Temat: poznanie rodziny

dziewczyny:)po jakim czasie Wasz facet przedstawił Was swojej rodzinie? pytam,bo jetsem z facetem ponad dwa lata,a nadal nie zabrał mnie do domu. tu nie chodzi o odległosc bo mamy blisko do siebie,jego rodzina o mnie wie,no i po ''naście'' lat też nie mamy. co o tym sądzicie??

Pasek wagi

Kllla napisał(a):

zqlezy jak kto podchodzi...ale facetow mozna miec kilkumastu nawet a matke ma sie jedna. koniec. nie wyobrazam sobie miewzkajac blisko nie odwiedzic sie co tydzien dwa....jestem inaczej wychowana, rodzina jest dla mnie najwazniejsza wartoscia

no i ok , gdyby moi mieszkali blizej raz na te 2 tygodnie bym poszla tylko pytanie po co tam ciagac faceta ? facetow moze i mozna miec kilkunastu ale meza sie ma ( a przynajmniej powinno miec )jednego i jak dla mnie to on i nasza rodzina teraz jest najwyzsza wartoscia , tak jak dla mojej matki i ojca kiedy planowali mnie i kiedy sie urodzilam ..w momencie kiedy planowali pierwsze dziecko ( mnie ) tez byli dla siebie najwazniejsi , oni i rodzina ,ktora chcieli założyć ..ale nie o tym jest temat tylko o przedstawianiu faceta/kobiety rodzinie gdzie tak jak pisalam ja juz mam to za soba w obie strony ale uwazam to ,za niepotrzebne na przedmałżeńskim etapie związku .

-tiramisu- napisał(a):

Kllla napisał(a):

zqlezy jak kto podchodzi...ale facetow mozna miec kilkumastu nawet a matke ma sie jedna. koniec. nie wyobrazam sobie miewzkajac blisko nie odwiedzic sie co tydzien dwa....jestem inaczej wychowana, rodzina jest dla mnie najwazniejsza wartoscia
no i ok , gdyby moi mieszkali blizej raz na te 2 tygodnie bym poszla tylko pytanie po co tam ciagac faceta ? facetow moze i mozna miec kilkunastu ale meza sie ma ( a przynajmniej powinno miec )jednego i jak dla mnie to on i nasza rodzina teraz jest najwyzsza wartoscia , tak jak dla mojej matki i ojca kiedy planowali mnie i kiedy sie urodzilam ..w momencie kiedy planowali pierwsze dziecko ( mnie ) tez byli dla siebie najwazniejsi , oni i rodzina ,ktora chcieli założyć ..ale nie o tym jest temat tylko o przedstawianiu faceta/kobiety rodzinie gdzie tak jak pisalam ja juz mam to za soba w obie strony ale uwazam to ,za niepotrzebne na przedmałżeńskim etapie związku .

Po co "ciągnąć faceta"? Bo właśnie i on i rodzice to dla nas ważne osoby ;) I skoro planuje się z kimś wspólną przyszłość to nie wyobrażam sobie go nie wpuszczać do pewnych stref życia, ważnych dla nas. 
W drugą stronę - odgradzanie się od ważnej strefy życia partnera - też wydaje mi się nie w porządku. 

Oczywiście nie uważam, że wszędzie trzeba ze sobą brać faceta. Ja teraz jestem u rodziców sama i mi z tym dobrze, on jest u siebie w domu rodzinnym ;) Ale bardzo często jeździmy razem bo bardzo fajnie jest mieć wszystkich najbliższych koło siebie ;)

Jasne, że najważniejsze żeby te dwie osoby się dogadywały :) Ale bardzo miło jest kiedy uda się, że dogadają się także ze swoimi rodzinami :) Zresztą to pokazuje, że jesteśmy dla siebie ważni, myślimy o sobie poważnie ;) 

I nie, nie jest tak, że każdy niedzielny obiadek spędzamy u rodziców. Ale raz na miesiąc moich rodziców odwiedzamy, dwa - trzy razy do roku jedziemy do domu mojego faceta. Nie, rodzice nie wtrącają się w nasze życie. 
Ale za to mamy dodatkowe osoby, na które można liczyć ;) Ja jestem traktowana jak córka przez nie-teściową. Mój mężczyzna jest traktowany jak syn ;) Myślimy o sobie wszyscy dosyć ciepło i jak trzeba w czymś pomóc to ja sobie nie myślę "nie wiązałam się z jego rodziną, to po co mam im pomóc"? :) 

Co do samego poznania - daleka od tego droga do niedzielnych obiadków ;) To tylko pokazuje, że się o swoim partnerze myśli poważnie ;) A dla tych bardzo "przeciwnych" tylko mówię, że poznanie tej rodziny i zacieśnienie kontaktów może być pozytywne. Bez zbędnego wtrącania się, bez wizyt co kilka dni i dzwonienia co pięć minut z kontrolą. Ale to wszystko zależy od wszystkich zainteresowanych ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.