Temat: Patologia w domu-proszę o pomoc.

.
Witaj. Piszę bo miałam bardzo podobną sytuację. Mój ojciec zaczął pic kiedy miałam 8 lat, z roku na rok pił coraz więcej, zdarzało się, że nie trzeźwiał tygodniami, potrafił upijać się każdego dnia przez nawet trzy miesiące, przepijał wypłaty jedną za drugą a chora matka stawała na głowie żeby było co do garnka włożyć. Kiedy się upijał nigdy nie położył się grzecznie spać aby wytrzeźwieć. Zawsze szukał zaczepki. Mam młodszą siostrę ale jednak do znęcania się ojciec upodobał sobie mnie, jak mówił dlatego, że przypominałam mu jego matkę której on nienawidził. Mijały lata, matka z powodu choroby trzymała się ojca bo jakieś utrzymanie dawał a ona sama nie byłaby w stanie zapewnić mi i siostrze niczego.Wiele razy błagałam mamę aby się z nim rozwiodła, ale ona zawsze powtarzała, że bez niego nie damy sobie rady. Ojciec biegał za mną po całym mieszkaniu, bił do nieprzytomności, wyzywał, wyrzucał z domu. To nie bolało - fizycznie, z czasem się do tego przyzwyczaiłam. To bolało psychicznie- bo jak własny ojciec może robić taką krzywdę własnemu dziecku. Nieraz mu oddałam, ale zauważyłam, że kiedy ja mu oddawałam, on wpadał w jeszcze większy szał. Z czasem zdecydowałam, że jeżeli ma kogoś bić to niech to będę ja bo nie podarowałabym sobie gdyby za mnie uderzył moją mamę czy siostrę. Zdarzały się chwile kiedy był trzeźwy i wtedy był wspaniałym ojcem, jednak zawsze zamkniętym w sobie małomównym. Któregoś razu kiedy się upił złapał mnie za szyję i próbował udusić, nie broniłam się, nie miałam siły, ale spojrzałam na niego w taki sposób, że zrozumiał że jego dni panowania nad nami właśnie się skończyły. Mama go odepchnęła i kazała siostrze lecieć do sąsiadki wezwać policję. Siostra pobiegła, policja przyjechała, zabrali ojca na izbę wytrzeźwień, a mama bojąc się jego zemsty spakowała nas i wyjechała z nami na tydzień do rodziny. Po powrocie zastaliśmy ojca w kuchni przy słoiku ogórków kiszonych bo przepił wszystko co miał i nie miał już ani za co pic ani za co kupić jedzenia. Był trzeźwy i powiedział, że nigdy nam tego nie wybaczy. W domu zaczęliśmy go unikać, mama zaczęła pracować u koleżanki na straganie to przynosiła po parę złotych do domu, ale na wiele to nie wystarczało. Ojciec nie przestał pic, chlał cały czas i miał wszystko gdzieś, w końcu za picie wyleciał z pracy. Wtedy jego szef zadzwonił do mamy, aby przyszła do biura. Mama poszła i szef powiedział jej jedną rzecz. Powiedział, że on także był alkoholikiem pijącym praktycznie cały czas i że przyjmie ojca z powrotem do pracy jeżeli ten podda się leczeniu i będzie trzeźwy przez 6 miesięcy, nie zaznaczy mu też w papierach, że został zwolniony dyscyplinarnie. Kiedy ojciec wytrzeźwiał i zrozumiał, że stracił pracę był wściekły, młody już nie jest, pracy u nas nie ma, pierwsze co zrobił to oczywiście poszedł do kolegi od flaszki schlał się a potem poszedł do piwnicy, miał szczęście. Mamę coś tknęło i zeszła do piwnicy a tam co? ojciec powiesił się, pętla się zadzierzgnęła i ojciec się dusił, matka była na tyle przytomna, że chwyciła coś ostrego i go odcięła. Ojciec od razu wytrzeźwiał, siedział na ziemi i płakał, matka stała nad nim i patrzyła, tylko patrzyła. Ojciec popatrzył na nią i jedyne co powiedział to "pomóż mi". Potrzebował pomocy, a moja kochana mama niewytrzymała, najpierw natłukła go po ryju i wyrzygała mu wszystkie krzywdy jakie kiedykolwiek nam zrobił a potem dodała że jeżeli miał tyle siły żeby chcieć odebrać sobie życie to znaczy że musi mieć tyle samo siły aby wszystko naprawić. Powiedziała też że to jest jego ostatnia szansa, że tym razem będzie z nim, że mu pomoże, ale tylko tym razem, jeżeli to zawali to koniec. Następnego dnia zabrała go do lekarki, która z nim długo pogadała, a potem przepisała mu takie tabletki po których nie można pod żadnym względem pic alkoholu. Mój ojciec, a w sumie teraz już tato nie pije od roku i 5 miesięcy. Przebaczyłam mu wszystko chociaż nie było łatwo. Teraz jest fajny:) Bardziej otwarty, nawet żartuje. Szef dotrzymał obietnicy i przyjął go z powrotem do pracy. Mój ojciec potrzebował stracić poczucie bycia panem i władcą, wcześniej myślał, że jak zarabia to może wszystko, że mama nie odejdzie bo nikt nie przyjmie jej do pracy. Kiedy stracił już wszystko co mógł, wtedy mógł zacząc od nowa. To nie prawda, że same rozmowy coś pomogą, bo nie pomogą, to jest choroba, straszna wyniszczająca choroba, człowiek pijący na własne życzenie robi z siebie warzywo, niszczy neurony w mózgu, traci zdolność do odczuwania czego kolwiek poza potrzebą picia, traci pamięć, smak, itp. Jak się tak przyjżec z perspektywy czasu to smutne jest. Wiem, że jest Ci ciężko, bo wiem jak mi było ciężko, ja żyłam w takich warunkach przez 15 lat, ale uwierz mi również, że sama niczego nie zrobisz. Musicie namówić się z całą rodziną, stanąć murem, musicie zadbać o to aby na każdej imprezie rodzinnej na której on będzie nie było alkoholu, musicie z nim rozmawiać, ale oczywiście wtedy kiedy jest trzeźwy i to nie raz a zawsze codziennie za każdym razem, pytać czego chce od życia co w jego życiu tak bardzo mu się nie podoba że musi się upijać, co chciałby osiągnąć, musicie mówić mu też o swoich odczuciach o tym jak wam jest ciężko a jak jest fajnie kiedy nie pije, chociaż nawet to nie miałaby być prawda, ale jeżeli on nie będzie pił przez dłuższy czas to odtruje organizm i zacznie funkcjonować coraz lepiej. Dużo wiary. Nam też każdy mówił uciekajcie od niego bo on was zniszczy, matka nie chciała, a my same nie miałyśmy dokąd, teraz mamy normalny dom, stare rany się zabliźniły, tato jest fajny, pomaga nam w różnych rzeczach, ostatnio zaczoł gotować nawet i okazało się że jest świetnym kucharzem. Teraz zamiast pic, je za to słodkości i owoce:)
A moze porozmawiaj o tym z psychologiem szkolnym. Powinien Ci pomoc rozwiazac problem nie tylko dla siebie ale i dla twojej mamy. Ona tez ma problem bo cierpi na uzaleznienie od meza alkoholika i nie potrafi sie od niego uwolnic. Tak bywa w malzenstwach gdzie jedno z malzonkow cierpi na alkoholizm i stosuje przemoc w domu. Kobieta czesto godzi sie na to i cierpi widzac ze i jej dzieci cierpia ale psychika u niej jest rowniez zaburzona i nie potrafi odejsc i zaczac zycia w samotnosci z dala od "kochanej" drugiej polowki. Pamietaj ze tylko Ty potrafisz jeszcze trzezwo spojrzec na to co sie dzieje w Twoim domu. Prosze porozmawiaj z psychologiem . Jego obowiazuje tajemnica medyczna a jak nie chcesz w szkole sie zglaszac do psychologa to poszukaj go w innej poradni moze rodzinnej lub dla uzaleznien od alkoholizmu. Jak jestes wierzaca osoba mozesz rowniez popytac w poradniach przykoscielnych. Tam tez pracuja ludzie ktorzy chetnie Ci pomoga :) Trzymam kciuki za Ciebie ze staniesz na wyskosci zadania i dasz rade z tym nieprzyjemnym problemem :)
Co do tej grupy DDA to nie wiem czy to dobre byłoby dla mnie bo ja się baaaardzo wstydzę mówić o tym problemie.

