- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 kwietnia 2015, 13:19
Dziewczyny, muszę się wygadać, nie oczekuję komentarzy, ani nawet, tego, że ktoś przeczyta moje wypociny, muszę po prostu pewne rzeczy powiedzieć „na głos”, rzeczy, o których bałam się nawet myśleć, o których nigdy nie pisałam w moim pamiętniku (prywatnym a co dopiero vitaliowym). Piszę z fikcyjnego konta bo wstydzę się swojego problemu. Nie wiem, czy moje problemy związane są z moim trudnym charakterem (lubię jak jest po mojemu i mam skłonności do przesady) czy faktycznie problem jest taki jak sądzę.
Chodzi o mojego chłopaka. Jesteśmy ze sobą 4 lata. Kocham go bardzo i nie wyobrażam sobie by nie było go obok mnie. Są jednak pewne „demony”, które niszczą nasze życie. Mój chłopak zawsze miał skłonność do picia. Pochodzi z rodziny, gdzie pije się dużo. Nie nazwałabym tego patologicznym alkoholizmem, raczej lubią od święta wypić za dużo a regularnie piją małe ilości dla zrelaksowania się. Nie jest to jednak wzór zachowania, ktory wyniosłam z domu i dlatego miotam się. Mój chłopak twierdzi, że przesadzam, z drugiej jednak strony robi wszystko by walczyć z tym nawykiem. Muszę szczerze przyznać, że w czasie tych czterech lat znacznie ograniczył alkohol, unika spotkań przy wódce (wódki praktycznie w ogóle nie pije, nawet gdy były chrzciny jego chrześniaka – wypił 2 kieliszki i tyle). Niestety nadal nie potrafi sobie odmówić piwka lub dwóch w weekend. W prawdzie nie są to ogromne ilości, ale co jeśli to jest w każdy weekend? Co jeśli czasami pije na czczo, lub po nocnej zmianie gdy jest wyczerpany? Wtedy nawet 1 piwo go powala jak litr wódki. Co gorsza, pije po kryjomu, jak nie widzę. Dowiaduję się gdy znajduję pochowane po kątach puste puszki.
Wczoraj się o to pokłóciliśmy. Znalazłam pełno puszek pod łóżkiem w pokoju, w którym zazwyczaj suszę pranie (nikt tam nie śpi). Powiedziałam, że ja już tego dlużej nie zniosę i chcę się rozstać. Powiedział, żebym się zastanowiła przez noc i dala mu znać jaką podjęłam decyzję. Poszedł do pracy na nockę. O północy miał przerwę i przyjechał tylko po to by mnie przeprosić i obiecać poprawę. Powiedział, że póki co nie tknie piwa, że jeszcze bardziej je ograniczy i nie będzie chował puszek przede mną.
Ja wiem, że on bardzo mnie kocha. Ciągle pamiętam jak jeszcze mieszkaliśmy w Polsce, jak regularnie chodził oddawać krew by dostać dzień wolny od pracy i spędzić go ze mną (mieszkaliśmy w odleglych miastach i tylko weekendy spędzaliśmy razem). On, który panicznie boi się igieł i lekarzy a jak widzi krew w telewizji to przełącza na inny kanał. Ale czy ta miłość ochroni nas przed alkoholizmem? Czy ja przesadzam? Boję się alkoholu, widziałam jak niszczy mojego wujka i jego rodzinę, nie chcę tego przeżyć. Co mogę zrobić by nas ochronić?
Edytowany przez Koorah_Domowa 13 kwietnia 2015, 13:21
13 kwietnia 2015, 16:52
jeżeli nie jest alkoholikiem to jest na dobrej drodze.....najgorsze jest to....po kryjomu....tak robi alkoholik!
A czy jest cos co moge zrobic by pomoc mu od tego odwyknac?
13 kwietnia 2015, 16:56
Dziecinadą jest zabranianie dorosłemu facetowi napicia się piwa kiedy chce a nie picie za plecami.
