- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 kwietnia 2015, 11:45
Temat może żałosny, ale potrzebuję się wygadać i może zyskać trochę motywacji. Jesteśmy ze sobą ponad 3 lata. Mój chłopak to prawie ideał. Nie wygląda może jak model i ma swoje wady, ale jest to idealny kandydat na partnera na całe życie i na ojca. Zaradny, dobry, inteligentny,pracowity, wrażliwy a zarazem stanowczy. Ja znowu jestem totalnym nieogarem. Uczę się na razie, ale tak naprawdę nie zależy mi na studiach, byleby skończyć. ogólnie na wszystko mam jakby wyjebane. Przesiaduję najczęściej tutaj albo buszuję w internecie czy siedzę przed telewizorem. Jak mam wolne to śpię dosyć długo. od roku nie potrafię schudnąć, choć próbuję. Moje słabości wygrywają ze mną. Boję się co będzie jak będę zmuszona iść do pracy przy moim niezorganizowaniu i braku odpowiedzialności.
Chciałabym mieć wręcz idealnie ogarnięty dom, lubić się uczyć, czytać rozwijające książki, skończyć dobre studia, które będą przyjemnością, schudnąć i ćwiczyć regularnie, dbać o siebie, wstawać wcześnie, mieć ambitną pracę. Ale pomimo, że mam ogromną szansę na to wszystko nie wykorzystuję jej. Dalej się obijam i robię wszystko na odwal. Jakby mi nie zależało, a najgorsze dla mnie jest, żeby wstać i się zmusić. To jest najprostsze a zarazem najtrudniejsze. Wiem, że jestem nieudacznikiem i nie musicie mi tego pisać. Jestem świadoma tego co robię i jak żyję. Wiem, że to tylko moje lenistwo i ograniczenie, brak otwartości na świat. Mój chłopak jest zupełnie inny niż ja. Raz odwaliłam taką akcję, że była poważna rozmowa na ten temat i powiedział, że albo się ogarnę albo on dłużej tego nie wytrzyma. Nic się nie zmieniło. Dalej to samo. Może przez kilka pierwszych dni ogarniałam super dom, ale nic poza tym.
Myślę, że tak naprawdę nie ma znaczenie skąd pochodzę i czego do tej pory się nauczyłam a czego nie, bo wiem, że najważniejsze są chęci. Mam 24 lata, jestem coraz starsza i z roku na rok coraz bardziej nieogarnięta. Kiedy działam, jestem w ruchu, robię coś, jestem szczęśliwa, ale wymaga to wysiłku. A ten wysiłek najbardziej boli. Miał tak ktoś, ale się ogarnął i żyje teraz jak normalny człowiek? Pomimo lenistwa rozbudził w sobie ambicje?
30 kwietnia 2015, 21:46
mam identycznie. Tylko ze juz pracuje i uczę się zaocznie. Od kiedy Przeprowadziłam się do mieszkania od wschodu wstaje skoro świt. Polecam!