Temat: rozstanie po latach związku..

przed chwilą widziałam post o tym jak odróżnić miłość od przyzwyczajenia.. i tak zastanawiam się czy któraś z Was rozstała się z partnerem po kilku latach związku, bo stwierdziła, że dusi się w związku, że chce czegoś innego, że za dużo rzeczy jej nie pasuje w partnerze? czy długo dojrzewała do decyzji o rozstaniu, jak to przyjął partner, czy nie żałuje?

ot tak, kolejna luźna dyskusja :)

tu z kolei ja chętnie poczytam odpowiedzi.. ;)

chyba nie ma chętnych do odpowiedzi.. :)


tknęło mnie tak po tym jak ostatnio dowiedziałam się, że dziewczyna z mojej grupy zostawiła swojego chłopaka po 6 latach związku, planach weselnych itp. zostawiła go dla chłopaka ze studiów. w ciągu roku zostawiła tamtego, przeniosła się z miasta A do miasta B, widać, że promienieje! z tego co wiem nie żałuje decyzji.. 

ale chciałabym poczytać jeszcze inne historie :)

ja się prawdopodobnie rozstaje po 3,5 roku

ja rozstalam sie po ok 5 latach zwiazku (17-21 lata), bylo bardzo ciezko, ale nie zaluje. I nie chodzi tu tylko o to, ze "dorastalismy, zaczelismy sie od siebie roznic, miec inne cele i ambicje", ale moj chlopak zaczal pic ok 3 lata po rozpoczeciu naszego zwiazxku, w koncu przy koncu zwiazku juz bylo alkoholikiem (mial 25 lat ja 21) i nie dalo sie z nim mieszkac. Nie byl imprezowy,agresywny, nic z tych rzeczy wracal pozno z pracy i pil sam ze soba, a ja rano zbieralam puste butelki do kosza, poza tym podrj=kradal mi kase, ciagle rano budzilo mnie jego wymiotowanie....ja studiowalam, pracowalam, mialam zaineresowania, basen, silownia, znajomi, a on tylko siedzialby w domu i pil i nie dalo sie go nigdzie wyciagnac, przemowic, probowalam go zaciagnac do psychologa, nic....balam sie samotnosci (dopiero co sie przeprowadzilismy z Irlandii do Angli jaks rok wczesniej, on byl Irlandczykiem), ze sama sobie nie poradze, ale w koncu zalatwilam sobie nadgodziny, odlozylam na depzyt pod wynajem malenkiego mieszkanka, dostawalam stypendium, dalam rade, chociaz bywalo nieciekawie....Inaczej skonczyabym razem z nim w depresji, bo juz mnie zaczynal ciagnac w dol, ciagly placz i proszenie, obiecywanie poprawy i znowu picie....ostatnio gadalam z nasza wspolna znajoma na skypie, i powiedziala mi, ze widziala go ostatnio gdzies w pubie, schlanego w trupa.

Aha, i na sam koniec zwiazku mi sie przyznal, ze jakos miesiac po tym jak zaczelismy byc para, on przelecial nasza wspolna kolezake z pracy (pracowalismy razem w restuaracji) w tej wlasnie pracy, w toalecie, podczas swiatecznej kolacji (gdzie wszyscy pracownicy byli obecni),po czym usiedli przy stole i jedli indyka jakby nigdy nic.... kryli sie z tym oboje 5 lat (on z nia ten caly czas pracowal, ja po ok 2 latach zmienilam prace). 

alexbehemot25 napisał(a):

Aha, i na sam koniec zwiazku mi sie przyznal, ze jakos miesiac po tym jak zaczelismy byc para, on przelecial nasza wspolna kolezake z pracy (pracowalismy razem w restuaracji) w tej wlasnie pracy, w toalecie, podczas swiatecznej kolacji (gdzie wszyscy pracownicy byli obecni),po czym usiedli przy stole i jedli indyka jakby nigdy nic.... kryli sie z tym oboje 5 lat (on z nia ten caly czas pracowal, ja po ok 2 latach zmienilam prace). 

;O to i tak dziwię się, że Ci się przyznał do czegoś takiego ;p

Korresia napisał(a):

alexbehemot25 napisał(a):

Aha, i na sam koniec zwiazku mi sie przyznal, ze jakos miesiac po tym jak zaczelismy byc para, on przelecial nasza wspolna kolezake z pracy (pracowalismy razem w restuaracji) w tej wlasnie pracy, w toalecie, podczas swiatecznej kolacji (gdzie wszyscy pracownicy byli obecni),po czym usiedli przy stole i jedli indyka jakby nigdy nic.... kryli sie z tym oboje 5 lat (on z nia ten caly czas pracowal, ja po ok 2 latach zmienilam prace). 
;O to i tak dziwię się, że Ci się przyznał do czegoś takiego ;p

no honorowo....2 lata mi zajelo dojscie do siebie.

mamaCzarka napisał(a):

ja się prawdopodobnie rozstaje po 3,5 roku

dlaczego? nie udało się poskładać Ci małżeństwa?

mamaCzarka napisał(a):

ja się prawdopodobnie rozstaje po 3,5 roku

czytałam ostatnio Twój post na forum.. może jednak da się jakoś uratować to małżeństwo? może terapia? jesteście młodzi i chyba warto zawalczyć.. chyba, że oboje powiecie, że to bez sensu..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.