Temat: facet sie nie stara czy przesadzam? Problem

Hej :)

Nigdy na takie tematy osobiste nie pisalam, ale wczoraj cos mnie tknelo i chyba musze sie wygadac i poznac szczera opinie.

Otoz jestem z narzeczonym juz 2 lata (4 miesiace zareczeni, za 2 1,5 roku planujemy slub), jestem raczej szczesliwa, kocham go niesamowicie, i w zadnym zwiazku nie czulam sie tak swobodnie, namietnie i do zadnego wczesniejszego chlopaka czegos takiego nie czulam wiec jestem pewna ze to ten jedyny, ale...

No wlasnie jest ale wydaje mi sie ze on nie traktuje mnie jak milosc zycia. Mowi ze kocha jest milo, widze to, ale sam od siebie nic nie wnosi. Ja uwielbiam sprawiac mu drobne przyjemnosci czy niespodzianki. Jest okazja przyrzadzam kolacje, zapewniam romantyczne czy erotyczne chwile, mimo ze jestem kobieta rowniez zapraszam go na drinka czy obiad(tez stawiam czasem), jesli ma urodziny, dzien chlopaka, swieta robie cos szczegolnego, kupuje prezent jaki zawsze chce, probuje stworzyc mila atmosfere, gdy potrzebuje czegos zawsze spelniam i jego prosby (zawiezienie do pracy bo pada deszcz nawet w niedziele o 4 rano kiedy moglabym pospac) oraz zachcianki (o 22 robie mu kolacje jak ma ochote nawet jesli juz leze w lozku i przygotowywuje sie do spania), a gdy siedzimy po prostu w domu probuje znalesc zajecie( wspolne ogladanie filmu czy chocby gra w skrable czy monopol badz wycieczki rowerowe lub spacer- cokolwiek byle sie nie nudzic- oczywiscie czasem slysze: NIE CHCE MI SIE, NIC NIE ROBMY, ale probuje!). I nie robie tego z musu tylko uwielbiam dogadzac i spedzac czas z ukochana osoba. A on? Nie mowie ze nie robi nic bo czasem gdzies wyjdziemy na drinka, czy obiad, raz za czas dostane kwiatka(glownie na przeprosiny) ale wydaje mi sie ze robi to po tym jak sie nagadam "znow nigdzie nie wychodzimy, znow nic nie robimy i siedzimy przed tv", a sam z siebie rzadko kiedy chce cos zorganizowac(zdarza sie ale jak wspomnialam sporadycznie, chyba ze wypady ze znajomymi to wiadomo, ale chodzi mi o wyjscia samemu, we dwojke). Faktycznie ma ciezka prace "na telefon" ale czasem wie ze bedzie wolne i moglby cos szczegolnego na taki dzien przygotowac, a nie wlasnie siedzenie przed tv w milczeniu(jak malzenstwo po 30 latach razem). Rowniez czasem cos obiecuje : mial byc krakow w lipcu (no kurcze nie bylo kiedy), mial mi sprawic szlafroczek- bo jemu sie to podoba ale po obiecankach co tygodniowych po 3 miesiacach sama kupilam i jaka mial radosc z tego( ON). Sa okazje urodziny , swieta- okej prezent jest, ciesze sie, ale bardziej robi to " bo tak sie wlasnie robi" nie ma jakiejs specjalnej atmosfery "bo czego ja oczekuje, w koncu prezent dostalam a chyba o to chodzi". o dniu kobiet czy walentynkach nie wspomne- mial byc romantyzm kolacja , wino - obiecywal caly dzien, sam z siebie - wyszlo tak ze poszlismy do jego kolegi zeby mogli sie napic, a na odwal sie dostalam kwiatka w doniczce. Mieszkamy razem wiadomo ja sprzatam czy gotuje, ale nie sprawia mi to problemu, tak jestem nauczona, czasem jestem zmeczona czy nie mam czasu a narzeczony siedzi w domu i prosze : zrob obiad , czy poodkurzaj- nie jakies wymyslne rzeczy jak poprasuj czy umyj okna tylko proste czynnosci- zrobi , ale potem jak z nim rozmawiam ze na przyklad nic DLA MNIE nie robi odpowiada" Jak to przeciez poodkurzalem- moim zdaniem to sa podstawowe czynnosci domowe ktore wspolnie powinnismy robi a nie ze on odkurzaniem  zrobi mnie przyjemnosc. Wczoraj rowniez poruszylismy temat bylych(opowiadalismy sobie i  ja i on) i mowil ze ta zabieral tutaj, ta zabieral tam, z ta chodzil na kolacje, a z ta do kawiarni. Troche zabolalo, i zrozumialam ze moze za "latwo" mu ze mna poszlo , nie musial sie starac szczegolnie zeby mnie zdobyc i teraz wie ze juz nie musi tego robic. I nie chodzi mi o to ze potrzebuje drogich prezentow, drinkow czy kolacji za 10000 zl, ale czulosci, chociaz odrobiny romantyzmu i fakt moze czasem chcialabym zeby potraktowal mnie jak krolwne i zebym zobaczyla ze stara sie i robi cos dla mnie od siebie, czasem mnie rozpieszcza, a nie robi wszystko po lebkach bo przeciez juz jestem, juz slub to po co ma sie starac.

Obiektywnie na to patrzac, jak Wy sadzicie? Czy ja przesadza i facet to facet i czego mam oczekiwac? Czy jednak faktycznie cos w tym jest i nie stara sie o mnie i powinnam z nim porozmawiac?