Ale to tak jak z papierosami, większość mojej rodziny dalej nie wie, że pale jak smok bo zwyczajnie nie chce mi się słuchać tego trucia i gderania bo po co. Mężczyźni działaja podobnie a nie oszukujmy się, jak ktoś wypija dwa piwa tygodniowo w weekend to naprawdę to jest dalekie od alkoholizmu. I tak szczerze -uważam, że jeśli ktoś dostrzega tu problem, zapala się czerwona lampka itp itd -to moim zdaniem taka osoba ma właśnie problem, strach jak każdy inny ale prowadzi do takich prób kontrolowania partnera.
No ale może to my mamy patologicznych związek, moi rodzice, moi dziadkowie i rodzice mojego mężczyzny tez, i jeszcze z dwadzieścia innych par które mogłabym wymienić ;D
Edytowany przez f7720c4496fe51a6a98f7b4cf8e7b71c 13 kwietnia 2015, 17:02
13 kwietnia 2015, 16:59
guren - dokładnie. Jak też przy moim nie paliłam, bo mi się nie chciało gderania słuchać...
13 kwietnia 2015, 16:59
Zgadzam sie. Przyznam że sama bym się chyba chowała bo po co słychać. To jak z papierosami, większość mojej rodziny dalej nie wie, że pale jak smok bo zwyczajnie nie chce mi się słuchać tego trucia i gderania bo po co.Dziecinadą jest zabranianie dorosłemu facetowi napicia się piwa kiedy chce a nie picie za plecami.
13 kwietnia 2015, 17:01
Dziecinadą jest zabranianie dorosłemu facetowi napicia się piwa kiedy chce a nie picie za plecami.
13 kwietnia 2015, 17:09
Bezpieczne dawki alkoholu:
Takie informacje znalazłam w internecie
Edytowany przez 13 kwietnia 2015, 17:09
13 kwietnia 2015, 17:15
mysle ze co weekend to nie jest problem. nawet codziennie 1 piwko dla relaksu nikogo nie kwalifikuje do alkoholika, jesli chlopak lubi sie odsresowac, nie prowadzi w tym czasie, ja nie widze problemu . to tak jakby leczyc kogos z jedzenia slodyczy bo codziennie je batonika, poza wydatkami na puszke czy butelke, nie ma zagrozenia ze ktos pusci kase , nie oplaci rachunkow itd
Edytowany przez wrednababa56 13 kwietnia 2015, 17:17
13 kwietnia 2015, 18:08
przesadzasz i to bardzo, co jest złego w wypiciu 2 piw po całym tygodniu pracy, on jest dorosłym facetem, czy przez to, że wypije te 2 piwa zaniedbuje Cię, robi awantury, biję ? Naprawdę trudno mi uwierzyć, że to Ty a nie Twój facet zastanawiasz się nad tym związkiem. Co do ukrywania puszek to ja mu się nie dziwie, jeżeli z każdego piwa jest przez Ciebie rozliczany. Sama napisałaś,że od momentu kiedy jesteście razem ograniczył alkohol, ja bym na jego miejscu nie wytrzymala z Tobą
13 kwietnia 2015, 18:11
On sie dla Ciebie stara, to Ty tez sie dla niego postaraj. Dwa piwa na weekend, to nie tragedia.
13 kwietnia 2015, 18:12
Dziękuję dziewczyny za wasze rady! Teraz widzę, że tak na prawdę problem leży po obu stronach. On chowa się gdy pije (chociaż tak na prawdę nie pije dużo). Ja natomiast panikuję i chcę mieć nad wszystkim kontrolę (hmmm...coraz bardziej przypominam własną matkę co mnie martwi). Postaram się popracować nad sobą ale i poważnie porozmawiać z chłopakiem, powiedzieć co mnie martwi i znależć sposób, który zadowoli obie strony. Wiem, że on ma poważne wady. Wiem, że ukrywanie się jest szczeniackie, wiem też z czego się to bierze (brak ojca między innymi). Zdaję sobie też sprawę, że ja mam charakter mojej matki – mam skłonność do przesady i demonizowania wszystkiego oraz postawę „my way or no way” – przez to na pewno przyczyniam się trochę do zachowania mojego chlopaka. Kocham go jednak i (chyba jako jedyna) widzę w nim tyle dobra i ciepła, widzę to, czego jego własna matka nie dostrzega – dlatego będę walczyć o ten związek póki mi starczy sił.