20 grudnia 2010, 10:35
Witajcie dziewczyny, zastanawiam się czy wy też macie jakieś problemy ze swoimi teściowymi? Moja teściowa wtrąca się we wszystko. wszystko chciałaby wiedzieć, dokąd jadę z mężem, o której godzinie wrócimy.
Przychodzi do nas do słownie co chwilkę bo mieszka w domu obok.
Co trochę to chce żeby mój mąż ją gdzieś zawiózł albo żeby coś zrobił u niej w domu.
Jak sie jej nudzi to potrafi przyjść do mojego domu i po swojemu posprzątać i pozmywać naczynia
Do tego nie traktuje mnie jak swoją synową, nie liczy się w ogóle z moim zdaniem,
Cały czas wytyka mi że powinnam już sobie zrobić dziecko itd, tłumaczę jej że ja mam dopiero 22 lata i naprawdę nie czuję się na siłach aby już opiekować się małym człowieczkiem.Razem z mężem próbujemy najpierw do czegoś dojść, coś osiągnąć aby zapewnić przyszłemu dziecku jakiś start.
Z kolei druga synowa jest traktowana jak księżniczka, co prawda ma dwójkę dzieci ale nigdy nigdzie nie pracowała, zawsze teściowa jest na każde jej wezwanie , a to synusiowi pierożki robi bo tamta nie potrafi, a to trzeba do niej pojechać bo sama w piecu sobie nie zapali. no mówię wam totalna sierota nad którą każdy się lituje.
I tu moje pytanie jak mam teściowej uświadomić to, że nie życzę sobie takiego traktowania, bo nic do niej nie dociera,mój mąż też już z nią rozmawiał.
Nie chcę się z nią kłócić bo jest matką mojego męża i mam do niej szacunek
Ale jak długo mam na takie coś pozwalać!!??
Jak wy się dogadujecie z teściowymi? macie na to jakieś sposoby?
- Dołączył: 2010-09-06
- Miasto: Chcieć To Móc
- Liczba postów: 3982
20 grudnia 2010, 12:10
Ja się niestety też tego obawiam po swoim ślubie, bo czasami już mam namiastkę tego co mnie czeka ( co robicie, gdzie jedziecie, za ile wrócicie, co macie, po co to robicie itd... )
- Dołączył: 2008-11-26
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 5465
20 grudnia 2010, 12:12
usmialam sie pyzia :D Dobre dobre... na to nie wpadlam zeby tak prosto z mostu zawalem tesciowa potraktowac :D
a tak powazniej troszke to zamiast wymieniac zamki to mozna wsadzic klucz w zamek i ups... :)
dobrze ze moja mieszka 40km od mnie ale to i tak za malo... a jak urodze to chyba zarygluje drzwi...
w pewnym wieku czlowiek potrzebuje spokoju i prwatnosci :)
racje macie co do tego ze dana osoba powinna wychowywac swoich rodzicow a nie wspolmalzonek...
