- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 kwietnia 2015, 12:58
Pewnie niektórzy znają mnie tu tylko z tego, że wiecznie narzekam na swoje życie uczuciowe:)... Jestem jakąś ofiarą losu pod tym względem. Mój kolejny związek się chwieje.
Z moim mężczyzną jestem ponad od roku i od samego początku mieszkamy razem (dluga historia).
On zawsze dużo pracował i od początku mi mówił, że tak jest i będzie. Ja się zakochałam, klapki na oczy i "jak kocha to to kiedyś zmieni". Nie zmienił. Pracuje 6 dni w tygodniu. Niedziela jest free, i to jest ustępstwo z jego strony.
W tygodniu zazwyczaj wraca 22:00-00:00 do domu.
W te wolne niedziele zawsze ktoś się chce z nami spotkać- a to jego rodzice, znajomi itd. i głupio im zawsze odmawiać, bo "chcemy pobyć sami". On mi tak tłumaczy.
Plus on chce mieć też jakiś czas dla siebie- żeby pograć, pooglądać internety, whatever, też uważam, że każdemu się to należy.
ALE pomyślmy- w tygodniu go nie ma, jest dopiero wieczorem/w nocy. w sobotę to samo. w Niedzielę albo jaram się tym dniem z nim, albo musimy gdzieś jechać. Ciągle mam wrażenie, że ślizgamy się po tym czasie razem i tak naprawdę nie mamy go w pełni dla siebie. I on się wścieka kiedy ja czasem się foszę, że wraca i jeszcze pracuje lub gra (na kompie), albo jak już czekam na ten nasz jedyny dzień, a tu cały trzeba spędzić za stołem u jego dziadków. Powiedział, otwarcie, że to się nie zmieni, on nie mieni pacy, bo swoją kocha i w każdej czułby się jak niewolnik. i że z siebie dał mi już wszystko (np. wolne niedzielie). Wiem, że on mnie kocha, bo troszczy się o mnie jak trzeba. Ale ogólnie on nie z tych co wyznają za czesto uczucia itd.
dodatkowo- niewiele pomaga mi w domu, bo nie ma kiedy. Jak wściekłam się ostatnio, że znowu sprzątam sama (ostatnie jego sprzątanie miało miejsce 31 grudnia i pod koniec lutego) to odpowiedział tylko, że nie ma kiedy tego robić. w dośc chamski sposób w sumie, ta rozmowa była niemiła. w złośliwości powiedział, że on nie sprzata , a ja nie gotuję codziennie , więc o co się dowalam. Ale ja też pracuję , mam dużo zajęć po pracy i nie uważam, że gotowanie jest tylko moim obowiązkiem, bo mam jajniki.
Dla równowagi: ja si staram jak mogę, ale wiem,, że wkurzam go tym, że jestem bardzo emocjonalna, płaczę za dużo (nie umiem tego zmienić, potok łez kurde;/), bardzo wszystko przeżywam, martwię się na zapas i jak się wściekam to na ostro, ale szybko mi przechodzi). Sypie się między nami z powyższych powodów i nie wiem co zrobić:(
On tylko mówi coś w tylu- wiesz jak jest i albo to zaakceptujesz i nie będziesz marudzić, albo ja nie chcę Ci marnowac życia i rozstańmy się.
HELP! :( Smutno mi źle. ja mam 28 lat... znowu zmarnowałam czas? Tak bym chciała mieć rodzinę i dzidziusia...
Edytowany przez KaszkaManna 24 kwietnia 2015, 13:01
24 kwietnia 2015, 13:08
Mam bardzo podobną sytuację. Wczoraj mój facet poinformował mnie, że znalazł trzecią pracę, bo miał luki w tygodniu. Tak więc teraz codziennie będzie pracował od 6 rano do 22-23. Pomyśleć, że specjalnie wyprowadziłam się do innego kraju, żeby choć trochę czasu z nim spędzić. Jak widać on go spędzać nie chce. Też jestem bardzo emocjonalna, ale według niego to mój problem, bo on problemu nie widzi. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to pożegnać się na amen.
