- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 września 2014, 13:49
Hej :)
Nigdy na takie tematy osobiste nie pisalam, ale wczoraj cos mnie tknelo i chyba musze sie wygadac i poznac szczera opinie.
Otoz jestem z narzeczonym juz 2 lata (4 miesiace zareczeni, za 2 1,5 roku planujemy slub), jestem raczej szczesliwa, kocham go niesamowicie, i w zadnym zwiazku nie czulam sie tak swobodnie, namietnie i do zadnego wczesniejszego chlopaka czegos takiego nie czulam wiec jestem pewna ze to ten jedyny, ale...
No wlasnie jest ale wydaje mi sie ze on nie traktuje mnie jak milosc zycia. Mowi ze kocha jest milo, widze to, ale sam od siebie nic nie wnosi. Ja uwielbiam sprawiac mu drobne przyjemnosci czy niespodzianki. Jest okazja przyrzadzam kolacje, zapewniam romantyczne czy erotyczne chwile, mimo ze jestem kobieta rowniez zapraszam go na drinka czy obiad(tez stawiam czasem), jesli ma urodziny, dzien chlopaka, swieta robie cos szczegolnego, kupuje prezent jaki zawsze chce, probuje stworzyc mila atmosfere, gdy potrzebuje czegos zawsze spelniam i jego prosby (zawiezienie do pracy bo pada deszcz nawet w niedziele o 4 rano kiedy moglabym pospac) oraz zachcianki (o 22 robie mu kolacje jak ma ochote nawet jesli juz leze w lozku i przygotowywuje sie do spania), a gdy siedzimy po prostu w domu probuje znalesc zajecie( wspolne ogladanie filmu czy chocby gra w skrable czy monopol badz wycieczki rowerowe lub spacer- cokolwiek byle sie nie nudzic- oczywiscie czasem slysze: NIE CHCE MI SIE, NIC NIE ROBMY, ale probuje!). I nie robie tego z musu tylko uwielbiam dogadzac i spedzac czas z ukochana osoba. A on? Nie mowie ze nie robi nic bo czasem gdzies wyjdziemy na drinka, czy obiad, raz za czas dostane kwiatka(glownie na przeprosiny) ale wydaje mi sie ze robi to po tym jak sie nagadam "znow nigdzie nie wychodzimy, znow nic nie robimy i siedzimy przed tv", a sam z siebie rzadko kiedy chce cos zorganizowac(zdarza sie ale jak wspomnialam sporadycznie, chyba ze wypady ze znajomymi to wiadomo, ale chodzi mi o wyjscia samemu, we dwojke). Faktycznie ma ciezka prace "na telefon" ale czasem wie ze bedzie wolne i moglby cos szczegolnego na taki dzien przygotowac, a nie wlasnie siedzenie przed tv w milczeniu(jak malzenstwo po 30 latach razem). Rowniez czasem cos obiecuje : mial byc krakow w lipcu (no kurcze nie bylo kiedy), mial mi sprawic szlafroczek- bo jemu sie to podoba ale po obiecankach co tygodniowych po 3 miesiacach sama kupilam i jaka mial radosc z tego( ON). Sa okazje urodziny , swieta- okej prezent jest, ciesze sie, ale bardziej robi to " bo tak sie wlasnie robi" nie ma jakiejs specjalnej atmosfery "bo czego ja oczekuje, w koncu prezent dostalam a chyba o to chodzi". o dniu kobiet czy walentynkach nie wspomne- mial byc romantyzm kolacja , wino - obiecywal caly dzien, sam z siebie - wyszlo tak ze poszlismy do jego kolegi zeby mogli sie napic, a na odwal sie dostalam kwiatka w doniczce. Mieszkamy razem wiadomo ja sprzatam czy gotuje, ale nie sprawia mi to problemu, tak jestem nauczona, czasem jestem zmeczona czy nie mam czasu a narzeczony siedzi w domu i prosze : zrob obiad , czy poodkurzaj- nie jakies wymyslne rzeczy jak poprasuj czy umyj okna tylko proste czynnosci- zrobi , ale potem jak z nim rozmawiam ze na przyklad nic DLA MNIE nie robi odpowiada" Jak to przeciez poodkurzalem- moim zdaniem to sa podstawowe czynnosci domowe ktore wspolnie powinnismy robi a nie ze on odkurzaniem zrobi mnie przyjemnosc. Wczoraj rowniez poruszylismy temat bylych(opowiadalismy sobie i ja i on) i mowil ze ta zabieral tutaj, ta zabieral tam, z ta chodzil na kolacje, a z ta do kawiarni. Troche zabolalo, i zrozumialam ze moze za "latwo" mu ze mna poszlo , nie musial sie starac szczegolnie zeby mnie zdobyc i teraz wie ze juz nie musi tego robic. I nie chodzi mi o to ze potrzebuje drogich prezentow, drinkow czy kolacji za 10000 zl, ale czulosci, chociaz odrobiny romantyzmu i fakt moze czasem chcialabym zeby potraktowal mnie jak krolwne i zebym zobaczyla ze stara sie i robi cos dla mnie od siebie, czasem mnie rozpieszcza, a nie robi wszystko po lebkach bo przeciez juz jestem, juz slub to po co ma sie starac.
