- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 czerwca 2015, 22:05
Napiszę Wam o pewnej relacji, ponieważ potrzebuję obiektywnego spojrzenia na sprawę. Będę wdzięczna za doczytanie do końca.
W liceum zaprzyjaźniłam się z jednym chłopakiem. Nie obchodzi mnie akurat co kto myśli o przyjaźni damsko-męskiej, dla mnie ważne jest, że sama wiem, jak ta relacja wyglądała i ile dla mnie znaczyła.
Nie był to zwykły kumpel, tylko ktoś, z kim byłam naprawdę nierozłączna. Mogę śmiało powiedzieć, że jest on jedyną osobą na świecie, która wie o mnie wszystko. Z nikim innym nigdy nie łączyła mnie podobna relacja. Nie chcę, żebyście patrzyli na to jak na dzisiejsze gimnazjalne "friendzone" - bo to nie tak wyglądało. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji, mogę wygadać się, wypłakać, ale też śmiać ze wszystkiego - i z wzajemnością.
W tamtym czasie troszkę przez to podupadł mój związek, bo wiadomo - ze strony chłopaka pojawiła się zazdrość, bo on nie wierzył, że mogą łączyć nas takie czysto przyjacielskie relacje. Był zły, że czasami skupiałam na nim zbyt mało uwagi, chcąc często pomóc lub wesprzeć kogoś innego.
Na początku studiów relacja zaczęła się lekko rozluźniać, co było spowodowane odległością. Kolejne 2 lata studiów zmieniły to wszystko, bo zamieszkałam w tym samym mieście... I w sumie jego obecność pozwoliła mi przeżyć ten okres. Obecnie wracam do rodzinnego domu, bo zwyczajnie nie jestem stworzona do życia w dużym mieście...
Jakieś 2 miesiące temu poznał dziewczynę. Bardzo mnie to cieszyło, bo zawsze był sam - takie typ. Widzę, że się zakochał i jestem z tego powodu naprawdę szczęśliwa, bo widać jak mu zależy na tej dziewczynie, a dotąd twierdził, że po prostu nie umie się zakochać. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że poszłam w totalną odstawkę. Jest mi przykro, bo naprawdę dla niego często ryzykowałam wiele w moim związku, byłam zawsze, kiedy mnie potrzebował, a teraz - kiedy jest mi naprawdę ciężko, pojawiają się problemy ze zdrowiem - zwyczajnie nie mogę na niego liczyć. Nawet na głupi sms, krótką rozmowę - nic. Nie jestem zazdrosna o jego nową relację, ale ja byłam przy nim w każdej gorszej chwili. Odbierałam telefony i rozmawiałam z nim po nocach kosztem własnego związku, zdrowia, szkoły... A teraz nie mogę liczyć nawet na minimum wsparcia... Twierdzi, że ma sesję, nie ma na nic czasu i wierzę w to, bo studiuje naprawdę trudny kierunek... Ale nie zrozumiem braku jakiejkolwiek inicjatywy z jego strony. Wszystko tłumaczone jest brakiem czasu i nową znajomością, która nie jest nawet jeszcze żadnym związkiem.
Uważacie, że ta relacja jest toksyczna? Moja siostra często mi to powtarza...
Czy to może ja przesadzam? Zrezygnować z takiej znajomości, która w ostatnim czasie przynosi mi tylko ból czy przeczekać ten czas jego euforii?
11 czerwca 2015, 22:16
"Nie chcę, żebyście patrzyli na to jak na dzisiejsze gimnazjalne "friendzone" - bo to nie tak wyglądało. "
Tiaaaa....ze strony kobiety to z reguły "tak" nie wygląda.
11 czerwca 2015, 22:19
przeczekać. prawdziwą przyjaźń poznaję się nie po tym jak często się kontaktujecie a jak potraficie rozmawiać nawet po wielu latach nie widzenia. nie będziecie nierozłączni w doroslym życiu.
11 czerwca 2015, 22:23
"Nie chcę, żebyście patrzyli na to jak na dzisiejsze gimnazjalne "friendzone" - bo to nie tak wyglądało. "Tiaaaa....ze strony kobiety to z reguły "tak" nie wygląda.
Ja tak nie uważam. Cała klasa rozeszła się w różne strony Polski, potracili kontakt, a my dalej mogliśmy na siebie liczyć. Myślę, że ten sam fakt świadczy, że oboje traktowaliśmy tę relację poważnie.
Nie, nie nosił mnie na rękach, nie obsypywał mnie drogimi prezentami i odwrotnie, nie wtrącał się w mój związek i nie próbował mi nic psuć w życiu - a takie jest raczej wyobrażenie 'friendzone', gdzie zakochany chłopak udaje przyjaciela jednocześnie zabiegając o względy 'przyjaciółki', która umiejętnie wykorzystuje naiwność chłopaka :P
11 czerwca 2015, 22:25
przeczekać. prawdziwą przyjaźń poznaję się nie po tym jak często się kontaktujecie a jak potraficie rozmawiać nawet po wielu latach nie widzenia. nie będziecie nierozłączni w doroslym życiu.
Wiem, zdaję sobie sprawę z tego. Tak właśnie wyobrażałam sobie tą relację po X latach :)
Tylko niestety teraz całkowicie straciłam z nim oparcie - może po prostu muszę przywyknąć do tej sytuacji, to dla mnie nowe, nieznane wcześniej uczucie :P
11 czerwca 2015, 22:29
"Nie chcę, żebyście patrzyli na to jak na dzisiejsze gimnazjalne "friendzone" - bo to nie tak wyglądało. "Tiaaaa....ze strony kobiety to z reguły "tak" nie wygląda.
