- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 czerwca 2014, 11:31
PRZEPRASZAM ALE WYSZŁO CHOLERNIE DŁUGIE
Zacznę od początku może żeby przedstawić sytuację, więc post może być długi.
Jesteśmy razem równo 10 miesięcy. Może nie jest to zbyt długi staż, bo są i dłuższe związki. Jest to jednak najdłuższy związek w moim życiu, w jego może też. Przynajmniej tak mi mówił. To ja jestem osobą bardziej otwartą na ludzi, można też powiedzieć bardziej kreatywną jeśli chodzi o spędzanie wolnego czasu razem (wymyślam baseny, pójście do kina, mam plany i pomysły na urozmaicenie wolnego czasu, ale wiadomo nie zawsze da się je spełnić, ale się staram). Nie powiem, że On nic nie robi i leży na łóżku i czeka aż coś wymyślę, bo też mnie kilka razy zaskoczył i ma dobre pomysły, ale jest raczej domatorem. Widujemy się zazwyczaj w weekendy (każdy weekend praktycznie) bo mieszkamy od siebie 30 km, ja studiuję on pracuje (jesteśmy w tym samym wieku).
Rozumiem, że On musi odpocząć czasem w weekend od pracy czy porobić jakieś swoje rzeczy, zwłaszcza jak trafi się dłuższy weekend jak ostatnio. Jeżeli nocuję u niego z soboty na niedzielę to raczej wymagam od niego, że spędzimy go jakoś ciekawiej (uwaga, nie chodzi o to żeby zapraszał mnie do kina, potem do restauracji a na koniec na przejażdżkę ferrari) niż przed telewizorem (czasem to fajne, ale nie co weekend). Mam dużo pomysłów na różne atrakcje ostatnio namówiłam go na basen. Bardzo się ubronił i mówił że nienawidzi basenu, że nie chodził od 8 lat itp... A mi głównie chodziło o to żeby się rozruszał i przestał się denerwować bólami pleców, które ma od siedzącej pracy i niewygodnego tapczanu. Poza tym też jest na vitalii, którą sobie wykupiliśmy (ja mu kupiłam w "prezencie urodzinowym", bo sam chciał i tak wykupić). A prawda jest taka, że nie ważne jaka dieta, to ćwiczenia i tak są potrzebne, żeby ujędrnić ciało. Od razu zaznaczę, kocham go w 100% tak jak wygląda teraz. Naprawdę nie przeszkadza mi w jego wyglądzie nic, ma normalną sylwetkę, zresztą chudzi faceci nie są dla mnie, ale jeśli on źle się czuje ze swoim wyglądem to będę go wspierać.
Kurde, zgubiłam wątek. Wybaczcie, mam zwyczaj gadania i pisania zbyt wielu szczegółów.
Ok, w każdym razie od początku związku lubiłam go zaskakiwać drobnymi niespodziankami, nie kupowałam mu nie wiadomo czego, ale np. zostawiałam mu w różnych miejscach w mieszkaniu takie karteczki kolorowe przylepne z napisami "kocham cię" "daj buzi" czy z narysowanymi serduszkami. Czasem jak zostawałam do poniedziałku robiłam mu kanapki do pracy (bo chciałam) i wtedy też wkładałam jakąś karteczkę. Jemu bardzo to się podobało bo zachowywał każdą z nich i powiedział mi że to słodkie, że nikt czegoś takiego dla niego nie zrobił... Ja to zauważyłam gdzieś w internecie i pomyślałam i od razu chciałam zrobić coś takiego. Cieszyło mnie to że tak mu się to podoba, jak przychodziłam do niego do pracy to też zostawiałam te karteczki. Robiłam wiele rzeczy, nie jestem z tych dziewczyn co tylko leżą i czekają aż facet zabierze je do knajpy i nic nie robią. Jak u niego nocowałam, to zawsze pomagałam przy obiedzie czy przy sprzątaniu, to było dla mnie normalne, czasem i kuchnie mu posprzątałam. Wolałam coś robić pożytecznego niż tylko chodzić w szpilkach (których nie lubię) i