Temat: Czy ktoś mnie zrozumie? Bo ja już siebie nie rozumiem ni w ząb...

Z góry uprzedzam ze to co napisze to troche telenowela brazylijska..Nie pojmuje juz samej siebie.. Może ktoś z Was mi pomoże, bo juz powoli wariuje. Mam narzeczonego, razem jestesmy juz 7 lat (od roku zaręczeni). Nie jest najgorszy, ale nie czuje tego, ze jest moją bratnią duszą. Póki jest dobrze, jest ok, gorzej jeśli ja chce sie wygadać, albo coś mnie boli, wtedy on nie rozumie. Krzyczy, awanturuje sie. Wtedy widze, ze on nie jest dobrym człowiekiem. Celowo mnie rani, mówi słowa, które strasznie bolą. Dużo razem przeszliśmy, dużo złego, dużo ja wybaczałam, on też dużo wybaczył. Jak na moje, to nie pasujemy zbytnio do siebie, ale razem jestesmy. Ja go bardzo kocham,może za bardzo. Wybaczałam bardzo dużo. Mam wrazenie ze on mnie nie docenia, obcy mezczyzni zwracaja na mnie wieksza uwage niz on. Jest ze mna, ale tak jakby mnie nie zauwaza. Wazni sa koledzy, piłka nożna. Nie pije często, ale jesli juz zacznie, to nie potrafi odmowic. Pije az padnie. Zepsuł mi sylwestra, bo sie zgubił po pijaku. Tak sie napil, ze nie mogl odnalezc drogi do domu. Balam sie ze ze zamarznie i szukalam go prawie 3 godziny.. Ma 29 lat, a zachowuje sie jak gówniarz. Niby do mnie przyjezdza, ale czasem mam wrazenie jakbym byla tylko hotelem. Mamy oboje caly weekend wolny, to przyjedzie o 22 w sobote, przespi sie, wstanie na nastepny dzien to juz jedzie na mecz. Mecze, koledzy, komputer, potem w oddali gdzies tam ja. Czuje sie przy nim taka .. zwykła, po prostu szara myszka. Na początku zwiazku mowil zebym schudla, ze mu sie podobam ale podobalabym sie bardziej. Potem niby sie we mnie zakochal, ale on nie patrzy na mnie z pożądaniem tak jak powinno być.. wiecie o co mi chodzi. Inne podobaja mu sie bardziej, ja to czuje. On twierdzi ze wymyslam.

Rok temu paskudnie mnie oklamal. Z zemsty pojechalam wtedy na dyskoteke (tak wiem.. głupie i gówniarskie) no i .. poznalam kogos. Kogoś dla kogo byłam piękna taka jaka jestem, inne nie istniały.. Kogoś gotowego zawsze mi pomóc i poświęcić mi swój czas. Wiem, ze mnie za to potępicie, ale bedac jeszcze z tamtym chłopakiem zaczelam sie spotykać z nowym. Od poczatku powiedzialam mu w jakiej jestem sytuacji. Przezylam z nim chyba najlepsze chwile w swoim zyciu. I nie, nie chodzilo o seks. Poznalam kogos bardzo podobnego do mnie, kogos z ktorym zawsze mialam o czym rozmawiac. Moglam sie wyżalić, zawsze mnie rozumiał, pomagał praktycznie we wszystkim. Zawsze miał czas. On jest bardzo dobrym czlowiekiem, takim kochanym, o ktorym gdy sie mysli to naplywaja same ciepłe uczucia. To sie czuje, ze to jest ta osoba, ta jedyna, przy której świat mógłby nie istnieć. Nie wiedzialam co robić, żyłam w strasznej męczarni, oboje zylismy. Nie wiedzialam czy słuchać głosu serca czy rozsądku. On mówił, ze rozumie, ale dlugo tak nie mozemy, ze musze wszystko zalatwić, że on chce mieć mnie tylko dla siebie.   I wtedy pierwszy chlopak zaczal o mnie walczyć, nawet sie oświadczył, choc wczesniej nawet nie chcial o tym slyszec. Szkoda mi sie zrobilo tych wszystkich lat razem, zgodzilam sie. Przeciez w glębi serca go kochałam, tylko brak mi bylo tego wszystkiego czego bym oczekiwala od mężczyzny. Nowemu wyjasnilam sytuacje, chociaż serce mi pekało, bo tyle przezylam z nim szczesliwych chwil. Zerwalismy kontakt, ale teraz cos mi odwalilo po kilku miesiacach i napisalam do niego. On jest caly czas sam i mowi, ze gdybym tylko cos zrobila moglibysmy byc razem, ze on mi wybaczyl, ze go tak potraktowalam i ze bardzo chcialby byc ze mna. Mowi, ze jestem miłością jego życia.

