Temat: Pomocy! Tata zdradza mame

Dziekuje bardzo za wszystkie odpowiedzi.  

goldiecleo napisał(a):

Osoby które uważają że należy zataić prawdę, zdradę są jakimś.... dnem moralnym intelektualnym i empatycznym.Szok, nie wiem jak możecie tak myśleć. 

Uwielbiam argumenty 'ad personam'. Nie wiem co ma intelekt do nieujawniania prawdy... o! wiem!  Chyba jedynie to, że ładnie Ci w zdaniu pasowało.

Aksiuszka napisał(a):

marcymon napisał(a):

W domu nie, w dalszej rodzinie już tak.Kobieta miała w tamtym czasie 2 nastoletnie córki. Gdy się dowiedziała, rozstała się z mężem. Na pewno cierpiała, wątpię, by nawet będąc ogromnie skrzywdzonym, nie cierpieć w sytuacji, gdy rozpada się Twój związek z człowiekiem, z którym byłaś i ufałaś mu przez 20 lat.Dziś jest samodzielną, silna kobietą. Szczęśliwą. Nie popadła w alkoholizm, nie zaniedbała córek.Przykro mi, że w Waszych sytuacjach wyglądało to tak, a nie inaczej. Wy same na pewno cierpiałyście przez to niesamowicie i pewnie cierpicie do dziś. Zostałyście tak samo skrzywdzone przez ojców, jak Wasze matki, jednak Wy nie zawiodłyście zaufania matek, niezalzenie od tego, jakie były tego konsekwencje.Ja będąc w takiej sytuacji, chciałabym wiedzieć. Wyłabym, cierpiała, rzucałabym o ścianę czym się da i pewnie obwiniała wszystko i wszystkich wokół. Ale chciałabym wiedzieć, a nie żyć w oszustwie, w związku będącym fikcją, szczególnie jesli na zwiazku opierałabym swój świat.Tak z ciekawości. Gdybyście to Wy były zdradzane przez męża lub partnera przez lata, wolałybyscie nie wiedzieć? A świadomość, że wiedzą wszyscy, że Wasza córka wie o tym - jak czułybyście się z tym po czasie. Ja pewnie, przynajmniej na początku, mocno skrzywdzona - ojciec był nieuczciwy, ojciec zdradzał latami, ona wiedziała i nie powiedziała mi - niejako stanęła po jego stronie. Po jakimś czasie pewnie zrozumiałabym więcej, ale na początku przez pryzmat bycia w tym sama i skrzywdzoną, myslę, ze miałabym pretensje do wszystkich którzy wiedzieli i akceptowali to, ze jestem oszukiwana w tak perfidny sposób przez najbliższa mi w moim mnienmaiu osobę
Rozmawiałam z moim mężem na ten temat i powiedziałam mu, że gdyby mu się zdarzył tak zwany skok w bok, to nie chcę o tym wiedzieć. Zapytasz dlaczego. Po tym, co doświadczyłam w swoim domu rodzinnym, miałabym pewne obawy, czy sama nie popadłabym w problemy natury psychicznej po takim wyznaniu.

czyli dałaś mu przyzwolenie brawo. I też nie przejmiesz się tym, że ludzie dookoła wiedzą, że mąż cię zdradza a do kościółka razem co niedzielę pod rączkę, myślę, że faktycznie normalna nie jesteś i nie powinnaś w takim razie udzielać rad innym.

sadcat napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

marcymon napisał(a):

