Temat: ???

...

Lepiej popracuj nad swoim facetem, może  Cię zacznie pociągać. Może spróbuj mu dać do zrozumienia, że należy coś zmienić, albo postaraj się, żeby wasze życie było bardziej pieprzne. Uważam, że chemia potrafi być zwodnicza. Poza tym szybo się kończy. Dla chemii i chwili takich uniesień nie warto niszczyć czegoś wartościowego. Nie zrób głupoty.

Miałam już taki wątek... bo i u mnie była podobna sytuacja. Słuchając porad vitalijek zrezygnowałam ze związku z ,,przyjacielem", takim dla mnie jak Twój chłopak dla Ciebie. Dziewczyny mówiły, że taki żar w związku nie zniknie i warto czekać na kogoś, kogo się kocha właśnie dla tego uczucia miłości, pożądania i przywiązania. Więc czekam... :)

  Lepiej dalej nie oszukuj Siebie i Swojego T. Przez 8 lat nie poczułas chemi..niestety taka jest prawda że pociąg fizyczny jest tez ważny w zwiazku...lepiej uświadom to sonie teraz bo po ślubie małżeństwo bez chemii i pociągu fizycznego prędzej czy później się rozleci...(zdrada itd. byleby poczuć motyle). Trudno rozwalić 8 lat, nawet bardzo trudno ale jak do tej pory nic nie czujesz prócz przywiazania i szacunku do T to nie wróży dobrze na przyszłe zycie. Tylko je Sobie zmarnujesz. On zreszta tez.

Pasek wagi

HelpYourHappiness napisał(a):

Jestem straszliwej kropce. Mam nadzieję, że jak spojrzycie kochane świeżym okiem na moją porąbaną sytuację, to łatwiej będzie Wam ocenić co powinnam zrobić.Od 8 lat jestem w związku (mam 26 lat) jesteśmy zaręczeni. Zawsze myślałam, że to na zawsze, że będziemy mieć dzieci czekałam na ślub... Ale... 2 lata temu poznałam kogoś, zakochałam się po uszy. Dla jasności nic nie było (prócz chemii i iskier z obu stron)-żadnej zdrady-nic! Poczułam coś czego NIGDY dotąd nie czułam. Mój narzeczony T jest fantastycznym człowiekiem, z nikim się tak nie rozumiem, dogadujemy się doskonale. Kocha mnie bardzo, jest ideałem: odpowiedzialny, wierny, szanuje mnie... Tylko ja nigdy nie czułam przy nim takiej chemii jak przy tym drugim. Zawsze myślałam, że ja jestem jakaś oziębła (inicjatywa seksu NIGDY nie wyszła ode mnie), że tego nie potrzebuje. Teraz wiem, że prawda jest taka, że T mi się po prostu nie podoba fizycznie, nie pociąga mnie (!). Tak było zawsze. Nie to, że emocje opadły, nigdy mnie nie kręcił. Po poznaniu ?tego drugiego? wszystko zrozumiałam.Teraz pytanie: czy brak chemii, pociągu jest powodem aby zniszczyć 8 lat w sumie udanego związku... Czy dla tzw. motyli w brzuchu warto porzucać kogoś, z kim tyle lat dobrze się układało. Ale z drugiej strony...Tesknie za tym uczuciem motyli, chciałabym poczuć taki pociąg i chęć na seks...chciałabym, by on mnie kręcił... Wiem, że to może ?płytkie? podejście, ale chyba tym różni się przyjaźń od miłości,związku...tymi motylami...Co sądzicie? Powinnam cieszyć się z tego co mam czy związek bez chemii, emocji i tak nie przetrwa...bo seks jest chyba jednak ważny...ale boję się też, że będę żałować rozstania z T.. :(

odpowiedź brzmi: TAK ;]

Johnny Depp kiedyś powiedział (ponoć), że gdybyśmy tak naprawdę kochali osobę, z którą jesteśmy, to już nigdy nie zakochalibyśmy się w innej. Chcesz zmarnować życie sobie i swojemu narzeczonemu, tkwiąc w związku bez emocji?

Elza, I nie żałujesz? Ja boję się, że będę żałować i będzie za późno...ale z drugiej strony za kilka lat mogę znów kogoś poznać...

motyle to i tak z regóły tylko na początku a potem to przyjaźń. jeśli nie wiesz na 100%, że byłabyś z tamtym facetem, który tak cię kręci to nie ryzykuj. mi się wydaje, że ten twój obecny cię powinien nieźle sponiewierać w sypialni - wtedy już byś się nie zastanawiała ;)

HelpYourHappiness napisał(a):

Elza, I nie żałujesz? Ja boję się, że będę żałować i będzie za późno...ale z drugiej strony za kilka lat mogę znów kogoś poznać...

Jeśli tak myślisz i nie przeraża Cię myśl, że z tym drugim się nie uda i nie będzie powrotu do twojego obecnego to znaczy, że Ci nie zależy i go nie kochasz, ale trzymasz się stabilizacji - tego do czego jesteś przyzwyczajona. W takim razie nie chodzi wcale o chwilę uniesienia i motyle, ale o to, że może już Ci się związek z obecnym skończył.

Przecież te motyle w brzuchu nie będą zawsze, nie będą codziennie. Prawda jest taka, że gdyby miało się iść tylko za tymi motylami, to nigdy nie doprowadziłoby to do poważnego związku - w codzienności te emocje nie są już tak gwałtowne, a przecież zawsze można spotkać kogoś, kto nas zafascynuje.. Tylko, czy warto dla tych kilku chwil niszczyć coś, co było wcześniej?

Koniec końców osoba, z którą ma się spędzić życie to przede wszystkim przyjaciel, osoba godna zaufania, pomocna, opiekuńcza.

Skoro jesteście razem, to chyba coś Was łączy? Zastanów się co czujesz do narzeczonego, przypomij sobie jak ten Wasz związek się zaczął - chyba coś Cię w nim pociągało? A może warto spróbować coś zmienić w sypialni, porozmawiać o potrzebach, może on powinien wg Ciebie popracować nad swoim wyglądem?

No i pytanie - ważniejsza jest miłość, czy pociąg? Jeśli nie kochasz narzeczonego, to sprawa jest prosta.

Pasek wagi

moim zdaniem to nie jest udany związek skoro nigdy nie miałaś ochoty na seks z nim....ja po 5 latach nadal jestem najarana jak nastolatka, wiadomo czasem jest gorzej bo egzaminy, praca, problemy ale ogolnie jest bosko...i myślę że jest to na tyle ważny aspekt związku, że warto się zastanowić nad tym

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.