Temat: REMONT MIESZKANIA A FACET :((

Mam takie pytanie, na pozór banalne: jak przekonać faceta, że remont w domu jest KONIECZNY??

Nie mam na myśli żadnych kosmicznych wyczynów - ot,  remont kuchni i łazienki (odpadły niektóre płytki). Próbowałam różnorakich argumentów, ale każdy sprowadza się do komentarza "aaaaa tam, jeszcze nie jest tak źle" "mieszkanie służby do mieszkania, a nie do wyglądu" ; " Nie musimy nikogo zapraszać"   i tak w kółko prze trzy lata. Uwierzcie mi że JEST źle. Wiem na pewno, że problemem nie są pieniądze tylko chyba jakiś wewnętrzny opór przed działaniem.. W domu mojego P. nigdy nie było remonu [!!] Jego rodzice mieszkają bardzo staromodnie, i żal im pieniędzy na remont. Baa jego tata jest na stanowisku kierownicczym i woli zmieniac samochody co chwile niż zainteresować się domem, a jego mama lubi po prostu mały bałagan i się dobrze w nim odnajduje więc remont jest niepotrzebny wg niej, ale nie oto chodzi. Mysłam żeby  wynająć ludzi, którzy raz dwa wszystkim się zajmą.. ale mój P. trzyma nasze pieniądze, a w sumie cała moja suma idzie na jedzenie, (wypłaca mi 1tys.z konta) a jego (zarabia ok 5tys miesięcznie.) na opłacenie rachunków, więc trochę mu zostaje. Widzę że lubi je chomikować i możliwe że już ich nigdy nie zobaczę.   Przed znajomymi po prostu mi wstyd, jestem estetką i dla mnie oczywiste jest, że czasem trzeba mieszkanie odświeżyć :( Jestem załamana. Uprzedzając wasze pytania, nie jestem materialistką i nie chce tych pieniędzy, chciałabym po prostu mieszkać w zadbanym mieszkaniiu...

Niestety, sa tacy faceci, którym nie przeszkadza, że meble maja już ze 20 lat i płytki wyglądają żałośnie. Przecież nadal służą..... więc w czym problem?????

Raijaa to prawda, też myślałam że małżenstwo na tym polega, Wpólnota..   a u nas pieniądze to coraz częsciej temat Tabu. Wstydzę się tego że zarabiam mało, głupio mi prosić o kilka złotych, jak braknie mi pieniedzy .. gdy pojawiają się inne wydatki, ... długo szukałam pracy, chociaż skończyłam studia na politechnice, kierunek ciężki, techniczny, to pracę znalazłam dopiero teraz, bez rewelacji ale cieszę sie z tego co jest. Jestem optymistką, po pracy chodzę pomagać dzieciakom z domu dziecka w nauce i wiem że nie żyję źle patrząc na innych cięzkie życie.. i glupi remont to nie wszystko ale zawiodłam się niestety bardzo..  dzięki dziewczyny za wsparcie :)

Z tym remontem to ja trochę rozumiem .. mieszkam w domu który wymaga remontu całkowitego (ocieplenie, podłogi, drzwi, ściany, wymiana wszystkich mebli, brama, podjazd, korytarz, a najlepiej jeszcze byłoby zaadoptować strych na pokój) i kasę mam na to odłożoną a nie mogę się za to zabrać (planowałam zacząć w kwietniu) bo właśnie boje się tego syfu - 3 lata temu dobudowywaliśmy ganek i to była katorga dla mnie .. aczkolwiek wiem że gumolit jako podłoga wygląda szpetnie i że mnie to nie ominie ale wiem że jak już zacznę te remonty to przez rok z nich nie wyjdę :/ przeraża mnie to

Pasek wagi

Twoja rodzina wniosła spory wkład finansowy aby wam pomóc .Mieszkanie i 80 tys to bardzo dużo.Za te pieniądze mogłaś mieć super wyremontowane mieszkanie ale ty postanowiłaś wspaniałomyślnie wspomóc męża wierząc ,że inwestycja się zwróci,Ty zarabiasz mało ale masz prawo oczekiwać,że Twój mąż zadba o to byś była szczęśliwa jest Tobie to winny zwłaszcza,że pieniądze nie ą przeszkodą

Powiedz mu, że ma rację z tym, że mieszkanie służy do mieszkania, ale chciałbyś także móc czasem kogoś zaprosić, a teraz to wstyd... I że dołączysz się do remontu i że nie chcesz cudów na kiju tylko po prostu coś porządnego i estetycznego.

Powiedz mężowi że skoro dałaś mu pieniądze od rodziców ( dla Was ) na jego gabinet weterynaryjny to niech da Tobie teraz 80 tyś na remont mieszkania skoro do tej pory ani złotówki nie ujrzałaś. To żenujące , jak facet tak się zachowuje.

