Temat: Co dalej? Brat niepełnosprawny

Co byście zrobiły na moim miejscu? Wiem, że pewnie nie ma tu nikogo w takiej sytuacji ale do rzeczy. Otóż mam brata niepełnosprawnego który ma 21 lat i wiadomo kiedyś rodzice umrą i nie wyobrażam sobie oddać go do jakiegoś domu opieki bo boję się, że tam go będą faszerować lekami a z drugiej strony też sobie nie wyobrażam opiekować sie nim całe życie. Wiem, że jeszcze za wcześnie o tym myśleć ale kiedyś taki dzień nastąpi 

Właśnie mój narzeczony już mi to uświadomił, że On się nie zgodzi opiekować się moim bratem i wziąć Go ze sobą a ja nie chce rezygnować ze szczęścia ze względu na brata. Ogólnie mój brat ma porażenie mózgowe czyli, nie mówi i nie wykona sam niektórych czynności np. nie wykąpie się sam, nie zje wszystkiego sam bo połowa jedzenia wylądowałaby na nim, nie jest sprawny ruchowo w 100 %, ja z rodziny mam z nim najlepszy kontakt bo najbardziej go rozumiem (chodzi mi, że rozmawia ze mną po swojemu ale go rozumiem), jak mu kiedys powiedziałam, że się niedługo wyprowadzam to zaczął płakać i tłumaczył ze on chce ze mną. Ale też widzę, że z wiekiem robi się co raz bardziej nerwowy. Dodam, że moja mama też prawie nigdy nie pracowała, właśnie ze wględu na niego, może czasami jak udało jej się dorwać taką prace w której mogła sama ustalić sobie grafik by móc dostosować go do nas 

A jaka to jest niepełnosprawność ? Rodzice mogą być na starość też chorzy i przecież ich nie porzucisz. Tak to jest że rodziną trzeba się zaopiekować. Samej na pewno byłoby Ci ciężko ale możesz przecież kogoś zatrudnić do opieki. Nie byłby wtedy w ośrodku tylko miałby swój pokój ( mieszkanie ) i w czasie gdy Ty będziesz w pracy itp będzie się taka osoba nim opiekować. W Niemczech przecież zatrudniają tzw opiekunów osób starszych. Wszystko zależy od tego jaka to jest niepełnosprawność : umysłowa, fizyczna czy obie czy jakaś choroba.

Pasek wagi

No niestety brat mojego faceta zostal oddany, ma 14 lat, ale on jest agresywny, ma tez ciezka niepelnosprawnosc umyslowa, autyzm, etc. Niestety jego mama nie ma juz sil sie nim opiekowac, bo jest za duzy (o dwie glowy wiekszy od niej) i za silny, a ona jest sama. A ja sobei nie wyobrazam, ze my mielibysmy sie nim opiekowac, jak bedzie doroslym facetem, bo jego mama poswiecila tych 13 lat zycia, by sie nim opiekowac, bo trzeba przy nim byc 24 na dobe.

Z tym faszerowaniem prochami, to niestety prawda, ale to tez zalezy od choroby, od tego, czy ktos jest agresywny i czy musza go mulic. K. przez rok schudl chyba o polowe, tylko wczesniej jadl cos co chwile, a tam wiadomo, regularne posilki, i koniec. Ma swietne warunki, osrodek na wsi, ma swoj pokoj, lazienke (z ktorej i tak nie potrafi korzystac), duzo przestrzeni, fajne zajecia.

wiesz, jestes niesamowicie dojrzala emocjonalnie i tak naprawde wspolczuje Ci takiej sytuacji ale wszystko zalezy od Ciebie, caly jego los, mozesz go oddac a byc przy nim zawsze albo zostac z nim i mu sie poswiecic, boisz sie ze nie dostaniesz nic w zamian? to taki ..niezrecznie to ujme "ciezar" ja osobiscie nigdy w zyciu nie oddalabym swojego rodzenstwa nigdzie. 

myślę, że to zależy od ośrodka w którym umieszcza się chorego. ja pracowałam w dwóch prowadzonych przez siostry zakonne i w trzecim pomagałam. nigdy nie spotkałam się ze złym traktowaniem, a raczej gdy do tego dochodziło opiekun ( raz nawet siostra) był natychmiast zwalniany. 

co do niepełnosprawności to zależy jaka ona jest. bo jeśli osoba chora jest w miarę samodzielna i łagodna to ok. ale wystepują różne formy agresji i autoagresji np w przypadku autyzmu, schizofremii, choroby dwubiegunowej. bo będziesz musiała pracować a takiej osoby nie zostawisz samej w domu. kiedyś będziesz chciałą założyć rodzinę i nie wiadomo czy jakiś mężczyzna będzie chciał wziąść na siebie taki obowiązek i pojawią się dzieci o które będziesz musiała się wiecznie bać. znam kilka osób które obarczone przez rodziców taka odpowiedzialnością, nigdy nie założyły własnych rodzin, zgorzkniały i były nieszczęśliwe. myślę, że powinnaś otwarcie rozmawiać z rodzicami o swoich obawach, próbować z nimi wyjaśniać przyszłość swoją i brata. 

