- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 czerwca 2015, 11:25
Hejka:)
Mam pytanie do dziewczyn zarówno tych, które są bardzo zazdrosne, ale też bardzo chciałabym, poznać zdanie tych, które z zazdrością świetnie sobie radzą:)
Ja jestem okropną zazdrośnicą i totalnie nie wiem co ze sobą począć. Żebyśmy dobrze się zrozumiały- staram się nie być psycho- dziewczyną i rzadko na głos ujawniam swoje prawdziwe zazdrosne myśli:) Nie chcę, żeby mój facet czuł się jak na uwięzi, nie chcę, żeby myślał, że go kontroluję. Staram się wyznawać zasadę- JAK CHCE COŚ ZMAJSTROWAĆ TO TO ZROBI, JA NIE BĘDĘ GO KONTROLOWAĆ. A JAK ZMAJSTRUJE TO ZNACZY, ŻE NIE BYŁ MNIE WART. Nie chcę latać za nim, sprawdzać co robi, czepiać się każdego komentarza koleżanki na FB, spojrzenia na piersi innej kobiety itd.
Ale wewnętrznie UMIERAM. Autentycznie, wywołuje to we mnie takie emocje, że czasem z nerwów chce mi się aż wymiotować.On jest typem, który nie okazuje za wielu uczuć, to ja jestem przytulaskiem itd. I przez to jak widzę, że np, rozmawia przez 20 min przez tel z koleżanką, która się pokłóciła z mężem to mi troszkę smutno, bo mi aż tyle czasu przez tel nie poświęca. Albo jak pisze smsy ze swoją ex. Albo ostatnio gadał przez tel. ze swoją dobrą koleżanką, cały był uhahany, a ja nie mogłam- zatkałam sobie uszy, żeby tego nie słyszeć (oczywiście on tego nie widział, byłam w innym pokoju) i się nie denerwować. Wiem, że nic złego się nie dzieje, ale przez moje ciało przechodzi tornado uczuć. Jestem przerażona. Chciałabym być dla niego najważniejsza, tak jak on jest dla mnie. Ofkors potem zachowuję się normalnie i nie robię fochów, bo gadał z koleżanką, bo nie chcę wyjść na idiotkę.
Jego kumpel np. wysyła mu fotki gołych dup z tekstami- zabrałbyś się za nią? a on odpisuje- no chciałbym taką w prezencie. Tłumaczył mi, że to tylko męskie gadki.
Zdycham z bólu czytając takie rzeczy (tak, przejrzałam mu telefon. dwa razy w życiu. więcej tego nie zrobię.)
Mój facet dużo pracuje, u klientów w domach również, w tym u klientek. wraca czasem o 23. Ufałam mu. Ale teraz nie wiem.
Okłamał mnie parę razy, w pierdołach, ale okłamał. Również gdy pytałam czy kontaktuje się z ex powiedział, że nie. Odkryłam dwa razy, że kłamał, to skwitował to jedynie- "taki kontakt to nie kontakt" i że nie powiedział mi prawdy, bo wie jaka jest moja reakcja. Rozmawialiśmy o tym, wie, że ja jestem bardzo wrażliwa i przeżywam. Powiedziałam mniej więcej jakie są moje granice. Ale nie umiem już do końca zaufać.
Nie wiem co mam zrobić ze sobą, żeby być normalna. Nie chcę ciągle się martwić. Nie chcę być zaborcza. Nie chcę kontrolować. Chcę nauczyć się ufać znowu. Jednak ciągle mam wrażenie, że on mnie okłamie, bo "nie chce moich reakcji" (a rzeczywiście przeginam- płaczę i lamentuję:P ale tak przezywam emocje). Chcę NIE CZUĆ tych wszystkich rzeczy. Chcę wiedzieć, że ja jestem najważniejsza i nie mam czego się bać. On mówi, że to oczywiste, ale co jakiś czas wraca do mnie ten strach.
I nie wiem czy ja jestem głupia czy to jakaś intuicja.
Ja mam 28 lat, on 33. Jesteśmy razem 1,5 roku. mieszkamy razem.
Heeelp.
