Temat: Zazdrosna szwagierka.

Muszę się wygadać, bo mnie coś trafi zaraz. Mieszkam u mojego narzeczonego już od 4 lat. Od samego początku moje relacje z jego siostrą nie są najlepsze. Niby wszystko ok, a i tak wiemy obie, że nie do końca się lubimy. 
Od samiuteńkiego początku zauważyłam, że siostra narzeczonego jest o niego cholernie zazdrosna. Między nimi jest różnica 6 lat. Mój Kamil dla swojej siostry od zawsze był jak drugi ojciec. Odkąd mała się urodziła to się nią opiekował, codziennie przychodził jej dawać buzi na dobranoc i w ogóle był opiekuńczy dla niej. Odkąd ja się pojawiłam w tym domu sam mi mówił, że zauwazył, że jest zazdrosna, że część swoich uczuć przelewa na inną kobietę. Jedyną kobietę, którą zawsze przytulał i głaskał po główce była jest siostra. A teraz się to skończyło.. rozumiem, ze jej przykro z tego powodu, ale dlaczego całą zazdrość na mnie przelewa. Ona strasznie mi ją na każdym kroku okazuje. Widzę, że wprowadza rywalizację pomiędzy nami, która ładniejsza, która się lepiej ubiera, która szczuplejsza i ma lepszą figurę. Jak ja się pokłócę z moim TŻ to ona to wykorzystuje celowo zawsze i przy mnie się do niego przytula, wiesza na nim, żebym była zazdrosna. Ostatnio się pokłóciliśmy i potem szliśmy w 3 do kościoła i oczywiście ona musiała z nim iśc pod ręke, bo chciała żebym była zazdrosna. Czułam się jak kretynka. Szłam obok faceta jak koleżanka, a jego siostra z nim za rączkę.. Coraz bardziej mnie denerwuje ta sytuacja  i  ta rywalizacja z jej strony. Wczoraj siostra go pyta czy przywiezie ją z osiemnastki o 2  w nocy, dzisiaj przy obiedzie ona zaczęła go prosić czy by nie przyjechał z po nią o 4 jednak to ja jej mówie śmiejąc się , że będzie sobie musiała ze mną to załatwić czy jej pozwole mi faceta z łózka o tej porze wyciągać. Powiedziałam to na serio na żarty a ona ze skrzywioną miną dowaliła mi tekstem: tak się składa, że kamil jest też mój". mnie wryło... dziewczyny co myślicie o tej sytuacji? Ja się tak wkurzyłam tym tekstem, że do tej pory mnie to męczy. Nie mam nic przeciwko ich dobrym relacjom, tylko ona na każdym kroku próbuje dogryźć to mnie boli. Co o tym myślicie powiedzcie proszę szczerze czy przesadzam? 

fatfrumos napisał(a):

badabeys napisał(a):

Temu zamieszkałam u niego, bo poszłam na studia do miejscowości bliskiej jego zamieszkania a bardzo dalekiej mojego. :) teraz już nie ma odwrotu. Stwierdziłam, że zamieszkam u niego i nie będę musiała być w akademiku, a jego mama i siostra wydawały się spoko dopokie tam nie zamieszkałam.
ja na twoim miejscu poszłabym na te 1.5 roku mieszkać do akademika i niech się stara o ciebie, przyjeżdża, wychodźcie na randki, itp. a nie 'bawcie w małżeństwo'. a potem pobierzcie się i zamieszkajcie na swoim, wynajmijcie coś razem. Za moich czasów to był osobny akademik dla małżeństw i małżeństw z dziećmi, każdy chciał tam mieszkać bo był spokój i nie było akademikowego piekiełka. Ogólnie fajnie i znałam małżeństwa, w których jedno brało np dziekankę żeby przedłużyć mieszkanie w akademiku. Ale nie wiem czy teraz są takie układy


Mogłabym tak zrobić tylko tym samym wypięłabym się na jego rodzinę. Pokazałabym oficjalnie, że wyprowadzam się przez nich. Ja im nie pokazuje, że mam do nich wszystkich żal (mamy i jego siostry), bo wiem, że to rodzina TŻ i muszę się ugryźć w język nie chcę psuć jego relacji. Jakbym się wyprowadziła to ciężko byłoby mi później spojrzeć im w twarz. Co powiedziałby im mój facet? wsciekłby się na mnie że stawiam go w takiej sytuacji. Na początku mieszkałam w akademiku a później się wyprowadziłam do niego bo nie mogłam się tam uczyc.. i co wroce tam z jakiej paki?

i one bardzo dobrze wiedzą, że jesteś im wdzięczna, dlatego tak sobie pozwalają, mają nad tobą przewagę. sto razy bardziej wolałabym ten akademik, a one niech spadają. zaborczość szwagierki wobec twojego chłopaka co najmniej dziwna, wręcz nienormalna

Pasek wagi

To jest mega dziwne i wcale mnie nie szokuje, że się wkurzasz. Ale ostatecznie fajnie, że jako rodzina się kochają, a nie skaczą sobie do gardeł. Wszystko się polepszy, jak się wyprowadzicie, a młoda trochę wyrośnie i sama sobie kogoś znajdzie. A Kamil jest między młotem i kowadłem, przecież nie powie siostrze, że ma spadać. A skoro zapewnia, że jesteś najważniejsza, to jesteś i nie masz się czym martwić.

