- Dołączył: 2010-09-04
- Miasto:
- Liczba postów: 209
12 stycznia 2011, 22:00
witam..
niestety nie bedzie to list mily..niestety nie bedzie tez nic o diecie...niestety musze sie przyznac iz nie radze sobie z problemem..ja, osoba zawsze twarda, usmiechnieta. Nie wiem czy ktos mnie zrozumie..nie wiem czy mi pomozecie ale wiem jedno nie radze juz sobie..
w moim 6-letnim malzenstwie dzieje sie cos nie tak..czuje ze oddalamy sie od siebie a wiem czym to grozi..mam dzieci, stworzylam z moim mezem rodzine i chcem walczyc o nia, nie naleze do osob ktore sie poddaja dlatego tez chwytam sie tej metody..moze ktos mi poradzi co i jak..ale od poczatku..
wyjechalam za mezem 1000km,zostawilam rodzine,siostre (najlepsza i najwierniejsza przyjaciolke co pozniej sie okazalo zmora dla mojego mzea, on nienawidzi m ojej rodzijny ale nie pokaze tego, ja to widze, poprostu widze...) przyjaciol..zrezygnowalam ze studiow na rzecz mojej rodziny i wyjechalam..musze dodac ze jest mi cholernie trudno..minelo juz 6 lat a ja dalej tesknie..dalej marze jak by to bylo gdybysmy wrocili razem..choc wiem ze nie mamy w Polsce zadnych perspektyw (brak mieszkania, pracy, wyksztalcenia itp) ale nie to jest problemem...jak wyzej napisalam jestem osoba (moze juz bylam...) twarda tak wiec odnalazlam sie tutaj..bylo mega ciezko..depresja itp. ale dalam rade, usmiecham sie i szukam szczescia tutaj z mezem...schowalam swoja dume i pracuje jako pokojowka (kiedys marzylam o psychologii) potrafie sie smiac i cieczyc tym co mi dalo zycie.. zdrowe dzieci, meza..dom, samochod itp..ale..tak wkoncu to ALE....
maz tutaj ma siostre (7 lat starsza, ma jedno dziecko,meza, jest osoba zimna, zamknieta w sobie) ktora go praktycznie wychowywala..(mama ich zmarla na raka kiedy moj mial 12 lat) na poczatku rozumialam sie z jego siostra b.dobrze..razem kawki..zakupy..imprezki :)
pewnego razu , z dnia na dzien (slowo, odtwarzalam ta sytuacje z milion razy) przestala dzwonic, zachodzic ..omijala mnie tak czulam..oczywiscie zadzwonilam i wyjasnilam.."miala taki okres"-jej odp.. Pomyslalam ok , spoko..i znowu ok miedzy nami, razem spotkania, obiady..moj maz przeszczesliwy ze sie dogadujemy...musze jeszcze dodac ze moj maz duzo mi zlego zrobil..ciezko mialam z nim ale wsio zwalczylismy, zawsze go usprawiedliwialam ze szybko stracil mame..nie mial go kto nauczyc milosci i szacunku...
powracajac do siostry...te jej ciche dni zawsze sie powtarzaly i zawsze to ja wyciagalam reke, nawet jak zranili mnie bardzo mocno..jak uderzali we mnie..celowo mnie raniac... amianowicie : byly swieta..mielismy spedzic je oczywiscie razem ale moj syn dostal goraczke i chcialam zostac w domu, nie zdazylam nawet powiedziec ze siostra z rodzina moga przyjsc do nas bo maz po tel ojca , ubral chore dziecko, szybko mowiac do mnie ze idziemy i koniec do siostry, ja w szoku, bylam juz wysoko w 2giej ciazy wiec nie mialam sily na walke..klotnie... zostalam sama..nie miescilo mi sie w glowie ze maz mnie zostawil, zabral chorego 3letniego synka i poszedl do siostry...to byl szok...plakalam, wylam..nastepnego dnia oznajmil mi ze ze swiat koniec, od tamtej pory jego siostra i jej maz nie gadali ze mna, ba nawet nie przychodzili do nas..jak urodzilam synka to nie przyszli nawet do szpitala..nic..oczywiscie maz nic nie mowil...wytrzymalam tak chyba pol roku..miedzy czasie maz pokazywal mi ze siostra wazniejsza jest...kiedy ja bylam w ciazy, siostra budowala dom, rzecza jasna jest ze brat pomagal jak mogl..spedzal tam kazda wolna chwile, rozumialam to doskonale ALE kiedy zadzwonilam do niego ze zle sie czuje (ciaza, codzienne wymioty do ostatniego dnia, male dziecko obok) i prosilam go aby przyjechal bo naprawde zle sie czuje a nie mam tutaj nikogo, przypominam jestesmy sami to on mi na to ze teraz nie moze ze mam zadzwonic do jakies znajomej i juz..koniec rozmowy...znowu szok..znowu rozpacz...nie moglam wrocic do Polski bo bylam wysoko w ciazy, choc rodzina moja nalegala...juz sama nie wiem czy glupota moja...czy ta uporczywa chec walki o milosc zwyciezyla....ale czas pokazal ze (chyba ) kocha..cudowny ojciec...byl przy porodach...ogolnie dobry maz...tyle ze ta jego milosc do siostry...