kilka lat temu czytałam taki artykuł: matka zachorowała na ajzheimera. mimo sugestii lekarzy córka nie zgodziła sięoddać matki do domu opieki. było coraz gorzej. raz matka odkręciła gaz, po jakimś czasie wpuściła złodzieja, a po jakimś czasie podpaliła dom. ledwo ją odratowali. przez tą chorą osobę mało nie rozpadło się małżeństwo córki, dzieci miały napady lękowe. wtedy zdecydowali, że dłużej nie dadzą rady zapewnić jej opieki

dlaczego nie wyobrażasz sobie sie nim opiekowac? Zawsze mozna zatrudnic kogos do pomocy przy nim

CCSakura napisał(a):

A jaka to jest niepełnosprawność ? Rodzice mogą być na starość też chorzy i przecież ich nie porzucisz. Tak to jest że rodziną trzeba się zaopiekować. Samej na pewno byłoby Ci ciężko ale możesz przecież kogoś zatrudnić do opieki. Nie byłby wtedy w ośrodku tylko miałby swój pokój ( mieszkanie ) i w czasie gdy Ty będziesz w pracy itp będzie się taka osoba nim opiekować. W Niemczech przecież zatrudniają tzw opiekunów osób starszych. Wszystko zależy od tego jaka to jest niepełnosprawność : umysłowa, fizyczna czy obie czy jakaś choroba.

ty chyba nie wiesz co mówisz. i co, tak całe zycie praca-dom, niepełnosprawny brat-praca:/ świetna perspektywa. a co jak przyjdzie mąż, dzieci, własna rodzina po prostu. tak się nie da żyć.

midnight9 napisał(a):

wiesz, jestes niesamowicie dojrzala emocjonalnie i tak naprawde wspolczuje Ci takiej sytuacji ale wszystko zalezy od Ciebie, caly jego los, mozesz go oddac a byc przy nim zawsze albo zostac z nim i mu sie poswiecic, boisz sie ze nie dostaniesz nic w zamian? to taki ..niezrecznie to ujme "ciezar" ja osobiscie nigdy w zyciu nie oddalabym swojego rodzenstwa nigdzie. 

Tylko z tym poswiecaniem, to nie jest tak do konca, ze ona poswieca tylko siebie. Bo jesli bedzie miec meza, dzieci, to je rowniez bedzie musiala poswiecic w jakis sposob dla dobra brata. U nas to bylo tak, ze K jest na tyle niepelnosprawny, ze nie ogarnia nawet, ze zostal oddany. Jednak ona poswiecajac sie mu, nigdy sie z nikim nie zwiazala, dwojke dzieci jakie ma oprocz niego, wychowywala na pol gwizdka. Dopiero teraz, po tylu latach w koncu cos dla siebie zrobila. Moj facet do tej pory tak naprawde ma do niej o to jakis wewnetrzny zal, ze nie poswiecala mu prawie w ogole uwagi odkad K. sie urodzil. Nigdy nie poszla do pracy, bo nie miala jak, cale zycie zyla z opiekunczego na niego- ona i dwojka jej pozostalych dzieci.

Z drugiej strony, jesli brat jest swiadomy, to jest inna para kaloszy. Ale on tez sam moze nie chciec byc dla kogos ciezarem. Bo taka niepelnosprawna osoba, to zawsze jest jakas forma ciezaru, bez wzgledu na to, jak bardzo sie ja kocha.

Pamietajmy tez, ze nie w kazdym miescie sa specjalne osrodki dla takich ludzi. Ja robilam wolontariat w Warsztatach Terapii Zajeciowej, ludzie byli tam tylko do godziny 15. K. chodzil do szkoly specjalnej na kilka godzin, gdzie chodzil do klasy np. z chlopcami z zespolem downa, a przeciez to sa przypadki wymagajace roznych form terapii. I tez o 12 konczyla sie szkola, i trzeba bylo sie nim zajmowac. Pozniej jak sie wyprowadzila z nim do Krakowa, to chodzil do takiego osrodka z internatem dla dzieci autystycznych, od poniedzialku do piatku, a ona go tylko na weekendy zabierala.

Wazne, zeby naprawde dobrze dobrac osrodek, do ktorego sie taka osobe skieruje. W Polsce sa naprawde dobre, sa tez i zle. Czasem lepiej wyslac kogos na drugi koniec Polski, bo tam bedzie mial lepsze zycie. Np. ciagla terapie, ktorej w domu mu sie nie zapewni.

nie ma co ukrywac, ciezka sytuacja.. 

Właśnie mój narzeczony już mi to uświadomił, że On się nie zgodzi opiekować się moim bratem i wziąć Go ze sobą a ja nie chce rezygnować ze szczęścia ze względu na brata. Ogólnie mój brat ma porażenie mózgowe czyli, nie mówi i nie wykona sam niektórych czynności np. nie wykąpie się sam, nie zje wszystkiego sam bo połowa jedzenia wylądowałaby na nim, nie jest sprawny ruchowo w 100 %, ja z rodziny mam z nim najlepszy kontakt bo najbardziej go rozumiem (chodzi mi, że rozmawia ze mną po swojemu ale go rozumiem), jak mu kiedys powiedziałam, że się niedługo wyprowadzam to zaczął płakać i tłumaczył ze on chce ze mną. Ale też widzę, że z wiekiem robi się co raz bardziej nerwowy. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.