- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 marca 2015, 08:06
Dzień dobry. Wczoraj po małej sprzeczce o jakąś pierdołę (cały dzień mieliśmy akurat taki, że się siebie czepialiśmy, ja sapałam mu bez większego powodu ) powiedziałam mojemu chłopakowi cytuję : ,,To zerwij ze mną! taa ty ze mną zerwiesz...'' bo już nie raz mi mówił, że mnie nie zostawi choćby nie wiem co. On odparł na to : no nie zostawię bo się przyzwyczaiłem, jesteś moją taką najlepszą kumpelą do porozmawiania, poprzytulania itd. Strasznie się wkurzyłam, czy to znaczy że jest ze mną tylko już z przyzwyczajenia ? po tej wymianie zdań łaził za mną i się tulił, śmiejąc się, nie wiem czy mi to powiedział żeby na złość mi zrobić czy co. Jesteśmy razem prawie 5 lat, nie mieszkamy razem, zaczęłam z nim być mając 15 lat, były wzloty i upadki jak u każdego. Nie odzywam się od wczoraj wieczora do niego, jest mi źle i nie chcę z nim nawet gadać.
17 marca 2015, 04:40
Ja widze w jego wypowiedzi droczenie sie. W sumie na Twoj tekst jego odp jest normalna:) tez bym tak sie "odgryzla";)
17 marca 2015, 20:07
Wiele osób w związkach przyzwyczaja się do siebie nawzajem i nie jest to nic nienormalnego. Jeśli cały czas się wzajemnie kochacie, jest Wam ze sobą dobrze i poza małymi sprzeczkami (które zdarzają się przecież każdemu) związek jest udany to nie uważam, aby przyzwyczajenie było czymś złym. Problem jest wtedy, kiedy ciągnie się związek WYŁACZNIE z przyzwyczajenia, podczas gdy miłość dawno już uleciała.