EDIT. dla tych, które nie chcą czytać całego wątku, a może poradzą coś: Dziewczyny, poryczałam się tak, jak już dawno nie płakałam. Mimo, że muszę zaraz wyjść z domu- cały makijaż do wymiany:) Wyłam i wyłam. Ale jakoś mi ulżyło. Macie tak wiele racji... Tak cholernie trafne jest to wszystko. Sama to czuję, ale spychałam to gdzieś na bok, wierząc dalej, że moje reakcje są nienormalne.
Nie chcę jeszcze rezygnować. Chcę odnaleźć siebie w tym wszystkim i wyrobić sobie w końcu pozycję w tym związku. Proszę, macie jakieś rady? Co mogę zrobić?
Edytowany przez KaszkaManna 15 czerwca 2015, 17:51
15 czerwca 2015, 17:00
Wydaje mi się,że Twój mężczyzna wie, ze ma Cie w garsci i czuje przewage.W sensie, ze wie, ze go bardzo kochasz, przymykasz oczy na pewne sprawy to i sobie pogrywa jak chce.Moze nie od razu zdradza ale zyje bardzo na luzie komentujac wyglad innych kobiet i generalnie wkurzając Ciebie nieliczeniem sie z Tobą.Tak to widze.Wiesz- w związku mają latwiej osoby,ktore kochają ciut mniej i nie poswiecają sie zbytnio, ponad wlasne sily ( wiem ze swojego doswiaczenia) nalezy czuc sie pewnie, swobodnie a Ty masz stany zakrawające o nerwice.
Polecam Ci ksiazke, jest na chomiku- Bronwyn Fox ,Pokonać lek,odnosi sie ogolnie do wszystkich lękow, Ty masz taki, ze boisz sie stracic faceta.
Pierwszym filarem jest zbudowanie wlasnej wartosci, wtedy przestaniesz tak obsesyjnie myslec o czymkolwiek...
15 czerwca 2015, 17:28
No niby owszem, ale kurcze, w związku normalnie działającym nie raz nie dwa ty będziesz w garści partnera a on będzie w twojej. I ponieważ sie kochacie/szanujecie się i jesteście względem siebie życzliwi, jakoś ufacie, że druga strona was w tej garści nie zgniecie.
W końcu nie chodzi, żeby teraz żelazną kolubrynę odgrywać i pozować się na jakąś zbrojną kawalerię w natarciu. W życiu codziennym musimy sobie ufać nawzajem, inaczej to tylko smętny spektakl, degrengolada i przepychanki "kto silniejszy".
Tutaj autorka jest pod wpływem manipulanta i wyraźnie ten wpływ zaostrzył u niej te nerwicowe stany. Nie ma ani zaufania ani szacunku, czy nawet jakiegoś względnego poważania. Jest sucha kalkulacja faceta, który urabia sobie kobietę. Nic dziwnego, ze kobieta zaczyna rozpaczać, nerwowo reagować- w końcu żyje jak we wnykach, gdzie się nie ruszy tam się wnyk zaciska. Powie, że zazdrosna, zostanie wyśmiana a jej problem zbagatelizowany, jeszcze ją wyzwie ukochany od histeryczek. Nic nie powie- daje ciche przyzwolenie, najpierw na foty panienek, potem na coś gorszego. Eskalacja zajdzie tak czy owak, pytanie czy jest sens na nią czekać i ranić się jeszcze bardziej.
Dla mnie 1,5 roku to nic, przy całym życiu. Raz dwa bym się rozmówiła z delikwentem i koniec pieśni. Nie warto sobie życia niszczyć dla manipulanta i gracza.
Edytowany przez datuna 15 czerwca 2015, 17:29
15 czerwca 2015, 17:50
Dziewczyny, poryczałam się tak, jak już dawno nie płakałam. Mimo, że muszę zaraz wyjść z domu- cały makijaż do wymiany:) Wyłam i wyłam. Ale jakoś mi ulżyło. Macie tak wiele racji... Tak cholernie trafne jest to wszystko. Sama to czuję, ale spychałam to gdzieś na bok, wierząc dalej, że moje reakcje są nienormalne.
