- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 kwietnia 2015, 12:58
Pewnie niektórzy znają mnie tu tylko z tego, że wiecznie narzekam na swoje życie uczuciowe:)... Jestem jakąś ofiarą losu pod tym względem. Mój kolejny związek się chwieje.
Z moim mężczyzną jestem ponad od roku i od samego początku mieszkamy razem (dluga historia).
On zawsze dużo pracował i od początku mi mówił, że tak jest i będzie. Ja się zakochałam, klapki na oczy i "jak kocha to to kiedyś zmieni". Nie zmienił. Pracuje 6 dni w tygodniu. Niedziela jest free, i to jest ustępstwo z jego strony.
W tygodniu zazwyczaj wraca 22:00-00:00 do domu.
W te wolne niedziele zawsze ktoś się chce z nami spotkać- a to jego rodzice, znajomi itd. i głupio im zawsze odmawiać, bo "chcemy pobyć sami". On mi tak tłumaczy.
Plus on chce mieć też jakiś czas dla siebie- żeby pograć, pooglądać internety, whatever, też uważam, że każdemu się to należy.
ALE pomyślmy- w tygodniu go nie ma, jest dopiero wieczorem/w nocy. w sobotę to samo. w Niedzielę albo jaram się tym dniem z nim, albo musimy gdzieś jechać. Ciągle mam wrażenie, że ślizgamy się po tym czasie razem i tak naprawdę nie mamy go w pełni dla siebie. I on się wścieka kiedy ja czasem się foszę, że wraca i jeszcze pracuje lub gra (na kompie), albo jak już czekam na ten nasz jedyny dzień, a tu cały trzeba spędzić za stołem u jego dziadków. Powiedział, otwarcie, że to się nie zmieni, on nie mieni pacy, bo swoją kocha i w każdej czułby się jak niewolnik. i że z siebie dał mi już wszystko (np. wolne niedzielie). Wiem, że on mnie kocha, bo troszczy się o mnie jak trzeba. Ale ogólnie on nie z tych co wyznają za czesto uczucia itd.
dodatkowo- niewiele pomaga mi w domu, bo nie ma kiedy. Jak wściekłam się ostatnio, że znowu sprzątam sama (ostatnie jego sprzątanie miało miejsce 31 grudnia i pod koniec lutego) to odpowiedział tylko, że nie ma kiedy tego robić. w dośc chamski sposób w sumie, ta rozmowa była niemiła. w złośliwości powiedział, że on nie sprzata , a ja nie gotuję codziennie , więc o co się dowalam. Ale ja też pracuję , mam dużo zajęć po pracy i nie uważam, że gotowanie jest tylko moim obowiązkiem, bo mam jajniki.
Dla równowagi: ja si staram jak mogę, ale wiem,, że wkurzam go tym, że jestem bardzo emocjonalna, płaczę za dużo (nie umiem tego zmienić, potok łez kurde;/), bardzo wszystko przeżywam, martwię się na zapas i jak się wściekam to na ostro, ale szybko mi przechodzi). Sypie się między nami z powyższych powodów i nie wiem co zrobić:(
On tylko mówi coś w tylu- wiesz jak jest i albo to zaakceptujesz i nie będziesz marudzić, albo ja nie chcę Ci marnowac życia i rozstańmy się.
HELP! :( Smutno mi źle. ja mam 28 lat... znowu zmarnowałam czas? Tak bym chciała mieć rodzinę i dzidziusia...
