- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 maja 2015, 13:28
Według mnie facet to ma byc facet, a nie pierdoła. CO myślicie?
Edytowany przez taknaprawde 17 marca 2018, 19:26
2 maja 2015, 20:53
Ja jestem pierdołą? Naprawdę teraz nie bardzo zrozumiałam, dlaczego tak uważasz??No właśnie , to wygląda tak,że jak JA mam jakiś problem czy tam gorszy dzień- no,wiadomo - jak każdy- to on tylko mnie wysłucha i jeszcze dobrze nie skończę mówić, a juz się role zamieniają- i zaczyna się,że to on ma przecież dużo gorzej,że ja to mam super i nie wie na co ja tak mogę narzekać, że mam się w czuć w jego sytuację, i w ogóle. Ale ja już go tak pocieszam ,no nie wiem, ile to już trwa- jakoś od stycznia tego roku. Dzień w dzień jakieś teksty, że on nie ma na kogo liczyć jak nie na mnie, ale ja mam też SWOJE ŻYCIE i SWOJE sprawy, ale nie- jak mu jest np. źle wieczorem to musze rzucić wszystko (robię tak) i wejsć na skype, bo ON chce pogadać i akurat teraz MA czas. TO nic, że np.wlasnie zaczelam pisać pracę czy czytać ksiażke, ON teraz chce się wyżalić.Mam wrażenie że przez niego - mimo że naprawde staram się byc optymistką- coraz bardziej też sie dobijam tym wszystkim . Wstaję, ćwiczę, biorę prysznic, mam dobry humor i co? przychodzi sms- tęsknię, bez ciebie nic mnie nie cieszy, mam ochotę uciec z tej pracy. Jak ja mu napsizę na przyklad rano : kochanie, miłego dnia!!! to dostaję w odpowiedzi cała litanie żalów ....No dobra, od zawsze był typem wrażliwca a nie macho, od początku zauważyłam że wszystko bardziej przeżywa i rozstrząsa niż ja, np przez prawie rok nie potrafil rpzestac myslec o swojej bylej z ktora byl 6 lat przed mna ( temat juz na szczescie zamkniety) , ale teraz jest coraz gorzej.......Dobra, wiem, ze on po prostu taki jest, ale nie wiem, czy to jest dobra osoba dla mnie ,,na całe życie". Ja też - jak każdy- czasem potrzebuję wsparcia a nie tylko on mi się zwierza. I to ja muszę pełnić tą rolę ,,wszystko będzie dobrze".
wampir energetyczny, a co jego jedynym hobby jestes ty...Czy to zachowanie zaczelo sie niedawno, czy trwa od poczatku zwiazku?
Edytowany przez 2bac00b423b350a91f0de44a5b40f065 2 maja 2015, 20:55
2 maja 2015, 21:08
Każdy ma prawo na gorsze dni, tygodnie czy nawet miesiące. Uważam, że powinnaś być dla niego oparciem i starać się mu pomóc. Samo narzekanie nic nie zmieni. Wiem, że to może się niektórym wydać dziwne, ale mężczyźni także płaczą. Nie ma w tym nic dziwnego.
Powiedziałam kiedyś swojemu chłopakowi, że cenie sobie z nim to, że potrafi się przy mnie na tyle otworzyć, aby się rozpłakać. Oczywiście odpowiedział, że bardzo go to krępuje i wolałby być wiecznie twardy i tego nie robić.
Ale jeśli przeżywa się na prawdę trudne momenty, to każdy nawet najbardziej męski samiec alfa może nie wytrzymać.
2 maja 2015, 23:05
Ożesz...Miałam takiego. Wytrzymałam z nim 3 dni Bluszcz i pierdoła saska. Najchętniej uwiesiłby się swojej kobiety i wisiałby tak cały boży dzień. Tym gorzej, że tacy sobie nie potrafią znaleźć pasji, nawet zajęcia, tylko obarczać swoją nieszczęsną kobietę obowiązkiem uszczęśliwiania swojej osoby. Co się wydanie misją niemożliwą, z resztą.
Ja się trzymam od takich z daleka.
3 maja 2015, 10:15
Trudno powiedzieć, może chłopak naprawdę ma depresję lub po prostu gorszy okres i nie zdaje sobie sprawy z tego, jaki jest męczący i jak sam się negatywnie nakręca. Może pogadaj z nim o tym, przedstaw tę sprawę ze swojego punktu widzenia, przepracujcie ten problem razem, może on potrzebuje jakiegoś bodźca do działania. Napisałaś, że zachowuje się tak dopiero od niedawna, więc jest szansa, że to - przy Twojej pomocy - przejdzie. Motywuj go pozytywnie, a jednocześnie walcz o delikatne "odcięcie pępowinki", może znajdzie jakąś pasję, znajomych, nauczy się doceniać pracę? Też byłam kiedyś w podobnej sytuacji: byliśmy nierozłączni, a potem ja poszłam na studia, a jego - z różnych, niezależnych od niego powodów - czekał rok przerwy. Ja biegałam na zajęcia, uczyłam się, poznawałam z nowymi ludźmi, a on siedział i czekał, zaczął robić mi wyrzuty, usiłował wzbudzić we mnie poczucie winy, że nie spędzamy już razem tyle czasu, że przestałam się starać, że tęskni, że mu się nudzi, że jest smutny. W końcu się rozstaliśmy i wiesz co? On bardzo szybko się ogarnął, znalazł pracę, pasję, poszedł na studia, teraz radzi sobie w życiu dużo lepiej niż ja, wydaje się być szczęśliwy. Więc może i w Twoim wypadku nie warto wszystkiego przekreślać? Od kilku miesięcy sama mam taki "gorszy czas" w życiu i sama zdaję sobie sprawę, że moje marudzenie, depresyjność i czarnowidztwo jest nie do zniesienia dla innych.
3 maja 2015, 10:17
Może to zabrzmi specyficznie i na pewno zaraz mnie tu wszyscy zjedzą, ale powiem tak... W pewnych kwestiach trzeba odgrzebać w sobie trochę egoizmu i pomyśleć o sobie, bo inaczej całe życie będzie pod górę. Radziłabym Ci poszukać kogoś kto będzie miał silniejszą psychikę. Zbyt wiele jest problemów w życiu żeby jeszcze wiązać się z kimś kto tych problemów będzie nam dokładał.
Każdy ma prawo do własnego szczęścia chociaż w jednej sferze życia, a nie tylko do wiecznych poświęceń. Chyba, że go bardzo kochasz i pomaganie mu nie byłoby męczące tylko uszczęśliwiające dla Ciebie. Ale z tego co piszesz nie jest, więc nie kochasz go na tyle. Odpowiedź zatem jest prosta. Nie można robić nic na siłę i katować samego siebie. Masochistką chyba nie jesteś?
Edytowany przez Agata7049 3 maja 2015, 10:20
3 maja 2015, 12:59
Ja miałam podobnie, tylko że nie uciekłam i bardzo go kochałam. Miał trudny okres, byłam jedyną osobą z którą gdziekolwiek wychodził. Ja z Nim dużo rozmawiałam, zaczęłam wyciągać go do Jego znajomych ze studiów, kórych po czasie polubił na tyle, że wychodził z nimi sam. Oglądaliśmy żałosne komedie, ja robiłam z siebie klauna, żeby tylko Go rozbawić i było lepiej. To wymagało czasu i wiele energii, ale pokonaliśmy ten beznadziejny okres. Jesteśmy razem 5 lat. To działo się jakieś 4 lata temu.
Autorko, trochę wiary ;)
Edytowany przez wespa 3 maja 2015, 13:00