, że jest uzalezniony, poprosił mnie o wsparcie i pomoc. A ja nadal zakochana dałam mu to wszystko, porozmawiałam, trochę popłakałam, zapisałam go na terapię antynarkotykowa... Nie trwało to jednak długo. Nadszedł ostatni weekend. Nie widziałam się z nim cały tydzień, w sobotę nie odbierał telefonu, później go wyłączył, zadzwoniłam do jego mamy. Jest uzależniony od heroiny.... Cały czas palił.... heroinę. Ostatni raz sięgnął po to świństwo 2 lata temu, zanim poznał mnie. Pierwszy raz spróbował w wieku 16- 18 lat, już wtedy był w ośrodku. Sam nie potrafi wytłumaczyć dlaczego teraz do tego wrócił. Dostał ode mnie i od rodziców ultimatum, że albo pójdzie się leczyć, znajdzie pracę i uporządkuje swoje życie na trzeźwo albo pożegnamy się z nim, a rodzice wyrzucą go z domu... Sam mówi mi, że na mnie nie zasługuje, obiecuje, że zrobi wszystko żeby zrekompensować mi moje łzy i cierpienie. Od 4 dni praktycznie nic nie jem, bardzo dużo palę, jestem na skraju wyczerpania nerwowego... On od wczoraj jest na detoksie, nic nie wziął. Chce przetrwać ten detoks i iść na leczenie. Prosi o ostatnią, najmniejszą szansę... A ja nadal bardzo go kocham i wspieram. Nie chcę go od razu przekreślać tylko wierzyć w to, że on faktycznie z tego wyjdzie. Wiem, że jeśli teraz się od niego odwrócę, całkiem się pogrąży... Planowaliśmy budowę domu, w te wakacje chcieliśmy otworzyć własny biznes, rozmawialiśmy o naszym dziecku, bardzo chciał tego dziecka.... Ale czy z kimś takim, z kimś kto nawet po 2 latach przerwy kiedy nadarzy się okazja wraca do heroiny można coś planować? A ja mam dopiero 22 lata, nie chcę zmarnować sobie życia... A jednak nadal szczerze go kocham i modlę się, żeby z tego wyszedł i nigdy do tego nie wrócił...

Powiem tak. Jeśli naprawdę go kochasz nie zostawiaj go. Jeśli naprawdę chce się zmienić bądź przy nim w tej walce. Nikgt nie mówi, że będzie łatwo, ale przecież jeśli kogoś kochamy to zostawiamy go samego...  No chyba, że on nie chce się zmienić - to zmienia sytuację.Ale jeśli naprawdę chce - bądź przy nim ...

Nie skreślała bym go od razu, heroina uzależnia fizycznie , wziął 1 raz bo był ciekawy, głupi, miał możliwości i kasę , spróbował i nie mógł już przestać, to taki instynkt trochę. 

Szczerze dla mnie trudniejszy do zrozumienia jest alkoholik on musiał te kielichy z wódką wlewać w siebie setki razy zanim się uzależnił i za każdym razem to była jego decyzja, on miał więcej wyboru. Heroina to jeden głupi błąd młodości. Rozboje, kradzieże pewnie po to by zdobyć kasę na heroinę. 

To jest twoje życie - jak go kochasz to powalcz z nim o niego. Jeśli on jest teraz na detoksie, leczy się - zostań przy nim, nawet jako taka matka Teresa, wspieraj go ale zachowaj rozsądek po odwyku wyjedzcie najlepiej na drugi koniec polski lub zagranicę , on nie może mieć dostępu do osób które zna i które mogą mu to sprzedać,  z planami o dzieciach, rodzinnie wstrzymaj się na co najmniej 2 lata. 

heroina?coz pozegnalabym sie z tym panem natychmiast.

Wiesz ze narkomanem ( tak jak alkoholikiem) jest sie całe życie ? To niesamowicie trudne . Jestes młoda, całe życie przed Tobą... Strasznie Ci współczuje ... I przesyłam duzo siły bo ta decyzja nie będzie łatwa, tak jak i życie z tym człowiekiem ... 

Pasek wagi

juljaa napisał(a):

Nie skreślała bym go od razu, heroina uzależnia fizycznie , wziął 1 raz bo był ciekawy, głupi, miał możliwości i kasę , spróbował i nie mógł już przestać, to taki instynkt trochę. Szczerze dla mnie trudniejszy do zrozumienia jest alkoholik on musiał te kielichy z wódką wlewać w siebie setki razy zanim się uzależnił i za każdym razem to była jego decyzja, on miał więcej wyboru. Heroina to jeden głupi błąd młodości. Rozboje, kradzieże pewnie po to by zdobyć kasę na heroinę. To jest twoje życie - jak go kochasz to powalcz z nim o niego. Jeśli on jest teraz na detoksie, leczy się - zostań przy nim, nawet jako taka matka Teresa, wspieraj go ale zachowaj rozsądek po odwyku wyjedzcie najlepiej na drugi koniec polski lub zagranicę , on nie może mieć dostępu do osób które zna i które mogą mu to sprzedać,  z planami o dzieciach, rodzinnie wstrzymaj się na co najmniej 2 lata. 
Od heroiny tez nie trzeba od razu sie uzależnić . Mam znajomych ( juz duzo starszych) którzy w młodości próbowali po kilka razy i nigdy uzależnieni nie byli 