podam jeszcze jeden przyklad....kiedys odwiedzilam go na tej budowie i nie bylo go...pojechal z synem siostry po motorek do innego miasta...wtedy mogl wsio zostawic...a dla mnie....ohhhh duzo moglabym pisac...nawet teraz mam lzy w oczach...
ja nie chcem pisac ze on jest zly a ja dobra..nie, tak nie jest i jestem tego w pelni swiadoma...wiem ze i ja mam wady...wiem...ale boje sie ze nie potrafie zyc z czlowiekiem dla ktorego siostra jest wazniejsza...nawet teraz...kiedy wsio juz sie ulozylo..znowu bylo ok miedzy nami wszystkimi (skoromnie dodam ze to ja wyciagnelam reke aby pogodzic rodzine...) znowu cos jest nie tak...znowu jego siostra ma problem ze mna..znowu mnie unika..nawet powiedziala mi pod wplywem alkoholu ze ona wie ze ma problem..ale ja i moje dzieci denerwuja ja..wsio ja denerwuje...ja juz wtedy sie poddalam..zablokowalam sie i skreslilam ja...bo moj maz jest na kazde jej skiwniecie..ciagle do niej dzwoni..ciagle zabiega o nia a ona ma "problem" z nami....dlaczego???? dlaczego dorosla kobieta 40letnia nie potrafi ze mna porozmawiac i powiedziec jaki jest problem..dlaczego tak sie zachowuje..przeciez ona rani sowjego brata bo to on jest teraz miedzy nami..bo to jemu sie malzenstwo sypie...ja juz nie potrafie tak zyc..nie umiem juz...nawet doporowadzili mnie do tego ze jak slysze ze moj maz byl u niej tak na kawie to ja sie automatycznie blokuje...zamykam sie w sobie..nie nawidze go ze on byl u swojej siostry...ze nie stanal po mojej stronie, ze nie powiedzial jej ze ona mnie tak traktowac nie moze..mnie i moje dzieci..ona tutaj do nas nie przychodzi..nie przychodzi do dzieci choc najstarsze jest jej chrzesniakiem, choc jestesmy tutaj na obczyznie sami...choc ponoc sa bardzo blisko razem z bratem.. wiec pytam czemu tak jest ze moj maz jawnie mi mowi ze ja mam wyluzowac bo on z siostry nie zrezygnuje...(choc ja nigdy nie chcialam tego, to ja zawsze wyciagalam reke, to ja organizowalam rodzinne obiady, wyjazdy itp) dlaczego tak mnie to boli? dlaczego czuje ze moje malzenstwo jest kruche....dlaczego? i co ja mam robic aby nie zwariowac..teorie mam obcykana..zaczac zyc swoim zyciem...nie myslec , nie analizowac..poprstu zyc dla siebie i dzieci!!! Dla niego juz dla niego nie moge..6 lat sie staralam..6 lat robilam wsio dla niego..a gdzie ja jestem w tym wszystki? teraz kiedy to ja potrzebuje pomocy bo sobie nie radze..to ciagle slysze ze to ja robie problem..ze to ja powinnam odpuscic ale pytam po raz setny dlaczego ja????? ohhh juz sama nie wiem czy ktos mnie rozumie..czy ktos moze mi cos napisac... j
mam nadzieje ze sie nie zblaznilam piszac to wszystko.. ja poprostu juz nie moge..boje sie ze strace rodzine bo wiare w to ze moj maz mnie najmocniej kocha to juz dawno stracilam....
prosze pordzcie mi....
pozdrawiam KORBAAA
ps. przepraszam za jakiekolwiek bledy ort czy stylistyczne...