24 kwietnia 2015, 13:10
Mam bardzo podobną sytuację. Wczoraj mój facet poinformował mnie, że znalazł trzecią pracę, bo miał luki w tygodniu. Tak więc teraz codziennie będzie pracował od 6 rano do 22-23. Pomyśleć, że specjalnie wyprowadziłam się do innego kraju, żeby choć trochę czasu z nim spędzić. Jak widać on go spędzać nie chce. Też jestem bardzo emocjonalna, ale według niego to mój problem, bo on problemu nie widzi. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to pożegnać się na amen.
Ja tak zrobiłam. Z czegoś takiego rodzą się same frustracje ... nie ma sensu się tak męczyć. Szczególnie jeśli mężyczna, to że chce się z nim spędzać wiecej czasu niż pół dnia w tygodniu uważa za wydziwianie.
24 kwietnia 2015, 13:16
No beznadzieja - sprawiasz wrazenie bardzo nieszczesliwej. I czy bedziesz mogla byc z tym kiedykolwiek szczesliwa? Jezeli chodzi o obowiazli domowe to skoro obydwoje pracujecie to obydwoje powinniscie je wypelniac. To ze wiecznie siedzi w pracy to jego wybor I nie ma czasu to jego problem, ktory powinien rozwiazac. Moj maz tez stawia swoja kariere na glownym miejscu ale znalezlismy kompromis - weekend troche razem troche osobno, a raz w tyg ma byc w domu kolo 19 I idziemy na randke. Sprzata I prasuje sprzataczka, ja przewaznie gotuje a maz zmywa I wynosi smieci :) Chociaz w weekend czasami dostaje sniadanko do lozka albo pieczen na obiad :) Osobiscie czuje ise kochana I szczesliwa. Na Twoim miejscu bym sie zastanowila ile czasu spedzonego z facetem by Cie satysfakcjonowalo I z nim na spokojnie pogadaj ze za nim tesknisz etc nie oskarzaj I nie rob wyrzutow tylko przedstaw jaka sytuacja by Ci odpowiadala. Jezeli nie uda sie osiagnac kompromi su pasujacego obu stronom to nie ma po cp soe dalej w tym zwiazku meczyc.
24 kwietnia 2015, 13:17
mój też jest zapracowanym mężczyzna ale po 18 stej pracuje w domu i stara się poświęcić mi wystarczająco dużo uwagi nawet bym powiedziała ze zaniedbuje rodzinę przeze mnie. Musisz mu wytłumaczyć ze nie praca go kocha a ty. To ty go wspierasz troszczysz się o niego i ty powinnas być na pierwszym miejscu. To z tobą będzie tworzył rodzinę. Czasem po prostu trzeba wytłumaczyć oczywiste sprawy bo oni żyją dniem dzisiejszym a powinni też spojrzeć w przyszlosc
24 kwietnia 2015, 13:19
Ja tak zrobiłam. Z czegoś takiego rodzą się same frustracje ... nie ma sensu się tak męczyć. Szczególnie jeśli mężyczna, to że chce się z nim spędzać wiecej czasu niż pół dnia w tygodniu uważa za wydziwianie.Mam bardzo podobną sytuację. Wczoraj mój facet poinformował mnie, że znalazł trzecią pracę, bo miał luki w tygodniu. Tak więc teraz codziennie będzie pracował od 6 rano do 22-23. Pomyśleć, że specjalnie wyprowadziłam się do innego kraju, żeby choć trochę czasu z nim spędzić. Jak widać on go spędzać nie chce. Też jestem bardzo emocjonalna, ale według niego to mój problem, bo on problemu nie widzi. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to pożegnać się na amen.
Właśnie, jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów. Wystarczy mały impuls, a pękam. Z tego co czytam autorko masz tak samo, dużo płaczesz, na zmiany się nie zanosi. Nie warto w czymś takim tkwić... Też uświadomiłam to sobie dopiero po roku związku, po paru poważnych rozmowach na ten temat. Niestety te rozmowy były poważne jedynie dla mnie.