 Byłam dzisiaj u tej Pani psycholog i przez pierwsze kilka minut siedziałam cicho i płakałam bo się wstydziłam mówić
. Ani razu podczasz mojego wywodu na nią nie spojrzałam bo było mi tak wstyd. Nie wyobrażam sobie, żebym przy jakiejś
 grupie miała mówić przy ludziach o moim problemie

Przeczytałam wasze komentarze. Odpowiedziałabym na wszystkie, ale baardzo tego dużo i w dodatku wiadomości. Za wszsytkie wypowiedzi bardzo dziękuje. To cudowne, że na Vitalji można znaleźć tak miłe i pomocne osoby.  

W życiu bym nie pomyślała, że tyle rodzin tak cierpi. To okropne i przykre!!! teraz to ja się boję, żeby nie wyjść za mąż za takiego człowieka. 

inni mają gożej i musze wytrzymać". - bez urazy naprawdę, ale Vitaljika, która to napisala to nie wie co znaczy żyć w takiej rodzinie.Nie rozdziela się problemów na ważne lub mniej ważne. Każde bolą,a boleć nie powinny! Przepraszam za to co napisałam. Ja mam 17 lat dopiero niedawno zobaczyłam jak wygląda prawdziwa rodzina. Ojciec wiele mi zabrania i nie chodzę do koleżanek. Ostatnio zaczęłam się 'wymykać' pod pretekstem kółka lub treningu w szkole. Ręce mi opadają jak moje koleżanki zyją sobie bezstresowo w takich domach, a ja nasłuchuje cały czas kroków czy ktoś nie idzie, mam różne omamy, że zaraz wejdzie i mi zrobi awanturę. Nie wiesz co to znaczy chyba? Każda normalna dziewczyna w moim wieku wspomina mile dzieciństwo. Ja jedynie pamiętam doskonale kolejne etapy przemocy w mojej rodzinie. Począwszy od bicia łyzką do butów, rozbijania butelek po piwach na naszym ciele, bicie drewnianym butem skączywszy na własnej ręce lub Bóg wie czym. 