sukienkach i jedynie ładnie wyglądać. Nie jestem zapuszczona, ale mam cerę przy której nie zawsze muszę się malować, a jak idę na długi spacer to wolę założyć płaskie buty żeby dłużej chodzić. On mówił, że chciałby mnie widzieć w szpilkach, poszłam na razie na kompromis i chodzę w koturnach (i tak robią mi się bąble no ale trudno, czasem trzeba się poświęcić). Ostatnio nawet kupiłam sobie eyeliner, którego do tej pory nie używałam, bo nie miałam cierpliwości. ładnie z nim wyglądałam i chciałam to usłyszeć od mojego faceta. Usłyszałam "nie wiem, nie znam się" kiedy przesłałam mu zdjęcie. Następnego dnia spróbowałam "na żywo" ale nawet nie skomentował mojego wyglądu. Ja rozumiem "zawsze jestem piękna" ale czasem potrzebuję usłyszeć czy jest mi w czymś ładnie czy nie. Bo jeśli nie widzę reakcji to może niepotrzebnie się tak szpachluję, bo tak naprawdę nie ma różnicy? Tylko że tydzień czy dwa później słyszę od niego że mogłabym tak częściej się malować... Kurde, jakiś opóźniony zapłon on ma czy co?
W długi weekend czerwcowy byłam u niego od czwartku do niedzieli. Przyznam, że ostatnio nie dawałam mu karteczek ale miałam SESJĘ i nawet mu mówiłam, że na tym chcę się skupić i mogę być zestresowana i nie myśleć o innych rzeczach. Mimo to znalazłam dla niego sporo czasu i zaliczyłam wszystko w pierwszym terminie (po raz pierwszy w życiu). Dosyć niedawno kupiłam też album na nasze zdjęcia i narysowałam nas na motorze, i dałam mu rysunek. W piątek dałam mu czas na jakieś jego zajęcie, ale też razem umyliśmy samochody. Przed obiadem on zajął się swoim zajęciem a ja posprzątałam kuchnię żeby było na czym gotować, on miał gotować ale i tak mu trochę pomogłam w krojeniu cebuli (bo mam soczewki i nie płaczę). Wieczorem siedzieliśmy sobie na łóżku i chyba graliśmy na komputerach (mi to odpowiada też lubię tak czasem odpocząć). I nagle słyszę: "Dawno karteczek nie pisałaś... Chyba się wypaliłaś w tym związku"
Normalnie doznałam szoku. I wkurzenia. Nawet słowa nie mogłam powiedzieć. Po pierwsze miałam egzaminy, po drugie robiłam miliard innych rzeczy i potem słyszę coś takiego... Oczywiście dałam mu do zrozumienia że chyba na pewno się myli i przeprosił i powiedział, że czasem coś powie a nie pomyśli... Ale to tak naprawdę nie jest wytłumaczenie. Trzeba być odpowiedzialnym za to co się mówi. A nie mówić i przepraszać. Bo te słowa nadal we mnie siedzą, zastanawiam się czemu tak pomyślał, czy ten związek ma w ogóle sens skoro on uważa że się wypaliłam skoro tyle robię?
Czego on oczekuje? Że zawsze będę umalowana, ładnie ubrana a on może się starać tylko wtedy kiedy ma na to siłę i ochotę? Nie mam zamiaru zawsze być idealna, lubię połazić w dresie i koszulce jak jestem domu, przecież nie będę oglądała telewizji z tapetą i w szpilkach. Kiedy ja go proszę żeby coś zrobił np. ogolił się czy umył zęby to jest "nie mów mi co mam robić"... Kocham go ale to jest jakaś dziecinada. Mam czekać aż dorośnie?
Dodam, nie jestem idealna, czasem mam zły humor czy gorszy dzień i czepiam się bzdur i szukam powodu do kłótni, też wymagam od niego pewnych rzeczy (żeby np. wyszedł raz na jakiś czas z moimi znajomymi i ze mną skoro własnych nie ma) i jeśli chcę żeby coś dla mnie zrobił to staram się go najpierw na to naprowadzić żeby nie było że to ja każę mu coś zrobić...
