- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 czerwca 2014, 23:51
... no dziewczyny, jak to jest u Was? jak często ma miejsce taka sytuacja, że któreś z Was musi ustąpić ? u mnie zazwyczaj jest tak, że to ja muszę ulec, choćby dlatego żeby uniknąć niepotrzebnej afery....
często wasz facet idzie na kompromis, czy tak jak u mnie działa to odwrotnie ? :-)
co zrobić, żeby i on czasem mi ustąpił ? czasem wydaje mi się, że to zalezy od charakteru i jak się kogoś kocha to powinno się go akceptować takim jaki jest, choć ciężko czasem wytrzymać ! :P
17 czerwca 2014, 23:53
ja mam wstretny charakter i nie ustepuje..zdarza mi sie jak czuje,ze zaraz wyeksploduje i wbije mu widelec w oko..wiec dla jego dobra zaciskam zabki i przytakuje.Inaczej kloce sie o moje ;]
17 czerwca 2014, 23:54
ja nie ustepuje....z zasady
18 czerwca 2014, 00:03
U mnie jest tak jakby Harmonia. Raczej dochodzimy do wspólnego kompromisu. Ja wiem z kolei, w którym momencie lepiej nic nie mówić, bo czasami mój ma humory, jak nie jedna dziewczyna. ;) Co mu nie odejmuję na innych polach. :) Choć z drugiej strony sama wiem o sobie, że mam charakter ugodowy, wolę konflikt rozwiązać zawczasu, choć nie zawsze, wiadomo. Ja się czasem zastanawiam, jak można funkcjonować, gdy ciągle się kłócisz z partnerem... Dla mnie to prowadzi do wypalania... Ale niektórzy lubią taką adrenalinę.
18 czerwca 2014, 00:15
Zanim zaproponuję kompromis do upadłego próbuję przekonać chłopaka do swoich racji. Niestety u mnie wszystko musi być tak jak sobie logistycznie zaplanowałam. Ostatecznie dochodzi do małej kłótni, dużej kłótni, ja miętolę temat milion razy (bo nadal leży na serduchu) i potem dopierooo ewentualny kompromis.
18 czerwca 2014, 00:17
Mój facet jest mega uparty. Ale ja to doceniam. Dopełniamy się bo ja jestem bardzo impulsywną osobą. Dużo decyzji podejmuje pochopnie, szybko się denerwuje, często się "zapędzam". On znowu wszystko musi przemyśleć i jak podejmie jakąś decyzję to już ciężko o jej zmianę. Na początku mnie to drażniło, ale z czasem zaczęłam to doceniać, bo niestety często po czasie muszę przyznać mu racje ;-) Ale zdarza nam się też pójść na kompromis ;-) Myśle, że gdyby nie było kompromisów nie byłoby sensu związku, bo gdyby jedna osoba ciągle ustępowała a druga nic z siebie nie dawała, na dłuższą metę nic by z tego nie wyszło.
18 czerwca 2014, 00:21
Ja nie proponuję nigdy kompromisów - albo moje zdanie będzie na wierzchu, albo ON ma zaproponować. Ale zwykle wychodzi na moje bo mój TŻ to taki człowiek w stylu ,,nie mam nic przeciwko" i raczej nie ma rzeczy, że on koniecznie to czy tamto chce. Jemu pasuje wszystko, co nie jest wśród tych elementów, które mu nie pasują
18 czerwca 2014, 00:25
A u nas to wychodzi spontanicznie w rozmowie,ani ja nie czuje ze poszlam na kompromis ani moj maz i jest dobrze.