- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 czerwca 2014, 15:35
Luźna dyskusja - jak rozpoznać czy jest się z partnerem z miłości, czy już tylko z przyzwyczajenia? Mam na myśli wieloletnie związki.
Tylko proszę bez tekstów w stylu 'prawdziwą miłość po prostu się czuje' - gdyby rzeczywiście tak było, nie byłoby tylu rozwodów.. ;)
Tak mnie naszło i ciekawi mnie Wasz pogląd na to.
Edytowany przez Korresia 19 czerwca 2014, 15:36
19 czerwca 2014, 15:38
chętnie poczytam, bo o tym rozmyślam
19 czerwca 2014, 15:39
jeśli nadal jest pociąg, w sensie ma się na niego ochotę to nie tylko przyzwyczajenie
19 czerwca 2014, 15:39
Ja się nawet nie zastanawiam, czy jestem z moim mężem z przyzwyczajenia. Jesteśmy ze sobą 9 lat, a z każdym dniem czuję, że kocham go jeszcze mocniej.
Być może ten moment przychodzi wtedy, kiedy zaczynają pojawiać się takie myśli.
19 czerwca 2014, 15:41
Nie wiem czy umiem odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje mi się, że chodzi o to jak się traktuje drugą osobę, jak się spędza z nią czas. Czy tylko "obok" czy jednak razem ;) Czy ma się oparcie, zaufanie, czy czuje się ciepło i zainteresowanie. Czy mimo jakiegoś tam stażu ciągle potrafi się poczuć motylki w brzuchu. Czy ta druga osoba ciągle nas jakoś fascynuje. Czy czujemy jej "głód" gdy nie ma jej w pobliżu.
Z jednej strony jesteśmy do siebie już bardzo przyzwyczajeni (ciężko choćby zasnąć bez tej drugiej osoby obok) ale z drugiej nie siedzimy tylko "obok" ale dużo rozmawiamy, chętnie spędzamy czas razem - czy to jeżdżąc na rowerze, grając w piłkę czy prowadząc dysputy polityczne, czy marząc i planując przyszłość. I czuję tę miłość ciągle. Nie czuję, że jestem mu obojętna jak ten fotel co stoi w kącie ;) Czuję się ważna i potrzebna. I czuję, że on jest dla mnie ważny i potrzebny ;)
Mam natomiast kumpelę, która jest już te 4 lata z facetem... Sama mi mówi, że gdyby znalazła kogoś lepszego to by go zostawiła. Ale z drugiej strony truje mu tyłek o pierścionek "bo to już czas"... Nie wiem u nich czy to przyzwyczajenie czy strach przed samotnością ale smutne to.
19 czerwca 2014, 15:43
kiedy zaczynasz ogladac sie za innymi ,obecny partner nie jest juz twoim priorytetem,nie pociąga cie tak...
19 czerwca 2014, 15:47
Luźna dyskusja - jak rozpoznać czy jest się z partnerem z miłości, czy już tylko z przyzwyczajenia? Mam na myśli wieloletnie związki.Tylko proszę bez tekstów w stylu 'prawdziwą miłość po prostu się czuje' - gdyby rzeczywiście tak było, nie byłoby tylu rozwodów.. ;)Tak mnie naszło i ciekawi mnie Wasz pogląd na to.
Właśnie dlatego są rozwody, bo ludzię myślą, że to, co czują to ta miłość, a tak naprawdę, dopiero, gdy zaznają prawdziwej miłości, to wiedzą, że to jest TO.
19 czerwca 2014, 15:57
Wedlug mnie to wszystko zalezy. Moze byc tez jedno i drugie :P Moze inaczej,najlepiej zadac sobie pytanie czy skoczyloby sie za niego w ogien,oddalo nerke itp.
19 czerwca 2014, 16:01
Nie wiem czy umiem odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje mi się, że chodzi o to jak się traktuje drugą osobę, jak się spędza z nią czas. Czy tylko "obok" czy jednak razem ;) Czy ma się oparcie, zaufanie, czy czuje się ciepło i zainteresowanie. Czy mimo jakiegoś tam stażu ciągle potrafi się poczuć motylki w brzuchu. Czy ta druga osoba ciągle nas jakoś fascynuje. Czy czujemy jej "głód" gdy nie ma jej w pobliżu. Z jednej strony jesteśmy do siebie już bardzo przyzwyczajeni (ciężko choćby zasnąć bez tej drugiej osoby obok) ale z drugiej nie siedzimy tylko "obok" ale dużo rozmawiamy, chętnie spędzamy czas razem - czy to jeżdżąc na rowerze, grając w piłkę czy prowadząc dysputy polityczne, czy marząc i planując przyszłość. I czuję tę miłość ciągle. Nie czuję, że jestem mu obojętna jak ten fotel co stoi w kącie ;) Czuję się ważna i potrzebna. I czuję, że on jest dla mnie ważny i potrzebny ;)Mam natomiast kumpelę, która jest już te 4 lata z facetem... Sama mi mówi, że gdyby znalazła kogoś lepszego to by go zostawiła. Ale z drugiej strony truje mu tyłek o pierścionek "bo to już czas"... Nie wiem u nich czy to przyzwyczajenie czy strach przed samotnością ale smutne to.
Podpisuje sie pod kazdym slowem. Zalosne sa dla mnei wypowiedzi,ze pociag seksualny po latach jest definicja milosci.
19 czerwca 2014, 16:13
Wedlug mnie to wszystko zalezy. Moze byc tez jedno i drugie :P Moze inaczej,najlepiej zadac sobie pytanie czy skoczyloby sie za niego w ogien,oddalo nerke itp.
To bardzo dobre! Jestem z moim partnerem 14 lat i wiem, że go kocham. I to nawet nie o pociąg fizyczny chodzi, bo można go odczuwać także do innych (co nie znaczy, że to realizuję w jakikolwiek sposób), ale o to coś, co się czuje, tę niezwykłą czułość, zaufanie, ale także niepokój gdy z nim dzieje się cokolwiek złego, albo gdy po prostu zbyt długo nie wraca do domu a już powinien być. Nie zawsze jest różowo, bywa, że się pokłócimy, bywa, że mam do niego o coś złość czy żal, ale to mija bardzo szybko. Wystarczy, że przez chwile pomyślę, co by było, gdyby go nie było w moim życiu i wiem, że nie zniosłabym tego. A co do skakania w ogień, to sprawdza się to, gdy spotykają nas problemy czy nieszczęścia, a tych nie brakuje. Wiemy, że możemy na siebie liczyć. Ale wiem też, że potrzebna jest odrobina zdrowego egoizmu. Nie wiem, czym jest przyzwyczajenie, ale pewnie odczułabym je, gdyby zaczęła myśleć, że może z kimś innym byłabym szczęśliwsza.