Temat: 5letni zwiazek i wewnetrzny kryzys

Witajcie. Nie wiem dlaczego pisze wlasnie tutaj - moze dlatego ze nie potrafie z nikim o tym porozmawiac. Jestem w wieloletnim zwiazku z moim pierwszym mezczyzna. Mieszkamy razem, zareczylismy sie. Do tej pory ukladalo sie swietnie. Uwazalam sie za straszna  szczesciare. Niczego nie pragnelam tak jak slubu i dziecka. A ostatnio? Zwatpilam doslownie we wszystko. Do tej pory wydawalo mi sie ze jest jedna droga do szczescia, ze ja na niej jestem. I to przekonanie bylo cudowne, a teraz nie tyle ze cos sie popsulo co ja zaczynam nad wszystkim za duzo myslec. Pojawil sie strach o to, ze moze bede zalowac kiedys. Bierze sie to z faktu, ze brakuje mi ekscytacji, tego pierwszego poznawania. Tesknie za tym i przeraza mnie mysl ze juz nigdy tego nie zaznam. Namietnosc w zwiazku jest, uklada nam sie super, po prostu zwiazek sie zmienil a ja tych zmian nie potrafie zaakceptowac i nie doradzajcie mi rozpalania namietnosci etc bo z tym nie mam problemu, ja po prostu wewnetrznie jestem rozbita. Czuje sie jakby stara, znudzona, brak mi silnych emocji mimo tych dwudziestukilku lat. Nie licze na porade zrob tak lub tak, ale na jakiekolwiek Wasze przemyslenia czy doswiadczenia ktore pomoga mi poradzic sobie z ta sytuacja, bo poki co miotam sie pomiedzy "moze to faktycznie blad, przeciez gdyby to bylo to nie mialabym takich mysli i rozterek" a " to normalne ze kazdy zwiazek sie zmienia a ja po prostu nie potrafie tego zaakceptowac i poradzic sobie z tym"...

5-7 lat to jest taki krytyczny okres, gdzie większość związków/małżeństw obecnie się rozpada. Minęło zauroczenie, minęła ekscytacja, wdarła się rutyna życia codziennego. Nic na to nie poradzisz. Tylko związki oparte na czymś więcej, niż doznania fizyczne to przetrwają. Wspólne cele, wspólne pasje, czasem wspólny kredyt mieszkaniowy są tym, co łączą parę na wiele wiele lat :) A jak chcesz świeżości, ekscytacji, to zmieniasz partnera średnio co 5 lat. 

Zrób sobie wewnętrzna "symulację" jak wyglądałoby Twoje życie z nim i bez niego, na przestrzeni powiedzmy 5 lat ;) Wypisz sobie plusy i minusy jednej i drugiej opcji. Myślę, że to może troszeczkę pomóc :)

To jest normalne, przecież każdy związek ewoluuje. Zastanów się co jest dla Ciebie ważniejsze: czy stabilizacja i fakt, że masz partnera na którego możesz liczyć, który Cię zna i rozumie, czy chwilowa ekscytacja, która przecież i tak za chwilę się ulotni. W takiej pogoni za emocjami można się łatwo zagubić. Można żyć tak latami, a potem obudzić się i uznać, że życie jest puste i bez sensu. Jesteś młoda i jeśli nie miałaś nigdy innego faceta to jest normalne, że masz takie myśli. Ale życie nie jest proste, nie można zjeść ciastka i mieć ciastka. Jeśli brak Ci emocji to zapewnij je sobie inaczej - znajdź ekscytujące hobby, czytaj książki, oglądaj filmy. Osobiście uważam, że jeśli tworzycie dobraną parę, ufacie sobie i wspieracie się wzajemnie i czujesz, że możecie razem przejść przez najgorsze w życiu, to znaczy, że miałaś ogromne szczęście w życiu, że udało Ci się taki związek stworzyć, wiele kobiet nie ma tyle szczęścia.

Pasek wagi

Jestem w 7 letnim związku,też to mój pierwszy facet,zwiazek mamy udany,jednak też mnie przeraża myśl,że to już na zawsze tak? Nie chcę nowych doznań,ale się boję przyszłości,nie wiem sama czemu. Także trochę Cię rozumiem .

normalna kolej rzezcy, milosc ma swoje fazy, kazda jest warta przezycia :) Kryzys tez jest faza milosci.