Najśmieszniejsze jest to że jak to napisałam to widzę jaka idiotka ze mnie. Wiem, że wszystko za bardzo przeżywam, ale jakoś nie potrafię być osobą którą nic nie obchodzi i wszystko po niej spływa. Chyba jestem zbyt wrażliwa
Edytowany przez Anza93 25 czerwca 2014, 11:34
25 czerwca 2014, 17:09
Sugerowałam żeby ubierał się w coś lepszej jakości (nie chodzi mi o garnitury versache) tylko coś oprócz t-shirtów i swetrów (w t-shircie mu nieładnie bo go pogrubia, ale w koszuli w kratę wygląda zajebiście no i częściej takie zakłada... no ale jak ma dwie czy jedną to trudno żeby chodził codziennie). Ja wydaję kasę na ciuchy (nie kupuję na potęgę) nie tylko dla niego ale i dla siebie. Wiadomo, kobieta ma więcej ciuchów od faceta. Ale kupuję coś. Jak zwrócę mu uwagę że przydałoby mu się coś nowego to słyszę "nie teraz, ja mam też inne wydatki". No spoko rozumiem. Ja też pracuje, może nie mieszkam sama, ale zarabiam mniej, ale jest bezczelny kiedy mówi mi że nie ma kasy na ciuchy ale srebro "dla inwestycji" za 800 zł to kupi. Co w srebrnych gaciach będzie chodzić?Albo mówi: "ale w czym problem, przecież mogę kupić" tylko tego nie robi.
Wasza relacja jednym slowem to mamusia-synek....kupujesz mu ciuchy, a potem masz pretensje, ze on sam sobie ich nie kupuje? Jesli woli kupic srebro niz ciuchy co ci do tego, tak to wyglada, jakbys go chciala sobie ustawic na takiego faceta, jakiego bys naprawde chciala....jestescie totalnie niedobrani....
25 czerwca 2014, 17:21
Ja mu ciuchów nie kupuję. On sam sobie. Tylko ja czasem zasugeruje w czym mu dobrze, w czym go lubię jak jesteśmy w sklepie. Tak samo ja się go pytam o zdanie, oczywiście nie jest tak, że chodzę dokładnie w tym co mu się podoba. I ja od niego nie oczekuję żeby siedział w garniaku lub w lepszym ubraniu w domu.
25 czerwca 2014, 17:22
wyzej napisalas "ja wydaje kase na ciuchy nie tylko dla niego, ale i dla siebie"
25 czerwca 2014, 17:38
Ale to w innym sensie, źle napisałam zdanie. Chodziło o to, że jak coś kupuję dla siebie (jakąś sukienkę) to pytam go czy by mu się podobała. To tak na przykład. Nie jest tak z każdym ubiorem, a czasem kupuje cos co może mu się nie podobać ale mi tak.
25 czerwca 2014, 18:05
Ty to jakas dziwna jestes. Tak mu sie powiedzialo,moze nie o to mu chodzilo,moze pol zartem.Skreslasz faceta bo raz cos chlapnal czy jest domatorem? malo jest takich facetow romantykow ,ktorzy beda Ci milosne kartki zostawiac. Przesadzasz moim zdaniem.
25 czerwca 2014, 18:16
Boze na prawde dziewczyny? Oj jaki skur#ysyn karteczek nie zostawia. Diabel wcielony. Po pierwsze nie znamy wersji drugiej strony. Moze on wcale nie lubi Twoich znajomych? Ma z nimi siedziec przez 3 h bo tak wypada po mimo ,ze w swoj wolny wieczor woli sie przytulic do swojej dziewczyny i poogladac TV? Moze on jest wlasnie typem domatora,lubi sobie wyjsc OD CZASU DO CZASU . Ale jak ma sie wykazac i powiedziec kochanie chodzmy do kina czy do knajpy skoro TY JUZ TO WSZYSTKO ROBISZ. Skoro za kazdym razem Ty wyskakujesz ze swoja kreatywnoscia to moze on czuje sie przez nia przytloczony? Nie proponuj nic. Jeden,drugi,trzeci weekend. Wtedy chlopak bedzie mial okazje sie wykazac. Ale nie, przepraszam,pewnie uzna ,ze sie sfochalas bo to bedzie podejrzane ,ze mu nie nadskakujesz. Czasem mozna zaglaskac kogos na smierc.