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 24 kwietnia 2015, 13:20
24 kwietnia 2015, 13:21
Ja tak zrobiłam. Z czegoś takiego rodzą się same frustracje ... nie ma sensu się tak męczyć. Szczególnie jeśli mężyczna, to że chce się z nim spędzać wiecej czasu niż pół dnia w tygodniu uważa za wydziwianie.Mam bardzo podobną sytuację. Wczoraj mój facet poinformował mnie, że znalazł trzecią pracę, bo miał luki w tygodniu. Tak więc teraz codziennie będzie pracował od 6 rano do 22-23. Pomyśleć, że specjalnie wyprowadziłam się do innego kraju, żeby choć trochę czasu z nim spędzić. Jak widać on go spędzać nie chce. Też jestem bardzo emocjonalna, ale według niego to mój problem, bo on problemu nie widzi. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to pożegnać się na amen.
No własnie mój niby twierdzi: " myślisz, że ja nie chcę tego czasu spędzić z Tobą? zrozum, taka praca (własna firma, rozumiem niby)"
Ale moja pani psycholog mówi, że on po prostu nie potrzebuje takiej bliskości jak ja i jest mu ok.,
Zresztą on mi mói, że czuje się bardzo kochany i pod tym względem jego potrzeby są zaspokojone. Zazdroszczę mu.
24 kwietnia 2015, 13:25
No beznadzieja - sprawiasz wrazenie bardzo nieszczesliwej. I czy bedziesz mogla byc z tym kiedykolwiek szczesliwa? Jezeli chodzi o obowiazli domowe to skoro obydwoje pracujecie to obydwoje powinniscie je wypelniac. To ze wiecznie siedzi w pracy to jego wybor I nie ma czasu to jego problem, ktory powinien rozwiazac. Moj maz tez stawia swoja kariere na glownym miejscu ale znalezlismy kompromis - weekend troche razem troche osobno, a raz w tyg ma byc w domu kolo 19 I idziemy na randke. Sprzata I prasuje sprzataczka, ja przewaznie gotuje a maz zmywa I wynosi smieci :) Chociaz w weekend czasami dostaje sniadanko do lozka albo pieczen na obiad :) Osobiscie czuje ise kochana I szczesliwa. Na Twoim miejscu bym sie zastanowila ile czasu spedzonego z facetem by Cie satysfakcjonowalo I z nim na spokojnie pogadaj ze za nim tesknisz etc nie oskarzaj I nie rob wyrzutow tylko przedstaw jaka sytuacja by Ci odpowiadala. Jezeli nie uda sie osiagnac kompromi su pasujacego obu stronom to nie ma po cp soe dalej w tym zwiazku meczyc.
Rozmawiałam spokojnie. Powiedziałam, że nie każę mu wracać o 16 i czekać na mnie, ale moim spełnieniem marzeń jest to, żeby był w domu 19-20, a tylko jak ma takie bardziej napięte okresy to ok, nie będę jęczeć, że długo pracuje. Ustaliliśmy niedawno- 1 dzien w tyg on gra, robi co chce, ja się nie wtrącam. 1 dzień w tygodniu on wraca o 19 i robimy coś razem. To nowa zasada, ale już "wszystko zepsułam:, bo w nasz wspólny wolny (od 19:00) nie wytrzymałam i powiedziałam, że mnie wnerwia, że wszystko robię sama na chacie i wojna była na bogato z tego powodu.
