- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 lipca 2014, 11:44
hm mam do was takie pytanie, czy jestescie szczlisliwe w swoim zwiazku?? i myslicie ze to wlasnie to? a moze jestescie w patowej sytuacji a to jest toksyczny zwiazek? ja np raz bylam w toksycznym zwiazku, dopiero po pol roku sie otrzasnelam i odeszlam ale wiedzialam ze nie spedze z nim reszte zycia. nie czulam tego. Od tamtej pory ne potrafie jakos zaufac mezczyzna pomimo iz jestem w ziwazku i moj M. codziennie chce pokazac ze jest lojalny i ze jestem na pierwszym miejcu. Boje sie ze tyymi zlymi wspomnieniami odrzuce od siebie naprawde dobrego czlowieka na ktorego czekalam tyle czasu.. duzo daje mi przemyslanie o tym wszystki, analiza czego chce, czego oczekuje ale po tym poprzdnim mezczyznie, serce mi skamienialo. nie wiem jak postapic. a jak to jest u was? po ilu partnerach prafilyscie na tego swoijego jedynego? a moze chcesz odejsc?
3 lipca 2014, 11:50
Ja to mam dopiero skomplikowaną sprawę . Po 6 latach odszedł ale od odejścia ciągle jesteśmy w kontakcie . praktycznie 24h na dobre .
od 2 lat ...
nie spotykam się z nikim / on też nie
nie wychodze nigdzie / on tez nie (poza pracą)
Żyjemy póki co na odległość .
po pracy na komunikatorze ,w ciagu dnia z 10 razy do siebie dzownimy , nawet piszemy co jemy .
Nie potrafimy żyć bez siebie
no i ...
marnujemy chyba czas bo ani ja a ni on nie kwapi się kogoś znaleźć ...
3 lipca 2014, 11:51
Tak, jestem najszczęśliwsza na świecie :)
3 lipca 2014, 11:52
to po co to rozstanie, faktycznie skompilowane ale marnujesz czas i szanse na bycie szczesliwa bo uzalezniasz sie odniego.. na Twoim mkiejscu ograniczylabym kontak skoro odszedl musisz wziac sprawy w swoje rece i zyc wlasnym zyciem bo jego juz w nim nie ma
3 lipca 2014, 11:52
pierwszy związek był toksyczny ale wtedy tego nie widziałam. Odeszlam po 2latach. Kolejne 2 szukalam, poznawalam i rzucalam.Teraz mam najlepszego faceta na świecie.
3 lipca 2014, 11:55
Jak się zastanawiasz to podejrzewam, że to nie jest to. Ja myśląc o moim facecie nigdy nie zastanawiam się czy będziemy mieli wspólną przyszłość tylko jak ona będzie wyglądać. ;) Wiadomo nie zawsze jest kolorowo, nie zawsze mogę o sobie powiedzieć, że jestem szczęśliwa, ale nawet jak bywają okresy w których jestem nieszczęśliwa to zawsze jestem jakaś taka spokojna na myśl o tym, że on jest.
3 lipca 2014, 11:57
Ja aktualnie jestem z moim mężczyzna od 5 lat. Jestem bardzo szczęśliwa i wiem, ze chcę z nim spędzić resztę życia. Nie zawsze było tak różowo. Przeżylismy wspólnie poważne problemy, było naprawde cięzko. Ja miałam depresje, uważałam, ze lepiej bedzie dać sobie spokój ze związkiem. Jakos jednak z tego wybrnęlismy, zaczęliśmy od nowa. I teraz jestem najszczęsliwsza osoba na swiecie. Z tego co widzę, że mój facet również.
Wczesniej byłam z facetem, który mnie zdradził. Oczywiscie trudno mi było zaufać ponownie. To wymaga czasu. Teraz jest wszystko ok, raz na jakiś czas łape takie stany tylko, że zaczynam za głeboko analizować. Na szczęście szybko mi to mija. Ale powtarzam trzeba czasu. Lojalny i kochany facet też ma w tym dużą zasługę;) Piszesz, ze sie boisz. No ja z tego strachu, ze przez swoja nieufność odrzucę od siebie fantastycznego faceta postanowiłam wziąć sie za siebie;)
Powodzenia;)
3 lipca 2014, 12:15
pomijajac zwiazki paru miesieczne to z moim poprzednim facetem bylam ponad 2 lata, ale bylam tak zmeczona tym zwiazkiem.. wszedzie ze mna chodzil, do szkoly razem, po szkole razem w weekendy razem, na impreze razem, jak chcialam isc sama to moglam ale dziwnym trafem na tej imprezie zawsze bylo jego z 5 kolegow, ktorzy cala impreze mnie "pilnowali" i siedzieli kolo mnie... chcialam odejsc wiele razy ale moja rodzina byla tak w nim zakochana, ze nie wiedzialam jak. Wyjechalam (mimo jego sprzeciwow) do holandii niby na 2 tygodnie do pracy, a zostalam tam2 miesiace, poznalam obecnego meza, jestesmy ponad 3 lata razem, dziecko w drodze i teraz z perspektywy czasu to byla najlepsza decyzja w zyciu. gdybym nie wyjechala to pewnie nie umialabym sie z nim rozstac i tkwilabym w bagnie. A teraz jestem bardzo szczesliwa :)