Temat: Facet nie chce ślubu:(

Witam, może wy pomożecie spojrzeć na sprawę obiektywnie bo zaczynam fiksować. Jestem ze swoim facetem ponad 6 lat, ponad półtora roku mieszkamy razem, ogólnie mogę nazwać nasz związek idealnym, świetnie się dogadujemy, mamy wspólne zainteresowania, właściwie się nie kłócimy, istna sielanka, problem polega na tym że ja już od kilku lat myślę o ślubie i dziecku (mam 27 lat, a mój facet 32), o ile na dziecko jest na tak, to wizja ślubu to dla niego najgorszy koszmar. Próbowałam z nim rozmawiać, ale to nic nie daje, on nie chce i koniec. Prosiłam go żeby podał mi jeden argument jakikolwiek żebym mogła zrozumieć dlaczego nie, wtedy mówi mi że nie ma takiego argumentu. Ręce mi opadają, kocham go i wiem że on mnie kocha, nie wyobrażamy sobie życia bez siebie, ale ja nie wyobrażam sobie życia bez ślubu a już na pewno dziecka. Mogę oczywiście postawić ultimatum że albo bierzemy ślub albo się rozstajemy, ale nie chce do końca życia myśleć że go zmusiłam:( Doradzicie coś, może któraś z Was też jest w takiej sytuacji?

izabelalalka785 napisał(a):

uzalezniona27 napisał(a):

Tsukawaki napisał(a):

Ehh... a zastanawiałaś się po co mu ślub? Faceci jakoś nie garną się do takich poważnych deklaracji, skoro mają wszystko, czego im trzeba - czyli kobietę, która ma obowiązki żony, ale nie ma jej praw... Szkoda, że nie ustaliliście tego przed zamieszkaniem...
No cóż zamieszkanie razem wyszło jakoś tak samo z siebie, to nie były debaty i rozmowy czy chcemy, po prostu wrócił z rocznej delegacji i nie pojechał do swojego domu tylko został u mnie:)
czekaj czekaj mieszkacie u  Ciebie w domu z rodzicami czy razem wynajmujecie ?

Mieszkamy razem w domu moich rodziców.

Normalnemu facetowi nie trzeba POKAZYWAC I UDOWADNIAC jaka to jestem fantastyczna, ozen sie ze mna, bo beze mnie zginiesz i bedziesz zalowal do konca zycia....norlany facet sam to wie(smiech)

Mallory7 ---> Szanuję Twoje zdanie i Twoje poczynania ale i tak zdania nie zmienię.

Świeca , kolacja , mówienie parterowi o swoich pragnieniach i marzeniach to jak najbardziej.

Ale kupowanie sobie pierścionka i wymuszanie na facecie oświadczyn to nie moja bajka :D

Dla mnie to żenujące i upokarzające tak prosić....

Całe szczęście nie muszę się tym "martwić " bo od 10 lat jestem mężatką :D

Mallory7 napisał(a):

