- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 maja 2014, 23:26
Moja Mama do 35 roku życia ważyła 49-52 kg przy wzroście 170 cm. Teraz ma 49 lat i waży dobrze ponad 100 kg. Nie mam pojęcia ile dokładnie, bo nie chce się ważyć, albo nie chce się przyznać. Wiem doskonale, że chciałaby schudnąć, że źle się czuje w swoim ciele, wstydzi się, mówi o sobie źle, ale problem jest taki, że ona kompletnie niczego w tym kierunku nie robi. Przypuszczam, że jej gospodarka hormonalna jest rozłożona na łopatki (10 lat temu karmiła piersią prawie 5 lat i wtedy właśnie zaczęła tyć), ale do lekarza nie pójdzie, bo twierdzi, że wszyscy oszukują, nie ma sensu wydawać na to pieniędzy i i tak jej nikt nie pomoże. Może też mieć problemy z cukrem we krwi, bo zdarza jej się w środku dnia zasnąć na kamień na kilkanaście minut. Nie ma siły wejść na 4 piętro bez odpoczynku w połowie. Odżywia się bez sensu (w zasadzie nie wiem dokładnie jak, bo z nią nie mieszkam), ale czasem jej się zdarza wspomnieć, że kompletnie nic nie jadła cały dzień. Gdy rodzina przyjeżdża do domu, raczej nie siada do wspólnych posiłków, tylko coś tam skubie w trakcie gotowania, ale za to słodycze uwielbia i pochłania. Twierdzi, że kiedyś zrobiła sobie rozpiskę według jakichś zaleceń z telewizji śniadaniowej i że nie wytrzymała jedzenia 5 posiłków dziennie, że to za dużo, że to głupie.. Mimo to cały czas tyje. Próbowałam ją namówić na ćwiczenia, tłumaczyłam, pokazywałam, nawet sama ćwiczyłam na jej oczach, wrzuciłam jej do komputera różne filmiki, wskazówki, plany I NIC! Dodam, że ma czas dosłownie na wszystko, bo nie pracuje, a pieniądze na leczenie nie są problemem. Ma taki charakter, że ilekroć poruszamy z nią ten temat, obraża się, odwraca kota ogonem wypominając przy tym każdemu jakieś jego błędy zupełnie nie związane ani z nią ani ze zdrowiem (siostrze złą ocenę w szkole, mi,że nie złożyłam prania, ojcu, że 20 lat temu nie chciał kłaść babci płytek...cokolwiek). Po prostu im bardziej się o tym mówi, tym bardziej ona się zapiera. Nikt na nią nie krzyczy, nie wyzywa jej, nie szantażuje w tym kierunku, rozmowy są z naszej strony normalne i na poziomie.
Może ktoś z Was powie, że nie powinnam się wtrącać, jej ciało-jej sprawa, ale po pierwsze wiem, że jest z tego powodu nieszczęśliwa, unika spotkań ze znajomymi sprzed tycia, po drugie jest mi przykro, gdy przez swoją wagę i brak sił woli zostać w domu i jedziemy na narty czy rolki bez niej, po trzecie otyłość prowadzi do poważnych chorób a bardzo chcę, by żyła jak najdłużej bez niepotrzebnego cierpienia i pomocy innych w trakcie niedomagania.
Czuję bezsilność i smutek, bo pamiętam, że kiedyś była piękną, szczęśliwą, zdrową kobietą. Nie mam już jednak kompletnie pojęcia, jak ją nakłonić, by zaczęła o siebie dbać. Co robić? Co mówić? Gdzie ją zaprowadzić? Z kim umówić? Czy ktoś ma jakiś pomysł?
30 maja 2014, 23:47
Nie pomogę Ci, za to chętnie wysłucham rad bo z moją mamą mam ten sam problem a ma ona w dodatku zdiagnozowaną cukrzycę i 66 lat. Postawiłam rowerek stacjonarny przed TV żeby przy serialu jej czas szybciej leciał, to pojeździła kilka minut bo ją tyłek bolał, teraz kiedy namawiam żeby znów wsiadła na 10 minut chociaż to słyszę "nie dzisiaj". Biały chleb zamieniła na graham na kilka dni kiedy nią wstrząsnęła wiadomość o cukrzycy a teraz co? Biały chleb ze śmietaną i cukrem. Białe buły z masłem! Do połowy kubka słodkich truskawek wali 2 łyżeczki cukru. I wydaje jej się że zamienienie cukru w kawie i herbacie na słodzik wystarczy! I też się obraża że jej "wykłady daję".