Edytowany przez KaszkaManna 24 kwietnia 2015, 13:01
24 kwietnia 2015, 14:01
czyli jak juz wrocil wczesniej to spierniczylas. Kolejnym razem nie bedzie chcial wczesniej wrocic jesli ma go pieklo w domu czekac... ale tak na marginesie to czesto faceci sie tak zaharowuja dla swojej partnerki - bo np chca kupic d czy auto I zapewnic partnerce czy przyszlej rodzinie dobre zycie. Jezeli kobieta umie to docenic ale pwie ze jest bardzo za facetem steskniona bo jest taki lochany I espanialy zeby chciala isc do kina w srode to wiecej wskora niz rpbic wymowli I majac wieczne pretensje. Ale autorko, widze ze jeates lompletnie zwiazki em sfrustrowana I wykonczona wiec nie ma sie co meczyc.Rozmawiałam spokojnie. Powiedziałam, że nie każę mu wracać o 16 i czekać na mnie, ale moim spełnieniem marzeń jest to, żeby był w domu 19-20, a tylko jak ma takie bardziej napięte okresy to ok, nie będę jęczeć, że długo pracuje. Ustaliliśmy niedawno- 1 dzien w tyg on gra, robi co chce, ja się nie wtrącam. 1 dzień w tygodniu on wraca o 19 i robimy coś razem. To nowa zasada, ale już "wszystko zepsułam:, bo w nasz wspólny wolny (od 19:00) nie wytrzymałam i powiedziałam, że mnie wnerwia, że wszystko robię sama na chacie i wojna była na bogato z tego powodu.No beznadzieja - sprawiasz wrazenie bardzo nieszczesliwej. I czy bedziesz mogla byc z tym kiedykolwiek szczesliwa? Jezeli chodzi o obowiazli domowe to skoro obydwoje pracujecie to obydwoje powinniscie je wypelniac. To ze wiecznie siedzi w pracy to jego wybor I nie ma czasu to jego problem, ktory powinien rozwiazac. Moj maz tez stawia swoja kariere na glownym miejscu ale znalezlismy kompromis - weekend troche razem troche osobno, a raz w tyg ma byc w domu kolo 19 I idziemy na randke. Sprzata I prasuje sprzataczka, ja przewaznie gotuje a maz zmywa I wynosi smieci :) Chociaz w weekend czasami dostaje sniadanko do lozka albo pieczen na obiad :) Osobiscie czuje ise kochana I szczesliwa. Na Twoim miejscu bym sie zastanowila ile czasu spedzonego z facetem by Cie satysfakcjonowalo I z nim na spokojnie pogadaj ze za nim tesknisz etc nie oskarzaj I nie rob wyrzutow tylko przedstaw jaka sytuacja by Ci odpowiadala. Jezeli nie uda sie osiagnac kompromi su pasujacego obu stronom to nie ma po cp soe dalej w tym zwiazku meczyc.
Nie mam wiecznych pretensji. Ja tylko zapytałam kiedy wreszcie zabierze się on za porządki. i Już przegięcie. Rozumiem, że mam całować ziemię , po której on stąpa, bo wrócił o 19 i nie mogę mieć żadnych wymagań.
co do kasy- nie interesuje mnie jego kasa, na nic wspólnie nie odkładamy, rzadko bardzo coś od niego dostaję, sama płacę za swoje rzeczy. Zakupy robimy w miarę na pół, chociaż z racji tego, że gotuję obiady wiadomo, że wychodzi tego więcej po mojej stronie, a tu ryż dokupić, a tu po olej skoczyć itd.
rzeczy do domu też kupuję sama- prześcieradła ostatnio, jakieś pojemniki do kuchni coś..on nie inwestuje tych pieniędzy w nas. Tak tylko mówię, nie potrzebuję jego kasy.