Przypominasz mi ta dziewczynke.
Edytowany przez KlaudiaGriffin 25 czerwca 2014, 18:19
25 czerwca 2014, 18:28
25 czerwca 2014, 18:48
Boze na prawde dziewczyny? Oj jaki skur#ysyn karteczek nie zostawia. Diabel wcielony. Po pierwsze nie znamy wersji drugiej strony. Moze on wcale nie lubi Twoich znajomych? Ma z nimi siedziec przez 3 h bo tak wypada po mimo ,ze w swoj wolny wieczor woli sie przytulic do swojej dziewczyny i poogladac TV? Moze on jest wlasnie typem domatora,lubi sobie wyjsc OD CZASU DO CZASU . Ale jak ma sie wykazac i powiedziec kochanie chodzmy do kina czy do knajpy skoro TY JUZ TO WSZYSTKO ROBISZ. Skoro za kazdym razem Ty wyskakujesz ze swoja kreatywnoscia to moze on czuje sie przez nia przytloczony? Nie proponuj nic. Jeden,drugi,trzeci weekend. Wtedy chlopak bedzie mial okazje sie wykazac. Ale nie, przepraszam,pewnie uzna ,ze sie sfochalas bo to bedzie podejrzane ,ze mu nie nadskakujesz. Czasem mozna zaglaskac kogos na smierc. Przypominasz mi ta dziewczynke.
Nie chodzi żeby dawał karteczki, ja sama robiłam to z siebie. To była "moja rzecz". On tak naprawdę moich znajomych nie zna bo skreślił ich na dzień dobry. Nie dał im szansy, a raczej nie dał jej sobie bo stwierdził "mnie i tak nikt nie lubi". Próbowałam brać go na dystans ale wtedy było "już mnie nie kochasz". Więc myślę, że on sam może nie wiedzieć czego chce. Ale liczy na miłość z mojej strony tylko wtedy kiedy jemu to pasuje.
Chciałam go zabrać do ludzi, bo poza mną nie ma kontaktu ze światem. Siedzi w biurze sam w pokoju i tylko z klientem czasem zagada. Żali się że nie ma znajomych, a z drugiej strony też ich odpycha. Byłam w takiej sytuacji parę lat temu. Nie wiem, może boi się odrzucenia albo mnie okłamuje że chce przyjaciół.
25 czerwca 2014, 18:51
i nie skreślam faceta, bo nie uważam że przy pierwszym lepszym kryzysie trzeba zrywać. Pisałam żeby zaczerpnąć opinii i jak widać są różne. Po prostu zrobiło mi się przykro, też przyznaję, że nie jestem bez winy, bo może za dużo dawałam.
25 czerwca 2014, 18:58
Sorry ale to poprostu smieszne jest. Nie kochasz bo nie dajesz juz karteczek czy nie nadskakujesz? Bez przesady, to prawie jak podstawowka. ,,Mama nie kocha bo nie kupila cukiejka łeeeee''. Postaw mu kawe na lawe, nie rozgaduj sie jak to sama mowisz masz w zwyczaju tylko konkrety i argumenty typu . 1. Chce miec kontakt z rowiesnikami, rozumiesz czy nie ja tego potrzebuje. I albo A) Idziesz ze mna ,starasz sie poznac moich znajomych typ albo B) Nie placzesz,ze wychodze bez Ciebie. Albo C). Mam sie zamknac w domu i spedzic reszte zycia jak odludek?
Myslalam,ze przesadzasz ale jak Ci facet sypie tekstami ,,juz mnie nie kochasz'' to na prawde dzidzio gu gu ga ga. Trzymac krotko.