Temat: Facet nie chce się oświadczyć

Jestem z chłopakiem od 2 lat, od 1,5 roku mieszkamy razem w wynajmowanym mieszkaniu. Mamy oboje po 26 lat, pracujemy. W związku układa nam się bardzo dobrze, w łóżku też, dużo rozmawiamy i wydaje mi się, że jemu też jest ze mną dobrze. Wszystko pięknie, ale bardzo chciałabym, żeby nasz związek przeszedł "na wyższy level", tzn. marzy mi się ślub, a on nie kwapi się do oświadczyn. 

Wiem, że niektórym nie przeszkadza życie w nieformalnym związku latami, ale dla mnie ślub jest ważny, jest symbolem stabilizacji i dojrzałości. Nie chodzi o religię, bo akurat kościelnego nie planujemy brać. On nie jest przeciwny ślubom w ogóle, wiem że w przyszłości też chciałby wziąć, ale nie wiem kiedy. Nie jest też typem, który boi się zobowiązań - mamy wspólnie przygarnięte 2 koty i samochód kupiony na spółkę, więc i tak będą problemy przy ewentualnym rozstaniu :P

On wie, że ja już bym chciała, próbowałam kiedyś o tym napomknąć, temat przewijał się też wielokrotnie w naszych rozmowach ze wspólnymi znajomymi (raczej w żartach, bo mamy znajomą parę, w której też ona by chciała, on niezbyt i nabijamy się z siebie nawzajem ;) ). Zawsze jednak, kiedy próbowałam zacząć ten temat, on gasił mnie, żebym "nie żebrała o pierścionek", więc już nic nie mówię. Mamy inną daleką znajomą, która niedawno sobie "wyżebrała" oświadczyny u chłopaka ciągłym dopominaniem się o nie i mój facet dość negatywnie się na ten temat wypowiadał.

Co robić, jak żyć? Na co on czeka?

Same oswiadczyny to tez o kant tylka jesli slub zaraz nie jest w planach. To nie o nie czy mieszkanie razem chodzi, ale o strach przed odpowiedzialnoscia! Takie maminsynki jakies...

Daenneryss- no ja tu akurat mam inne doświadczenie, mi jak byłam narzeczoną to do ślubu aż tak się nie spieszyło, cieszyłam się już przywilejami niemal żony a bez obowiązków typu przyjmowanie rodziny na imieniny męża itp. My sobie przez 2,5 roku po oświadczynach mieszkaliśmy razem odkładając na wesele, to były piękne czasy ;) (oczywiście bez kłótni i jednego poważnego kryzysu się nie obyło). Ale nawet jakby się wtedy rozpadło nie miałabym żalu do mojego faceta bo wiedziałam, że traktował mnie poważnie i widział mnie jako swoją żonę w przyszłości.

caiyah napisał(a):

Daenneryss- no ja tu akurat mam inne doświadczenie, mi jak byłam narzeczoną to do ślubu aż tak się nie spieszyło, cieszyłam się już przywilejami niemal żony a bez obowiązków typu przyjmowanie rodziny na imieniny męża itp. My sobie przez 2,5 roku po oświadczynach mieszkaliśmy razem odkładając na wesele, to były piękne czasy ;) (oczywiście bez kłótni i jednego poważnego kryzysu się nie obyło). Ale nawet jakby się wtedy rozpadło nie miałabym żalu do mojego faceta bo wiedziałam, że traktował mnie poważnie i widział mnie jako swoją żonę w przyszłości.

Wiadomo roznie bywa. Ja tez mam taka pewnosc bez zareczyn. Wiem ze tem slub bedzie! Pytanie tylko kiedy :)

Moj mnie juz wkurza. Bo ja wiem ze sie boi. I to nie zmian po slubie tylko samego slubu i tych przygotowan :D sam kiedys powiedział ni z gruszki ni z pietruszki - szkoda ze nie jestesmy juz po slubie...

I co ja mam z takim zrobic?

Ja kiedyś też chciałam. Teraz chyba nawet na to się nie zdecyduję. Zeszło mi parcie na bycie zaręczona z partnerem, z biegiem czasu nie widzę powodu, aby brać ślub... 