pyzia1980, no następna.... ech. dziewczyny, nie czaję was, ale spoko każdy jest inny :-)alexbehemot25 odpowiadając na pytanie, czy takich oświadczyn chciałam, powiem tak: jestem od 2,5 roku mężatką. mam prawie 27 lat - tyle co Autorka wątku. zanim zamieszkałam z mężem, powiedziałam mu, że absolutnie musi się mi oświadczyć i zaraz kiedy skończę studia - ożenić się ze mną. o dziwo, bardzo się ucieszył i jeszcze tego samego dnia dostałam pierścionek (nie miałam wtedy nawet 22 lat). i tak, wyszło to ode mnie :-). nigdy, ale to przenigdy nie pomyślałam o sobie, że mam powody do wstydu, że jestem desperatką albo że to żenada, dopiero wy mnie "uświadamiacie" :-o. niestety, nie zgodzę się z waszym punktem widzenia. kocham mój zawód, w przyszłym roku zaczynam budowę domu, podróżuję, mam fajnego męża, którego sama sobie wybrałam, zaszantażowałam i postawiłam pod ścianą . kurczę, czy to tak ciężko zrozumieć, że kiedy ktoś (kobieta) jest zakochany, to nie chce mu się czekać milion lat aż facet uniesiony porywem romantyzmu (albo któremu rodzina wierci dziurę w brzuchu) się wreszcie zdecyduje? :-Pwięc tak: takich oświadczyn chciałam, takie miałam (sama je sobie załatwiłam) i do dziś jestem cholernie zadowolona, że nie dopuściłam do tego, co ma wiele dziewczyn - zamieszkały z facetem, a on rozpuszczony wielki pan mówi im, jak mu to teraz dobrze i jak on nie potrzebuje ślubu. drugi raz zrobiłabym to samo, jestem tego pewna. a gdyby on wtedy powiedział nie, to zapewniam, że nie straciłabym szacunku do siebie. jeżeli chodzi o nastrój: świece, wino itd. to moim zdaniem warto. pewnie, że można zwyczajnie zapytać :-) zawsze to - w moim odczuciu - i tak lepsze niż podstęp czy czekanie kolejnych 7 lat. ale tak zwyczajnie to trochę jak zapytać o kino czy lody. a zaręczyny to wyjątkowy moment, warto go uświetnić. są takie chwile w życiu: pierwszy pocałunek, obrona magisterki, zaręczyny,dziecko idzie do pierwszej klasy, pierwszy lot samolotem i takie tam :-) poza tym, alexbehemot25, wydaje mi się, że przesadzasz z tym pierścionkiem i konsultacją każdego zakupu. oczywiście teoretycznie masz rację, powinno się konsultować, ale w końcu według mojego pomysłu ona nie ma kupić nieruchomości, tylko pierścionek. założę się, że jeszcze w dodatku pewnie pierze i sprząta w domu (zauważyłam taką prawidłowość, że takie dobre dziewczyny które nie chcą "wymuszać" oświadczyn biorą na siebie większość obowiązków domowych), więc niech chociaż coś z tego ma :-Di wreszcie kończąc - tak, uważam, że warto powiedzieć facetowi wprost, że ma szczęście że jest właśnie z nią. pewnie powiecie "sam powinien to wiedzieć, a jak nie wie, to jego pech". myślę jednak, że wiele kobiet tak trwając w oczekiwaniu na te nieszczęsne oświadczyny gdzieś tam "gubi" to swoje poczucie własnej wartości, a do tego w polsce jest wielka moda na bycie skromną dziewczyną. a ja uważam inaczej - na cholerę taka skromność, kiedy ma się być nieszczęśliwym. masakra ale się wciągnęłam w tę dyskusję :-) wiedziałam, żeby tu nie wchodzić.

Ale tu nie chodzi o to, żeby nie mówić facetowi o swoich oczekiwaniach czy o mieszkaniu razem bez zaręczyn tylko o sam fakt OŚWIADCZANIA SIĘ FACETOWI. Nie rozumiem jak można na kimś wywierać wpływ, jeżeli on tego nie chce to po co go zmuszać. Skromność nie ma tu nic do rzeczy.

Ja też nie zamierzam mieszkać ze swoim chłopakiem przed zaręczynami ale nie mówię mu, że MA MI SIĘ OŚWIADCZYĆ. Sam do tego dojdzie albo i nie. Na razie jesteśmy ze sobą rok i 2 miesiące, dopiero zaczynamy pracować, bo kończymy studia w tym roku. 

Ja sobie wyobrażam zaręczyny zupełnie inaczej niż Ty. Chciałabym, żeby to mój facet o wszystkim pomyślał, wybrał pierścionek, kupił kwiaty, jakos to fajnie zaaranżował, uklęknął na jedno kolano i powiedział, że chce ze mną spędzić resztę życia i czy zostanę jego żoną. 

W kwestii wyjaśnienia kilku spraw: konta mamy zupełnie oddzielne, i każde zarządza swoimi pieniędzmi, rachunkami dzielimy się po połowie a zakupy np. spożywcze płaci ten kto je robi więc czasami ja, czasami on. Ponadto jestem przekonana że jeśli postawie go przed ścianą to na pewno nie powie "nie" i pierścionka też sama kupować nie będę musiała. Tylko chciałabym żeby to wyszło od niego a nie dlatego że stawiam go pod ścianą.

kurczę nie wiem, gdzie się spięłam :-) przeczytałam swoją wypowiedź jeszcze raz i nie znajduję w niej żadnych nieprzyjemnych zwrotów, jeżeli coś tak odebrałaś, to błędnie (magia internetu). oczywiście że bronię swojego stanowiska. napisałam to, bo pomyślałam, że dla mnie jest całkowicie nieracjonalne to, że ktoś może w ogóle pomyśleć że kobieta, która sama mówi mężczyźnie że chce ślubu powinna się wstydzić czy coś w tym stylu. ja się nie wstydzę. napisałam, że jest u mnie bardzo ok - w moim odczuciu - dlatego, żeby pokazać, że można być szczęśliwym mimo złamania schematu: ona czeka - on się oświadcza. :-)

i żeby nie było wątpliwości, że jestem napastliwą jędzą, niech będzie coś słodkiego na koniec:

http://klipd.com/watch/bride-wars/office-proposal-...

uzalezniona27 napisał(a):

W kwestii wyjaśnienia kilku spraw: konta mamy zupełnie oddzielne, i każde zarządza swoimi pieniędzmi, rachunkami dzielimy się po połowie a zakupy np. spożywcze płaci ten kto je robi więc czasami ja, czasami on. Ponadto jestem przekonana że jeśli postawie go przed ścianą to na pewno nie powie "nie" i pierścionka też sama kupować nie będę musiała. Tylko chciałabym żeby to wyszło od niego a nie dlatego że stawiam go pod ścianą.
]

czyli on se wprowadzil do twoich rodzicow? A co oni na te cala sytuacje?