Pasek wagi

PATOLOGIA. Zostaw go bo zniszczysz sobie życie. Tacy ludzie się nie zmieniają... 9 lat w więzieniu? ja po takiej wiadomości bym się z tym panem natychmiastowo pożegnała. On nie zasługuje na kolejną szansę.

Ja bym pewnie uciekała gdzie pieprz rośnie... Ale jak wiadomo serce nie sługa i w życiu popełniamy rózne błędy. Pomyśl realnie co będzie dla Ciebie lepsze wiele dni smutku i rozpaczy bez Niego czy wiele lat życia z Nim, ale w ciągłym stresie, że w każdej chwili może wrócić do nałogu (jesli uda mu sie z niego wyjść). Jesli chcesz z Nim być, to powinnas skontaktować się z jakimś ośrodkiem/fundacją i umówić sie na spotkanie, żeby powiedzieli Ci jaką masz przyjąć postawę wobec chłopaka, z którym chcesz być. Żeby to pomogło Mu wyjść z nałogu, żebyś przypadkiem nie popełniła błędów i nie była tzw. "przyzwalaczem". To trudna decyzja i niestety musisz podjąć ją sama...

Mnie chyba najbardziej przerażają te kłamstwa, zastępowane z czasem innymi kłamstwami (że niby chodzi o marihuanę, a tak naprawdę o heroinę, że siedział kilka miesięcy, chociaż siedział 9 lat). Ok, może takich rzeczy się nie mówi na pierwszej randce, ale byliście ze sobą długo, a tu co chwila nowy królik wyskakuje z kapelusza... :( Nie wiem, rozumiem, że serce nie sługa, ale oczyma wyobraźni widzę już lata niepokoju, strachu, kontrolowania, obchodzenia się jak z jajkiem, współuzależnienia, podporządkowania wszystkiego pod jego potrzeby i jego walkę z uzależnieniem, brak zaufania (do niego, do jego organizmu, silnej woli, kolegów, rodziców etc.). Jesteś pewna, że NAPRAWDĘ będzie się leczył? Kurna, w końcu to HEROINA, nawet nie wiem, co powiedzieć. A 9 lat więzienia? Przecież to strasznie długo, za jakieś drobne kradzieże się na tyle nie idzie. No i te kłamstwa... wiem, że łatwo mówić, ale ja bym jednak wolała, żeby partner powiedział mi o tym na początku związku - wyłożył karty na stół i uczciwie pozwolił zdecydować, a nie udawał kogoś innego, by po kilku lata wrócić do nałogu i wyznać wreszcie prawdę. Sorki, dla mnie to kosmos, takie rzeczy tylko w filmach oglądam i nic nie mogę doradzić.

edit: Tak teraz doczytałam - czy to znaczy, że o heroinie powiedziała Ci jego mama, a nie on? Swoją drogą trzeba mieć tupet, żeby planować dzieci i wspólny biznes z partnerką, "zapomniawszy" jej wspomnieć, że jest się uzależnionym od heroiny (kreci)

Tak o heroinie powiedziała mi jego mama. Tzn. podejrzewała heroinę bo oni przez tyle lat nawet dokładnie nie wiedzieli co on bierze. Dlatego jestem pewna, że bez mojej interwencji dalej będą sobie wmawiać, że sam sobie z tym poradzi, do następnego razu... Nie mają żadnej wiedzy o narkotykach i uzależnieniu... Zresztą ja też dopiero się uczę. Drugiego dnia kiedy już włączył telefon i łaskawie napisał smsa po 50 moich nieodebranych połączeniach przyznał się, że bierze heroine... Że nie spodziewał się, że to po tylu latach może do niego wrócić. Nie wiedział jeszcze wtedy, że kontaktowałam się z jego rodzicami. Tak to wyglądało. Ogólnie to jest porządny, bardzo inteligentny i pracowity facet. Te plany też powstały przez to, że czas mu szybko ucieka. Ma 32 lata. 

Największy problem takich dziewczyn jak Ty, to wiara w to, że ich i tylko ich miłość uleczy ich faceta. Ten "porządny, pracowity i inteligentny facet " ma już niezły dorobek jak na 32 lata - 9 lat odsiadki, heroina.... Ech, szkoda mi Ciebie, serio....Ale powodzenia.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.