Pasek wagi

Julia47 napisał(a):

A ja napiszę coś, za co mnie zjedziecie, ale to tylko moje zdanie. Facet się nie chce żenić, bo wszystko ma, tak jak już kilka osób wcześniej napisało (w tym facet). Teraz ludzie od razu ze sobą mieszkają, facet ma wyprane, wysprzątane, sex na każde zawołanie, więc nie dziwię się, że wielu nie chce się żenić. A dwa lata to wg mnie wystarczający okres czasu, zresztą są szczęśliwe małżeństwa zawarte po kilku miesiącach znajomości i takie które się rozwodzą po kilkuletnim chodzeniu wcześniej. Jak napisała Patasola, małżeństwo to skok na głęboką wodę i nigdy się nie wie. Dziś kobiety myślą, ze jak sprawdzą faceta przez 5 lat to już całe życie są w stanie przewidzieć, a tymczasem ludzie się zmieniają, związki się zmieniają, różne wydarzenia mają wpływ na relację i niczego nie można być pewnym. Według mnie godzenie się na wszystko przed ślubem (mam na myśli mieszkanie itp) to zły wybór, przynajmniej dla tych, dla których jednak ślub jest ważny.
uff jak dobrze,ze to nie ja gotuje i sprzątam w domu :D

U mnie w sumie tez bardziej partner gotuje... bo lubi, wiec mu garnkow nie wyrywam ;) a seks tylko wtedy, kiedy obydwoje mamy ochote. Na biezaco bardziej ja sprzatam, ale ile razy jak mial wolne zaskoczył mnie upranymi firankami, wyszorowana podloga no i pyszna kolacja ;) 

Julia47 napisał(a):

A ja napiszę coś, za co mnie zjedziecie, ale to tylko moje zdanie. Facet się nie chce żenić, bo wszystko ma, tak jak już kilka osób wcześniej napisało (w tym facet). Teraz ludzie od razu ze sobą mieszkają, facet ma wyprane, wysprzątane, sex na każde zawołanie, więc nie dziwię się, że wielu nie chce się żenić. A dwa lata to wg mnie wystarczający okres czasu, zresztą są szczęśliwe małżeństwa zawarte po kilku miesiącach znajomości i takie które się rozwodzą po kilkuletnim chodzeniu wcześniej. Jak napisała Patasola, małżeństwo to skok na głęboką wodę i nigdy się nie wie. Dziś kobiety myślą, ze jak sprawdzą faceta przez 5 lat to już całe życie są w stanie przewidzieć, a tymczasem ludzie się zmieniają, związki się zmieniają, różne wydarzenia mają wpływ na relację i niczego nie można być pewnym. Według mnie godzenie się na wszystko przed ślubem (mam na myśli mieszkanie itp) to zły wybór, przynajmniej dla tych, dla których jednak ślub jest ważny.

WSPOLCZUJE CI JESLI TWOJ ZWIAZEK TAK WYGLADA.  w zdrowej relacji seks jest po obupolnej zgodzie, malo tego kobieta moze odmowic, (wiem ze moze ciebie to dziwic) albo ma wiecej przyjemnosci jak facet (bo facet moze dlugo pretrzymac albo niepotrzebuje orgazmu). i sprzataniem i gotowaniem tez sie mozna podzielic.

Pasek wagi
Ja też czekam już prawie 2 lata, mieszkamy razem już pół roku. Możecie się dziwić że tak mi się spieszy do tego wszystkiego ale mój partner jest znacznie starszy ode mnie więc nie mamy tyle czasu. Niby już rozmawialiśmy o ślubie i o dzieciach - tak oboje chcemy mieć. Sam powiedział że nie ma co tego odkładać, a pierścionka nie widać...

wrednababa56 niestety kompletnie nie zrozumiałaś, o co mi chodzi :( trudno. I dziękuję za wyrazy współczucia, widzę, że Twoją zaletą jest empatia :)

Julia47 napisał(a):

wrednababa56 niestety kompletnie nie zrozumiałaś, o co mi chodzi :( trudno. I dziękuję za wyrazy współczucia, widzę, że Twoją zaletą jest empatia :)
twoj przekaz zrozumialam doczepilam sie sprowadzania kobiet do roli uslugiwaczki. kobiety tez moga odejsc z takiego ukladu bo beda miec dosyc ze facet jest bierny. należało by wziac pod uwage czy faceci chca sie w ogole zenic, bo rownie dobrze para moze sie spotykac kilka lat raz u mnie raz u ciebie a ze slubu nici bo pan nie chce (wiekszych) zobowiazan.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.