Już sama się zastanawiam jak do niej dotrzeć. Wydaje mi się że same muszą naprawdę zacząć chcieć coś zmienić bo żadne namowy nie pomogą. Tylko obawiam się że na przyjście tych chęci moja mama ma coraz mniej czasu:(
30 maja 2014, 23:47
No to rzeczywiście jest problem, nie wiem co ci doradzić... Porozmawiaj z nią sam na sam, powiedz o swoich obawach że się o nią boisz, zapewnij jej wsparcie psychiczne, zapewnij że będziesz ją maksymalnie wspierać, że musi coś zrobić ze swoją wagą jak nie dla samej siebie to dla ciebie i dla swoich przyszłych wnuków, może taka rozmowa przyniesie efekt. Namów mame na leczenie, jezeli kwestia finansowa nie jest problemem tak jak wspomniałam, to idz z nią do lekarza i dietetyka... Jeżeli będzie szła w zaparte że nie.. To posuń się do szantażu emocjonalnego w stylu: Jeżeli mnie kochasz to pójdziesz dla mnie. Myśle że wtedy nie odmówi, tylko trzeba to mówić z pełną powagą
30 maja 2014, 23:48
5 lat karmila piersia?...myslalam, ze to tylko w filmach... masakra.. jak do lekarza nie pojdzie, to nic sie nie zadzieje... to nie jest jakis problem psychiczny? - to karmienie piersia,. ja bym delikatnie, pod mocne zaburzenia seksualne podpisala ( nie piszac brutalnie. 3 lata, to juz dla mnie co nie tak) .... 5 latek ssacy piers... brrr. no troche wazy kobieta i jak sama nic nie zrobi, to na sile nic nie wskórasz.
30 maja 2014, 23:56
5 lat karmila piersia?...myslalam, ze to tylko w filmach... masakra.. jak do lekarza nie pojdzie, to nic sie nie zadzieje... to nie jest jakis problem psychiczny? - to karmienie piersia,. ja bym delikatnie, pod mocne zaburzenia seksualne podpisala ( nie piszac brutalnie. 3 lata, to juz dla mnie co nie tak) .... 5 latek ssacy piers... brrr. no troche wazy kobieta i jak sama nic nie zrobi, to na sile nic nie wskórasz.
Hehe, nie, nie ma w tym żadnych zaburzeń seksualnych. to było dokładnie 4 i pół roku. Siostra była bardzo niespokojnym i płaczliwym dzieckiem, a jak była większa, miała wypadek i uderzyła się w głowę (wszystko już ok) i dlatego tak zeszło. A znam masę przypadków, gdy trwało to dłużej i zwykle wśród chorowitych dzieci. Może przez przekonanie, że karmienie wspomaga odporność
Właśnie bardzo chciałabym COŚ wskórać.
31 maja 2014, 00:13
niestety, nie możesz nic zrobić. dopóki mama sam nie zechce to nic nie pomoże. Prawdopodobnie jak dopadnie ja jakaś choroba to nią dopiero wstrząśnie. Na mnie tez żadne wykąłdy nie działały, a wręcz przeciwnie. To jest jak z nałogiem palenia papierosów, dopóki palacz sam nie zechce rzucić to nic go ne przekona.
31 maja 2014, 00:25
Żeby mamę wspierać, to trzeba by było być z nią na codzień. Wyciągać na spacery, zmienić dietę na bardziej surową, coś robić ze słodyczami i pilnować, żeby cokolwiek zjadła co 3-4 godziny. Na odległość to raczej niemożliwe. Możliwa jest też depresja-tak jak piszesz -jest zniechęcona do działania. Nie tęskni za kimś?
31 maja 2014, 00:27
Moja mama ma to samo, ale ma 68 lat, zdiagnozowaną cukrzycę, a obecnie też nadciśnienie, choć większość życia miała ciśnienie za niskie. Waży grubo ponad setkę, ale to tajemnica i nikt nie wie, ile. Zaczęła tyć gdzieś po 35 roku życia chyba. Dostaje szału, jak próbujemy z nią rozmawiać. Mówi, że nic nie je, ale je po kryjomu i dojada po wszystkich. Jest po operacjach ortopedycznych.
Była u lekarza, o schudnięciu mówili jej diabetolog, kardiolog, ortopeda, chirurg. Ja nie wierzę, że ona weźmie się za siebie. Za to jest w tym plus - sama mam świra na temat szczupłości i raczej przy tym świrze nadwaga mi nie grozi ;)
31 maja 2014, 00:31
Dopóki sama nie zechce, ty jej nie przekonasz. Tak samo jak z nami, my też dopóki naprawdę nie zechcemy, to nic nie zrobimy ze swoim wyglądem.
Edytowany przez comfy 31 maja 2014, 02:51