- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 kwietnia 2015, 13:39
Taki luźny temat na pogawędkę. Co sądzicie o swoich teściowych? Czy dogadujecie się z nimi czy raczej ich unikacie? Były jakieś sytuacje w których dały Wam w kość? :) Taki temat mi się nawinął, bo póki co mama mojego narzeczonego jest dla mnie w porządku, ale nie wiem czy to nie zmieni się po ślubie lub gdy np. urodzę dziecko. Trochę mnie przeraża wizja wtrącającej się "mamusi"
29 kwietnia 2015, 13:39
rodzice mojego chłopaka się rozwiedli i on nie utrzymuje kontaktu ze swoją prawdziwą matka. Za to nowa pani ojca jest bardzo bardzo fajna :) dobrze się dogadujemy jest dla mnie mega miła i nie wtrąca się w żadne sprawy w sumie. Wszystko na plus!
29 kwietnia 2015, 13:55
Pamiętajmy, że obie strony mają teściów :) Wszystko zależy od Nas samych na ile pozwolimy sobie wejść na głowę... Wyznaczamy granicę naszym rodzicom, a jak nie kumają to najczęściej znajdujemy się między młotem a kowadłem więc trzeba z lekka wybrać... Czy chcemy wtrącanie i manipulacje czy dajemy do zrozumienia, że to nasze życie i dodatkowe paluchy są zbędne i lekko ograniczamy kontakty do niezbędnego minimum...
29 kwietnia 2015, 15:32
Moja jest beznadziejna, dobrze ze moj facet uwaza tak samo o niej
30 kwietnia 2015, 02:05
Uuuuu, bez obrazy, ale jest nawiedzona.Moja mieszka 2500 km od nas, chodzi do kosciola modlic sie o cudza krzywde. Ostatnio odkrylismy, ze poslala nam klatwe, ktora ma nas poroznic, Tak, zeby jej syn wrocil do niej i mogla nim dyrygowac jak sie jej zywnie podoba. Jak ja widzielismy ostatnio, to swoja wnuczke wpisala na liste swoich wrogow (dziecko mialo 5 lat), zostala sama. Nie utrzymujemy z nia kontaktu od 5 lat. Nikt jej nie odwiedza. U wszystkich widzi tylko wady, sama uwaza sie za chodzacy ideal.
1 maja 2015, 17:24
Co prawda nie są to "teściowie", ale matkę mojego faceta całkiem lubię. Ona na poczatku nie darzyła mnie jakąś wielką sympatią, ale tak się złożyło, że pomieszkiwałam u niej 2 tyg. jak miała wycinany wyrostek robaczkowy, więc sporo pomagałam :D łącznie z dwójką jej młodszych dzieci, dla których gotowałam, zabierałam na basen, wtedy myślę, że mnie polubiła. No i nie jest typem babki, która się wtrąca, raczej ma bardziej wywalone na sprawę, skoro jej syn mieszkał sam na stancjach od 15 roku życia. Ojca swojego faceta nie znam, raz go widziałam przelotem , jego żonę rosjankę za to znam, cieszyła się, że znam rosyjski.
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 1 maja 2015, 17:25