Temat: Jak przetrawić rozstanie?

Pytanie-banał, ale sensownej odpowiedzi brak (przynajmniej w mojej głowie/sercu).

Spędziliśmy ze sobą dwa lata, w tym pięć miesięcy pod jednym dachem. Nie zawsze było różowo, ale często było tak, że nie chciałabym by było inaczej. To przy nim zrozumiałam, co to znaczy dzielić życie z drugą osobą i te wszystkie inne kwestie, które niesie ze sobą związek partnerski. 

Niestety, albo i stety, doświadczyłam również co to znaczy rozczarowanie, gdy na kogoś bardzo liczysz, złość, gdy ktoś świadomie chce Ci dokuczyć, strach, gdy nie wiesz, co się z drugą osobą dzieje, smutek, gdy Twoje zaufanie po raz kolejny zostało nadwyrężone [dla zainteresowanych proponuję odkopać moje stare wątki]. Kumulacja tego wszystkiego doprowadziła do naszego końca. W niedzielę On się wyprowadza. Do tego czasu się omijamy.

Czuję jak mnie to trawi od środka. Wiecie, taki ciężar w okolicach żołądka, napięcie i ogólna niechęć. Ktoś powie "zajmij się czymś", uprzedzę - jestem osobą wybitnie zajętą ostatnimi czasy (koniec semestru na dwóch keirunkach, co za tym idzie zaliczenia, projekty, egzaminy, poza tym nauka języka i ogarnianie spraw związanych z wyjazdem na wymianę). W każdym razie, na nadmiar wolnego czasu nie narzekam, a jednak smutek i ponure myśli ciągle mi się kłębią w głowie.

Jak wyobrazić sobie życie bez Niego, jeśli tak już się przyzwyczaiłam?

Jak znów pogodzić się z samotnością, która od wczesnych lat dziecięcych jest moim przekleństwem?

Jak zapomnieć o tym, że kocham, ale muszę odpuścić przez jego błędy?

Może ktoś zna jakiś złoty sposób, a może po prostu musiałam się pożalić, bo już mnie nie ma kto utulić...

Pasek wagi

Zmien awatar - bo ten posiada tu jedna z najbardziej tepych istot jakie spotkalam - juz myslam, ze to ona...

Ja po rozstaniu z bylym ozylam, byla to jedna z najlepszych decyzji w moim zyciu, choc na poczatku tak jak Ty nie bardzo moglam sobie wyobrazic zycie bez niego (bylismy razem prawie 4lata) No, ale ja mojego ex juz nie kochalam tzn. moze mialam jakies watpliwosci, ale tak jak myslalam okazalo sie, ze bylo to tylko przyzwyczajenie.

Nie bardzo rozumiem czemu sie rozstaliscie, a to przeciez najwazniejsze. Piszesz, ze kochasz to czemu rozstanie? O milosc czasem trzeba troche powalczyc - no chyba, ze on nie kocha Ciebie.

Ja ci powiem na moim przykładzie, bo nie chcę ciebie oceniać - byłam z chłopakiem rok, ufałam mu, myślałam, że między nami jest wszystko ok, spotykaliśmy się tylko raz w tygodniu, ale kontakt utrzymywaliśmy codziennie, nagle on urwał kontakt i po tygodniu powiedział, że chce się spotkać, no i wtedy ze mną zerwał. Z początku nie przyjmowałam tego do świadomości i cały czas do niego pisałam, ale po czasie jak cały czas mnie ignorował przejrzałam na oczy. Byłam po prostu przyzwyczajona, nie zakochana. Nie wiedziałam co robić po szkole, jak zapełnić swój czas i przypomniałam sobie co robiła, kiedy go nie miałam. Zaczęłam odzywać się do koleżanek, spędzać czas z rodziną, uczyć się. W twoim przypadku masz idealne możliwości zapełnienia sobie czasu. Moim zdaniem po rozstaniu jak najszybciej trzeba znaleźć nowe towarzystwo, bo właśnie doskwiera nam samotność. Jeśli jedziesz na wymiane, to już poznasz dużo osób. Łatwo jest powiedzieć "nie myśl o nim", ale może właśnie jak sobie będziesz przypominać te złe chwile, to szybciej przejdzie?

sweeetdecember napisał(a):

Zmien awatar - bo ten posiada tu jedna z najbardziej tepych istot jakie spotkalam - juz myslam, ze to ona...
Ok, już zmieniam. :D

sweeetdecember napisał(a):

 Piszesz, ze kochasz to czemu rozstanie? O milosc czasem trzeba troche powalczyc - no chyba, ze on nie kocha Ciebie.
On ma problem  z alkoholem, opisywałam to jakiś czas temu na forum. Gdy wtedy było źle i już niemal się rozstaliśmy, po długeij, szczerej rozmowie, jego zapewnieniach i widocznej checi poprawy, postanowiłam dać mu kolejną szansę. Zawarliśmy deal, wytrzymał miesiąc bez zalania się w trupa, w ubeigły weekend poległ, więc zgodnie z wcześniejszą umową musi się wyprowadzić.