Pasek wagi

Dla mnie to jak najbardziej chora sytuacja.
Znam naprawdę wiele rodzin w którym rodzeństwo jest ze sobą zżyte ale nie do takiego stopnia. 
Ona się zachowuje jak zazdrosna matka o syna który poznał kobiete która jej się nie spodobała, chociaż sadząc po tym co napisałaś Ty, na pewno zachowywałaby się tak samo z wobec każdej innej dziewczyny Twojego brata.
Wyjścia są proste i jest ich III. 

I - zbierasz się na poważną i szczerą rozmowę z jego siostrą, zaproś ją gdzieś żeby była atmosfera w której nie może bezpośrednio uciec tylko będzie skupiona na Tobie i Cię wysłucha. Wiesz jak najbardziej spokojnie, rozmową da się wszystko wyjaśnić i rozwiązać.
II- Niech Kamil z nią porozmawia, na tej samej zasadzie, jesli Ty nie dasz rady to niech on sam na nią wpłynie i jej wytłumaczy. 
Może jest tak że ona tego nie widzi, że w głowie ułożyła sobie zupełnie coś innego i wystaczy jej tylko przemówić do rozumu.
III- ignoruj ją. W zyciu spotykamy osoby którym z jakiegoś powodu się nie spodobamy. Często z błahego powodu ale również nam samym niektóre osoby się nie podobają, trzeba to zrozumieć.
Wydaje mi się że nic innego racjonalnego w tej sytuacji zrobić nie można, odezwij się potem co w końcu zdecydowałaś i jakie były tego skutki :,)

iga333- czy Ty to co napisałaś było na poważnie? Napisałam, że nie mam pretensji, że mają między sobą takie relacje, tylko denerwuje mnie ta rywalizacja z jej strony. Czy ja gdzieś napisałam, że nie chciałam, żeby jej odwiózł? Nie miałam żadnego problemu z tym. Po prostu chciałam zażartować, że mi faceta z łóżka wyciąga. To było takie droczenie się, a ona mi z poważnym tekstem wyjechała, że Kamil jest też jej. 

 Wiesz co to dziecinada co piszesz, kto bliższa rodzina kto dalsza. Nie klasyfikujemy tego na podstawie nazwiska, czy stanu cywilnego. Trochę mylisz pojęcia.. Nie jestem zazdrosna. Po prostu zależało mi zawsze żeby się z nią dobrze dogadywać, bo to jego siostra.. przygryzałam język na jej zachowanie, nie raz starałam się do niej przybliżyć, a ona zawsze to psuła.. Jak długo można milczeć jak ktoś próbuje na siłe wzbudzać zazdrość??

Musishi napisał(a):

Dla mnie to jak najbardziej chora sytuacja.Znam naprawdę wiele rodzin w którym rodzeństwo jest ze sobą zżyte ale nie do takiego stopnia. Ona się zachowuje jak zazdrosna matka o syna który poznał kobiete która jej się nie spodobała, chociaż sadząc po tym co napisałaś Ty, na pewno zachowywałaby się tak samo z wobec każdej innej dziewczyny Twojego brata.Wyjścia są proste i jest ich III. I - zbierasz się na poważną i szczerą rozmowę z jego siostrą, zaproś ją gdzieś żeby była atmosfera w której nie może bezpośrednio uciec tylko będzie skupiona na Tobie i Cię wysłucha. Wiesz jak najbardziej spokojnie, rozmową da się wszystko wyjaśnić i rozwiązać.II- Niech Kamil z nią porozmawia, na tej samej zasadzie, jesli Ty nie dasz rady to niech on sam na nią wpłynie i jej wytłumaczy. Może jest tak że ona tego nie widzi, że w głowie ułożyła sobie zupełnie coś innego i wystaczy jej tylko przemówić do rozumu.III- ignoruj ją. W zyciu spotykamy osoby którym z jakiegoś powodu się nie spodobamy. Często z błahego powodu ale również nam samym niektóre osoby się nie podobają, trzeba to zrozumieć.Wydaje mi się że nic innego racjonalnego w tej sytuacji zrobić nie można, odezwij się potem co w końcu zdecydowałaś i jakie były tego skutki :,)


