- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 kwietnia 2015, 17:25
Mysle ze jestem troche niedorozwinieta emocjonalnie
25 kwietnia 2015, 17:31
no wlasnie lol
25 kwietnia 2015, 17:34
Ja cie rozumiem:( mój pies również zdechł z mojej winy bo nie naciskałam żeby zabrać ją do weterynarza jak była chora... ojciec twierdził że się wylize a ja go posluchalam. Płakałam kilka dni, nie poszłam na egzamin bo nie byłam w stanie. To już było kilka lat temu ale wciąż czuje wielki smutek jak o tym pomyślę. Niektórzy ludzie są wrażliwi inni mniej (jak twój maz). Myślę że czas pogodzić się ze stratą. jeśli nie umiesz sama to może pomyśl o psychologu?
25 kwietnia 2015, 17:34
nie przeczytałam całości, troszkę przesadzasz bo nie wiesz co by było gdybyś tam była. Tego nie wiesz! Więc nie mów ze byłoby ok na pewno. Po za tym pies miał swoje lata. To normalna kolej rzeczy. Lepiej uspic, bo zwierzę też cierpi. Sama traktuje psa jak dziecko. Twój mąż? Nic mu do tego ze jeździsz. A z wolnym dniem przesadził. Wizyta nie trwa cały dzień. A Ty za bardzo się unioslas.
25 kwietnia 2015, 17:38
kochasz psa, to widać, ale czy kochasz swojego męża? Suczka odeszła, strasznie miprzykro, sama mam labradorka. Jest cudowny, kocham go. Ale mieć pretensje do partnera? Nigdy bym do swojego w takiej sytuacji nie miała. Przykro mi, ale to z tobą jest coś nie tak, nie z nim.
25 kwietnia 2015, 17:41
nie dziwie sie. Mój pies tez był chory, dostalam go gdy miałam 9 lat a odszedł w dniu moich 18 urodzin. To było straszne, pamiętam jak mama przyszła rano do pokoju bo szła na 6 do pracy i powiedziala, ze D.nie żyje, nie poszlam do szkoły, byłam w takim stanie, ze nie mogłam funkcjonować normalnie. Minelo 7 lat i dalej go wspominam, a po Twoim wpisie aż mi łzy poleciały. Musisz być silna! Widocznie tak musiało być .