- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 sierpnia 2014, 11:25
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, rady.
Edytowany przez ann1811 23 sierpnia 2014, 17:38
21 sierpnia 2014, 14:40
Miałam podobnie, na początku super wszystko fajnie, ciągła inicjatywa jego strony, ja nie musiałam sie martwic o nic, kolację, niespodzianki itd. Z czasem widziałam, że zaczyna pewne rzeczy olewać, w niczym nie widział problemu, nie rozumiał czemu ciągle jestem na niego zła i wiesz co doprowadził do tego, że nie wytrzymałam i zerwałam. Szok dla mnie i dal niego ale pomogło po niecałych 2 tyg przyszedł na kolanach i błagał żebym wróciła. Teraz\ to nie ten sam facet, mam nadzieję, że już nigdy mnie nie zaniedba
21 sierpnia 2014, 15:10
Zwróć uwagę nie relacje pomiędzy jego rodzicami. Bo może on to wyssał z mlekiem matki....
21 sierpnia 2014, 15:55
[quote=ja jestem feministką. Z krwi i kości. Ale nigdzie nie jest powiedziane, że feminizm wyklucza kupowanie kwiatów. Feminizm wyklucza traktowanie kobiety jako GORSZEJ.
Dokładnie, feminizm nie wyklucza tego, że facet powinien zachowywać się z klasą. I nie chodzi o sponsorowanie wszystkiego, ale o drobne geste, niekoniecznie materialne. Komplementy, pomysły na wyjścia, do tego nie tzreba pieniędzy. Zwłaszcza, że Ty się starasz. Masz prawo wymagać i komunikować swoje potrzeby w związku. A jego relacja z mamą powinna dać do myślenia.
21 sierpnia 2014, 16:45
Ciezko powiedziec. My z mezem tez nie wychodzimy "na kolacje" za czesto, ze 2-3 razy w roku, na urodziny. Wole, kiedy on mi cos gotuje (co tez nie zdarza sie czesto). Wyjscie do knajpy na piwko czy cos do jedzenia to nie sa w naszym zwiazku wielkie wydarzenia, tylko codziennosc, wiec jkabym o tym pomyslala, to tez moglabym marudzic, ze na "kolacje' (tj. do lepszej/ciut drozszej knajpy) zabiera mnie z 2 razy w roku...
Wszystko zalezy, jakie macie zasady. Ile ,macie lat? Moze go matka nie nauczyla. Mieszka pewnie z matka, jak zrozumialam z wpisu, wiec to byc moze wycackany rozpieszczony snek, ktory ma wszystko od mamy.
21 sierpnia 2014, 17:59
Nie wierzę w to, co czytam, w większości. "Knajpa kosztuje"; "A czy ty go zapraszasz"; "Nie każdy jest wychowany do knajpianego życia". No słabo mi, dziewczyny, jak pragnę zdrowia. Skąd wy wszystkie jesteście? Ja dobiegam 40, pewnie większość Was ma połowę mojego wieku, a to a Wami jestem przerażona.Nikt Was w domu nie nauczył, że związek to robienie tego, co się lubi razem? Że to także wspólna kolacja (knajpy są dla ludzi, naprawdę), drink, kino, teatr, że dostaje się kwiaty bez okazji i po 20 latach małżeństwa, że wspólne rytuały budują związek? Że trzeba się o siebie wzajemnie starać zawsze? A im dłużej ludzie są ze sobą, tym bardziej? Że trzeba się szanować, szanować partnera, ale mu nie nadskakiwać? Że nie ma nic złego w jasnym komunikowaniu swoich potrzeb, przeciwnie, to jest podstawa dobrej relacji? Że tak, związek kosztuje- obie strony, nie tylko finansowo, ale jak faceta nie stać na kupienie kobiecie kwiatów raz w tygodniu i wyjście na kawę raz na dwa, to ja bym głęboko się zastanowiła nad sensem bycia razem? Bo tu nie chodzi o pieniadze, nie ma obowiązku wiązania się wyłącznie z ludzmi z pierwszej piątki najbogatszych, ale zwyczajnie o szacunek dla partnerki, pokazywany także w ten sposób, że się zarabia pieniądze, by mieć na sprawienie jej przyjemności. Jedna róża 10 zł, jedna kolacja w knajpce, 70, pudełko czekoladek - 20. Jeśli kogoś nie stać, kwiaty można urwać, robić piknik na ławce w parku z własnym ciastem i kompotem. Ale trzeba CHCIEC.Twój facet nie chce. On się już nastarał. Tobie to nie pasuje. Resztę wydedukuj samaciezko mi sie wypowiedziec , nie wiem ile macie lat czy ty jestes osoba uczaca , wiem tyle ze on zarabiato fakt wyjscie do knajpy kosztujemile jest takie cos ale swoja droga zwiazek to (nie)stety nie tylko wychodzenie do knajp , kwiaty i buziaczki
Raaaany, dziękuję! Bo jak tu czytałam niektóre komentarze, że autorka przesadza i niech się nie czepia, to mi słabo. Myślę, że KrolowaMargot powiedziała wszystko, co sama uważam, nie mam nic do dodania.