Teraz juz jestem mądrzejsza i zrozumiałam pewne rzeczy, ale kiedyś np. opiszę pewną przykładową sytuacje, a było takich hohoho i jeszcze więcej. Mój tata potrafił rozwalać na około rzeczy jakie tylko mu się nawiną pod ręką, ryczeć na całą naszą ulicę bo np. nie dosunęłam firanki do końca w kuchni i to takie zleee! Godzinami się o to awanturuje, a później ja płaczę i obwiniam się o to, że tej felernej firanki nie dosunełam, ze to moja wina. Teraz jak juz napisałam wiem, że tak nie jest! Gdyby nie firanka to znalazł by sobie inny powód. Na przykład taki jak kiedyś, że spod chlebaka okruszki po bulce dałam do kosza, a nie do garnka dla psów. 

Selena Twója opowieśc mnie po prostu zdruzgotala!!!! SZOOOOOOK!!!! Nic więcej nie jestem w stanie napisac.Cieszę się, że wszystko skończyło się jak w BAJCE! 

Dzisiaj byłam u Pani Psycholog tak jak mi radziłyście i szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś innego po tej wizycie. ja szukam innego rozwiązania niż: opieka kuratora, jakieś procesy sądowe, opieka kogoś z MOPSU. Ja nie mam siły, żeby walczyć. Dzisiaj baardzo duzo o tym myślałam. Za 4 miesiące się wyprowadzę. Przyjaciółka namawia mnie, żebym u niej zamieszkala. Bardzo mi glupio być nachalną i robić dodatkowy problem jej rodzicom, ale może po tych 4 miesiacach schowam honor głęboko w kieszeń i zamieszkam u niej. 
Nie zostawię mojej mamy z tym i zgłoszę to, że jest alkoholikiem nie pamietam gdzie dokładnie Pani Psycholog mi mówiła i będę się starać o przymusowe leczenie, żeby mamy z tym nie zostawić. 
Ja jestem przekonana, że najlepszym dla mnie rozwiązaniem jest przeprowadzka. Wiem, ze zanim wyślą go na leczenie trochę potrwa sama dzisiaj Pani Psycholog mi to powiedziała, a ja nie mam na to wszystko siły. Nie ukrywam, że chcę żeby to się działo, ale nie w mojej obecności. Moja psychika chce już odpocząć. Mam wielką nadzieję, że to przymusowe leczenie poskutkuje bo w innym wypadku będę siegać po inne środki dopóki się to nie zmieni. Przenigdy mamę z tym nie zostawię. Mam nadzieję, że dobrze myślę i nie popełniam błędu. Najbardziej obawiam się tego, że moja mama sie załamie, że się wyprowadzę. Wiem, że będzie się czuła współwinna temu, że się wyprowadziła i będzie mnie brała na litość, żebym została. Zresztą i tak jak bym się przeprowadziła to będę niespokojna tam jak jest z mamą. 

Wiem, że to odbiło ślad na mojej psychice, a chce normalnie żyć i muszę iść na jakieś leczenie, ale chyba jakieś indywidualne, a nie grupowe. 

Pozdrawiam ;)
Co do tej grupy DDa to nie wiem czy to byłoby dla mnie dobre, bo ja bardzo się wstydzę mowić o tym problemie. Dzisiaj jak byłam u tej Pani psycholog to przez kilka minut nic nie mówiłam tylko płakalam bo tak sie wstydziłam. Nie wyobrażam sobie, żebym miała przy innych ludziach to mówić. 
Kochana w DDA mozesz miec tez indywidualne terapie.wiadomo ze kazdemu z nas ciezko o tym mówic.Idz do tej grupy bo naprawde nie dasz rade sobie sama.Oni ci przydziela psychologa,i jak bedziesz gotowa dopiero pózniej na grupowe spotkanie,jak sie odblokujesz.To takie same jak ty,które przezyły to samo.Wiekszosc to moga byc twoi znajomi.Ja tak miałam.Na grupowa terapie trafiłam dopiero po pół roku indywidualnej ,i byłam w szoku jacy to wspaniali ludzie,i wiekszosc znajomych.I to jest grupa anonimowa ,nic poza sciany tej grupy nie wyjdzie.Juz zrobiłas pierwszy krok.Żtycze Ci powodzenia.I nie daj sie kochana Weerro!!!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.