24 kwietnia 2015, 14:04
Mój mówi "przecież spędzamy razem czas, śpimy w jednym łóżku". Gorzej, że dla mnie to nawet nie jest spanie razem, a tylko obok siebie. O przytulenie muszę się upraszać, ale ostatnio mam dość, więc nawet tego nie robię. Takim sposobem nie dotknął mnie już tydzień i dla niego wszystko ok. Właśnie najgorsze, że dla niego to wszystko jest bardzo w porządku. Czuję, że jak mu powiem, że to koniec to będzie bardzo zaskoczony... ale w sumie jeszcze bardziej się boję, że obojętnie powie "ok, cześć", wtedy zostanie mi świadomość, że byłam w związku z kimś, komu nawet trochę nie zależało.laliho no masakra właśnie... masz rację. wiem, że ją masz. trzeba się pożegnać, bo tak żyć nie można. Tylko wiesz sama, ze my- kobiety częściej myślimy o tym jak się zaangażowałyśmy. kwestia inwestycji, które już poczyniłyśmy.No własnie mój niby twierdzi: " myślisz, że ja nie chcę tego czasu spędzić z Tobą? zrozum, taka praca (własna firma, rozumiem niby)"Ale moja pani psycholog mówi, że on po prostu nie potrzebuje takiej bliskości jak ja i jest mu ok.,Zresztą on mi mói, że czuje się bardzo kochany i pod tym względem jego potrzeby są zaspokojone. Zazdroszczę mu.Ja tak zrobiłam. Z czegoś takiego rodzą się same frustracje ... nie ma sensu się tak męczyć. Szczególnie jeśli mężyczna, to że chce się z nim spędzać wiecej czasu niż pół dnia w tygodniu uważa za wydziwianie.Mam bardzo podobną sytuację. Wczoraj mój facet poinformował mnie, że znalazł trzecią pracę, bo miał luki w tygodniu. Tak więc teraz codziennie będzie pracował od 6 rano do 22-23. Pomyśleć, że specjalnie wyprowadziłam się do innego kraju, żeby choć trochę czasu z nim spędzić. Jak widać on go spędzać nie chce. Też jestem bardzo emocjonalna, ale według niego to mój problem, bo on problemu nie widzi. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to pożegnać się na amen.
ej! mój podobnie mówi- ja: koachanie brakuje mi Ciebie, musimy ten dzień spędzać w całości u Twojej mamy ? On: NO PRZECIEŻ MY SIĘ WIDZIMY CODZIENNIE. WOOOW.
Ja już próbowałam, mówiłam, że dłużej tak nie wytrzymam. Parę razy było zmojej strony, że jeżeli to tak ma wyglądac to ja dalej nie chcę. A on co? "ooook, jak chcesz, jesli ma być Ci lepiej". Zero walki. a jak mówię, że nie walczy nawet to mówi, że dla swojej byłej walczył , nic to nie dało, więc już nie walczy. Serio. "nie będę się uganiał za Tobą"
24 kwietnia 2015, 14:09
ej! mój podobnie mówi- ja: koachanie brakuje mi Ciebie, musimy ten dzień spędzać w całości u Twojej mamy ? On: NO PRZECIEŻ MY SIĘ WIDZIMY CODZIENNIE. WOOOW.Ja już próbowałam, mówiłam, że dłużej tak nie wytrzymam. Parę razy było zmojej strony, że jeżeli to tak ma wyglądac to ja dalej nie chcę. A on co? "ooook, jak chcesz, jesli ma być Ci lepiej".Mój mówi "przecież spędzamy razem czas, śpimy w jednym łóżku". Gorzej, że dla mnie to nawet nie jest spanie razem, a tylko obok siebie. O przytulenie muszę się upraszać, ale ostatnio mam dość, więc nawet tego nie robię. Takim sposobem nie dotknął mnie już tydzień i dla niego wszystko ok. Właśnie najgorsze, że dla niego to wszystko jest bardzo w porządku. Czuję, że jak mu powiem, że to koniec to będzie bardzo zaskoczony... ale w sumie jeszcze bardziej się boję, że obojętnie powie "ok, cześć", wtedy zostanie mi świadomość, że byłam w związku z kimś, komu nawet trochę nie zależało.laliho no masakra właśnie... masz rację. wiem, że ją masz. trzeba się pożegnać, bo tak żyć nie można. Tylko wiesz sama, ze my- kobiety częściej myślimy o tym jak się zaangażowałyśmy. kwestia