Wiem ze sie rozpisalam, ale musialam to z siebie wyrzucic

EDIT: Dziekuje za wszystkie rady i pocieszenie ze nie tylko u mnie tak jest. Bede z narzeczonym rozmawiac na ten temat. Jest to sytuacja z ktora moge zyc ale nie bylabym w 100% szczesliwa wiec mam nadzieje ze po rozmowie postaramy sie cos zmienic :)

Pasek wagi

ciężko mi powiedzieć czy przesadzasz...

chociaż rozumiem...mi się wydaje, że Twoim językiem miłości jest sprawianie przyjemności, obdarowywanie czymś i to jest normalne...tego potrzebujesz, ale też lubisz obdarowywać innych...

może dla niego językiem miłości jest coś innego niż prezenty /absolutnie nie neguję tego/...może on np cię afirmuje, mówi jaka jeteś wspaniała...a może wszystko naprawi-bo w taki sposób faceci też wyrażają uczucie..napisz co on lubi robić dla ciebie.../może to wcale akurat nie jest ważne dla ciebie, a dla niego tak...może tym językiem miłości jest spędzony razem, we dwoje czas-nawet w domu/

dwie rzeczy mnie niepokoją...wspominanie o byłych..zwłaszcza, że jesteście narzeczeństwem...sorry, ale przeszłość to przeszłość..

druga sprawa...to nie dotrzymywanie obietnic...zastanów się dobrze czy na pewno chcesz spędzić z tym człowiekiem życie...to ważne aspekty-dotrzymywanie obietnic...nawet w takich małych sprawach jak szlafroczek.

U mnie jest podobnie, tylko jesteśmy po ślubie już 5 lat. Przyzwyczaiłam się. Wiem, że mój mąż mnie kocha nad życie, ale do zbyt wylewnych i romantycznych nie należy. Też chciałam romantyzmu, fajerwerków, spontanicznych wypadów itd. Po pewnym czasie odpuściłam, bo tylko niepotrzebnie były spięcia. Cieszę się tym co mam - jak gdzieś wyjdziemy chociażby z mojej inicjatywy czy nawet jak siedzimy przed TV, bo jemu się nie chce nigdzie iść. Ciesz się chwilą ! Widocznie niektóre typy tak mają :)

mój facet jest taki sam, jestesmy razem 11 lat i wiem, że mnie kocha. W maju wzięlismy ślub :) U niego zero romantyzmu i własnej inicjatywy, ale wiedziałam co brałam, ma wiele innych zalet. Niepokojace może byc jedynie to, że porzedniczki traktował troszkę inaczej, ale to w koncu teraz z Tobą jest, to Tobie się oswiadczył i mówi "kocham Cie". Nie mam zadnej dobrej rady, muszisz sama wiedzieć... powodzenia :)

Ale po co ma cokolwiek organizować, skoro to Ty przejawiasz inicjatywę w tym względzie? Podobnie z porządkami ... skoro nauczyłaś go, ze to twój obowiązek .... ;)... czasami dobrze jest po prostu się ponudzić. BTW - kota też można zagłaskać na śmierć.

A mi się wydaję, że doskonale Cię rozumiem ;) Jakbym czytała własną historię... Myślę, że problem polega na tym, że same ich do tego przyzwyczaiłyśmy :( Na pewno powinnaś z nim porozmawiać o swoich oczekiwaniach i o tym co chciałabyś zmienić w waszym związku. Na dodatek myślę, że jedna rozmowa nie wystarczy... W zasadzie, to jestem tego pewna. Ja co jakiś czas mówię swojemu partnerowi, że nie jestem jego sprzątaczką, praczką, mamą ani prostytutką:<.... Oboje pracujemy, więc oboje powinniśmy tak samo dbać o dom i panującą w nim atmosferę. Do tej pory niestety postępy są znikome :| i przeważnie słyszę tylko niczego nie zmieniające "przepraszam". Chociaż myślę, że to "przepraszam" to i tak już sukces. Przynajmniej dotarło do niego, że coś jednak robi źle. Mam nadzieję, że po kolejnych rozmowach zacznie działać;).

A może powinnaś mu powiedzieć wszystko to co tutaj napisałaś?

wg mnie jesteś po prostu dla niego za dobra i za bardzo skaczesz koło niego ;)

Co za różnica, jak widzą to inni? Tobie to przeszkadza. A skoro Ci przeszkadza - wyobrażasz sobie całe swoje życie właśnie tak? Jeśli nie, to na pewno warto dalej nad tym pracować, do skutku.

Mój facet też kompletnie nie jest romantyczny, raczej z tych, co wybekaliby życzenia niż z tych, co przyszliby z kwiatami. Ale gdyby brak myślenia o mnie był u niego stanem permanentnym, to nie pogodziłabym się z tym.

Obojętnie, czy działaniem ku mej radości jest zrobienie obiadu, kupno prezentu czy ściągnięcie filmu, który od dawna chciałam obejrzeć - to nie jest wiele, a sprawia, że druga osoba jest szczęśliwa. W miłości zaś - przynajmniej ja tak sądzę - chodzi również o to, aby lubej/lubemu sprawiać przyjemność.

uważam, że facet nie docenia tego co ma :) Za bardzo mu nadskakujesz - on przyzwyczaił się już do takowej sytuacji i nie odbiera tego jako ,,nowość" a coś naturalnego co po prostu się dzieje ,,zawsze". Aby facet znów zaczął Cie doceniać musisz nieco zmienić zasady gry - czyli innymi słowy przestać mu wszytsko ,,podstawiać pod nos". Wtedy kolo przyjmie do wiadomości że coś się zmieniło i jeżeli naprawde mu zależy na Tobie bedzie sie starać aby Ci dogodzić w jakiś sposób i odzyskać Twoje zainteresowanie nim :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.