Nie chcę jeszcze rezygnować. Chcę odnaleźć siebie w tym wszystkim i wyrobić sobie w końcu pozycję w tym związku. Proszę, macie jakieś rady? Co mogę zrobić?
15 czerwca 2015, 17:55
Weź mu pokaż ten temat ;p Jak przeczyta ile kobiet kopnęłoby go w 4 litery za takie zachowania to może się opanuje. A jak Ci zarzuci wywlekanie waszych spraw na forum internetowym to mu powiedz, że sam Cie do tego zmusił notorycznym olewaniem Twoich problemów i paskudnego stanu psychicznego w związku z tym, co robi. Albo chce być z Tobą, albo chce pisać z byłą, krótka piłka.
No i zgadzam się z datuną, o manipulowaniu i poniżaniu w zasadzie, bo jak to inaczej nazwać? Dokładnie, za chwilę dojdzie do sytuacji, gdzie Ty wyjdziesz na rąbniętą histeryczkę, bo wymagasz szacunku i tego, by przestał poświęcać uwagę wszystkim innym kobietom, tylko nie Tobie.
-
Ale co do 'dupeczek' w telefonie czy internecie, ja akurat pewnie nie miałabym problemu, bo sama oglądam i nieraz komentuję, nawet 'dupeczki; płci męskiej do chłopaka hehh ;D. Ale jest też pytanie jaka to częstotliwość, bo esemes raz na ruski rok - naprawdę, nie miałabym żadnych pretensji. Notorycznie parę esemesów przez dłuższy czas + komentarze takie jak u Twojego faceta - tu juz bym pewnie nie byłabym aż tak wyrozumiała.
Edytowany przez it.girl 15 czerwca 2015, 17:58
15 czerwca 2015, 18:03
Weź mu pokaż ten temat ;p Jak przeczyta ile kobiet kopnęłoby go w 4 litery za takie zachowania to może się opanuje. A jak Ci zarzuci wywlekanie waszych spraw na forum internetowym to mu powiedz, że sam Cie do tego zmusił notorycznym olewaniem Twoich problemów i paskudnego stanu psychicznego w związku z tym, co robi. Albo chce być z Tobą, albo chce pisać z byłą, krótka piłka.No i zgadzam się z datuną, o manipulowaniu i poniżaniu w zasadzie, bo jak to inaczej nazwać? Dokładnie, za chwilę dojdzie do sytuacji, gdzie Ty wyjdziesz na rąbniętą histeryczkę, bo wymagasz szacunku i tego, by przestał poświęcać uwagę wszystkim innym kobietom, tylko nie Tobie.-Ale co do 'dupeczek' w telefonie czy internecie, ja akurat pewnie nie miałabym problemu, bo sama oglądam i nieraz komentuję, nawet 'dupeczki; płci męskiej do chłopaka hehh ;D. Ale jest też pytanie jaka to częstotliwość, bo esemes raz na ruski rok - naprawdę, nie miałabym żadnych pretensji. Notorycznie parę esemesów przez dłuższy czas + komentarze takie jak u Twojego faceta - tu juz bym pewnie nie byłabym aż tak wyrozumiała.
Wiedziałam, że kumpel (przyjaciel od dziecięcych lat) wysyła mu te dupy. Pytałam mojego faceta o to- powiedział, że to się rzadko zdarza. Powiedziałam- OK, NIE WPŁYNĘ NA TWOJEGO KOLEGĘ, ALE UMARŁABYM, GDYBYŚ TO KOMENTOWAŁA W JAKIŚ WIEŚNIACKI SPOSÓB W STYLU "ZARUCHAŁBYM". on odpowiedział, że oczywiście nie, nie no za kogo ja go mam.
