- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 czerwca 2015, 19:15
Czy ktos z was jest w takiej sytuacji, że macie bardzo zły albo w ogóle nie macie kontaktu z rodziną waszego partnera? Jestem z chłopakiem od 2 lat(oboje mamy po 20) i od niedawna zaczeło do mnie docierac co tak naprawdę oznacza sytuacja w której się znalazłam. Rodzina chłopaka a w szczególności jego matka i siostra po prostu mnie nienawidzą. To nie jest tak, że ja to wyolbrzymiam, od początku nie było jakos super między nami ale chciałam żeby mnie polubiły więc zaciskałam zęby i byłam miła. Należe do osób, które nie będą komuś nadskakiwały, skoro wyczułam, że nie jestem lubiana to też zaczęłam się dystansować. Jego matka zarzuca mi wszystkie jego niepowodzenia, to że się nie uczy, że popsułam ich relacje, że jestem zaborcza, że spędzamy za dużo czasu, że śpimy razem, że nie wraca na noc. Takich przykładów mogę wymieniać bez końca, tak naprawdę bez żadnego konkretnego powodu zakazała mi przychodzić do nich do domu. Stwierdziłam, że nie chce mieć żadnego kontaktu z jego rodziną. Co do chłopaka to wie, że problem jest w jego matce, stara się rozmawia z nią, kłoci sie o mnie ale ja już powoli nie mam siły. Najgorsza sytuacja jest z jego siostrą. Dziewczyna wyprowadziła się z domu w wieku 19 lat bo matce tez nie podobał się chłopak z którym się spotykała. Do dzis ten chłopak nie utrzymuje z jej matka zadnego kontaktu. Tez nie ma wstępu do jej domu. Ona jednak twardo stoi po stronie matki, twierdząc, że to ja jestem wszystkiemu winna, że moja rodzina jest nienormalna(nawet nie wie jak nazywaja sie moi rodzice). Nie zna mnie a oczernia przed chłopakiem.
Dotarło do mnie co to wszystko oznacza, prawdopodobnie on będzie musiał zerwać z nimi kontak jeśli będzie chciał być ze mną. Nie chce żeby to się stało ale jednocześnie nie wyobrażam sobie ich obecności nawet na naszym ślubie. Dodam, że to naprawdę poważny związek, rozmawiamy o przyszłości ale ja wiem, że przez jego rodzine zawsze będziemy mieć ciężko, nie wiem czy chce męczyć się tak całe życie. Jak to wygląda u was ?
7 czerwca 2015, 19:25
O rany wspolczuje, u mnie mysle ze nas stosunek to siebie jest bardzo normalny, nie lubimy sie jakos strasznie ale tez nigdy w zyciu nie uslyszalam zlego slowa.
7 czerwca 2015, 19:34
Współczuję Ci. Widzisz, jeżeli jego rodzina po Tobie jeździ zupełnie bez powodu, to lepiej żeby ten kontakt zerwał, bo to na pewno nie jest jedyny problem, który oni (one) mu stwarzają. Nie czuj się winna. Nie przychodzisz tam, nie robisz nic złego. Znam osobę, która postąpiła podobnie (ograniczenie kontaktu ze swoją matką wyłącznie do telefonów raz na pół roku) i bardzo dobrze na tym wyszła. Bo powodem, jak się okazało, nie był wyłącznie "nieodpowiedni partner", ale również masa innych rzeczy. Ta osoba ma już ok.50 lat, więc można popatrzeć na jej wybór z pewnej perspektywy.
Edytowany przez anna987 7 czerwca 2015, 19:35
7 czerwca 2015, 19:36
hmm.. z moją przyszłą teściową i teściem oraz przyszłym szwagrem też swego czasu mieliśmy bardzo złe kontakty. nie odzywaliśmy się, ja ich nie tolerowałam, oni mnie, nie jeździłam do nich, zabraniali mojemu K. się ze mną spotykać. ale po jakimś czasie wszystko się unormowało. Z teściową usiadłyśmy, pogadałyśmy, wyjaśniłyśmy sobie wszystko, teściowi zeszło trochę dłużej, ale teraz jest super kontakt. Ostatnio nie mieliśmy auta po wypadku to sam oferował się do pomocy, że mnie gdzieś podwiezie, zawiezie itp. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Najdłużej zeszło z bratem K., ale już też jest ok..
może czas, a może rozmowa zrobiły swoje? nie wiem.. ale może i w Twoim przypadku się poukłada.. :)
7 czerwca 2015, 19:44
Wspolczuje Ci, zal mi tez tej matki i siostry bo przez swoje debilne zachowanie straca kontakt z Twoim facetem. Fajnie sie pieprzy majac 40 lat, ale majac 50-60 odczuja brak kontaktu z synem.
7 czerwca 2015, 19:46
wspolczuje... a moze faktycznie jakas wina jest w Tobie? jak tam bywalas na poczatku bylasjakas nafochana czy cos i ich zrazilas do siebie??
a jesli nie to stara ma jakies wygorowane wymagania co do swych "dzieci".
7 czerwca 2015, 20:03
Ja miałam bardzo podobnie .... od początku nie byłam "odpowiednią" dziewczyną dla syna/brata ( a siostry ma aż 3 a co jedna to gorsza .... ) bo jego żoną miała być koleżanka jednej z sióstr .... to było 23 lata temu .... niestety przez lata nic się nie poprawiało a wręcz pogarszało - jak miałam tam jechać to stres/nieprzespane noce/koszmary przez kilka dni aż do wizyty ....ciągłe pretensje do mnie mieli i zamiast "dzień dobry" to witana byłam krzykami ( ja na parterze a teściowa darła się z 3 piętra ... miło się wchodziło po schodach ;-/ ) często się też kłóciliśmy z powodu jego rodziny ( aha ... moja rodzina tez była ta okropna ). Nie jesteśmy już razem od prawie 6 lat - nie mówię, że to tylko wina jego rodziny, ale na pewno w znacznym stopniu ( negatywnie ) odbiło się to na naszym życiu ... Oby u ciebie się to poprawiło ...
7 czerwca 2015, 20:13
rodzina mojego męża jest mi obojętna, ja im chyba też, spotykam się z nimi raz na pół roku i to mi wystarcza. mój mąż jeździ do rodziców raz na tydzień i mnie nie zmusza do tego.
moim zdaniem powinnaś robić tak samo. gdy już zamieszkacie razem, to on będzie odwiedzał rodzinę a ty w tym czasie będziesz w domu. pewnie że lepiej byście się dogadywali ,a le nic na siłę, w końcu to nie twoi rodzice tylko chłopaka.
7 czerwca 2015, 21:59
Slub bierze sie tez z rodzina partnera. Wiec dobrze sie przyjzyj, czy przeciol pepowine. Jak nie to Twoje, Wasze zycie zmieni sie w koszmar. On zawsze bedzie rozdwojony miedzy mama i Toba ( czasami waszymi dziecmi ). W gorszych przypadkach bedzie trzymal z rodzina pochodzenia, a Ty i dzieci, to bedzie cale zlo w jego zyciu. Takie mamy usprawiedliwia nawet alkoholizm swojego dziecka, i wina obarcza malzonke. Tak bylo w domu u mnie. Mam nadzieje,jednak, ze dla Twojego zwiazku zycie wybralo lepszy scenariusz
8 czerwca 2015, 02:18
cóź, my 3 lata jestesmy razem i mamy po 25, a jego rodzina... no z nimi mamy wiecej niz problem ;) Wiem dokladnie, jak to jest. Tylko u nas jest dosc duza roznica kulturowa ;)