I teraz do sedna: Czy ja jestem normalna? Bo mi sie wydaje, ze nie. Mam jednego chlopaka, a w glowie mi ktos inny.  Z kolei z tym drugim nie umiem chyba być, bo boje sie zmian. Mimo iz wiem, ze bylabym z nim o wiele bardziej szczesliwa niz z obecnym to sie boje przewrocic swojego zycia do gory nogami, bo gdybym umiala, to odeszlabym dawno od pierwszego. Nie umiem chyba zostawic obecnego chlopaka po tylu latach, wiem jakbym go skrzywdzila, wiem ze tak nie mozna. Poza tym co powie rodzina, znajomi.. Mimo ze nie jestem szczesliwa, to moze ja po prostu nie potrafie juz byc z kims innym. Wiem, ze jeslibym go zostawila to bardzo bym cierpiała.. Tyle lat razem. Z drugiej strony mowia, ze trzeba myslec o swoim szczesciu,a ja chyba nie potrafie. Co najlepsze, wydaje mi sie czasem, ze kocham ich obu, a moze jednak nie kocham zadnego? Nie rozumiem siebie, nie wiem czego chce w zyciu, a nawet jak wiem, to sie boje.. Pierwszy chlopak nie jest zbyt dobry, drugi jest najlepszym czlowiekiem, jakiego poznalam kiedykolwiek. I na koniec jeszcze dodam, ze obaj wiedza o wszystkim, niczego nie zatailam, nie robilam w ukryciu , nie znaja tylko moich mysli.. Wiem, ze to co pisze jest straszne, wiem jak to wyglada, jak to brzmi, ale to szczera prawda. Czy dla mnie istnieje jakis ratunek? Jestem okropna, wiem to..

Pytanie nie jest czy ty jestes normalna..Pytanie jest czego chcesz? Wyobraz sobie zycie przy pierwszym za 20 lat i jak bedzie wygladalo. Wyobraz sobie swoje zycie z tym drugim..za 20 lat. Wybierz i to wszystko.

Jesteś normalna i... nie jesteś. Normalne jest to, ze masz rozterki. Nienormalne natomiast to, że zostałaś z facetem, z którym jesteś nieszczęśliwa i który Ci nie odpowiada. I co, masz być do końca życia niedoceniana, nieszczęśliwa i niezadowolona, bo ludzie coś powiedzą? Bo skrzywdzisz go rozstaniem? Czy chciałabyś by ktoś z Tobą był w taki sposób w jaki Ty jesteś teraz? To bardzo źle, że boisz się zmian. Bo zmiany są dobre. Załóżmy, ze odejdziesz teraz od tego, z którym jesteś. Zwiążesz się z tym drugim. Coś nie wyjdzie. Wiesz co wtedy zrobisz? Pójdziesz znów na dyskotekę, czy gdziekolwiek i poznasz następnego. Głowa do góry. Powodzenia.

Pasek wagi

Z obecnym będziesz się męczyć. Skoro teraz tak się zachowuje to pomyśl co będzie po ślubie. Boisz się go zostawić bo przeżyliście ze sobą parę lat,ale wydaje mi się że to przyzwyczajenie.

Pasek wagi

Szukasz kogoś innego, bo nie jest Ci dobrze z tym, którego masz... To normalne i zdrowe. I powiem Ci, że teraz jeszcze możesz to zmienić, ale jak już wyjdziesz za mąż, urodzisz mu dwójkę dzieci (a polepszyć się Wam nie polepszy i nie będziesz szczęśliwsza), to wtedy już tej możliwości zmiany nie będzie. Będzie duuużo trudniej.

czy jak w sklepie, do którego chodzisz od lat jest tylko czerstwy chleb, to go kupujesz i jesz aż ci zęby strzelają? a może nie kupujesz i chodzisz głodna? a tam obok jest nowy sklep ze świeżutkim chlebkiem. wejdź do niego i kup go i najedz się z przyjemnością do syta. masz do tego prawo  

Pasek wagi

Odejdz od tamtego.  On cie zawsze bedzie ponizal , chcesz marnpwac zycie z kims takim , a jesli sie czujesz dobrze z drugim z nim badz , masz tylko jedno zycie

ja przepraszam, ale muszę. Jesteś durna, jak stołowa noga, jeśli w ogóle rozważasz pozostanie z facetem, który Cię nie kocha, nie rozumie i nie szanuje, z którym jestes z przyzwyczajenia! Dlaczego sobie to robisz?

Pasek wagi

Chyba nie kochasz żadnego....Twój obecny facet ma cię gdzieś (nie wyobrażam sobie, że miałabym być na którymś miejscu z kolei po kolesiach, meczach i imprezach), drugi facet chce spróbować,a ty jesteś nim zafascynowana , bo traktuje cię jak księżniczkę, czego raczej nie mogłaś się spodziewać po narzeczonym. Pytanie, dlaczego ten pierwszy się oświadczył... raczej nie z miłości, wyczuł zagrożenie i uważa, że w ten sposób wygrał. Znajomi, rodzina.... to twoje życie i twoje wybory, to ty będziesz żyła z kimś kto ma cię gdzieś , nie oni.  

Twoim problemem jest to, ze bardziej Cię obchodzi co pomyślą i powiedzą inni ludzie niż to, czego sama chcesz. Zmarnujesz sobie życie po to, żeby nikt o Tobie nie plotkował. Fajna perspektywa?

Mam praktycznie identyczną sytuację z tym, że teraz nikogo nie mam ale kiedyś był i też wybrałam jak tak jak ty teraz.. mogę Ci powiedzieć że to była najgorsza decyzja w moim życiu kolejne dwa lata zmarnowane pełne obelg, niedoceniana, słuchania jesteś gruba tamta jest ładniejsza, a jak odchodziłam to mnie zatrzymywał błagał pierścionki kupował taka sama taktyka. Na dzień dzisiejszy to ja mu się znudziłam i wcale mnie już nie chce. :/ A ja nie umiem sobie ułożyć życia z nikim. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.