Sprawdziłam ten pieprzony telefon- fotek jest ogrom z tekstami- zaświesiłbyś jej tam latarką? odpwiedź mojego faceta- żaświeciłbym, gdyby ściągnęła spodnie. Albo zdjęcie laski na łańcuchu i tekst- baw się dobrze w pracy. Odpowiedź mojego- szkoda, że klientki nie są takie urodziwe. Zdjęcie gołej dupy bzykanej przez fachowca z profesji mojego faceta i pytanie- zostawiłbyś u niej swój sprzęt? itd. Nawet jak to piszę to brzuch mnie boli. Moj mężczyzna powiedział, że to nic nie znaczy, że to są męskie gadki, że to mnie kocha, to, że tak pisze, to nie znaczy, że tak by zrobił. i jak chcę to mogę kumplowi jego napisać, żeby mu tych dup nie wysyłał, ale on na pewno zabije mnie śmiechem.
15 czerwca 2015, 18:06
To ty chcesz jeszcze pracować nad tym związkiem?... Hm... To ja dla ciebie porad nie mam, bo jak się nie pertraktuje z terrorystami tak ja nie pertraktuję z manipulantami. Prowadzi to tylko do kolejnych wnyków, tym razem ulepionych z poczucia winy, obowiązku i co tam jeszcze się kobietom w głowy utyka, że mają cierpieć dla miłości.
Moja pozycja w takim związku byłaby- wyjściowa. Dostałby facet kopa w d00pę i krzyżyk na drogę.
Zerwałabym, wyprowadziła się lub wyprowadziła jego. Zapisałabym się na jakąś terapie u psychologa bo te nerwicowe stany zapewne lekkie nie są. Z miesiąc bym ryczała w poduchę, oglądała ckliwe komedie romantyczne, żarła lody i obgadywała gada z psiapsiółkami. I żeby nie było, pracowałabym za trzech, bo mnie praca zawsze w problemach osobistych bardzo pomaga zapomnieć o zgniliźnie, co to się czasami w nią wdepnie jak się z ludzkością obcuje. Po miesiącu rozpaczy otrzepałabym garnitur i ruszyła dalej zdobywać świat.
Jak chcesz to bagienko ratować i pracować na tym związkiem, no cóż... to nie mam dla ciebie porad. Powodzenia.
15 czerwca 2015, 18:08
To ty chcesz jeszcze pracować nad tym związkiem?... Hm... To ja dla ciebie porad nie mam, bo jak się nie pertraktuje z terrorystami tak ja nie pertraktuję z manipulantami. Prowadzi to tylko do kolejnych wnyków, tym razem ulepionych z poczucia winy, obowiązku i co tam jeszcze się kobietom w głowy utyka, że mają cierpieć dla miłości. Moja pozycja w takim związku byłaby- wyjściowa. Dostałby facet kopa w d00pę i krzyżyk na drogę.Zerwałabym, wyprowadziła się lub wyprowadziła jego. Zapisałabym się na jakąś terapie u psychologa bo te nerwicowe stany zapewne lekkie nie są. Z miesiąc bym ryczała w poduchę, oglądała ckliwe komedie romantyczne, żarła lody i obgadywała gada z psiapsiółkami. I żeby nie było, pracowałabym za trzech, bo mnie praca zawsze w problemach osobistych bardzo pomaga zapomnieć o zgniliźnie, co to się czasami w nią wdepnie jak się z ludzkością obcuje. Po miesiącu rozpaczy otrzepałabym garnitur i ruszyła dalej zdobywać świat.Jak chcesz to bagienko ratować i pracować na tym związkiem, no cóż... to nie mam dla ciebie porad. Powodzenia.
Oj, zabolało:)... ale wzięłam sobie do serca.
15 czerwca 2015, 18:13
Złapałabym za jaja i powiesiła na ścianie. Oj spróbowałby tylko wymieniać się takimi zdjęciami i tekstami... wybacz, ale w tym momencie JAK DLA MNIE, nie ma w ogóle podstaw do ufania mu i odczuwania bezpieczeństwa i miłości. Na Twoim miejscu serio odpuściłabym sobie chłopa, nie jest Ciebie wart! Ehhh naprawdę aż niewiadomo co powiedzieć, bo serio, ten związek nie ma prawa bytu!
P.S a to, że ma kontakt z ex to jest gruba przesada!
