Temat: Kiedy życie rozpada się jak domek z kart. Jak je naprawić?


Nawet nie wiem od czego zacząć... jak w kilku słowach streścić 7 l lat mojego życia, 7 bardzo burzliwych lat. Pełnych rozstań, powrotów. Pełnych jego "nie wiem, czy Cię kocham", żeby za chwilę próbował się oświadczyć. Pełnych pojawiających się w jego życiu nowych kobiet, kilku zdrad. 
I jedynym możliwym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest rozstanie, prawda?
No i tak się w końcu stało. Usłyszałam, że mnie nie kocha, że zależy mu na mnie, ale wie, że to nie to. Że próbował sobie wmówić, że mnie kocha i że jestem kobietą jego życia, ale myśli, że to po prostu nie to i dlatego szukał przygód. Że miał po prostu za dobrze. No i że ktoś zawrócił mu w głowie.
A prawda jest taka, że miał wszystko, że byłam dla niego dobra aż do granic przyzwoitości. Chociaż przyzwoitość też już dawno straciłam, prosząc, płacząc, błagając.
Ja nie potrafię się z tym pogodzić. Robię najgorsze co mogę w takiej sytuacji, narzucam się, proszę o spotkanie, piszę do niego. A on nie ma ochoty na spotkanie, na rozmowy, ale cały czas powtarza, że nie chce się ode mnie odcinać. Może to kwestia tego, że potrzebuje czasu?
Pisałam mu po prostu, że już nie będę mu się rzucać na szyję. Że chcę tylko mu coś wyjaśnić, porozmawiać, że w dzień rozstania nie byłam na to gotowa (więc robiłam straszne głupoty) ale teraz bym chciała, na spokojnie.
Chciałabym zostać jego przyjaciółką, żeby pokazać mu, że jest we mnie ta kobieta, w której się zakochał.
Czy po tak wielu latach i tak wielu przeżyciach.. można zrobić cokolwiek, żeby to uratować, żeby pokazać mu, że z nikim innym nie będzie tak szczęśliwy jak ze mną, że prawdziwa miłość pojawia się w życiu tylko raz? Nie czy... jak to zrobić?

Boisz się samotności, ale wierz mi, że za jakieś 3 miesiące już Ci nie przejdzie przez myśl, że roztsanie było błedem. Tylko już zacznij dzisiaj i zdaj sobie sprawę, że to nie koniec świata! Wręcz przeciwnie - poczujesz ulgę, że już nie masz sercowych rozterek kocha/nie kocha i spokasz kogoś, kto będzie na tyle dojrzały, żeby nie prowadzić takich gierek ;)

Wiem, że to nie jest łatwe, ale prawda jest taka, że nie uda Ci się rozkochać go w sobie na nowo. Na dodatek on nie pozostawił Ci żadnych złudzeń, powiedział Ci, że nie chce. Uszanuj jego decyzje i uszanuj przede wszystkim siebie samą, skończ tę znajomość.

operacjafinansowa napisał(a):

Jeżeli odszedł to znaczy , że nie był TYM jedynym. Mnie chłopak zostawił po ponad 5 latach w dość parszywy sposób i wiesz co zrobiłam? Tego samego dnia wyczyściłam moje życie z wszelkich pozostałości po nim, wykasowałam go z mojego życia i obiecałam sobie, że jakkolwiek by nie było to siebie mam najbardziej kochać i szanować. Bolało tak bardzo, że chciałam umrzeć, ale nie pisałam, nie błagałam, okazałam sobie samej szacunek. Minął prawie rok, a ja o jego obecnym życiu nie wiem nic i dobrze mi z tym. Musiałam i wciąż muszę wkładać ogromną pracę w odbudowywanie w sobie tego co zniszczył we mnie tamten związek, ale wiem jedno, los postawił mnie w takiej sytuacji żebym uświadomiła sobie w jakim fałszu żyłam będąc z tym człowiekiem. Życzę Ci abyś przejrzała na oczy, bo im szybciej zaczniesz żyć dla siebie tym lepiej. 

z calego serca gratuluję Ci siły i wytrwałości... mam nadzieję, że ja je w sobie też odnajdę.

A on... nigdy nie próbował się z Tobą skontaktować?

alexbehemot25 napisał(a):

monia7254 napisał(a):

cadavere napisał(a):

monia7254 napisał(a):

że z nikim innym nie będzie tak szczęśliwy jak ze mną, że prawdziwa miłość pojawia się w życiu tylko raz? Nie czy... jak to zrobić?
Nie trafia się tylko raz w życiu, a jeśli nawet założyć, że tak, to on nie jest tą miłością. To banalne, ale nie ma się tu czego doszukiwać, ani tłumaczyć, albo się z kimś jest, albo nie, albo się kocha albo nie. Jakby chciał być z Tobą to by był, jakby kochał to by nie odszedł. Zresztą nawet nie musisz gdybać, bo przecież Ci to powiedział. A Ty tak cierpisz, bo nie znasz innej miłości i chcesz tej, którą znasz i uważasz za jedyną. Ale przyjdzie czas, że kogoś poznasz i zrozumiesz, że miłość musi być wzajemna :)
Czyli nie mam co żyć złudzeniami, że któregoś dnia on zrozumie swój błąd i zapuka do moich drzwi?
....a ty przyjmiesz go, zdradzajacego cie, ponizajacego cie, faceta z otwartymi ramionami, bo przeciez ty wiesz najlepiej co jest dla niego dobre....masakra, jak moglabys nawet chciec go z powrotem?! po zdradach?! zdrady sa dla ciebie normalne?

nie są normalne... ale wierzę, że człowiek w końcu może nauczyć się na swoich błędach.

po jednej zdradzie moze sie i nauczyc, ale nie po kilku....:PP

Boję się samotności... może właśnie dlatego to wszystko tak wygląda.