W domu nie, w dalszej rodzinie już tak.Kobieta miała w tamtym czasie 2 nastoletnie córki. Gdy się dowiedziała, rozstała się z mężem. Na pewno cierpiała, wątpię, by nawet będąc ogromnie skrzywdzonym, nie cierpieć w sytuacji, gdy rozpada się Twój związek z człowiekiem, z którym byłaś i ufałaś mu przez 20 lat.Dziś jest samodzielną, silna kobietą. Szczęśliwą. Nie popadła w alkoholizm, nie zaniedbała córek.Przykro mi, że w Waszych sytuacjach wyglądało to tak, a nie inaczej. Wy same na pewno cierpiałyście przez to niesamowicie i pewnie cierpicie do dziś. Zostałyście tak samo skrzywdzone przez ojców, jak Wasze matki, jednak Wy nie zawiodłyście zaufania matek, niezalzenie od tego, jakie były tego konsekwencje.Ja będąc w takiej sytuacji, chciałabym wiedzieć. Wyłabym, cierpiała, rzucałabym o ścianę czym się da i pewnie obwiniała wszystko i wszystkich wokół. Ale chciałabym wiedzieć, a nie żyć w oszustwie, w związku będącym fikcją, szczególnie jesli na zwiazku opierałabym swój świat.Tak z ciekawości. Gdybyście to Wy były zdradzane przez męża lub partnera przez lata, wolałybyscie nie wiedzieć? A świadomość, że wiedzą wszyscy, że Wasza córka wie o tym - jak czułybyście się z tym po czasie. Ja pewnie, przynajmniej na początku, mocno skrzywdzona - ojciec był nieuczciwy, ojciec zdradzał latami, ona wiedziała i nie powiedziała mi - niejako stanęła po jego stronie. Po jakimś czasie pewnie zrozumiałabym więcej, ale na początku przez pryzmat bycia w tym sama i skrzywdzoną, myslę, ze miałabym pretensje do wszystkich którzy wiedzieli i akceptowali to, ze jestem oszukiwana w tak perfidny sposób przez najbliższa mi w moim mnienmaiu osobę
Rozmawiałam z moim mężem na ten temat i powiedziałam mu, że gdyby mu się zdarzył tak zwany skok w bok, to nie chcę o tym wiedzieć. Zapytasz dlaczego. Po tym, co doświadczyłam w swoim domu rodzinnym, miałabym pewne obawy, czy sama nie popadłabym w problemy natury psychicznej po takim wyznaniu.
czyli dałaś mu przyzwolenie brawo. I też nie przejmiesz się tym, że ludzie dookoła wiedzą, że mąż cię zdradza a do kościółka razem co niedzielę pod rączkę, myślę, że faktycznie normalna nie jesteś i nie powinnaś w takim razie udzielać rad innym.

Znowu argument ad personam, ach, jakże wspaniale uczestniczyć w takiej emocjonującej konwersacji, w której ludzie w konfrontacji z kompletnie obcą osobą nie są w stanie wymyślić nic bardziej interesującego niż obelgę. 

Widzę, że Ty również masz problem z czytaniem ze zrozumieniem, bowiem nie napisałam, że z klaśnięciem dłoni wysyłam męża do innych kobiet i po fakcie głaszczę go po głowie i podpytuję jak było. To zakrawa o jakiś absurd. Po prostu nie chciałabym wiedzieć, gdyby w przyszłości zaszła taka sytuacja i nie mówię tutaj o romansie. Taka wiedza nie jest mi absolutnie potrzebna do szczęścia i nie jestem na świecie jedyną kobietą, która zajęłaby podobne stanowisko w tejże dyskusji.

I nie, w ogóle przejmuję się tym co ludzie mówią. Nigdy mnie to nie obchodziło. To sprawa innych, co myślą, czy mówią. 

Ale mówiąc mu, że wolałabyś nie wiedzieć zapaliło mu się zielone światło na skok w bok o którym nie musi cię informować, no i to , że ciebie nie obchodzi czy się podśmiewają z ciebie nie znaczy, że ktoś inny ma na to ochotę ;/ 

Skąd wiesz, co mu się zapaliło ?:-)

W ogóle nie wiem skąd większość kobiet czerpie niektóre niedorzeczne cliche na temat (oczywiście) jednorakiego męskiego psyche. W ogóle przyjmijmy, że mężczyźni są tacy sami, różnią się tylko kolorem włosów i rozmiarem buta.

