- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 lutego 2015, 21:06
Potrzebuję porady :(
Mam 24 lata, jestem w związku od 7 lat i niestety mam teraz
ogromny problem. Studiuję dziennie, zostały mi jeszcze 4 lata, bo 2 lata temu
zmieniłam kierunek studiów na medycynę. Rodzice nie utrzymują mnie (kupili mi
mieszkanie), a na życie zarabiam przez wakacje za granicą. To tak wstępem, że
jestem stara i na studiach ;) Nie to jest ważne. Mój chłopak skończył już
studia, pracował w 2 miejscach i bardzo dobrze zarabiał. Jego światem była jego
praca, nie miał dla mnie za wiele czasu (ja na studiach mam dla niego więcej), widywaliśmy
się w weekendy i to tylko na krótko, bo On ciągle był zajęty. Typowy
pracoholik, który śpi po 4h dziennie, a najgorsze, że nie spał w nocy, a w
dzień. Prosiłam, błagałam, groziłam, że odejdę jak nie zmieni nic w swoim
życiu, bo coraz częściej widziałam, że łapią go doły. Zapomniałam dodać, że
odskocznią od wszystkiego coraz częściej stawał się alkohol – nie dużo, ale
jednak. Proponowałam mu żeby zamieszkał ze mną, żeby znalazł pracę w Warszawie
(tutaj studiuję), ale On ciągle powtarzał, że ma super pracę, że nie może tego
zostawić, a ja od tej kasy dużo bardziej chciałam żeby nasze życie wyglądało
inaczej, żebyśmy w końcu prawdziwie byli razem. To się ciągnęło przez 2 lata, aż
w końcu przez niewyspanie (prawdopodobnie zasnął za kierownicą) miał wypadek,
ledwo z tego wyszedł, był w śpiączce, cały połamany. Siedziałam przy jego łóżku
w szpitalu non stop, dzień w którym wybudził się był najlepszym dniem mojego
życia. Wtedy obiecał mi, że wszystko się zmieni. I musiało się zmienić,
potrzebna była rehabilitacja, zakaz picia alkoholu i obowiązek rozpoczęcia
innego życia. Od tego czasu minęło 9 miesięcy, przerwał rehabilitację, bo już
nic go nie bolało i uznał, że bez sensu. Ostatnio mi się przyznał, że zdarza mu
się wypić piwo czy dwa. Znowu nie śpi w nocy. A ja jestem załamana, znowu
proszę i błagam, ale to nic nie pomaga :(
Mówi mi, że na siebie uważa, żebym się nie martwiła, ale ja sobie obiecałam, że
już nigdy do tego nie dopuszczę i nie wiem co mam robić.Co zrobiłybyście na moim miejscu? Nie widzę w ogóle szansy na to żeby coś się zmieniło. Zaczęłam myśleć o odejściu, ale czy z Waszego punktu widzenia jest jeszcze o co walczyć? Nie mogę z nikim o tym porozmawiać, a jestem już kłębkiem nerwów :(
28 lutego 2015, 21:22
moim zdaniem on się nie zmieni. Ja bym porządnie zastanowila sie, czy warto tracić czas na taki związek.
28 lutego 2015, 21:29
Tylko ja ciągle daję mu szanse, ciągle mówi, że się zmieni, ale to tylko gadanie :( 3 miesiące po wyjściu ze szpitala było dobrze, bo się bał o siebie, a teraz jest coraz gorzej i najgorsze jest to, że on nie widzi problemu. Moi rodzice są lekarzami, chcieli mu pomóc, za każdym razem mówili mu jak ważna jest rehabilitacja, więc przestał do mnie przychodzić żeby o tym nie słuchać. Nie wiem już jak mam nim wstrząsnąć. Myślałam, że ten wypadek da mu jakąś nauczkę, bo mi serce stanęło jak usłyszałam co się stało. Przez 2 tygodnie był w śpiączce, wylałam morze łez, ale wierzyłam, że wszystko będzie dobrze i nie pozwolę mu drugi raz na coś takiego. A to nie jest normalne, przed chwilą napisał mi smsa, że właśnie wstał, bo nie spał całą noc i położył się o 15 :(
28 lutego 2015, 21:32
jestescie 7 lat, ma jakieś plany na przyszłość związane z Toba? Ślub, dziecko? Mówi o tym?
28 lutego 2015, 21:43
jestescie 7 lat, ma jakieś plany na przyszłość związane z Toba? Ślub, dziecko? Mówi o tym?
Mówi. Mówi też, że mnie kocha, że jestem dla niego najważniejsza, że przyjedzie do mnie na dłużej w tygodniu, że na wakacje pojedziemy, że chciałby się ze mną zaręczyć, wziąć ślub, jak spóźnia mi się okres to mówi, że fajnie byłoby jakby w ogóle nie przyszedł.
Dodam, że ostatni raz był u mnie na 2 dni przed wypadkiem, a na wakacjach nie byliśmy razem od 5 lat.
Daje mi kwiaty, często dzwoni, zabiera mnie na zakupy, spontanicznie na 3h też czasami przyjedzie, ale to jest czas kiedy jest dobrze. A pojawia się taki czas kiedy jest źle i z dnia na dzień jest taki, że go nie poznaję :/
1 marca 2015, 17:03
jak czlowiek jest przemeczony to jest zdolowany. Wiem cos o tym.
Zostaw go i zobacz czy zadziala zmiana