inwestycji, które już poczyniłyśmy.No własnie mój niby twierdzi: " myślisz, że ja nie chcę tego czasu spędzić z Tobą? zrozum, taka praca (własna firma, rozumiem niby)"Ale moja pani psycholog mówi, że on po prostu nie potrzebuje takiej bliskości jak ja i jest mu ok.,Zresztą on mi mói, że czuje się bardzo kochany i pod tym względem jego potrzeby są zaspokojone. Zazdroszczę mu.Ja tak zrobiłam. Z czegoś takiego rodzą się same frustracje ... nie ma sensu się tak męczyć. Szczególnie jeśli mężyczna, to że chce się z nim spędzać wiecej czasu niż pół dnia w tygodniu uważa za wydziwianie.Mam bardzo podobną sytuację. Wczoraj mój facet poinformował mnie, że znalazł trzecią pracę, bo miał luki w tygodniu. Tak więc teraz codziennie będzie pracował od 6 rano do 22-23. Pomyśleć, że specjalnie wyprowadziłam się do innego kraju, żeby choć trochę czasu z nim spędzić. Jak widać on go spędzać nie chce. Też jestem bardzo emocjonalna, ale według niego to mój problem, bo on problemu nie widzi. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to pożegnać się na amen.Zero walki. a jak mówię, że nie walczy nawet to mówi, że dla swojej byłej walczył , nic to nie dało, więc już nie walczy. Serio. "nie będę się uganiał za Tobą"
Właśnie dostałaś z liścia w twarz, na co czekasz? Na kolejny policzek? To jest przemoc. Przemoc emocjonalna. Okaż sobie samej troskę i szacunek i odejdź od niego.
24 kwietnia 2015, 14:30
jak bym uslyszala ' kiedy wreszcie zabiore sie za porzadki' to bym zareagowala srodlowym palcem I brzydkim slowem bo to typowe wredne atalowanie drugiej osoby. Czesto mialam porozrzucana robote papierkowa w salonie ale maz reagowal bardziej zdziwionym 'o kurcze' I sie pytal czy w weekend moge to ogarnac. Jak by naskakiwal tp bym tez sie z n poklocila. A jezeli chodzi o mile traktowanie faceta jak zrobi to co chcialas (np wroci wczesniej do domu) to jedyny sposob aby takie zachowanie na stale utrwalic. Taka prawda I zaden zwiazek Ci nie wyjdzie jezeli sie tego nie nauczysz.
24 kwietnia 2015, 14:40
jak bym uslyszala ' kiedy wreszcie zabiore sie za porzadki' to bym zareagowala srodlowym palcem I brzydkim slowem bo to typowe wredne atalowanie drugiej osoby. Czesto mialam porozrzucana robote papierkowa w salonie ale maz reagowal bardziej zdziwionym 'o kurcze' I sie pytal czy w weekend moge to ogarnac. Jak by naskakiwal tp bym tez sie z n poklocila. A jezeli chodzi o mile traktowanie faceta jak zrobi to co chcialas (np wroci wczesniej do domu) to jedyny sposob aby takie zachowanie na stale utrwalic. Taka prawda I zaden zwiazek Ci nie wyjdzie jezeli sie tego nie nauczysz.
Jak dla mnie też brakuje sensu w byciu razem, kiedy razem się właściwie nie jest. Jeśli rozmowy - miłe czy niemiłe - nie działają, to raczej nic nie podziała. Jak ktoś bez problemów finansowych coraz więcej pracuje, to się w tym zatraca. Kto wie, może któryś z nich się ogarnie w razie zerwania, przemyśli. Ale lepiej się nie nastawiać.
24 kwietnia 2015, 14:42
jak bym uslyszala ' kiedy wreszcie zabiore sie za porzadki' to bym zareagowala srodlowym palcem I brzydkim slowem bo to typowe wredne atalowanie drugiej osoby. Czesto mialam porozrzucana robote papierkowa w salonie ale maz reagowal bardziej zdziwionym 'o kurcze' I sie pytal czy w weekend moge to ogarnac. Jak by naskakiwal tp bym tez sie z n poklocila. A jezeli chodzi o mile traktowanie faceta jak zrobi to co chcialas (np wroci wczesniej do domu) to jedyny sposob aby takie zachowanie na stale utrwalic. Taka prawda I zaden zwiazek Ci nie wyjdzie jezeli sie tego nie nauczysz.