Mallory7 napisał(a):

kurczę nie wiem, gdzie się spięłam :-) przeczytałam swoją wypowiedź jeszcze raz i nie znajduję w niej żadnych nieprzyjemnych zwrotów, jeżeli coś tak odebrałaś, to błędnie (magia internetu). oczywiście że bronię swojego stanowiska. napisałam to, bo pomyślałam, że dla mnie jest całkowicie nieracjonalne to, że ktoś może w ogóle pomyśleć że kobieta, która sama mówi mężczyźnie że chce ślubu powinna się wstydzić czy coś w tym stylu. ja się nie wstydzę. napisałam, że jest u mnie bardzo ok - w moim odczuciu - dlatego, żeby pokazać, że można być szczęśliwym mimo złamania schematu: ona czeka - on się oświadcza. :-)i żeby nie było wątpliwości, że jestem napastliwą jędzą, niech będzie coś słodkiego na koniec:http://klipd.com/watch/bride-wars/office-proposal-...

oczywiście, że kobieta, która mówi o swoich marzeniach to nic złego, wręcz przeciwnie należy rozmawiać ze sobą o tak istotnych sprawach jak ślub ale wybacz wciskanie na siłe pierścionka i robienie tych wszystkich ceregieli to nie jest mówienie o swoich potrzebach

alexbehemot25 napisał(a):

uzalezniona27 napisał(a):

W kwestii wyjaśnienia kilku spraw: konta mamy zupełnie oddzielne, i każde zarządza swoimi pieniędzmi, rachunkami dzielimy się po połowie a zakupy np. spożywcze płaci ten kto je robi więc czasami ja, czasami on. Ponadto jestem przekonana że jeśli postawie go przed ścianą to na pewno nie powie "nie" i pierścionka też sama kupować nie będę musiała. Tylko chciałabym żeby to wyszło od niego a nie dlatego że stawiam go pod ścianą.
]czyli on se wprowadzil do twoich rodzicow? A co oni na te cala sytuacje?

Zanim jeszcze się wprowadził zarówno moja mama jak i jego mama w żartach bo w żartach dość mocno naciskały kiedy wreszcie się oświadczy, była strasznie duża presja, nie mieli nic przeciwko jego zamieszkaniu w naszym domu i skończyły się już pytania moich rodziców kiedy ślub, jego mama jeszcze czasami ze łzami w oczach pyta się kiedy w końcu będę jej synową, ale ja nie wiem co mam w takiej sytuacji mówić, bo sama nic nie mogę a zwalać winę na niego jego mamie też nie chcę.

uzalezniona27 napisał(a):

alexbehemot25 napisał(a):

uzalezniona27 napisał(a):

W kwestii wyjaśnienia kilku spraw: konta mamy zupełnie oddzielne, i każde zarządza swoimi pieniędzmi, rachunkami dzielimy się po połowie a zakupy np. spożywcze płaci ten kto je robi więc czasami ja, czasami on. Ponadto jestem przekonana że jeśli postawie go przed ścianą to na pewno nie powie "nie" i pierścionka też sama kupować nie będę musiała. Tylko chciałabym żeby to wyszło od niego a nie dlatego że stawiam go pod ścianą.
]czyli on se wprowadzil do twoich rodzicow? A co oni na te cala sytuacje?
Zanim jeszcze się wprowadził zarówno moja mama jak i jego mama w żartach bo w żartach dość mocno naciskały kiedy wreszcie się oświadczy, była strasznie duża presja, nie mieli nic przeciwko jego zamieszkaniu w naszym domu i skończyły się już pytania moich rodziców kiedy ślub, jego mama jeszcze czasami ze łzami w oczach pyta się kiedy w końcu będę jej synową, ale ja nie wiem co mam w takiej sytuacji mówić, bo sama nic nie mogę a zwalać winę na niego jego mamie też nie chcę.

Możesz powiedzieć jego mamie, że jak jej syn się oświadczy to wtedy będziesz synową

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.