- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 sierpnia 2014, 19:27
Od dłuższego czasu mam duże wątpliwości czy kocham mojego chłopaka. Jego zachowanie mnie rani, zaczynam widziec w nim same wady... Mówię mu, że już nie chce z nim być, ale on zawsze obiecuje, że się zmieni, ze popracuje nad sobą. Nie umeim zakończyć znajomości.. jestsmy razem juz dość długo, przyzwyczaiłam się, że jest ktoś przy mni i choloernie boje się samotności. Mam czasem ochote rzucić to wszystko. Nie jestem szczęśliwa, czuje jakby życie uciekało mi przez palce, ale nie mam odwagi czegoś zmienić. Nie wiem czy poczekac jeszcze, czy dać mu jeszcze szanse.. nie chce go zranić.
24 sierpnia 2014, 23:00
Miłam kiedyś tkie same odczucia.
Próbowałam odejść przez dobre pół roku,ale zawsze ubłagał, znajomi i rodzina tez naciskali,żebym tego nie robiła..
I tak tkwiłam.
Denerwował mnie wszystkim, źle się uśmiechnął, zaśmiał, usiadł, coś powiedział. No wszystko mnie w nim wkurzało do granic.
Aż w końcu wydało się,że poszedł na jakąś imprezę beze mnie.
W duszy mu dziękowałam, bo dał mi powód do zakończenia związku ;-)
Nie żałuję.
Dzisiaj jestem z mężczyzną ,którego kocham na zabój ;-) i jestem szczęśliwa.
Tamten ma żonę i dziecko,ale miałam z nim okazję kilka razy przez te lata rozmawiać i wiem,że życie nie układa im się pomyślnie...........
Przeraża mnie wyobrażenie,że miałabym być na miejscu jego żony...
Moja rada, męczysz się? Nie chcesz nim być? Odejdź.
25 sierpnia 2014, 06:54
Miłam kiedyś tkie same odczucia.Próbowałam odejść przez dobre pół roku,ale zawsze ubłagał, znajomi i rodzina tez naciskali,żebym tego nie robiła..I tak tkwiłam.Denerwował mnie wszystkim, źle się uśmiechnął, zaśmiał, usiadł, coś powiedział. No wszystko mnie w nim wkurzało do granic.Aż w końcu wydało się,że poszedł na jakąś imprezę beze mnie.W duszy mu dziękowałam, bo dał mi powód do zakończenia związku ;-)Nie żałuję.Dzisiaj jestem z mężczyzną ,którego kocham na zabój ;-) i jestem szczęśliwa.Tamten ma żonę i dziecko,ale miałam z nim okazję kilka razy przez te lata rozmawiać i wiem,że życie nie układa im się pomyślnie...........Przeraża mnie wyobrażenie,że miałabym być na miejscu jego żony...Moja rada, męczysz się? Nie chcesz nim być? Odejdź.
o Boże.. mam prawie tak samo, tyle że moi znajomi i rodzina raczej się dziwią, że jeszcze z nim jestem
25 sierpnia 2014, 07:43
pytasz jak zerwać..porozmawiaj z nim szczerze (ale nie do bólu) , poinformuj o motywach swojej decyzji, powiedz że jest nieodwołalna.
Edytowany przez fdf12347bdfd702e34dcefbdb8a7b5ec 11 stycznia 2015, 14:30
25 sierpnia 2014, 07:53
o Boże.. mam prawie tak samo, tyle że moi znajomi i rodzina raczej się dziwią, że jeszcze z nim jestemMiłam kiedyś tkie same odczucia.Próbowałam odejść przez dobre pół roku,ale zawsze ubłagał, znajomi i rodzina tez naciskali,żebym tego nie robiła..I tak tkwiłam.Denerwował mnie wszystkim, źle się uśmiechnął, zaśmiał, usiadł, coś powiedział. No wszystko mnie w nim wkurzało do granic.Aż w końcu wydało się,że poszedł na jakąś imprezę beze mnie.W duszy mu dziękowałam, bo dał mi powód do zakończenia związku ;-)Nie żałuję.Dzisiaj jestem z mężczyzną ,którego kocham na zabój ;-) i jestem szczęśliwa.Tamten ma żonę i dziecko,ale miałam z nim okazję kilka razy przez te lata rozmawiać i wiem,że życie nie układa im się pomyślnie...........Przeraża mnie wyobrażenie,że miałabym być na miejscu jego żony...Moja rada, męczysz się? Nie chcesz nim być? Odejdź.
I ja miałam tam jak FammeFatale22, z tym, że nie mogłam się doczekać tego powodu więc musiałam zebrać się w sobie i go rzucić. I też jestem z kimś o niebo lepszy, a tamten się ożenił i strasznie się cieszę, że nie jestem na miejscu tej żony.
25 sierpnia 2014, 14:24
jeżeli masz wątpliwości to po prostu odejdź.
postaw sprawę jasno i stanowczo. Powiedz że to koniec i najlepiej zerwij kontakt lub ogranicz do koniecznego minimum i nie ulegaj
15 września 2014, 15:18
miałam tak samo, normalnie identyczna sytuacja jak u Ciebie... zostawiłam go ale w zasadzie sam sprowokował sytuację a ja tylko to wykorzystałam a później twardo trzymałam się tego że już do niego nie wrócić...
taak!
15 września 2014, 19:46
Też kiedyś byłam w takiej sytuacji, wyjechałam sama na 2 tygodnie - długa przerwa od 2-letniego związku, to był najlepiej spędzony czas, to mnie umocniło w decyzji i zerwałam z nim niedojrzale - przez telefon. Tylko byłam w takim stanie, że jak go spotkałam po 0,5 roku to dostałam ataku drgawek i nerwicy.