Asiupek, to było raczej coś w stylu: Kochanie, denerwuje mnie to, że kolejny raz sama zajmuję się sprzątaniem, przecież nie mieszam tu sama.
Jego odpowiedź : "no i????" także ten...
Staram się doceniać, mówię jak fajnie, że zmienił wiele rzeczy itd. Ale bez przesady. Niedługo dojedzie do tego, ze na przykład on powie- byłem na imprezie z kolegami i Cię nie zdradziłem. A ja go wynagrodzę w ramach wzmocnienia pozytywnego, żeby dalej się tego trzymał. Pewne rzeczy powinny być oczywiste.
24 kwietnia 2015, 15:08
Właśnie dostałaś z liścia w twarz, na co czekasz? Na kolejny policzek? To jest przemoc. Przemoc emocjonalna. Okaż sobie samej troskę i szacunek i odejdź od niego.ej! mój podobnie mówi- ja: koachanie brakuje mi Ciebie, musimy ten dzień spędzać w całości u Twojej mamy ? On: NO PRZECIEŻ MY SIĘ WIDZIMY CODZIENNIE. WOOOW.Ja już próbowałam, mówiłam, że dłużej tak nie wytrzymam. Parę razy było zmojej strony, że jeżeli to tak ma wyglądac to ja dalej nie chcę. A on co? "ooook, jak chcesz, jesli ma być Ci lepiej". Zero walki. a jak mówię, że nie walczy nawet to mówi, że dla swojej byłej walczył , nic to nie dało, więc już nie walczy. Serio. "nie będę się uganiał za Tobą"Mój mówi "przecież spędzamy razem czas, śpimy w jednym łóżku". Gorzej, że dla mnie to nawet nie jest spanie razem, a tylko obok siebie. O przytulenie muszę się upraszać, ale ostatnio mam dość, więc nawet tego nie robię. Takim sposobem nie dotknął mnie już tydzień i dla niego wszystko ok. Właśnie najgorsze, że dla niego to wszystko jest bardzo w porządku. Czuję, że jak mu powiem, że to koniec to będzie bardzo zaskoczony... ale w sumie jeszcze bardziej się boję, że obojętnie powie "ok, cześć", wtedy zostanie mi świadomość, że byłam w związku z kimś, komu nawet trochę nie zależało.laliho no masakra właśnie... masz rację. wiem, że ją masz. trzeba się pożegnać, bo tak żyć nie można. Tylko wiesz sama, ze my- kobiety częściej myślimy o tym jak się zaangażowałyśmy. kwestia inwestycji, które już poczyniłyśmy.No własnie mój niby twierdzi: " myślisz, że ja nie chcę tego czasu spędzić z Tobą? zrozum, taka praca (własna firma, rozumiem niby)"Ale moja pani psycholog mówi, że on po prostu nie potrzebuje takiej bliskości jak ja i jest mu ok.,Zresztą on mi mói, że czuje się bardzo kochany i pod tym względem jego potrzeby są zaspokojone. Zazdroszczę mu.Ja tak zrobiłam. Z czegoś takiego rodzą się same frustracje ... nie ma sensu się tak męczyć. Szczególnie jeśli mężyczna, to że chce się z nim spędzać wiecej czasu niż pół dnia w tygodniu uważa za wydziwianie.Mam bardzo podobną sytuację. Wczoraj mój facet poinformował mnie, że znalazł trzecią pracę, bo miał luki w tygodniu. Tak więc teraz codziennie będzie pracował od 6 rano do 22-23. Pomyśleć, że specjalnie wyprowadziłam się do innego kraju, żeby choć trochę czasu z nim spędzić. Jak widać on go spędzać nie chce. Też jestem bardzo emocjonalna, ale według niego to mój problem, bo on problemu nie widzi. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to pożegnać się na amen.
Też się właśnie zastanawiam, wprost Ci powiedział, że bardziej mu zależało na jego byłej niż na Tobie. Jaśniejszego przekazu już chyba dostać nie można.
