Temat: Brak znajomych, tylko chłopak, kryzys w związku...

Witam,

dziewczyny piszę z fikcyjnego konta gdyż jestem raczej stała bywalczynią Vitalii, ale no cóż, jakos ten problem wole opisac tak...

W grupie rówieśniczej gdy dorastałam powiem wprost: nie byłam zbyt lubiana, może nawet nie tyle co "nie lubiana", to przy wadze niemal 80kg, po prostu stałam się "Grubą" i "Ej Gruba", "Tłusta" i inne epitety, jeszcze gorsze były na porządku dziennym. Schudłam, zmieniłam towarzystwo, nawet koleżanki te, które nigdy mnie nei przezywały, po prostu w ich towarzystwie przestałam sie dobrze czuć (a raczej nigdy nie czułam sie dobrze, bo NIE ŻAŁUJE utraty tych znajomosci) w ogóle. 

W każdym bądź razie, od czasów gimnazjum i liceum juz troche minęło, bo koncze studia. Schudłam, mam chłopaka z ościennego miasta, który wprawdzie wie, ze byłam grubsza ale nie wie ile dokładnie, zmieniłam swoich znajomych na jego znajomych i jest o wiele lepiej, bo w ich towarzystwie zawsze czułam sie ok, nie było tego "stygmatu" i wiecznego "Ej Gruba...."

Wszystko byłoby różowo, gdyby nie to, że z chłopakiem nie układa mi sie i coraz częsciej mysle o zerwaniu, ale boje sie SAMOTNOŚCI. I to nie takiej pozwiązkowej (choć też), ale braku znajomych, którzy zadzwoniliby żeby wyjsć w weekend, zaprosili na urodziny do kina i tak dalej. Moi znajomi to jego znajomi, z którymi widzę sie, bo on sie widzi. 

Wychodzę tylko z nim, jemu sie zwierzam i byc może nieświadomie trochę go zamęczam, bo poza nim nie mam nikogo. Tzn. mam znajomych z pracy, sądzę, że nawet mnei lubią, podobnie na uczelni ale po opuszczeniu tych miejsc każdy wraca "do siebie", do swojego zycia, swoich przyjaciół. Ja ich nie mam. 

Wiem, że jak zerwę z chłopakiem to zostanę już zupełnie sama, telefon ciagle bedzie milczał, bo tak towarzysko to w zasadzie dzwoni tylko on i dziewczyny jego kolegów czasem, gdy juz mamy zaplanowane spotaknie. Nie spotykamy sie w babskim gronie same, a widujemy sie, bo faceci się widują.

Zupełnie nie wiem co mam robić. Bez sensu byc z kims gdy zwiazek sie wali, ale z drugiej strony nei chce zostac sama jak palec :(((. Czy ktos miał podobna sytuacje?

niestety tak się kończy czynienie z faceta głównego elementu życia. gdybyś miała swoje życie, nie byłoby takiej sytuacji. postaraj się zacząć nawiązywać relacje, zaproś na początek wybraną koleżankę z uczelni na kawę;)

Prawie każdy, kto wyjechał z rodzinnego miasta. To standard dorosłego życia - Zaczynanie od zera, czasem wiele razy.

z jakiego miasta jesteś?

Wiem, ze uczynienie z chłopaka mojego centrum świata to nie był dobry pomysł, ale stalo sie tak jakby samoistnie. 

To w jego towarzystwie czułam sie (i nadal czue gdy jest okej) najlepiej, to czego sie obawiałam ciagly brak akceptacji z którym użerałam sie jako nastolatka, wydawałoby sie, ze sie skończył.. i z deszczu pod rynne. Teraz oprócz niego, nie mam do kogo gęby otworzyć. A i do niego powoli przestaje sie chcieć.. nic tylko kłótnie.

zawsze mozesz Ty zaprosic kogos z pracy na kawe,mozesz wynajac mieszkanie z wspolokatorka tak poznasz nowych ludzi.

Pasek wagi

lola7777 napisał(a):

zawsze mozesz Ty zaprosic kogos z pracy na kawe,mozesz wynajac mieszkanie z wspolokatorka tak poznasz nowych ludzi.

Mam dwie znajome z poprzedniej pracy - super dziewczyny i naprawde wydaje mi sie, że mnei lubią. Z jedną rozmawiam dość często, ale jesli idize o spotkania to gorzej. Dwa razy juz ja organizowałam spotkanie we trójkę - przyszły bez oporów i wymówek, wiec z tego tez wnioskuję, ze chętnie, potem gadka szmatka i "musimy się zdzwonić". Ja trzeci raz dzwoniła nie będę.

-

Nie chce negowac kazdej Waszej odpowiedzi, chce tylko zaznaczyc, ze w obecnie mam sporo znajomych do pogadania na chwilkę, do pogadania w pracy, ale wiem ze zadne z nich nie jets nikim wiecej niż "znajomym z pracy" właśnie. Wydaje mi sie, jakby kazdy miał jakies swoje zycie, oprócz mnie. I szczerze nie przeszkadzało mi to do tej pory, bo myślałam, że z nim, to już na zawsze, no ale chyba pisane nam jest inaczej.

 Teraz po prostu, gdy w związku nie jest dobrze, budze się sie z "palcem w nocniku" i dostrzegam ze prócz niego nie dzwoni i nie pisze (a juz napewno nie zeby sie spotkać) kompletnie nikt.

Ludzi mozesz poznac zapisujac sie na zajecia dodatkowe,kursy tanca,zajecia sportowe,powiedz z jakiego jestes miasta na pewno odezwie sie ktos z Vitalii.Zrob domowke dla znajomych z pracy,zaproponuj wyjscie na kregle piwo czy kino.W koncu jesli jestes "fajna" znajdziesz bratnia dusze.:)

Pasek wagi

W jak dużym mieście mieszkasz? 

Pomyśl sobie, że w takiej sytuacji nie jesteś sama. Z pewnością są jeszcze inne osoby, które czują się samotne i szukają towarzystwa. Dlatego może warto odważyć się i bardziej "ujawnić", i poznać chociażby kogoś tu na Vitalii? Może się okazać, że znajomość rozpoczęta w ten sposób przerodzi się w fajne koleżeństwo. A przecież jak nie Vitalia to jeszcze mnóstwo innych miejsc w internecie. 

Studiujesz. Domyślam się, że zaocznie, bo jednak w przeciwnym razie pewnie już byś znalazła jakąś koleżankę "na stałe". Ale rozejrzyj się, może znajdzie się ktoś z kim spędzisz wspólny czas i zadzwoni, gdy najdzie go ochota się spotkać. 

Hmm... skoro planujesz zerwać z chłopakiem to pewnie będziesz miała więcej wolnego czasu, więc może warto spożytkować go na coś "ekstra", gdzie przy okazji można poznać nowych ludzi? Fundacje, stowarzyszenia, czyli jakiś ogólny wolontariat lub działalność w organizacjach pozarządowych, a jak nie ta forma to może jakieś koła naukowe, czy to ogólna działalność naukowa albo kurs językowy, taneczny itd. 

Tylko uwierz, że można! ;)

Najwyższy czas zacząć wychodzić do ludzi i mieć własnych znajomych...

też nie jestem jakaś popularną osoba i non-stop zmieniam zamieszkanie, a stare znajomości nie potrafię utrzymać albo je kończę. No ale co zrobisz, całymi dniami sama nie będziesz też siedziała w domu, a ludzi jest pełno i nigdy nie wiadomo na kogo fajnego trafisz ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.