Edytowany przez 27c13bc623f5ee39807e567523ede4df 15 czerwca 2015, 18:14
15 czerwca 2015, 18:17
Ryczysz, ryczysz, i nic nie zrobisz. No cóż szkoda :)
Dodam tylko, że w moim otoczeniu są dwie kobiety, które w takich toksycznych związkach z manipulatorem zostały i plują sobie w brodę, bo teraz już nie mają sił oprawcy zostawić (za stare, kto je teraz weźmie, a on taki kochany czasami, buuuu... jednak im dłużej ryta psychika tym ciężej się z wnyków wyrwać).
15 czerwca 2015, 18:18
Weź mu pokaż ten temat ;p Jak przeczyta ile kobiet kopnęłoby do w 4 litery za takie zachowania to może się opanuje. A jak Ci zarzuci wywlekanie waszych spraw na forum internetowym to mu powiedz, że sam Cie do tego zmusił notorycznym olewaniem Twoich problemów i paskudnego stanu psychicznego w związku z tym co robi. Albo chce być z Tobą, albo chce pisać z byłą, krótka piłka.
To nie jest takie proste. Dla mnie facet jest toksykiem. Dla nas jest to nie do pojęcia, ale on tak autorką zakręci, że to my wyjdziemy na wariatki, ona na walniętą histeryczkę, a on na ubolewającego misia, którego nikt nie rozumie, a który potrzebuje wsparcia, bo mu tak źle w życiu (czy tam jakaś inna manipulacyjna zagrywka). Dla mnie tu już nie ma nic do ratowania, od takich typów jak najdalej bo są bardzo niebezpieczni dla zdrowia psychicznego. Widać jednak że autorka nie ma zamiaru zrezygnować i ten związek się tak szybko nie skończy, ale mam nadzieję, ze kiedyś się jej uda.A jak już jej się uda to jeszcze latami będzie się jej on czkawką odbijał.
Wiedziałam, że kumpel (przyjaciel od dziecięcych lat) wysyła mu te dupy. Pytałam mojego faceta o to- powiedział, że to się rzadko zdarza. Powiedziałam- OK, NIE WPŁYNĘ NA TWOJEGO KOLEGĘ, ALE UMARŁABYM, GDYBYŚ TO KOMENTOWAŁA W JAKIŚ WIEŚNIACKI SPOSÓB W STYLU "ZARUCHAŁBYM". on odpowiedział, że oczywiście nie, nie no za kogo ja go mam.Sprawdziłam ten pieprzony telefon- fotek jest ogrom z tekstami- zaświesiłbyś jej tam latarką? odpwiedź mojego faceta- żaświeciłbym, gdyby ściągnęła spodnie. Albo zdjęcie laski na łańcuchu i tekst- baw się dobrze w pracy. Odpowiedź mojego- szkoda, że klientki nie są takie urodziwe. Zdjęcie gołej dupy bzykanej przez fachowca z profesji mojego faceta i pytanie- zostawiłbyś u niej swój sprzęt? itd. Nawet jak to piszę to brzuch mnie boli. Moj mężczyzna powiedział, że to nic nie znaczy, że to są męskie gadki, że to mnie kocha, to, że tak pisze, to nie znaczy, że tak by zrobił. i jak chcę to mogę kumplowi jego napisać, żeby mu tych dup nie wysyłał, ale on na pewno zabije mnie śmiechem.
Skoro to nic nie znaczy to dlaczego nie jest w stanie z tego zrezygnować? Nie zrobiłby tego o czym pisze, ale ubolewa, że jego klientki takie nie są. I patrz jaka piękna manipulacja 'i jak chcę to mogę kumplowi jego napisać, żeby mu tych dup nie wysyłał, ale on na pewno zabije mnie śmiechem', on sam nie napisze, ale jak ty chcesz to pisz do kolegi, śmiało, on nie ma nic przeciwko, ale wiedz że wyjdziesz na wariatkę i wszyscy znajomi będą z ciebie mieli ubaw. Ja wiem autorko, że cokolwiek my tutaj nie napiszemy to nie dotrze do ciebie, bo jest jeszcze po prostu za wcześnie, ale naprawdę poczytaj tego bloga, może to będzie twój pierwszy krok do otworzenia oczu.