Temat: .

.

Jesteśmy razem od 8 miesięcy i pół roku żyliśmy na odległość. Daliśmy radę, ale nie chciałabym więcej tego doświadczać. Od października będziemy mieszkać razem :). Ale żeby więcej niż jeden dzień nie rozmawiać to nam się nigdy nie zdarzyło. Zawsze było chociaż głupie "dobranoc" w smsie. 

mój trwał 2 miesiące, on ciągle pisał, dzwonił i chciał przyjeżdżać.. ja szczerze mówiąc miałam go w doopie dlatego się rozpadło

ale ja w sumie byłam wtedy w drugiej gimnazjum, on w pierwszej liceum

Jestem w związku na odległość od roku i 27 dni (widzimy się ok. 2 razy w roku - raz przez 2 tygodnie, a drugi nam się udał 6 tygodni), rozmawiamy codziennie, jedyny wyjątek to był wyjazd do Egiptu i brak roamingu, gdzie i tak było przynajmniej parę smsów. Dla mnie takie nieodzywanie się jest dziwne. Jak nie ma czasu cały dzień, to znajdujemy go chociażby przed snem (codziennie mamy "nocnego" Skype, gdzie gadamy do upadłego). Na początku związku było podobnie, ale bez tego Skype, bo nie wpadliśmy na to jeszcze wtedy :D Raz czy dwa mieliśmy cichy dzień, ale wtedy na wieczór i tak się do siebie rzucaliśmy z przeprosinami. Takie papużki nierozłączki z nas trochę.

Pasek wagi

.

Dziwny człowiek. Związek na odległość to nie zabawa i uważam, że trzeba pielęgnować miłość nawet podwójnie.

Pasek wagi
To mnie właśnie martwi, ze przez to nasz zwiazek wygasnie. Nie wiem tylko jak moglabym do niego przemówić.

Mój związek trwa już ponad ćwierć wieku. Po 2 latach się pobraliśmy, po 4  zamieszkaliśmy razem. A były to czasy bez internetu,  rozmowy telefoniczne zamawiało się na poczcie. Kilka godzin czekania na połączenie takiej jakości,  że cała poczta słyszała co się mówi. Listy w najlepszym wypadku szły 5 dni- napisany w poniedziałek  dostawałam w piątek. Nie przeszkodziło to nam w niczym.  W myśl zasady- co nas nie zabije to nas wzmocni. 

Jeśli brak kontaktu ma być przyczyną rozpadu związku,  to znaczy,  że nie było warto

Epestka napisał(a):

Mój związek trwa już ponad ćwierć wieku. Po 2 latach się pobraliśmy, po 4  zamieszkaliśmy razem. A były to czasy bez internetu,  rozmowy telefoniczne zamawiało się na poczcie. Kilka godzin czekania na połączenie takiej jakości,  że cała poczta słyszała co się mówi. Listy w najlepszym wypadku szły 5 dni- napisany w poniedziałek  dostawałam w piątek. Nie przeszkodziło to nam w niczym.  W myśl zasady- co nas nie zabije to nas wzmocni. Jeśli brak kontaktu ma być przyczyną rozpadu związku,  to znaczy,  że nie było warto

No widzisz, korzystaliście wtedy z wszytskich możliwych sposobów żeby się ze sobą skontaktować. I widać, że staraliście się to robić najczęściej jak to tylko było możliwe. A tutaj chłopak Autorki jakoś nie wykazuje chęci do kontaktu mimo tego że ma pierdyliard możliwości, od telefonów, porzez smsy i maile, na facebooku kończąc. To tak jakby do Ciebie Twój partner wtedy pisał raz na miesiąc, zamiast raz w tygodniu.

Tutaj problemem jest podejście chłopaka do tej kwestii a brak kontaktu po prostu stał się tego wynikiem. 

Epestka napisał(a):

Mój związek trwa już ponad ćwierć wieku. Po 2 latach się pobraliśmy, po 4  zamieszkaliśmy razem. A były to czasy bez internetu,  rozmowy telefoniczne zamawiało się na poczcie. Kilka godzin czekania na połączenie takiej jakości,  że cała poczta słyszała co się mówi. Listy w najlepszym wypadku szły 5 dni- napisany w poniedziałek  dostawałam w piątek. Nie przeszkodziło to nam w niczym.  W myśl zasady- co nas nie zabije to nas wzmocni. Jeśli brak kontaktu ma być przyczyną rozpadu związku,  to znaczy,  że nie było warto
Ale czasy się zmieniły, temu zaprzeczyć sie nie da. Choć powodem byloby dla mnie bardziej to, ze ja czuje sie ignorowana, odrzucona. Kiedyś czekałas na ten list, rozmawiałas na poczcie, ale Wam zalezalo i wiedzieliscie, ze jedno na drugie czeka. Ja juz nie wiem co mam myslec.

jestem w zwiazku na odleglosc od prawie 3 miesiecy, przy czym jestesmy para od 1.5 roku, a przez rok mieszkalismy razem. zapowiada sie jeszcze rok, poltorej w zwiazku na odleglosc z mozliwosciami spotkan po 2 tygodnie raz na 2 - 3 miesiace, i 1.5 miesiaca razem w czasie zimy

codziennie rozmawiamy na skypie, tylko raz mojemu chlopakowi zdarzylo sie tygodniowe nieodzywanie - okazalo sie, ze wyladowal w szpitalu... bardzo mnie dziwi postawa Twojego chlopaka, my strasznie za soba tesknimy, a moj chlopak nawet po 12 godzinach pracy dzwoni do mnie, zeby "chociaz troche mnie posluchac przed snem"

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.