- Dołączył: 2010-05-21
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 1385
12 stycznia 2011, 23:02
Boję się tego napisać, bo nie jestem psychologiem, ani żadnym w tym zakresie specjalistą, a jedynie studentką pedagogiki, ale uważam, że zawsze już będziesz tą "trzecią". Twój mąż pochodzi z rodziny niepełnej, wcześnie stracił matkę, co jak widać bardzo boleśnie przeżył. Prawdopodobnie całą swoją miłość i uwagę przelał w siostrę, no i na odwrót, siostra musiała szybko "dorosnąć", przejąć rolę matki, stać się niejako jego opiekunką, powierniczką, po prostu mamą - tą dobrą i kochającą. W ten sposób zatarły się granice między rolami jakie mieli wypełniać w rodzinie, przestali być dla siebie siostrą i bratem.. A "mama"-siostra nie chce odpuścić, chce być w centrum uwagi, potrzebuje brata bardziej niż swojej rodziny, nie potrafi "odfrunąć" z ptasiego gniazda. Prawdopodobnie jest osobą o bardzo niskiej samoocenie. Twój mąż się temu poddaje, w końcu to jego siostra, która tak wiele mu dała. Na tym najbardziej cierpisz Ty i dzieci, bo Twojego męża nie ma dla Ciebie, kiedy potrzebuje go jego siostra. Nie ma go także dla dzieci.
Jeśli mąż kiedykolwiek uświadomi sobie ten problem - zbytniego zaangażowania w życie siostry i na odwrót - zbytniego zaangażowania siostry w życie waszej rodziny to już będzie połowa sukcesu. A dalej? Dalej psycholog, terapia rodzinna i być może indywidualna - każdej osoby z tego trójkąta rodzinnego - bo Ty także potrzebujesz pomocy terapeuty, Twoje zdrowie psychiczne wciąż cierpi przez tę sytuację.
Jak nie - to uciekaj, dla dobra swojego i Twoich dzieci. Jest wielu mężczyzn, którzy mogą Ci dać szczęście, którego nie potrafisz znaleźć u boku męża. Muszą być jakieś granice! Nie Ty jesteś tutaj winna!
Edytowany przez stripped 12 stycznia 2011, 23:03
- Dołączył: 2009-04-30
- Miasto: North Arlington
- Liczba postów: 3431
12 stycznia 2011, 23:05
Kochasz go!
Nie uciekaj od poblemu, on nawet nie wie, albo nie ozumie co Ty przechodzisz, bo ZAMYKASZ SIĘ W SOBIE.
Miałam podobnie(RÓWNIEŻ NA OBCZYŹNIE I TO SAMA), ale powiedziałam otwArcie co myślałam-zaczął mysleć, tyle że ja zostawałam sama a on bawił się.
Wiem co czujesz-chęć odejscia ale są dzieci-JESTES DOBRZE WYCHOWANA.
zaczęłam walczyć jego metodą,
- u Ciebie jak on tam do niej idzie, idź również, on musi sta się o Ciebie zazdrosny,pojedź, weź Taxi
- nie trać męża, on nie wie co się dzieje, siostra jest jakby jego mamą
-Jak to nie zadziała, ogłoś mu że chcesz odpocząć jedziesz na wakacje, może chwilowa rozłaka pomoże
POWODZENIA
- Dołączył: 2010-02-04
- Miasto: Siedmiogórogród
- Liczba postów: 742
13 stycznia 2011, 07:23
Smutne jest to co napisałaś. Przeczytałam całość 2 razy. Kochana nie zbłaźniłaś się. To po pierwsze. Po drugie tak jak napisała stripped, jego siostra przejęła rolę matki. A Ty jesteś tą "trzecią". Jej zachowanie może świadczyć o tym, że jak jest miła, to zdaje sobie sprawę, że WY jesteście rodziną, a jak są ciche dni, to Twój mąż nadal jest jej małym bratem, którym nalezy się opiekować.