24 kwietnia 2015, 15:10
ciagle jestes sama, wyglada to tak jakbyscie byli razem bo ty chcesz miec kogos, myslisz o zalozeniu rodziny, a jemu wygodnie ze ma w domu 'sprzataczke, i kucharke" Nie wyglada mi to na to aby miedzy Wami byla milosc, przywiazanie, cokolwiek co łączy NAPRAWDE ludzi....w pewnym momencie on odejdzie do innej, a Ciebie zostawi z 'dzidziusiem"' czy "bez" - lepsza opcja bez ;)
24 kwietnia 2015, 15:30
Też się właśnie zastanawiam, wprost Ci powiedział, że bardziej mu zależało na jego byłej niż na Tobie. Jaśniejszego przekazu już chyba dostać nie można.Właśnie dostałaś z liścia w twarz, na co czekasz? Na kolejny policzek? To jest przemoc. Przemoc emocjonalna. Okaż sobie samej troskę i szacunek i odejdź od niego.ej! mój podobnie mówi- ja: koachanie brakuje mi Ciebie, musimy ten dzień spędzać w całości u Twojej mamy ? On: NO PRZECIEŻ MY SIĘ WIDZIMY CODZIENNIE. WOOOW.Ja już próbowałam, mówiłam, że dłużej tak nie wytrzymam. Parę razy było zmojej strony, że jeżeli to tak ma wyglądac to ja dalej nie chcę. A on co? "ooook, jak chcesz, jesli ma być Ci lepiej". Zero walki. a jak mówię, że nie walczy nawet to mówi, że dla swojej byłej walczył , nic to nie dało, więc już nie walczy. Serio. "nie będę się uganiał za Tobą"Mój mówi "przecież spędzamy razem czas, śpimy w jednym łóżku". Gorzej, że dla mnie to nawet nie jest spanie razem, a tylko obok siebie. O przytulenie muszę się upraszać, ale ostatnio mam dość, więc nawet tego nie robię. Takim sposobem nie dotknął mnie już tydzień i dla niego wszystko ok. Właśnie najgorsze, że dla niego to wszystko jest bardzo w porządku. Czuję, że jak mu powiem, że to koniec to będzie bardzo zaskoczony... ale w sumie jeszcze bardziej się boję, że obojętnie powie "ok, cześć", wtedy zostanie mi świadomość, że byłam w związku z kimś, komu nawet trochę nie zależało.laliho no masakra właśnie... masz rację. wiem, że ją masz. trzeba się pożegnać, bo tak żyć nie można. Tylko wiesz sama, ze my- kobiety częściej myślimy o tym jak się zaangażowałyśmy. kwestia inwestycji, które już poczyniłyśmy.No własnie mój niby twierdzi: " myślisz, że ja nie chcę tego czasu spędzić z Tobą? zrozum, taka praca (własna firma, rozumiem niby)"Ale moja pani psycholog mówi, że on po prostu nie potrzebuje takiej bliskości jak ja i jest mu ok.,Zresztą on mi mói, że czuje się bardzo kochany i pod tym względem jego potrzeby są zaspokojone. Zazdroszczę mu.Ja tak zrobiłam. Z czegoś takiego rodzą się same frustracje ... nie ma sensu się tak męczyć. Szczególnie jeśli mężyczna, to że chce się z nim spędzać wiecej czasu niż pół dnia w tygodniu uważa za wydziwianie.Mam bardzo podobną sytuację. Wczoraj mój facet poinformował mnie, że znalazł trzecią pracę, bo miał luki w tygodniu. Tak więc teraz codziennie będzie pracował od 6 rano do 22-23. Pomyśleć, że specjalnie wyprowadziłam się do innego kraju, żeby choć trochę czasu z nim spędzić. Jak widać on go spędzać nie chce. Też jestem bardzo emocjonalna, ale według niego to mój problem, bo on problemu nie widzi. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to pożegnać się na amen.
