Dziękuję za Wasze opinie. Co do kościoła: nie widzę nic złego w tym żeby raz w tygodniu albo raz na dwa tyg., w niedzielę pójść do kościoła. Zostałam tak wychowana i już.Poza tym jeżeli ma się księdza z prawdziwego zdarzenia, takiego życiowego, który potrafi powiedzieć coś mądrego i wartościowego to aż miło posłuchać.Ale nie o tym ten temat. Podałam po prostu taki przykład. Równie dobrze mogłabym napisać o spacerze, kinie, wycieczce, itp.
Co do alkoholu dzień w dzień: ja również lubię sobie poimprezować wspólnie ze znajomymi. Ale z umiarem. Raz na jakiś czas. Wszystko jest dla ludzi, ale jeżeli podchodzi się do tego z glową. Tak jak jedna z dziewczyn napisała: budzić sie kolo śmierdzącego wódą faceta nie jest przyjemne..do tego dochodzą inne nieprzyjemne sprawy:/ Już nie wspomnę o kwestii finansowej..
Wczoraj przeprowadziłam z nim rozmowę. I powiedziałam: "jeżeli jeszcze raz zobaczę choć jedną dziwkę/filmik/gazetę/itd., to z całej siły będziesz musiał uderzyć mnie w twarz." Zrobił wielkie oczy, jakby ducha zobaczył. I chyba do niego dotarło co muszę czuć bo zrobił się potulny jak baranek. Ale nie chce zapeszyć, czas pokarze..
Kwestie alko też omówiliśmy i myślę, ze doszliśmy do kompromisu. Zwłaszcza gdy uświadomiłam go ile kasy na to idzie..
Czas, czas, czas...wiem ,że z dnia na dzień się nie zmieni. To tak jak z odchudzaniem: małymi kroczkami i wytrwałością można osiągnąć sukces.
Tym które trafiły na ideałów- zazdroszczę Wam szczęściary- trzymajcie i nie puszczajcie!
Tym które były w podobnej sytuacji i z niej wyszły- podziwiam i gratuluję.
A te które mają taki "cud miód" jak ja- współczuję i w pełni rozumiem co czujecie.Życzę Wam siły i nadziei, że będzie dobrze.
Pozdrawiam Was wszystkie, buziaki