Pasek wagi

to trudne zapomniec ale mysle ze najlepszym lekarstwem jest czas ;) teraz bedziesz o nim myslala, bedzie Cie to jeszcze bolalo i nie ma chyba na to rady... Ty masz mnostwo zajec którymi mozesz sie zajac takze to wielki plus ;) skup sie na tym i daj sobie czas ;)

sweeetdecember napisał(a):

Zmien awatar - bo ten posiada tu jedna z najbardziej tepych istot jakie spotkalam - juz myslam, ze to ona...
 

Ja tez sie w pierwszej chwili zdziwilam, ze owa istota miala w ogole partnera ;) co do rozstania to niestety nie pomoge, przezylam w zyciu jedno i zupelnie mnie ono nie ruszylo, pomijajac to, ze odczulam pewnego rodzaju ulge. Ale mysle, ze z czasem bedzie lepiej, zajmiesz sie czyms, oznasz kogos nowego, czas bedzie plynal i dasz rade ;)

problem z alkoholem nie jest taki prosty do rozwiązania, nawet jak bardzo chciał (a widać, że chciał, skoro wytrzymał miesiąc, to dużo... przy problemach z alkoholem) to nie wytrzymałby "do końca życia". uważam, że powinniście przejść się na terapię, która pomoże zarówno jemu w problemie z alkoholem jak i Tobie w zrozumieniu jego. rozstanie jest głupotą, jeśli się kochacie a problem dopiero się rozwija, macie szansę z tym wygrać. zamiast go winić, pomóż mu.

dietasamozuo napisał(a):

problem z alkoholem nie jest taki prosty do rozwiązania, nawet jak bardzo chciał (a widać, że chciał, skoro wytrzymał miesiąc, to dużo... przy problemach z alkoholem) to nie wytrzymałby "do końca życia". uważam, że powinniście przejść się na terapię, która pomoże zarówno jemu w problemie z alkoholem jak i Tobie w zrozumieniu jego. rozstanie jest głupotą, jeśli się kochacie a problem dopiero się rozwija, macie szansę z tym wygrać. zamiast go winić, pomóż mu.

Nie winię go i nie uciekam od problemu. Proponowałam mu to rozwiązanie, ale on stanowczo powiedział, że nigdzie nie pójdzie. Co gorsze, on po prostu lubi się tak "schilloutować", jak to sam mówi. Jest uparty i wiem, że ja z tym nie wygram. A już najlepszym tego dowodem jest to, że po ostatniej "akcji" nawet mnie nie przeprosił, tylko po prostu zaczął sobie szukać mieszkania.

Pasek wagi

Myślałam, że to  prosty uklad: ty i on. Ale nie jest tak do końca. Możliwe, że powinniście iść na terapię. Ale radzę odżałować te 2 lata i nie wracać do siebie. T y na tym skorzystasz. Nie potrafisz przewidzieć jak ułożyłoby się wam życie, a masz tylko tyle czasu ile przeżyjesz. A jutro jest ciekawsze niż wczoraj. 

Pasek wagi

Alkoholizm to straszne draństwo. Wiem, bo to przerabiałam. Chyba jednak, gdy nie ma ochoty z jego strony, to lepiej że to już zakończyłaś. A odczucia, które opisałaś - są mi cholernie dobrze znane. Nie znam niestety złotego środka. Nie wiem czy w ogóle taki istnieje ? :( Myślę, że trzeba to jakoś "w sobie" poukładać. Ja nie umiem nadal, chociaż minęły już trzy długie lata... Niby ktoś potem był, ale ... i tak gdy zostawałam sama myśli wracały do tamtych chwil. Każde miejsce mi go przypomina. Jedyne pocieszenie, że tych miejsc jest już coraz mniej - moje miasto, w którym się często widywaliśmy (on był z innego miasta), wciąż się zmienia, więc coraz łatwiej "pochować" te wspomnienia, ale nie wszystkie się da... Może to zależy od tego, jak bardzo jesteśmy wrażliwe... Powodzenia! Niech Ci się uda znaleźć sposób na tego "demona" wspomnień. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.