tylko czasem wspolmalzonek jest albo slepy albo mu to nie przeszkadza... i wtedy robi sie problem bo w takich sprawach potrzebny jest wspolny front ;)
- Dołączył: 2007-10-02
- Miasto: Starogard Gdański
- Liczba postów: 1462
20 grudnia 2010, 12:32
Ja na szczęście mam bardzo fajnych teściów - nie wtrącają się, nie wypytują, nie poganiają..... czasem teściowa dzwoni jak ma sprawę do mojego męża, ale nie jest nachalna, spyta czy przyjedzie, czy może itd. Ale mam przykład mojej przyjaciółki i jej przyszłych teściów..... skaranie Boskie z nimi. Mimo iż mieszkają od siebie 1,5h drogi to 'teściowa' wydzwania codziennie do swojego synusia i wypytuje o wszystko, wszystko chce wiedzieć, zawsze tylko narzeka, nic jej się nie podoba, potrafi się nawet wypytywać o ich fundusze itd. A jak przyjadą do niej to tez tylko pretensje, że syn nie był u fryzjera, ze ma brudne rzeczy, że chodzi w tym samym - co jest nieprawdą. Także chciałam Ci radzić, żebyś się wyprowadziła jak najdalej od takiej teściowej , ale jak widać z przykładu powyżej, nawet odległość nic nie zmieni..... no może tylko to, że zawsze możesz nie odebrać telefonu i że rzadko będziesz widywać teściową. Domyślam się jak ciężko Ci jest - moja przyjaciółka niedawno nawet się zastanawiała nad odejściem od swojego narzeczonego, bo już nie wyrabiała z jego rodziną. Oni jej nie lubią - też nie wiadomo dlaczego, a do tego nie pomagają im w ogóle (jej rodzice i pożyczyli im pieniążki na samochód i na studia itd. a jego rodzice nie dali ani grosza - co prawda nie muszą, oni oboje pracują, ale zero gestu z ich strony - 'teściowe' nawet nigdy ich nie odwiedzili ich.Ciężko jest żyć z takimi teściami.... ja nie wiem co bym w takim wypadku zrobiła, zwykła rozmowa tu nic nie da....... :((((
20 grudnia 2010, 12:53
Może nawet nie wskakujcie do łóżka tylko niech Was ujrzy w stroju Adama i Ewy
Nie zazdroszczę i współczuję
moja (nie) teściowa (nie jesteśmy małżeństwem) mieszka 60 km od nas, dzwoni raz w tygodniu, nie pozwalamy się wtrącać, mówię do niej "Pani" (matkę ma się jedną!) a odwiedza nas raz w roku. Matka matką, teściowa teściową ale jakiś porządek, intymność, spokój, harmonia i wychowanie w Waszej nowej, dopiero co stworzonej rodzinie musicie zaprowadzić. Inaczej się nie da. Ta kobieta to taki typ, który nie żyje własnym życiem, tylko życiem swoich dzieci i musi (bo lubi) mieć wszystko pod kontrolą. Macie rację, od zmiany zamków bym zaczęła, a przy kolejnej niezapowiedzianej wizycie uchyliłabym drzwi i powiedziała, że: "nie umawialiśmy się z mamą i jesteśmy zajęci, następnym razem proszę zadzwonić" Poczuje się urażona, obrazi się? Trudno, skoro inaczej się nie da... Zawsze jest coś za coś. Powodzenia życzę
- Dołączył: 2010-08-22
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 156
20 grudnia 2010, 13:19
ja bym zaryzykowała,super plan na bank się uwolnicie od niej!!!
20 grudnia 2010, 13:53
Widzę że nie jestem sama z takimi problemami. Ale macie racje nie mogę się poddać, to jest mój dom!! nie wyprowadzę się z niego, tyle w to wszystko włożyłam , siły i pieniędzy, do tego kocham mojego męża i wiem że razem damy radę.
Dzięki za wsparcie i dobre rady :*
20 grudnia 2010, 13:59
Tak już chyba jest z teściowymi... Moja na szczęście mieszka 50 km dalej ale jak nas odwiedza to nadrabia, ciągle mnie krytykuje ( bo przecież ona we wszystkim jest lepsza), wszystko wie najlepiej i nie da sobie nic powiedzieć i najgorsze- na pokaz robi z siebie kochaną babcię co mnie do szału doprowadza ( potrafi tylko mówić jaką jest wspaniałą babcią a nic w tym kierunku nie robi).Chciałabym żeby nasze stosunki były lepsze ale ta kobieta chyba nie pogodziła się z faktem że jesteśmy od lat małżeństwem, że mamy swoje życie i świetnie sobie radzimy...