Radzę:
- porozmawiać z mężem. Powiedzieć mu co czujesz. Ale ! NAPISZ najpierw wszystko na kartce. Kilka dni przed rozmową. Unikniesz zbędnych emocji, a zostaną konkrety
- umówić się na kawę z siostrą męża i porozmawianie. Dowiedz się co do ciebie ma. Ale nie w formie ataku, tylko pokaż że z miłości do męża chcesz by wasze relacje były dobre.
- jak to nie wyjdzie... No coż. Powiem brutalnie- jesteś pokojówką. W Polsce masz rodzinę która Ci na pewno pomoże, a pokojówką możesz też być w PL. Studia możesz zrobić prędzej w PL, choćby licencjat. Jesteś mądra, o czym świadczy świadomość tego co się dzieje w Twojej rodzinie.
A do męża nie ma co mieć pretensji. Mój Mąż musiał zrozumieć po 1,5 roku, że jego mama mnie nie lubi i traktuje gorzej. Zawsze są jakieś teksty niby miłe, ale pogardliwe (po studiach jestem sekretarką). Ale zrozumiał. Teraz znów jest między nami dobrze.
Daj znać jakie kroki podjęłaś
Trzymaj się ! Co by się nie działo będzie dobrze!!!
- Dołączył: 2010-09-04
- Miasto:
- Liczba postów: 209
13 stycznia 2011, 08:26
jejku..kochane..nie sadzilam ze bedzie taki odzew..nawet w tej sprawie mam juz niska samoocene..balam sie ze nikt nic nie napisze..to smutne..co sie ze mna dzieje..jak sie zmienilam...
DZIEKUJE!!!!
duzo osob mi radzi aby wyjechala...hmm milion razy juz chowalam papiery aby wyjechac ale do czego????... w kraju nie mam nic..( z calym szacunkiem do rodziny) nie moge tak poprostu przyjechac i wprowadzic sie do rodzicow...nie..ja tak nie potrafie!!! od meza chyba tez nie potrafie odejsc..kocham go? juz sama nie wiem...po tym wszystkim co miedzy nami zaszlo bardzo ucierpila ta moja "piekna i jedyna" milosc bo ja dla niego wszystko. a co dostalam w zamian..slowa ktore strasznie rania!!! On po tym wszystkim ciagle mysli ze to ja robie problem..ze to ja chcem aby stracil kontakt z siostra..to chore za kogo on mnie uwaza..po tych wszystkich probach..po tym jak to ja chowalam dume i szlam tam wyjasniac!!! To ja ciagle jestem ta zla..to ja mam sie wylozowac..to ja mam sie leczyc......stracilam juz sens zycia..to tez jest chore bo przez 6 lat zycia zylam dla niego..zawsze on byl na pierwszym miejscu a potem ja...ohhh duzo by pisac..
inne z kolei mi radza aby porozmawiac szczerze..jejku ile to ja juz razy z nim rozmawialam..ile to juz razy tlumaczylam..blagalam aby sie opamietal..aby zrozumial ktora rodzina jest dla niego priorytetem...aby pokazal mi ze to ja jestem jego "ksiezniczka" jego kobieta na dobre i na zle!!! Teraz przyszly te zle czasy dlatego ja nie potrafie odejsc (choc rozum mi tak podpowiada) nie potrafie bo mimo wszystko pasujemy do siebie..jest dobrym ojcem..pracuje..pomaga mi...mysle ze gdybysmy rozwiazali ten problem przeszlibysmy juz przez zycie razem, jako pelna rodzina!!! czekam juz na termin porady dla rodzin..ale watpie aby on zrozumial bo czuje ze on sie juz zablokowal na mnie..tak jak ja na jego siostre :(
czytalam jeszcze aby porozmawiac z jego siostra..tego juz nie chce i nigdy nie zrobie..nie wiem skad taka we mnie zlasc , nienawisc do niej ale juz nie moge..juz nie chcem wyjasniac..ratowac..bo ile to razy ja mam to robic..przeciez to ona niczszy moje zycie..to tylko przez jej problemy trace meza..rodzine...nie!!
