Temat: Wspólne zamieszkanie

Sytuacja wygląda tak: Mam 23 lata i studiuję. Mieszkam z rodzicami i siostrą w 50 metrowym mieszkaniu. Jest ciasno, jest niewygodnie i daleko od mojej uczelni, przez co tracę dużo czasu na dojazdy. Nie jestem w stanie na chwilę obecną pracować tak, by móc sama utrzymać mieszkanie, bo mam sporo zajęć na uczelni, nawet na pokój w stolicy mogłoby mi nie starczyć. Póki co, z półetatowej pracy z niskim wynagrodzeniem, dokładam się trochę do domowych rachunków i oszczędzam na samodzielną przyszłość.

Od pół roku mam chłopaka. Chłopak właśnie kończy studia, zarabia dość dużo - stać by nas było na wspólne życie - i namawia mnie na wynajęcie razem kawalerki, póki nie uzbieramy na jakieś fajne mieszkanie. Zastanawiam się tylko, czy to nie za wcześnie... Nie mamy za wielu okazji do spędzania razem całych dni i nocy - póki co oboje mieszkamy z rodzicami. U mnie w pokoju jest siostra, a u niego dom jest duży, ale rodzice są wybitnie zasadniczy w kwestii wspólnego nocowania. Kocham go i myślę poważnie na temat przyszłości tego związku, ale też boję się, bo nigdy nie mieszkałam z facetem. Nie chciałabym, by za szybkie życie razem zniszczyło to, co się między nami ciągle rozwija. Do tego dochodzi kwestia, że mogłabym na ten cel przeznaczać dużo mniej, niż on i czuję się trochę nieswojo, że musiałby w jakiejś części mnie utrzymywać.

Myślicie, że warto zaryzykować?

Kiedy zamieszkałyście ze swoimi drugimi połówkami?

Najpierw zamieszkaliśmy razem w akademiku, we wspólnym pokoju, praktycznie od razu po rozpoczęciu związku (23 i 21 lat). Od zeszłego tygodnia mieszkamy razem na stancji. Też nigdy wcześniej nie mieszkałam z facetem, ba nigdy też nie byłam w oficjalnym związku.

Zamieszkałam z moim po 9 miesiącach związku. Rodzice prorokowali, że za szybko, że przez to się szybko rozstaniemy - jesteśmy razem i mieszkamy wspólnie 6 rok. U nas ogółem obyło się bez większych tarć, jedynie o sprzątanie kłócimy się od samego początku po dziś. Generalnie polecam, samo mieszkanie bez rodziców (nieważne z kim) to fajna sprawa - dzisiaj nie wyobrażam sobie, by znowu z nimi mieszkać, choć bardzo ich kocham. Lubię, że mogę się tłuc po domu całą noc i nikt się nie czepia (w domu by mi łeb urwali za robienie naleśników o 2 w nocy); mogę sobie wracać kiedy chcę, o której chcę i nikt się następnego dnia nie patrzy krzywo. Na twoim miejscu zdecydowałabym się na ten ruch, do odważnych świat należy ;)

Pasek wagi

Zamieszkałabym jak najszybciej razem.

Wspólne mieszkanie to duży egzamin dla związku. Jesteś młoda i masz jeszcze całe życie przed sobą ale powiem Ci jedno - ja wychodzę z założenia, że jeśli związek nie jest właśnie tym wymarzonym, to lepiej żeby okazało się to już teraz, niż wielce rozczarować się zamieszkując razem po długim czasie bycia parą...

Z jednym facetem zamieszkałam po 2 latach i przechodziłam męki jak się wprowadził...

Z innym facetem zamieszkałam po 2 tygodniach znajomości i mój syn nosi jego nazwisko :) (i żeby nie było, że po 2 tygodniach zmajstrowaliśmy malucha - maluch powstał po 4 latach związku).

A kwestia finansowa? Na to nie patrz skoro on zaproponował wynajęcie mieszkania. Przecież jest świadomy, że się uczysz i nie będziesz w stanie w równym stopniu się dokładać, prawda? Poza tym jesteś kobietą i i tak pewnie większość domowych obowiązków będzie spoczywać na Twoich barkach, a prania, prasowania, śniadankowania i innych prac nie wycenisz tak łatwo :)


Pasek wagi

Ja po jakiś 9 miesiącach i nie żałuję tej decyzji. Na Twoim miejscu bym zaryzykowała :)

ja spotkalam sie z moim w czerwcu, dwa miechy na odleglosc, 2 tygodnie byl u mnie, 2 miechy na odleglosc i zamieszkalismy razem. Szybka akcja (w sumie 4 tygodnie razem :p reszta to na odleglosc) i nigdy nie zalowalam ;

Pasek wagi

Ja ze swoim zamieszkałam po czterech miesiącach, absolutnie nie żałuję, ba, teraz nie wyobrażam sobie innej sytuacji. :)

Pasek wagi

po pół roku. Ale wcześniej i tak wielokrotnie u siebie nocowalismy i widywalismy się codziennie. Tyle, ze oboje wynajmowalismy jakies lokum i postanowiliśmy zamieszkać razem, żeby nie marnować codziennie czasu na jeżdżenie do siebie tramwajem.

Pasek wagi

MamaV ma rację - to jest swego rodzaju egzamin dla związku i faktycznie, jeśli ma się okazać, że do siebie nie pasujecie, to lepiej żeby się okazało np. po dwóch latach niż po siedmiu.

Pasek wagi

Ja bym sie zdecydowała na wspólne mieszkanie :) My zamieszkalismy razem po 6 miesiacach - u nas to było tak, że musialam wyprowadzic sie ze stancji, na której mialam malutki pokoik, a poniewaz On w zasadzie co trzeci dzien zostawal u mnie na noc to stwierdzil, ze szukanie samego pokoju mija sie z celem, bo nowym wspollokatorom moze np. przeszkadzac jego obecnosc, nocowanie itd. I stwierdzil, że powinnam wynając kawalerkę, wtedy będzie nam swobodniej, a że stać mnie było jedynie na jej polowę (tyle placilam za pokoj), to zadeklarowal placenie drugiej polowy. No i mial zostawac na noc w takim samym trybie... ale po jakimś tygodniu przywiózł już wszystkie rzeczy

;) mieszka nam sie razem swietnie po pół roku się oświadczyl i jestesmy malzenstwem. Więc nie bój się tego współnego mieszkania, im szybciej go poznasz w takich codziennych sytuacjach, tym lepiej.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.