Próbowaliśmy z nią rozmawiać ale bez skutku więc po latach nauczyłam się nie zwracać uwagi na to co ona mówi czy robi i wszyscy mamy spokój. buziole
20 grudnia 2010, 14:02
Plan proponowany przez jedną z dziewczyn wydaje mi się bardzo dobry;-)))
A generalnie, ja też zgadzam się z tym, że w małżeństwie każdy z partnerów powinien "wychowywać" swoich rodziców i nie pozostawiać tego drugiej osobie.
Zdecydowanie Twój mąż powinien albo stosować metodę zdartej płyty i tłumaczyć aż teściowa zaskoczy, albo postawić sprawę ostrzej. Nie mówię, żeby zmienić bez ostrzeżenia zamki, ale wytłumaczyć, że nachodzenie was bez uprzedzenia i uzgodnienia jest niegrzeczne i jeżeli to się będzie powtarzać, to zmienicie zamki a teściowa nie dostanie klucza. Takim opornym osobom trzeba tłumaczyć prosto - zrobisz źle, poniesiesz konsekwencje. Nie umiesz przestrzegać granic - zostaniesz wyłączona. I postąpić konsekwentnie.
Małżeństwo powinno mieć prywatność, poczucie bezpieczeństwa we własnym domu, no i poczucie, że to wy tam decydujecie, a nie ktoś za was. Po prostu trzeba określić granice. Szkoda, że teściowa tak blisko mieszka, to niestety jest przeszkoda. Dobrze, że moja nie mieszka blisko, bo bym miała przerąbane, bo niestety kompletnie nie ma wyczucia i nie wie, na ile wypada sobie pozwolić, a kiedy wstrzymać się.
U mnie wyznaczanie granic między nami jako parą a teściową odbyło się jeszcze przed ślubem, to znaczy w trakcie przygotowań do ślubu, kiedy do teściowa chciała wszystkich dookoła ustawić według swojego widzimisię, my mieliśmy robić wszystko pod nią, ubrać się tak jak ona chce itp, uważała że ten ślub jest dla niej, a nie dla nas. Dochodziło nawet do histerii, szantażu emocjonalnego i tupania nóżką. No więc generalnie oboje z mężem odpieraliśmy jej ataki, a ja się nie wychylałam z własną inicjatywą rozmów wychowawczych, chyba że dzwoniła bezpośrednio do mnie - wtedy kilka razy kulturalnie, ale stanowczo przedstawiłam jej swoją opinię i poinfomowałam, że my dwoje stanowimy teraz odrębną jednostkę i sami decydujemy o naszych sprawach, określiłam, co jest dla nas do zaakceptowania, a co nie. Kilka razy były to dyskusje już na granicy - niewiele brakowało, żeby przerodziły się w kłótnię. Ale to poskutkowało. Po ślubie nas przeprosiła za swoje zachowanie i od tej pory nie ma żadnego wtrącania się. Tyle że mamy też to szczęście, że mieszka daleko, w takiej sytuacji jest łatwiej.
A ty też bądź asertywna - i jak poczujesz, że teściowa robi coś, co przekracza pewne granice, które jesteś w stanie znieść, to mów o tym. Tylko zawsze kulturalnie i grzecznie, nie daj się wyprowadzić z równowagi, bo to będzie dodatkowy argument przeciwko tobie.
- Dołączył: 2010-07-20
- Miasto: Costa Brava
- Liczba postów: 1910
20 grudnia 2010, 14:30
Listera, ja męża nie mam ale jestem raptem 3 lata młodsza od Ciebie i domyślam Cię jak gadki o dziecku i takie wpieprzanie się w życie młodych może wkurzyć...
Ja chyba robiłabym na złość.. Na szczęścia mama mojego jest fanastyczna pod tym względem, ona sama miała straszna teściową i teraz w nic do swoich dzieci się nie wpitala.
Ale gdyby mi trafił się taki upiór odrazu zamki wymienione, wszystko robione na opak, ona sprząta po swojemu- poprawiam po niej itd..
Najgorsze są takie mamuśki... aj.. nie ma to jak mieszkać z dala od teściowych!