21 sierpnia 2014, 18:01
Miałam podobnie, na początku super wszystko fajnie, ciągła inicjatywa jego strony, ja nie musiałam sie martwic o nic, kolację, niespodzianki itd. Z czasem widziałam, że zaczyna pewne rzeczy olewać, w niczym nie widział problemu, nie rozumiał czemu ciągle jestem na niego zła i wiesz co doprowadził do tego, że nie wytrzymałam i zerwałam. Szok dla mnie i dal niego ale pomogło po niecałych 2 tyg przyszedł na kolanach i błagał żebym wróciła. Teraz\ to nie ten sam facet, mam nadzieję, że już nigdy mnie nie zaniedba
i prawidłowo! Kubeł zimnej wody jak widzę ciągle w modzie :D
21 sierpnia 2014, 18:45
Może obawia się, że jesteś materialistką?:P ja to się dziwie - większość kobiet oczekuje równouprawnienia, a i tak to facet ma płacić za wszystkie wyjścia, robić prezenciki, kwiaty kupować .. zaproponuj, że się zrzucicie - skoro chodzi tylko o coś do picia
21 sierpnia 2014, 19:17
To jak się teraz sytuacja potoczy zależy od Ciebie, bo facet może się zmienić, ale na pewno nie przez trucie mu :)
Chcesz kwiaty ? To sobie kup i wróć do domu z pięknym bukietem :) Zapyta zaaferowany OD KOGO, powiedz że sama sobie dogodziłaś, bo uwielbiasz kwiaty. Działa.
Chcesz wyjść do restauracji ? To weź koleżankę pod pachę i sobie pójdź. Masz to co chcesz, spędzisz miły wieczór. Jak chłopak zapyta gdzie byłaś to powiedz, że uwielbiasz czasami wyjść do restauracji i poszłaś z koleżanką. To samo z kinem czy jakąkolwiek inną rozrywką. Zapraszanie kolegi tylko ugodzi w zaufanie i będzie niszczyć związek.
Nie widzę sensu w robieniu scen i siłowaniu się z nim. Jak chcesz to to rób i tyle ! I czekaj na jego reakcję zamiast ją wymuszać. Gwarantuję, że sam zwróci na to uwagę i zacznie się zachowywać inaczej. Tylko żadnych wypominek typu "kupiłam sobie kwiaty sama, bo ty to nigdy się nie domyślisz :[ " Pozytywnie i bez trucia, a mu się zachce zdobywać Cię na nowo.
21 sierpnia 2014, 19:26
Moim zdaniem przesadzasz, nie każdy lubi takie wyjścia i jedzenie na mieście, a wartość pieniędzy zwykle zaczyna się dostrzegać jak samemu się je zarabia. Co do prezentów, kwiatów to mój facet np. nie widzi sensu w dawaniu kwiatów, bo dla niego to wyrzucenie pieniędzy na coś co i tak za 2 dni uschnie mimo, że sknerą nie jest, dlatego też sporadycznie je dostaję. Jeśli tak bardzo brakuje Ci takich atrakcji to z nim pogadaj, nie rób wyrzutów, nie zmuszaj do zmian tylko postaraj się dowiedzieć co jest przyczyną tego, że woli zostać w domu.
21 sierpnia 2014, 19:46
ja ze swoim jestem 7 miesięcy [równiutko xD] teraz na czas wakacji jesteśmy odsaperowani, ale od wrzesnia bedziemy mieszkac ze soba i chodzic na uczelnie. zaprosi do kina, jakis wypad na miasto aby cos zjesc, kwiatki i ogolnie spontanicznie to bylo na początku, teraz tego jest mniej, bo wiadomo odległość i nie moze zbyt czesto do mnie przyjezdzac ze wzgledu na prace, ale wczoraj zaskoczyl mnie i przyjechal na jeden dzien nic mi nie mówiąc. To tez mila niespodzianka. Nie wiem jak dalej bedzie, ale mam nadzieje ze nei bedzie nudno.
Co do twojego faceta to jak tu ktos wczesniej pisal... to typowy przyklad zdobytej kobiety, facet mysli ze nic juz dalej nie musi robic skoro juz ma to co chce i najlepiej aby teraz sie role odwrocily i zebys to ty mu nadskakiwala, ale w jego stylu. Skoro np ma te imprezy w weekend to zaproponuj mu ze pojdziesz z nim poimprezowac.Powazna rozmowa a jak to nic nie da to zerwac z mamisynkiem - takie moje zdanie.