Jeżeli odszedł to znaczy , że nie był TYM jedynym. Mnie chłopak zostawił po ponad 5 latach w dość parszywy sposób i wiesz co zrobiłam? Tego samego dnia wyczyściłam moje życie z wszelkich pozostałości po nim, wykasowałam go z mojego życia i obiecałam sobie, że jakkolwiek by nie było to siebie mam najbardziej kochać i szanować. Bolało tak bardzo, że chciałam umrzeć, ale nie pisałam, nie błagałam, okazałam sobie samej szacunek. Minął prawie rok, a ja o jego obecnym życiu nie wiem nic i dobrze mi z tym. Musiałam i wciąż muszę wkładać ogromną pracę w odbudowywanie w sobie tego co zniszczył we mnie tamten związek, ale wiem jedno, los postawił mnie w takiej sytuacji żebym uświadomiła sobie w jakim fałszu żyłam będąc z tym człowiekiem. Życzę Ci abyś przejrzała na oczy, bo im szybciej zaczniesz żyć dla siebie tym lepiej. 

monia7254 napisał(a):

operacjafinansowa napisał(a):

Jeżeli odszedł to znaczy , że nie był TYM jedynym. Mnie chłopak zostawił po ponad 5 latach w dość parszywy sposób i wiesz co zrobiłam? Tego samego dnia wyczyściłam moje życie z wszelkich pozostałości po nim, wykasowałam go z mojego życia i obiecałam sobie, że jakkolwiek by nie było to siebie mam najbardziej kochać i szanować. Bolało tak bardzo, że chciałam umrzeć, ale nie pisałam, nie błagałam, okazałam sobie samej szacunek. Minął prawie rok, a ja o jego obecnym życiu nie wiem nic i dobrze mi z tym. Musiałam i wciąż muszę wkładać ogromną pracę w odbudowywanie w sobie tego co zniszczył we mnie tamten związek, ale wiem jedno, los postawił mnie w takiej sytuacji żebym uświadomiła sobie w jakim fałszu żyłam będąc z tym człowiekiem. Życzę Ci abyś przejrzała na oczy, bo im szybciej zaczniesz żyć dla siebie tym lepiej. 
z calego serca gratuluję Ci siły i wytrwałości... mam nadzieję, że ja je w sobie też odnajdę.A on... nigdy nie próbował się z Tobą skontaktować?

Napisał mi życzenia na święta z dopiskiem "mam nadzieję, że mnie nie nienawidzisz". Odpisałam "dzięki" i żyłam sobie dalej. Dzisiaj nie mam pojęcia co się z nim dzieje i nie próbuję się dowiedzieć. Ważna jest konsekwencja i skierowanie całej swojej uwagi z niego na siebie. Nie chciał mnie w swoim życiu więc uważałam ,że uwłaczające jest wpychanie się do niego na siłę.

Ale się płaszczysz... i żeby jeszcze było przed kim. Ale facet Cię zdradzał, odchodził wracał, a Ty jak ta głupia baba bez rozumu nie dość, że czekałaś, to jeszcze go błagasz, żeby wrócił? Powinnaś po pierwszej zdradzie kopnąć go w tyłek i zapewne do dziś już byś o tym frajerze zapomniała. A tak jest Ci trudno i zobaczysz, że za jakiś czas na myśl o tym, jak żałośnie się teraz zachowujesz będzie Ci głupio. Bo emocje opadną, uczucie do niego odejdzie w dal, ale Ty pozostaniesz z tą świadomością, że facet traktował Cię jak nic, a Ty jeszcze się mu narzucałaś. Nie tak zachowuje się kobieta z klasą. 

A jak się będziesz czuła jak on przyjdzie do Ciebie jak do SWOJEJ PRZYJACIÓŁKI którą chcesz być i powie Ci taką o zwykłą rzecz :

- dzisiaj bzykałem się z fajną laską, miała fajne cycki

Przepraszam za zwrot ale cóż... może tak powiedzieć jako przyjaciółce... No wydaje mi się , że czemu nie skoro macie być przyjaciółmi... Nie możesz być przyjaciółką czując coś do niego.

Ok ja też mam byłych facetów i pewnie gdyby mi tak powiedzieli to spoko, szczerze, lata mi to, nie zrobi na mnie wrażenia bo nic do nich nie czuję i ok, możemy być przyjaciółmi... ale TY nie możesz być jego PRZYJACIÓŁKĄ bo go KOCHASZ. 

Ale dlaczego boisz się samotności ? Wiesz, że w kiepskim związku człowiek potrafi być bardziej samotny niż jak jest faktycznie sam? Ja po rozstaniu otworzyłam oczy i zaczęłam żyć. Dobra ,to zabrzmi patetycznie, ale jeżeli jesteś dla siebie przyjacielem to nigdy nie będziesz samotna. Zadbaj o siebie, o swój rozwój, odśwież znajomości, przypomnij sobie o dawnej pasji.. Serio, życie jest fajne i nie sprowadza się tylko do bycia częścią związku.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.