Obiektywnie na to patrzac, jak Wy sadzicie? Czy ja przesadza i facet to facet i czego mam oczekiwac? Czy jednak faktycznie cos w tym jest i nie stara sie o mnie i powinnam z nim porozmawiac?
Wiem ze sie rozpisalam, ale musialam to z siebie wyrzucic
EDIT: Dziekuje za wszystkie rady i pocieszenie ze nie tylko u mnie tak jest. Bede z narzeczonym rozmawiac na ten temat. Jest to sytuacja z ktora moge zyc ale nie bylabym w 100% szczesliwa wiec mam nadzieje ze po rozmowie postaramy sie cos zmienic :)
Edytowany przez california.girl 23 września 2014, 09:19
22 września 2014, 15:48
U mnie była podobna sytuacja, też zero inicjatywy, starań ze strony faceta. Może nie robiłam tyle i nie nadskakiwałam jak ty ale też czułam się podobnie. Już z tym facetem nie jestem ( nie był to główny powód zerwania ale jednak jakiś wpływ to miało na moją decyzje). Powiem tak, jak taka sytuacja Ci nie pasuje to pogadaj z nim szczerze. Choć wydaje mi się, że za dużo to nie da bo to taki typ faceta. Więc albo to zaakceptujesz albo zerwij. Masz za niego wyjść, więc zastanów się czy to jest ktoś z kim chcesz spędzić życie. Zadaj sobie pytanie czy jeśli on by się nie zmienił czy jesteś w stanie to zaakceptować i być szczęśliwa?
22 września 2014, 19:43
Jak mój mąż się przestaje starać to mu mówię, że jestem nieszczęśliwa oraz, że życie po ślubie miało inaczej wyglądać niż zapuszczanie korzeni ja przed tv on przed kompem. No i wtedy mężuś się stara
22 września 2014, 20:37
Heh, mój facet też nie jest romantyczny.
Mam podobna sytuację... oprócz tego ze sprzątaniem, bo wiem, że gdy zamieszkamy razem to bedzie sprzątał, a ja będę miała z tym większy problem haha ;] A jak nie będzie się udzielał, to dlaczego niby ja mam sprzątać? Dla mnie to nie jest normalne, że kobieta zapierdziela na etacie, gotuje obiad, sprząta w domu i często jeszcze zajmuje się dzieckiem... czyli w zasadzie etaty jakby miała ze 3. A wiele osób takie cos wynosi z domu.
Ale wracając, o prezencie bez okazji, czy zainicjowaniu wypadu NIE MA MOWY. Prosiłam w tamte walentynki by kupił mi bieliznę, jaka jemu sie spodoba, bo wtedy prezent będzie jakby dla obojga... on nie wie jaką, nie wie jaki rozmiar, nieeee.
Też w gorszych chwilach sie zastanawiam, czy ja za wiele oczekuje, czy Romea z amerykańskiej komedii? Wyolbrzymiam? Czy może jest coś tu nie tak.
Ale staram się nie zadręczać i sorry, że to napiszę, ale podbudowują mnie Wasze komentarze, że nie jestem sama.... jendak nie wiem czego to kwestia. Lenistwa? Innego spojrzenia? 'Ten typ tak ma' i koniec? ;>
Edytowany przez it.girl 22 września 2014, 20:41
22 września 2014, 20:44
w niektórych związkach jest na odwrót, faceci kupują kwiaty, zapraszaja na kolacje, organizują romantyzne wypady i wtedy to kobiety nie muszą sie wykazywac inicjatywą . wszystko zależy od człowieka, związku, mysle ze wszystko u ciebie jest ok ;)
22 września 2014, 22:24
Facet ma z Tobą jak w bajce. Robisz tyle, a on tak niewiele (nawet w walentynki nie dotrzymał obietnicy), że zastanawiałabym się czy on kocha Ciebie, czy swój status księcia w tym związku.
23 września 2014, 08:12
Nie doczytałam do końca...ale czy nie za dużo od siebie dajesz? może przestań robić mu kolacyjki o 22 i być na każde jego skinienie...niech on sie trochę postara, bo po co ma sie starać jak ty robisz to za niego...
23 września 2014, 09:22
Zluzuj troche,przestan tak sie starac.Wiem, ze to przykre ale to jedyna rada.Jego charakteru drastycznie nie zmienisz ale moze Twoja zmiana zachowania da mu nieco do myslenia.Zmiane zacznij od swojego nastawienia.Wtedy nie bedziesz miala poczucia krzywdy.On niewiele daje ale Ty tez sie nie wysilasz.Najgorzej to miec przykre poczucie straty.
Edytowany przez Mandaryneczka 23 września 2014, 09:22
22 maja 2017, 08:31
mam bardzo podobnie, tyle że jestem rok ze swoim. Nie jest zbyt wylewny (w sumie to chyba też przez pracę) , chociaż jak o mnie walczył wydawało mi się że był trochę inny. Myslałam, że to ze mną jest coś nie tak, ale oni chyba faktycznie inaczej wyrażają swoją miłość. Często wydawało mi się, że przestało mu zależeć.. że może ma kogoś innego, że może jego uczucie do mnie wygasło.... ale jeśli chciałby się rozstać, zrobiłby to. Nie rób mu wyrzutów, bo uważam, że tylko zepsujesz/ pogorszysz wasze relacje