Pomogłaś mężowi, i po części dzięki Tobie tyle zarabia, więc masz prawo mieszkać w odświeżonym mieszkaniu. Załóżcie wspólne konto do którego będziecie mieli oboje dostęp. To, że współmałżonek więcej zarabia nie daje mu prawa do decydowania o finansach i wyznaczania "kieszonkowego"

Pasek wagi


Oj koksik89 - dziewczyny mają rację, twój mąż tak zarabia dzięki tobie, więc myślę, że powinnaś zmienić swoje wewnętrzne podejście.
Z tego, co czytam jestem wspaniałą osobą a twój mąż ma przy sobie skarb :) Więc nie czuj się źle, gdy masz swoje potrzeby. To także twój wkład, , bo ja uważam, że wspieranie męża, bycie przy nim i pomoc w jego zdobywaniu "kariery" zawodowej, to też twoja praca. Pomijając kwestię finansową. Może spróbuj delikatnie uświadomić mężowi, że źle się z tym czujesz ?
Spróbuj od nowa zbudować swoją pozycję w związku.
Nie mówię, że masz mu teraz wypominać, bo może być z tego kłótnia i niesmak, ale może delikatnie zasugeruj, to co mówisz nam?
Małżeństwo to wspólnota, wspólny wkład w życie, czy to finansowy czy jakikolwiek inny.
To równość w prawach, w decyzjach i wzajemny szacunek do swoich potrzeb i marzeń :)
Podejdź go jakoś dyplomatycznie i na początek wywalcz sobie ten remont :)
Jak nie zrobisz nic, niestety może być coraz gorzej, a ty będziesz czuła się źle w tym związku..
Może zaproponuj mu, że ma dokładać więcej od siebie na jedzenie, bo ty też chciałabyś odkładać coś na swoje konto a jak uzbierasz chciałabyś zrobić sobie remont albo po prostu mieć swoje oszczędności, na swoje zachcianki? :) Może to go przekona jakoś
Ja kiedyś ze swoim doszliśmy do wniosku, że każde powinno mieć jakieś swoje "drobniaki", chociażby po to, żeby móc zrobić sobie prezent urodzinowy, no bo co nagle pytanie "Kochanie, dlaczego zniknęło z konta x zł? A bo przecież za coś ten prezent musiałam/em zrobić" :D
Co prawda nie w każdym miesiącu jesteśmy wstanie dać sobie wzajemnie kieszonkowe, ale z tym tez umiemy się na szczęście dogadać.
Może to będzie dobry argument, żebyś miała własne pieniądze? :) Skoro lubi być obdarowywany :) Powiedz, że nie wyobrażasz sobie sytuacji, w której musisz mu mówić "Kochanie daj mi x zł, bo planuję dla ciebie niespodziankę" :)

koksik89 napisał(a):

Sasha, "pomieszkiwaliśmy razem.. ja studiowałam więc w weekendy sie tylko widzielismy (studiowałam w innym mieście). To nie to samo, bo zapraszał do restauracji, do kina, wyjezdzaliśmy na wakacje. Teraz rzadziej ale nie wiem dlaczego pieniądze wydane na mieszkanie są dla niego pieniędzmi źle wydanymi..Woli gdzieś wspólnie wyjechać (wtedy on płaci) i mimo moich próźb by te pieniadze przeznaczyć na mieszkanie, wywołują kłótnie :/ Bym może poproszę o wspólne konto jak zajdę w ciążę :(

Zle robisz, odkladajac tak wazne decyzje na "po slubie", "po ciazy", wtedy jest coezej cos zdzialac/zmienic, takie rzeczy sie zalatwia/wyjasnia przed powaznymi deklaracjami, jakimi sa slub i dziecko....Wyjdzie tak, ze on powie nie , bo cos tam, a ty z dzieckiem bedziesz na jego "lasce", czekajac na co miesieczne "kieszonkowe"

Przepraszam, za to, co powiem, ale muszę. Bo to, że Twój mąż to skąpiec i burak, któremu brak taktu (bo naprawdę trzeba nie mieć zdrowo na umyśle, żeby zwinąć od rodziców żony całe 80 patyków na swój biznes i nie pozwolić Ci korzystać z zarobionych dzięki temu wkładowi pieniędzy) to już dziewczyny uzgodniły. Mnie jednak razi tu bardziej inna sprawa- mianowicie twoja głupota. Jak można dać sobą tak pomiatać? Ty kupujesz jedzenie za swoją kasę, nic więcej Ci ni zostaję, on opłaci rachunki (których jak mniemam nie ma dużo, bo mieszkanie macie własnościowe, więc odpada spłacanie kredytu), zarabia ponad 5 razy więcej od Ciebie i nawet nie chce mu się ruszyć d*py, żeby zrobić ten głupi remont? Ciapa, ciamajda i nierób z niego, tyle ode mnie. I skoro argumenty, ze kafelki odpadają na mężulka nie działają, wjechałabym na ambicję (o ile je ma...), ze naprawdę trzeba być świnią, żeby przyjąć od teściów mieszkanie, później niebotyczną sumkę na biznes i nie poczuwać się do zrobienia remontu w własnym mieszkaniu. To jest dla mnie żenada, jakich mało i dziwię się, że nie robisz z tym porządku. Uwierz, będzie coraz gorzej. Amen. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.