No wiem właśnie. Ale jakiś czas temu powiedział, że nigdy mu na nikim tak nie zależało jak na mnie.'Cholerne gówno z tego wszystkiego jest.
24 kwietnia 2015, 15:39
No wiem właśnie. Ale jakiś czas temu powiedział, że nigdy mu na nikim tak nie zależało jak na mnie.'Cholerne gówno z tego wszystkiego jest.Też się właśnie zastanawiam, wprost Ci powiedział, że bardziej mu zależało na jego byłej niż na Tobie. Jaśniejszego przekazu już chyba dostać nie można.Właśnie dostałaś z liścia w twarz, na co czekasz? Na kolejny policzek? To jest przemoc. Przemoc emocjonalna. Okaż sobie samej troskę i szacunek i odejdź od niego.ej! mój podobnie mówi- ja: koachanie brakuje mi Ciebie, musimy ten dzień spędzać w całości u Twojej mamy ? On: NO PRZECIEŻ MY SIĘ WIDZIMY CODZIENNIE. WOOOW.Ja już próbowałam, mówiłam, że dłużej tak nie wytrzymam. Parę razy było zmojej strony, że jeżeli to tak ma wyglądac to ja dalej nie chcę. A on co? "ooook, jak chcesz, jesli ma być Ci lepiej". Zero walki. a jak mówię, że nie walczy nawet to mówi, że dla swojej byłej walczył , nic to nie dało, więc już nie walczy. Serio. "nie będę się uganiał za Tobą"Mój mówi "przecież spędzamy razem czas, śpimy w jednym łóżku". Gorzej, że dla mnie to nawet nie jest spanie razem, a tylko obok siebie. O przytulenie muszę się upraszać, ale ostatnio mam dość, więc nawet tego nie robię. Takim sposobem nie dotknął mnie już tydzień i dla niego wszystko ok. Właśnie najgorsze, że dla niego to wszystko jest bardzo w porządku. Czuję, że jak mu powiem, że to koniec to będzie bardzo zaskoczony... ale w sumie jeszcze bardziej się boję, że obojętnie powie "ok, cześć", wtedy zostanie mi świadomość, że byłam w związku z kimś, komu nawet trochę nie zależało.laliho no masakra właśnie... masz rację. wiem, że ją masz. trzeba się pożegnać, bo tak żyć nie można. Tylko wiesz sama, ze my- kobiety częściej myślimy o tym jak się zaangażowałyśmy. kwestia inwestycji, które już poczyniłyśmy.No własnie mój niby twierdzi: " myślisz, że ja nie chcę tego czasu spędzić z Tobą? zrozum, taka praca (własna firma, rozumiem niby)"Ale moja pani psycholog mówi, że on po prostu nie potrzebuje takiej bliskości jak ja i jest mu ok.,Zresztą on mi mói, że czuje się bardzo kochany i pod tym względem jego potrzeby są zaspokojone. Zazdroszczę mu.Ja tak zrobiłam. Z czegoś takiego rodzą się same frustracje ... nie ma sensu się tak męczyć. Szczególnie jeśli mężyczna, to że chce się z nim spędzać wiecej czasu niż pół dnia w tygodniu uważa za wydziwianie.Mam bardzo podobną sytuację. Wczoraj mój facet poinformował mnie, że znalazł trzecią pracę, bo miał luki w tygodniu. Tak więc teraz codziennie będzie pracował od 6 rano do 22-23. Pomyśleć, że specjalnie wyprowadziłam się do innego kraju, żeby choć trochę czasu z nim spędzić. Jak widać on go spędzać nie chce. Też jestem bardzo emocjonalna, ale według niego to mój problem, bo on problemu nie widzi. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to pożegnać się na amen.
To jest zagrywka emocjonalna, nic więcej. Jak widzi, że masz dość, to Ci rzuci taki ochłap, a Ty od razu cała w skowronkach. I zapominasz o niewyrzuconych śmieciach, bajzlu etc. Przecież wiesz dokładnie co o tym sądzić, bo na pewno mądra z Ciebie babka.