Czemu ludzie nie wierzą w czystą przyjaźń? Mam dwóch przyjaciół, obydwoje to faceci - jednego znam od piaskownicy, drugiego poznałam w liceum. Obydwoje mają dziewczyny, w życiu nie było między nami żadnych podtekstów i tak dalej, po prostu przyjaźń. Rozumiem, że ktoś tego nie doświadczył, ale ten ogrom powątpiewających komentarzy o friendzone mnie dobija i zabija moją wiarę w ludzi - tak jakby nie można było spędzać czasu ze sobą tak po prostu, tylko we wszystkim musiało być drugie dno.
A co do tej sytuacji - jak dla mnie to jest dziwne, ja bym się tak nie zachowała i wiem, że moi przyjaciele też nie. Z drugiej strony jestem w stanie po części zrozumieć, ,że ktoś się tak zachłysnął tą nową znajomością, że ma klapki na oczach i nic innego nie widzi - więc może po prostu daj mu trochę czasu żeby oprzytomniał? Jak się zupełnie odetnie to wtedy bym się zastanawiała.
11 czerwca 2015, 22:29
"Nie chcę, żebyście patrzyli na to jak na dzisiejsze gimnazjalne "friendzone" - bo to nie tak wyglądało. "Tiaaaa....ze strony kobiety to z reguły "tak" nie wygląda.
Czemu ludzie nie wierzą w czystą przyjaźń? Mam dwóch przyjaciół, obydwoje to faceci - jednego znam od piaskownicy, drugiego poznałam w liceum. Obydwoje mają dziewczyny, w życiu nie było między nami żadnych podtekstów i tak dalej, po prostu przyjaźń. Rozumiem, że ktoś tego nie doświadczył, ale ten ogrom powątpiewających komentarzy o friendzone mnie dobija i zabija moją wiarę w ludzi - tak jakby nie można było spędzać czasu ze sobą tak po prostu, tylko we wszystkim musiało być drugie dno.
A co do tej sytuacji - jak dla mnie to jest dziwne, ja bym się tak nie zachowała i wiem, że moi przyjaciele też nie. Z drugiej strony jestem w stanie po części zrozumieć, ,że ktoś się tak zachłysnął tą nową znajomością, że ma klapki na oczach i nic innego nie widzi - więc może po prostu daj mu trochę czasu żeby oprzytomniał? Jak się zupełnie odetnie to wtedy bym się zastanawiała.
11 czerwca 2015, 22:34
Czemu ludzie nie wierzą w czystą przyjaźń? Mam dwóch przyjaciół, obydwoje to faceci - jednego znam od piaskownicy, drugiego poznałam w liceum. Obydwoje mają dziewczyny, w życiu nie było między nami żadnych podtekstów i tak dalej, po prostu przyjaźń. Rozumiem, że ktoś tego nie doświadczył, ale ten ogrom powątpiewających komentarzy o friendzone mnie dobija i zabija moją wiarę w ludzi - tak jakby nie można było spędzać czasu ze sobą tak po prostu, tylko we wszystkim musiało być drugie dno. A co do tej sytuacji - jak dla mnie to jest dziwne, ja bym się tak nie zachowała i wiem, że moi przyjaciele też nie. Z drugiej strony jestem w stanie po części zrozumieć, ,że ktoś się tak zachłysnął tą nową znajomością, że ma klapki na oczach i nic innego nie widzi - więc może po prostu daj mu trochę czasu żeby oprzytomniał? Jak się zupełnie odetnie to wtedy bym się zastanawiała."Nie chcę, żebyście patrzyli na to jak na dzisiejsze gimnazjalne "friendzone" - bo to nie tak wyglądało. "Tiaaaa....ze strony kobiety to z reguły "tak" nie wygląda.
Niektórzy muszą doświadczyć czegoś na własnej skórze, żeby zrozumieć pewne rzeczy :)
Muszę dać czas i sobie, i jemu. Poczekam na jakiś krok z jego strony, choć przyznam, że to czekanie (już od dwóch miesięcy) jest bardzo trudne i coraz ciężej mi z tym. Jednak innego wyjścia nie mam :P
11 czerwca 2015, 22:55
ja bym go nie skreslala...Mam juz pewne obserwacje z zycia /swojego/, bo kiedys bylam bardzo towarzyska osoba i mialam przyjaciol, albo dobrych znajomych, chlopakow i dziewczyny. Wszystko sie zmienia, co nie znaczy, ze jest toksyczne. Zachowaj mile wspomnienia. Po prostu dorastacie. Faceci sa w stanie poswiecic dla swojej kobiety-dziewczyny duzo wiecej niz kobiety. Czesto bywa, ze gdy partnerka przyjaciela stawia ultimamtum, mezczyzna jest z stanie zrezygnowac nie tylko z przyjazni, ale tez zerwac kontakt z ukochana siostra, matka, a nawet dzieckiem z innego zwiazku.
Wiem, ze zrozumienie tej reguly zyciowej jest bardzo bolesne, sama tego wielokrotnie doswiadczylam. Przyjaznie sie nawiazuje w okresie od przedszkola do studiow. Pozniej czesto sie te przyjaznie rozpadaja. Najczesciej gdy kobieta bierze slub i pojawia sie dziecko. Takie zycie.
Nie obwiniaj kolegi. To nie jest toksyczna przyjazn. Ja to tak widze. Zalezy mu na tym zwiazku i psychika kobiet i facetow sie rozni.