Jak to miło, że nie wyskoczyłaś na mnie, bo widzę, że już tu się wielu osobom zbiera do tego.. 
Właśnie cały czas stosowałam wyjście III. I już miałam tak tego dość, że ją ignorowałam. Byłam taka zła, że non stop po pysku dostaję, że ją trochę oschle traktowałam. Przyszły święta i chciałam to naprawić, zaprosiłam ją na sylwestra którego wspólnie z narzeczonym organizowaliśmy, opłaciliśmy jej miejsce. Myslałam, że się jakoś ułoży i zobaczy, że możemy żyć w zgodzie i można naprawdę fajnie spędzić wspólnie czas.. Nic to nie dało sylwester był spoko.. kilka dni i znowu zaczeła wzbudzać zazdrość. 
Kiedyś się popłakałam przy niej i powiedziałam jej, że przykro mi, że nigdy nie mogę się cieszyć z moich rzeczy, bo ona je zawsze stłamsi i pokaże, że ona ma się lepiej, a ja wcale nie mam tak super jak to opisuje, powiedziałam jej , że mam wrażenie, że chce żebym była zazdrosna o jej relacje z bratem, a ona się tego wyparła.. Ja się ciesze, że się dogadują dobrze, ale czasem mnie zaskakuje to jak ona go głaska po gołym brzuchu i leży na nim to ciężko mi się jest przekonać do tego że jest ok..

no moim zdaniem to bardzo dziwne.... podchodzące pod nienormalne... i to wieszanie sie na bracie itp...no ja bym się wyprowadziła i tyle...no i że Cię chłop w ogóle nie broni, to już porażka. 

Pasek wagi

badabeys

też mam brata:) co prawda nigdy nie byłam z nim tak blisko jak twoja przyszła szwagierka, żeby się przytulać, wieszać na szyję. Ale moja bratowa (jego żona) gdybym o coś poprosiła, na pewno by się nie wtrącała. 

Tak jak radzą ci dziewczyny - wyprowadź się, bo to ty jesteś tam gościem a nie siostra - ona jest u siebie:) Może jestem staroświecka, ale nigdy nie spałam u mojego męża przed ślubem, zresztą on u mnie też nie nocował. Co więcej moja bratowa też nigdy u nas nie zostawała na noc i rzadko bywała, to raczej brat do niej jeździł - a nie odwrotnie. Nie chcę cię absolutnie krytykować ani urazić, pewnie jakoś sytuacja cię zmusiła, ale postaw się też na miejscu siostry chłopaka: jej dom, jej brat...... Co innego jakbyście gdzieś się wyprowadzili...

edit - doczytałam

"ona go głaska po gołym brzuchu i leży na nim to ciężko mi się jest przekonać do tego że jest ok.."

-- a to już nie jest normalne:(  tym bardziej czym prędzej się wyprowadźcie!

badabeys napisał(a):

fatfrumos napisał(a):

badabeys napisał(a):

Temu zamieszkałam u niego, bo poszłam na studia do miejscowości bliskiej jego zamieszkania a bardzo dalekiej mojego. :) teraz już nie ma odwrotu. Stwierdziłam, że zamieszkam u niego i nie będę musiała być w akademiku, a jego mama i siostra wydawały się spoko dopokie tam nie zamieszkałam.
ja na twoim miejscu poszłabym na te 1.5 roku mieszkać do akademika i niech się stara o ciebie, przyjeżdża, wychodźcie na randki, itp. a nie 'bawcie w małżeństwo'. a potem pobierzcie się i zamieszkajcie na swoim, wynajmijcie coś razem. Za moich czasów to był osobny akademik dla małżeństw i małżeństw z dziećmi, każdy chciał tam mieszkać bo był spokój i nie było akademikowego piekiełka. Ogólnie fajnie i znałam małżeństwa, w których jedno brało np dziekankę żeby przedłużyć mieszkanie w akademiku. Ale nie wiem czy teraz są takie układy
Mogłabym tak zrobić tylko tym samym wypięłabym się na jego rodzinę. Pokazałabym oficjalnie, że wyprowadzam się przez nich. Ja im nie pokazuje, że mam do nich wszystkich żal (mamy i jego siostry), bo wiem, że to rodzina TŻ i muszę się ugryźć w język nie chcę psuć jego relacji. Jakbym się wyprowadziła to ciężko byłoby mi później spojrzeć im w twarz. Co powiedziałby im mój facet? wsciekłby się na mnie że stawiam go w takiej sytuacji. Na początku mieszkałam w akademiku a później się wyprowadziłam do niego bo nie mogłam się tam uczyc.. i co wroce tam z jakiej paki?

jak się teraz nie wypniesz to nawet jak będziecie na swoim bedą po tobie jeździć... ale rób jak uważasz. Są takie banalne prawdy: życie jest tylko jedno oraz jesteś kowalem własnego losu. I jeszcze jedno, umiesz liczyć licz na siebie. Wiem, że fajnie kiedy ktoś o nas dba ale jeszcze fajniej kiedy potrafimy zadbać o siebie i okazjonalnie korzystać z czyjejś pomocy. Układ o wiele zdrowszy i dający gwarancję szczęśliwego życia.

najlepiej olej tego faceta... jakis dziwny jest skoro godzi sie na to wszystko..... wyprowadz sie do akademika

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.