Jak do tej pory byłam w dwóch związkach, oba rozpadły się po 6 latach:(. To faktycznie taki kryzysowy czas. Kiedyś mój ojciec mi powiedział, że po 5 latach miłość się kończy, kuź..., prześladuje mnie to do tej pory. Wierzę w to ze jednak się da, bardzo chcę w to wierzy

To jest całkowicie normalne gdy pojawia sie prawdziwe życie a nie patrzenie przez różowe okulary ;) mam to samo . Tez chwilami mam myśli ze brakuje mi początków , motylków , " wersji premium" jak to mowi moj maz . Ale z drugiej strony zaraz sobie mysle , ze jakbym miała przechodzić z innym facetem przez to całe docieranie i poznawanie to mnie mdli :p zdecydowanie by mi sie nie chciało :D a zeby było fajnie musiałabyś zmieniać faceta co pol roku tak naprawdę :p wiesz co mi pomaga w takich chwilach kryzysu ? Wyjazd chociaż na dwa dni tylko we dwoje . Taki odpoczynek od codzienności i naładowanie baterii

Pasek wagi

tmblr napisał(a):

Witajcie. Nie wiem dlaczego pisze wlasnie tutaj - moze dlatego ze nie potrafie z nikim o tym porozmawiac. Jestem w wieloletnim zwiazku z moim pierwszym mezczyzna. Mieszkamy razem, zareczylismy sie. Do tej pory ukladalo sie swietnie. Uwazalam sie za straszna  szczesciare. Niczego nie pragnelam tak jak slubu i dziecka. A ostatnio? Zwatpilam doslownie we wszystko. Do tej pory wydawalo mi sie ze jest jedna droga do szczescia, ze ja na niej jestem. I to przekonanie bylo cudowne, a teraz nie tyle ze cos sie popsulo co ja zaczynam nad wszystkim za duzo myslec. Pojawil sie strach o to, ze moze bede zalowac kiedys. Bierze sie to z faktu, ze brakuje mi ekscytacji, tego pierwszego poznawania. Tesknie za tym i przeraza mnie mysl ze juz nigdy tego nie zaznam. Namietnosc w zwiazku jest, uklada nam sie super, po prostu zwiazek sie zmienil a ja tych zmian nie potrafie zaakceptowac i nie doradzajcie mi rozpalania namietnosci etc bo z tym nie mam problemu, ja po prostu wewnetrznie jestem rozbita. Czuje sie jakby stara, znudzona, brak mi silnych emocji mimo tych dwudziestukilku lat. Nie licze na porade zrob tak lub tak, ale na jakiekolwiek Wasze przemyslenia czy doswiadczenia ktore pomoga mi poradzic sobie z ta sytuacja, bo poki co miotam sie pomiedzy "moze to faktycznie blad, przeciez gdyby to bylo to nie mialabym takich mysli i rozterek" a " to normalne ze kazdy zwiazek sie zmienia a ja po prostu nie potrafie tego zaakceptowac i poradzic sobie z tym"...

ciekawe, bo dla mnie nie ma po prostu miłości, tylko jakieś przyzwyczajenie. Mówię tak, bo jestem w związku od 17 lat i sorry, ale jak czytam coś takiego, to sprawa jest jasna. Ja kocham swojego męża na zabój i poznaję go każdego dnia. Nie mam i nie miałam nigdy wątpliwości. Może to przerażające, ale dla mnie jakiekolwiek zwątpienie świadczy o tym, że po prostu nie jest się sobie pisanym.

Eeej, bez paniki :-) 

myślę, że Twoje wątpliwości i strachy są zupełnie normalne. Zwłaszcza, że nigdy nie byłaś z nikim innym - no to wiadomo, człowiek się zastanawia. A jeszcze jak koleżanki opowiadają co chwilę o nowym chłopaku, flirtowaniu, poznawaniu się, to można zacząć myśleć, że się właśnie tego teraz chce. I to jest ok - pewnie, że się czasem tęskni za takimi rzeczami. To wcale nie znaczy, że nie kochasz swojego chłopaka albo, że Twój związek jest jakiś nie-taki. 

Nie wiem, może spróbuj sobie wyobrazić, jak by wszystko wyglądało, gdybyście się rozstali? Kiedy ja się rozstałam z chłopakiem, z którym byłam najdłużej w życiu (ok no 1,5roku, szału nie ma ;-P ale dla mnie to było wtedy bardzo długo) to bardzo długo cierpiałam myśląc o tym, czy to w ogóle możliwe, żeby ktoś mnie jeszcze tak dobrze poznał, jak on - moje nawyki, ulubione rzeczy, głupawe zagrania, wszystko. Czy w ogóle chciałabym być z kimś, kto będzie inny niż on - nawet jeśli ta "inność" miałaby "wypadać lepiej" - np. będzie, nie wiem, cokolwiek, będzie wyższy. I nawet takie pierdoły były dla mnie nie-do-zmiany. (swoją drogą po długiej, 2letniej, przerwie się zeszliśmy, bo się okazało, że życie bez siebie jest absolutnie nie do zniesienia i jesteśmy razem do teraz ;-P).

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.