Nie znaczy też, że nie ma. Naprawdę, wcale nie robi to na mnie wrażenia, mam inne priorytety.Nawet nie wiem, jak branie tego pod uwagę miałoby mi w życiu pomóc realizować własne plany.

goldiecleo napisał(a):

Osoby które uważają że należy zataić prawdę, zdradę są jakimś.... dnem moralnym intelektualnym i empatycznym.Szok, nie wiem jak możecie tak myśleć. 

A ja mysle ze niemoralnie jest oceniac innych i twierdzic kto jest dnem moralnym a kto nie.  Jak tak nie chcesz aby ci  zatajac prawde, to powiem ci, ze jestes glyupia idiotka. No i co? szczesliwa jestes z ta prawda? Wreszcie mozesz zyc szczesliwa? Dla mnie to jest prawda i reszte mam gdzies.

Na szczescie nie wszyscy ludzie  sa tacy jak ty.

Aksiuszka napisał(a):

Skąd wiesz, co mu się zapaliło ?:-)W ogóle nie wiem skąd większość kobiet czerpie niektóre niedorzeczne cliche na temat (oczywiście) jednorakiego męskiego psyche. W ogóle przyjmijmy, że mężczyźni są tacy sami, różnią się tylko kolorem włosów i rozmiarem buta.Nie znaczy też, że nie ma. Naprawdę, wcale nie robi to na mnie wrażenia, mam inne priorytety.Nawet nie wiem, jak branie tego pod uwagę miałoby mi w życiu pomóc realizować własne plany.

z takim podejściem jakie masz, żyjąc we włassnym idealnym świecie (woląc wierzyć, że wszystko jest tylko piękne) to ci się nawet nie dziwię, ale sam fakt, że gdybyś się dowiedziała o zdradzie powoduje w tobie myśli, że mogłabyś sfiksować jak twoja matka jest niepokojący, więc kto tu jest dziwny?

sadcat napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Skąd wiesz, co mu się zapaliło ?:-)W ogóle nie wiem skąd większość kobiet czerpie niektóre niedorzeczne cliche na temat (oczywiście) jednorakiego męskiego psyche. W ogóle przyjmijmy, że mężczyźni są tacy sami, różnią się tylko kolorem włosów i rozmiarem buta.Nie znaczy też, że nie ma. Naprawdę, wcale nie robi to na mnie wrażenia, mam inne priorytety.Nawet nie wiem, jak branie tego pod uwagę miałoby mi w życiu pomóc realizować własne plany.
z takim podejściem jakie masz, żyjąc we włassnym idealnym świecie (woląc wierzyć, że wszystko jest tylko piękne) to ci się nawet nie dziwię, ale sam fakt, że gdybyś się dowiedziała o zdradzie powoduje w tobie myśli, że mogłabyś sfiksować jak twoja matka jest niepokojący, więc kto tu jest dziwny?

Nie wydaje mi się, żebym podawała tutaj swoją receptę na życie, więc skąd wiesz, jakie mam do niego podejście? Rozumiem, że wywnioskowałaś to przez Internet  z kilku poprzednich postów, tak? Cóż, dedukcja godna Sherlocka Holmesa. Powiedz mi teraz jakie mam podejście, bo sama tego nie wiem :-) Jeszcze poproszę trochę  o moim, jakże to zabawnie ujęłaś "idealnym świecie". Chętnie się dowiem o sobie czegoś nowego, zwłaszcza, że przeczytam to w poście od kompletnie obcej mi osoby z Internetu :-)

Myślenie o zdradzie nie wywołuje u mnie żadnych myśli. Dziwny, no cóż dziękuję. Wolę jednak synonim: niekonwencjonalny. Albo jedyna w swoim rodzaju, o, już lepiej.

Nie ważne, widzę, że brakuje Tobie argumentów, bo na oślep skaczesz z wątku na wątek, szukając jakieś metody żeby mnie obrazić. Muszę przyznać, że jednak idzie Ci to dosyć niezdarnie :-)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.