Temat: Jak często On mówi, że kocha?

I jak często robisz to Ty?

No właśnie, jak w temacie, bo mam problem, a mianowicie:

zauważyłam, że mój Facet nie mówi tego ... w ogóle (strach) Najpierw mówił w miarę normalnie, potem jak się kłóciliśmy, żeby mnie uspokoić (co sam przyznał), teraz nie mówi wcale ;/ 

No i nie wiem do końca czym ta sytuacja jest spowodowana ( najprostsze wydaje się, 'bo nie kocha', to po co ma mówić? ;/). Pytałam go o to, stwierdził, że to tak głupio mówić sobie to co chwilę i że powinna być ku temu jakąś okazję, by to miało moc. Okej, ja też nie muszę tego słyszeć 20 razy dziennie, ani nawet codziennie, ale ja chyba nie słyszałam tego z 2 miesiące, jak nie dłużej. Nie pamiętam kiedy ostatnio. 

 'Kochanie' - tak, chociaż częściej zwracamy się inaczej, czułe słowa w trakcie zbliżeń- tak, ale nie 'kocham'.

Rozmowa nic nie dała, a nie chcę sie cały czas upominać i robić scen (do czego mam tendencje), bo proszenie się by ktoś mówił, że kocha, to już gruba przesada...

I teraz najlepsze: to On powiedział mi to pierwszy, gdy się dopiero poznawaliśmy i później słyszałam to nie raz w sytuacjach, gdy nawet się nie spodziewałam (cwaniak) więc co? teraz mu się odwidziało...? jak to u Was wygląda? Czy na początku znajomości też słyszałyście takie słowa wcześniej, czy wprost przeciwnie? 

Pasek wagi

Jesteśmy razem 2 lata i mówimy to sobie jakieś tysiąc razy dziennie, częściej on mowi niż ja. Z reguły mówi to jak się ośmieszę w jakiś sposób (potknę przewrócę albo uderzę, ewentualnie jak go przez przypadek uderzę) no i jak się kochamy, na dzień dobry i dobranoc i za każdym razem jak się na mnie spojrzy na się ucze, czytam, gram. No ogólnie mówi mi to co chwilę, ja troche rzadziej ale mimo to te słowa nadal mają dla nas moc :)

Pasek wagi

Hmm, nie analizuję tego tak dokładnie, ale słyszę to codziennie albo prawie codziennie, a czasem parę razy dziennie. Sama z własnej woli, nieprzymuszonej pytaniem o to, czy kocham, mówię to może raz na miesiąc i nie sądzę, żeby coś było ze mną nie tak. Wnerwia mnie takie słodzenie w nadmiarze, tak mam i tyle. ;P I też uważam, że liczą się czyny, a nie słowa. A wcześniej? Wcześniej chyba bylo podobnie, no może mi trochę częściej się zdarzało to powiedzieć, jemu też - po kilkanaście razy dziennie (i wtedy już chciałam go zabić :P). Razem jesteśmy od 2 lat.

My sobie to mówimy w momentach, kiedy to czujemy :) Kiedy spędzamy czas razem, to często, bo aż chce się to mówić! Kiedy się nie widzimy i tylko rozmawiamy przez telefon na dobranoc, to wtedy raz, ale też staramy się, żeby to było miłe i znaczące, a nie taki frazes wciśnięty obowiązkowo przed "no to dobranoc". Są pary, które mówią to sobie rzadziej, ale gdybym ja tego już naprawdę nie słyszała, to byłby dla mnie powód do przemyśleń i pewnie też lekkiego niepokoju. Mogłabyś zapytać go wprost, co się dzieje. Może Ciebie wcale nie kocha, ale może (co jest dla mnie bardziej prawdopodobne) wstydzi się przed sobą swoich uczuć i kiedy wypowiada to na głos, brzmi to dla niego głupio i żałośnie. Mężczyźni, których znam, nie są mistrzami w wyrażaniu uczuć i pytanie wprost może go tak zaskoczyć, że odpowie Ci szczerze ;)

:O

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.