- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 września 2014, 15:04
Hejka.
Od dwóch dni nosze się z zamiarem napisania tu... Wasza krytyka jest czasem straszna:) Ale zbyt truje mi to wszystko głowę i chcę się wygadać, może ktoś coś mądrego poradzi.
Szybko- 1 związek przez rok, pierwsza miłość, rozpadło się i ok.
2 związek- pięć lat razem, jedyny związek , w którym czułam się piękna, mądra, kochana i BEZPIECZNA
3 związek- koleś, który starał się o mnie latami (!), zdobył mnie, oświadczył się, planowaliśmy ślub- masakra. zmienił się nie do poznania. z kolesia, który chciał mi uchylić nieba w kolesia, który o 23:00 robił mi wyrzuty, że kafelki są niedomyte, mama była jego idealną kobietą i...parę razy mnie uderzył. Nie...on parę razy mnie naprawdę dotkliwie pobił. Ślub odwołany. Wizyta u psychiatry- diagnoza: depresja i stany lękowe.
4 związek- poznałam kolesia na imprezie, całkiem nam było miło, cieszyłam się, że jednak po traumie z narzeczonym z kimś jestem. Ale zaczęłam mieć kompleksy. Zaczęłam się ostro odchudzać, bo tak mu się bardziej podobało itd. Zostawił mnie smsem.
5 związek- teraźniejszość. Zakochałam się tak bardzo pierwszy raz w życiu. Mam 26 l;at, a naprawdę dopiero dowiedziałam się co to znaczy się naprawdę zakochać. Mieszkamy razem. Jesteśmy razem siódmy miesiąc dopiero. On jest bardzo pewny siebie, racjonalny, męski i nie okazuje mi za wiele uczuć. Tym razem jego ideałem jest kobieta z dużymi piersiami i taka krągła. Ja schudłam, walczę dalej, cycki mi zniknęły...znou czuję się nie taka. + często mnie krytykuje. Jestem impulsywna i porywcza, szybko mówię co mi leży na sercu, jestem szczera (ale rzeczowo staram się rozmawiać, bez babskich gierek). NIGDY W ŻYCIU DLA NIKOGO TAK SIĘ NIE STARAŁAM. Obiadki, wysprzątane, wysłucham, pocieszę, robię niespodzianki, liściki, przyjeżdżam do pracy przywieźć kawkę i się przytulić i zmykam dalej. Ale czuję się coraz gorsza. On nie okazuje mi wielu uczuć. Wiem, że mnie kocha, robi dla mnie wiele. Ale nie mam niespodzianek czułości. Często mói, że nie wytrzyma mojego wybuchowego charakteru.
Ja owszem- szybko reaguję, ale zaraz się uspakajam i rozmawiam spokojnie, szukam rozwiązań i kompromisów.
On pracuje do 22, czasem 23, wczoraj wrócił o 2:00. Mimo moich starań dowiedziałam się, że daję z siebie 80% (bo np on ma problem , a ja staram sie wysłuchac i doradzić, a jego byłe go przytulały w tym momencie). Jestem zazdrosna, bo mruczy na widok dużych biustów itd.
Czuję się coraz gorzej. Ale ma się rozpaść kolejny związek? Bardzo chcę nad sobą pracować, robię to, ale na razie lepsza być nie potrafię. Może jeszcze coś wymyślę. Ale nie wiem już jak radzić sobie z myślą, że rozpieprzam kolejny związek:(
20 września 2014, 08:11
Nie obwiniaj się o rozpady tych związków. Pierwsze dwa to pierwsze próby zbudowania związku, nie wyszło, trudno. 3 - to byłą chora sytuacja, dorobiłaś się problemu, które chyba do tej pory nie są rozwiązane. Nie akceptujesz siebie. Patrze na Twoje zdjęcia w pamiętniku i widzę dziewczynę fajną super kobiecą, seksowną figurą i fajnym biustem (nie każdy musi mieć duży biust), wcale nie jesteś płaska. Uwierz w siebie. Idź do fryzjera, spotkaj się z koleżankami, zróbcie sobie zabieg upiększający (jakiś maseczki czy coś;) ) Idźcie na jakąś imprezę, bawcie się dobrze. Powinnaś się poczuć lepiej, Może warto też pochodzić do dobrego psychologa? Z całą pewnością powinnaś porozmawiać ze swoim facetem. Rozmowa to podstawa. Powiedz mu swoich obawach, porozmawiajcie o wzajemnych oczekiwaniach i będziesz miała jasność. W razie gdyby ten związek też okazał się klapką, to odpuść sobie na jakiś czas facetów i zajmij się sobie, to tego w tej chwili potrzebujesz najbardziej.
20 września 2014, 10:26
Moim zdaniem powinnaś dojsc przede wszystkim z sobą do ładu.Jak sama sie pokochasz i bedziesz szanowac to to samo otrzymasz.Oklepane ale tak to dziala.Sama przerabialam.Po prostu zyj dla siebie i staraj sie odnalezc szczescie sama w sobie,traktuj mezczyzne jako towarzysza,partnera,a nie jak swoje powietrze.Nie rob niczego ponad swoje sily, checi...te niespodzianki, lisciki, odpuscilabym.I bez tego milosc funcjonuje jesli jest autentyczna.Milosc jest naturalna i nie potrzebuje wybitnych staran,albo sie kogos kocha albo nie.Takim wypruwaniem z siebie flakow nie wykrzesasz z niego wiecej czulosci bo on ma taki charakter i nawet jakby kolo niego Klaucia Chiffer stanela to by sie zachowywal tak samo.Musisz zrozumiec te zaleznosc. Zmiany zacznij od siebie, zawsze zmieniaj siebie i swoje nastawienie a nie innych
Bardzo mądre słowa. Ja doszłam do takiego momentu, gdzie zrozumiałam, że facet NIE JEST powietrzem i DA SIĘ bez niego żyć i oddychać. Teraz muszę zadbać o siebie, o swoje życie, o przyszłość. Jak nie ten, to inny. Jejku. A jak nie, to będę sama, będę się rozwijać, zwiedzać miasta. Nie każdy musi żyć w związku. A autorka chyba za bardzo boi się samotności i z jednego związku włazi w drugi - co dla mnie jest dziwne (ale to tylko moje przemyślenia). Trzeba pobyć sama, nie wolno się tak uzależniać od faceta. Jeśli nie chcesz zrywać - to odpuść. Daj spokój z liścikami, słówkami, niespodziankami. Daj spokój. Facet (może) poczuje,że związek opiera się na dwóch filarach, nie na jednej osobie.