24 kwietnia 2015, 13:34
laliho no masakra właśnie... masz rację. wiem, że ją masz. trzeba się pożegnać, bo tak żyć nie można. Tylko wiesz sama, ze my- kobiety częściej myślimy o tym jak się zaangażowałyśmy. kwestia inwestycji, które już poczyniłyśmy.No własnie mój niby twierdzi: " myślisz, że ja nie chcę tego czasu spędzić z Tobą? zrozum, taka praca (własna firma, rozumiem niby)"Ale moja pani psycholog mówi, że on po prostu nie potrzebuje takiej bliskości jak ja i jest mu ok.,Zresztą on mi mói, że czuje się bardzo kochany i pod tym względem jego potrzeby są zaspokojone. Zazdroszczę mu.Ja tak zrobiłam. Z czegoś takiego rodzą się same frustracje ... nie ma sensu się tak męczyć. Szczególnie jeśli mężyczna, to że chce się z nim spędzać wiecej czasu niż pół dnia w tygodniu uważa za wydziwianie.Mam bardzo podobną sytuację. Wczoraj mój facet poinformował mnie, że znalazł trzecią pracę, bo miał luki w tygodniu. Tak więc teraz codziennie będzie pracował od 6 rano do 22-23. Pomyśleć, że specjalnie wyprowadziłam się do innego kraju, żeby choć trochę czasu z nim spędzić. Jak widać on go spędzać nie chce. Też jestem bardzo emocjonalna, ale według niego to mój problem, bo on problemu nie widzi. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to pożegnać się na amen.
Mój mówi "przecież spędzamy razem czas, śpimy w jednym łóżku". Gorzej, że dla mnie to nawet nie jest spanie razem, a tylko obok siebie. O przytulenie muszę się upraszać, ale ostatnio mam dość, więc nawet tego nie robię. Takim sposobem nie dotknął mnie już tydzień i dla niego wszystko ok. Właśnie najgorsze, że dla niego to wszystko jest bardzo w porządku. Czuję, że jak mu powiem, że to koniec to będzie bardzo zaskoczony... ale w sumie jeszcze bardziej się boję, że obojętnie powie "ok, cześć", wtedy zostanie mi świadomość, że byłam w związku z kimś, komu nawet trochę nie zależało.
24 kwietnia 2015, 13:56
Rozmawiałam spokojnie. Powiedziałam, że nie każę mu wracać o 16 i czekać na mnie, ale moim spełnieniem marzeń jest to, żeby był w domu 19-20, a tylko jak ma takie bardziej napięte okresy to ok, nie będę jęczeć, że długo pracuje. Ustaliliśmy niedawno- 1 dzien w tyg on gra, robi co chce, ja się nie wtrącam. 1 dzień w tygodniu on wraca o 19 i robimy coś razem. To nowa zasada, ale już "wszystko zepsułam:, bo w nasz wspólny wolny (od 19:00) nie wytrzymałam i powiedziałam, że mnie wnerwia, że wszystko robię sama na chacie i wojna była na bogato z tego powodu.No beznadzieja - sprawiasz wrazenie bardzo nieszczesliwej. I czy bedziesz mogla byc z tym kiedykolwiek szczesliwa? Jezeli chodzi o obowiazli domowe to skoro obydwoje pracujecie to obydwoje powinniscie je wypelniac. To ze wiecznie siedzi w pracy to jego wybor I nie ma czasu to jego problem, ktory powinien rozwiazac. Moj maz tez stawia swoja kariere na glownym miejscu ale znalezlismy kompromis - weekend troche razem troche osobno, a raz w tyg ma byc w domu kolo 19 I idziemy na randke. Sprzata I prasuje sprzataczka, ja przewaznie gotuje a maz zmywa I wynosi smieci :) Chociaz w weekend czasami dostaje sniadanko do lozka albo pieczen na obiad :) Osobiscie czuje ise kochana I szczesliwa. Na Twoim miejscu bym sie zastanowila ile czasu spedzonego z facetem by Cie satysfakcjonowalo I z nim na spokojnie pogadaj ze za nim tesknisz etc nie oskarzaj I nie rob wyrzutow tylko przedstaw jaka sytuacja by Ci odpowiadala. Jezeli nie uda sie osiagnac kompromi su pasujacego obu stronom to nie ma po cp soe dalej w tym zwiazku meczyc.