Temat: Zamieszkanie z partnerem - Wasze historie ;)

1. Ile miałyście lat, jak podjęłyście decyzję o zamieszkaniu razem ze swym wybrankiem? ;)
2. W jaki sposób to wpłynęło na związek? Zakończyło go ze względu na dokładniejsze poznanie wad czy wręcz przeciwnie - sprawiło, że związek stał się mocniejszy?
3. Ogólnie rzecz biorąc: jakie macie doświadczenia związane z tym tematem?
4. Jakie są według Was pozytywne, a jakie negatywne aspekty wspólnego mieszkania?

1 - 2 miesiace przed 24 r.z

2 - stalismy sie blizsi, jestesmy kumplami

3. trudno mi cos wymyslec

4. spedzamy kazda wolna chwile, nie tracimy czasu i kasy na przejazdy, dzielimy sie kasa, latwiej jest cos odlozyc

Pasek wagi

1. Ile miałyście lat, jak podjęłyście decyzję o zamieszkaniu razem ze swym wybrankiem? ;)

24


2. W jaki sposób to wpłynęło na związek? Zakończyło go ze względu na dokładniejsze poznanie wad czy wręcz przeciwnie - sprawiło, że związek stał się mocniejszy?

To była nasza wyczekana decyzja, pierwsza nadarzająca się okazja po 4 latach znajomości i zaręczynach i niemożliwości wcześniejszego wspólnego życia (studia w innych miastach więc tylko pomieszkiwaliśmy weekendowo). Związek zdecydowanie się umocnił, rozwinął, wszedł na "wyższy etap". Już wcześniej byliśmy dla siebie tą przystanią, jedno drugiemu mogło się wygadać czy wypłakać, odkryć siebie ale po zamieszkaniu dopiero w pełni można praktycznie zobaczyć jak to wychodzi- czy ktoś wstanie w środku nocy do apteki bo masz gorączkę czy ktoś rano pobiegnie po bułki do sklepu żeby było na śniadanie (lub jogurt ;)).


3. Ogólnie rzecz biorąc: jakie macie doświadczenia związane z tym tematem?

Doświadczenia... pierwszy rok to było docieranie się, widzenie siebie w realnym, codziennym życiu a nie tylko w weekendowym chilloucie, już nie same romantyczne kolacje ale zablokowana rano łazienka itd... trochę kłótni, nerwów (o porozrzucane skarpetki, niepozmywane naczynia, bałagan w domu), moje zazdrości i niepewności co poskutkowało decyzją o odchudzaniu się (jedna z lepszych decyzji w życiu i w dużym stopniu zawdzięczam ją jemu bo jedno jego zdanie mnie mocno zmotywowało). Mieliśmy poważny kryzys (nie pierwszy bo pierwszy był po roku znajomości) gdzie ja rozważałam spakowanie się i powrót do domu bo on wydawał się być zimny a on był zimny przez moje podejrzenia i zazdrości ale jak widać wyszliśmy z tego obronną ręką. Przez dwa lata wynajmowaliśmy mieszkanie i odkładaliśmy na ślub.


4. Jakie są według Was pozytywne, a jakie negatywne aspekty wspólnego mieszkania?

Pozytywne- przerobienie jeszcze przed ślubem swoich oczekiwań co do związku i siebie, naszych zachowań, obowiązków w domu, wypracowanie wspólnego budżetu. Brak zobowiązań rodzinnych- żadnych wizyt ciotek klotek, nikt się nie interesował czy gotuje narzeczonemu lub czy mu prasuje koszule a jak do pracy przynosił ode mnie jedzonko to dostawałam pochwały super dziewczyny.

Negatywne- pozytywy nad nimi przeważają, nie przychodzą mi do głowy inne jak tak mało istotne, że prawdopodobnie co bardziej konserwatywna rodzina moja czy przyszłego męża obrobiła mi z pewnością tyłek jeśli chodzi o moją "moralność" czy, że mieszkając z rodzicami odłożylibyśmy więcej w krótszym czasie, ale warto było zapłacić za święty spokój, możliwość rządzenia się po swojemu... ogólnie wolność i możliwość poznania siebie takimi jakimi w tamtym momencie byliśmy. Co do klapek na oczach czy motyli w brzuchu... chyba nigdy nie byłam aż tak zaślepiona żeby przeżyć jakieś mega rozczarowanie, motyle w brzuchu nadal zostały tylko wyewoluowały tak jak my. Inaczej doświadczasz radości w wieku lat 15, inaczej to samo odbierasz w wieku lat 25 a jeszcze inaczej coś się poruszy w wieku lat 35...

1. Ile miałyście lat, jak podjęłyście decyzję o zamieszkaniu razem ze swym wybrankiem? ;)

rocznikowo:

z pierwszy ja 21, on 19

z drugim ja 22, on 21

z obecnym 23, on 24


2. W jaki sposób to wpłynęło na związek? Zakończyło go ze względu na dokładniejsze poznanie wad czy wręcz przeciwnie - sprawiło, że związek stał się mocniejszy?

pierwszy związek się sypał jeszcze przed zamieszkaniem razem; drugi się posypał przez zamieszkanie - chłopak okazał się być nieodpowiedzialny jak przedszkolak; obecny jest najlepszy, mimo kłótni i spięć ;)


3. Ogólnie rzecz biorąc: jakie macie doświadczenia związane z tym tematem?

takie jak wyżej :P


4. Jakie są według Was pozytywne, a jakie negatywne aspekty wspólnego mieszkania?

wspólne mieszkanie weryfikuje związek, nie ma negatywów.

Dzięki za odpowiedzi. Jakby ktoś jeszcze chciał coś napisać, to się nie obrażę. ;)

Ja mieszkałam z chłopakiem w jednym pokoju w akademiku, więc to też nie było takie normalne mieszkanie, bo w okół było pełno osób trzecich. Stało się to praktycznie na samym początku naszego związku (miałam 23lata) i bardzo nam się podobało takie wspólne egzystowanie. W przyszłości chcemy razem wynająć kawalerkę i myślę, że wtedy wyjdzie dużo więcej rzeczy. Wiem, że on jest bałaganiarzem, ale z drugiej strony zakazał mi mycia podłóg, bo według niego mam "za delikatne dłonie do takich rzeczy" i sam to robił :D

Wspólne mieszkanie jest o tyle dobre, że można na serio się poznać. To nie to samo co spotykanie się na randkach. Z drugiej strony lubię mieć swój kąt i miejsce na TYLKO moje rzeczy i wiem, że w przyszłości będzie mnie to przyprawiać o gorączkę. 

Warto zamieszkać z partnerem jesli zwiazek ma prowadzić do ślubu. Opadają złudzenia - ona nie jest taka ponętna bez makijażu i ze szczotką od wc w ręce, on mimo wczesniejszych zapewnień nie potrafi dzielić się sprawiedliwie obowiazkami etc etd. Gorzej jak wady wychodza po slubie ;) przed slubem łatwiej pracować nad pewnymi przyzwyczajeniami.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.