Jedyne chyba co moge, to zaczac zyc dla siebie i dzieci..wiem...ale to bardzo ale to bardzo trudne...boli mnie swiadomosc ze zyje pod jednym dachem z facetem dla ktorego jestem ta glupia...ta co robi tylko problemy...bo w jego glowie to ja robie problem...nie wiem jak mam zyc..jak to wszystko ratowac bo on tego nie rozumie i nie chce juz rozumiec..on tam chodzi na kawke..smieja sie..rozmawiaja jak gdyby nic..bo co to takiego ze ja tam umieram z bolu..ze ta rodzina mnie nie akceptuje..ze wmawiano mi ze to moja wina..ze to ja powinnam sie zmienic...i ja juz zaczynam powoli w to wierzyc..smutne..wiem...ale jestem tylko czlowiekiem..samotnym bo z dala od tych ktorzy mnie naprawde doceniaja i kochaja......
13 stycznia 2011, 10:05
Nie jesteś niczemu winna, nic złego nie zrobiłaś, nie daj sobie tego wmawiać. To Twój mąż ma problemy emocjonalne, jego siostra też, tylko chyba nie zdają sobie z tego sprawy, dlatego ta sprawa wygląda na taką trudną i nie do rozwiązania. Wszystko to jest jakieś takie toksyczne, chyba Twój mąż nie "oddzielił się" się jeszcze emocjonalnie od swojej siostry, która zastępowała mu mamę. Mimo wszystko może powinniście spróbować jakiejś małżeńskiej terapii. Może najpierw wybierz się sama, jeśli masz możliwość, może psycholog poradzi ci, jak postępować w takiej sytuacji. Wiem, że łatwo radzić - trudno jest przekonać kogoś, kto się tak uparł na swoją wersję i nie przyjmuje nic innego.
- Dołączył: 2010-09-04
- Miasto:
- Liczba postów: 209
13 stycznia 2011, 10:54
dokladnie tak jak piszesz..zablokowal sie i juz nic do niego nie dociera..wszystko traktuje jak atak na jego relacje z siostra :( nie przejmuje sie co ja czuje bo widzi tylko ta swoja chora milosc..zwala na mnie wine bo boi sie siostry??? a mnie moze ponizac..na mnie moze sie wyzywac..mna moze sterowac....czekam na teramin do takiej porady malzenskiej ale boje sie ze on i tak nie zrozumie....przeciez tyle juz sie dzialo..tyle juz przeplakalm..tyle juz bolu bylo i nic go nie poruszylo..ja widze ze te wszystkie godzenia sie miedzy nami to bylo tylko dla ugaszenia ognia..aby nie bylo juz klotni..zawsze potakiwal aby mnie uciszyc a i tak robil swoje...
- Dołączył: 2010-05-21
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 1385
13 stycznia 2011, 11:21
Być może jeśli znajdzie się osoba wam obca, która stwierdzi, że macie problem w małżeństwie, a nie że problem jest w Tobie to mąż uwierzy, że należy coś z tym zrobić. Jeśli nie to.. to naprawdę nie ma sensu, to będzie się nawracać, będą chwile gdy wszyscy będą żyć w zgodzie, a później mąż znowu ucieknie do siostry. Kiedy problemu się nie widzi to problemu tak jakby nie ma. I wcale nie jest to dziwne, że mąż odbiera to jako atak, kiedy uważa siebie za troskliwego brata, a Ciebie za marudną jędzę, która jest zazdrosna.. o kogo? NO O JEGO SIOSTRĘ! (no szczyt wszystkiego, nie? jestem dla mojej żony taki dobry, a ona ma mi za złe, że pomagam siostrze!)
Takie ma właśnie myślenie.. i Ty dobrze o tym wiesz. Jeśli nic się nie zmieni - porozmawiaj z rodziną i uciekaj, bo wykończysz się psychicznie. Pamiętaj, są granice.. zdrowe granice kontaktowania się i współżycia z bliską rodziną. Z gniazda się kiedyś wyfruwa i każdy ma swoje życie.